Moja
miłość do klasycznej maskary MF FLE KLIK! Jest ogromna, od formuły tuszu po
szczoteczkę, choć czasami mnie irytuje, ponieważ do szybkiego makijażu nie
bardzo się nadaje, ale… Nie przeszkadza mi to wracać bez końca do niego. Jest
to jedna z niewielu maskar, do której mam zaufanie i wiem, że moje rzęsy będą
dobrze z nią współpracować.
Jak tylko dowiedziałam się, że pojawi się
wersja Clump Defy Volumising wiedziałam, że będzie moja.
Szczoteczka
zapowiadała udany początek, jest taka jak lubię a wg MF została ona
dopasowana do kształtu oka. Po spotkaniu z podkręcającą 2000 calorie miałam
pełną wiedzę, że na pewno tak się stanie. Przy okazji muszę się zmobilizować i
zrecenzować ten tusz, bo ona także jest w puli – Ulubieńcy: D
Clump
Defy obiecuje rzęsy pełne objętości, bez efektu grudek i sklejania, a
specjalnie zaprojektowana szczoteczka ma w tym pomóc.
Szczoteczka
faktycznie mile mnie zaskoczyła, jest taka, jak sobie ją wyobrażałam. Na dodatek
włoski są dość miękkie, nie podrażniają oka jak to czasami ma miejsce, ale na
tyle sztywne, by dobrze rozczesać i wyczesać rzęsy.
Od razu mogę tez powiedzieć, że na całe
szczęście! Nie została zmieniona formuła tuszu, jest taki, jak wersja klasyczna
a nawet wydaje mi się, że dużo lepsza. Dlaczego?
Przede
wszystkim tusz od samego początku jest idealny do użycia, co w przypadku
FLE musiało nabrać mocy. Niby detal, ale robi użycie. Porcja produktu na
szczoteczce jest idealnie taka, jak powinna. Nie ma problemu z nadmiarem.
Dobrze nakłada się na rzęsy, rozprowadza na nich a w ciągu dnia nie zauważyłam
osypywania się, odbijania czy kruszenia.
Do tego jako jeden z nielicznych świetnie
nadaje się do podkreślenia dolnej linii rzęs.
Nadaje moim rzęsom objętości. To lubię!
Na chwilę obecną
chciałam Wam tylko zaprezentować, jak wygląda on z bliska, jaki daje efekt
oraz podzielić się pierwszymi wrażeniami. Jednak początek jest tak zachęcający,
że na pewno wrócę z pełną recenzją. Malowane na szybko, więc wybaczcie drobne potknięcia ale chciałam po kilku dniach pokazać, że jest godna uwagi.
Macie ochotę na ten
tusz? Bo dla mnie to jest jedno z małych odkryć, a ostatnie tygodnie były
pełne męczenia się z różnymi maskarami, które niestety pomimo renomy, czy
dobrej rekomendacji u mnie się nie sprawdziły.
Pozdrawiam!
Ja go bardzo lubię, niemniej jego totalnym minusem jest brak wodoodporności. Sądzę, że wersja wzbogacona o wytrzymałość na deszcz czy śnieg byłaby ideałem.
OdpowiedzUsuńPiszesz o Clump Defy? bo u mnie właśnie przez pierwsze dni był używany w warunkach ekstremalnych, padał śnieg, śnieg z deszczem i pojawiło się intensywne łzawienie- tusz przetrwał. Dlatego dobrze rokuje póki co :)
UsuńTak Hexx, piszę o Clump Defy, ale chyba już wiem w czym rzecz. Ja swoją dostałam bezpośrednio w paczce od Max Factora jak jeszcze nie było Clump Defy na rynku i później z innymi dziewczynami składałyśmy zażalenia na brak wodoodporności. Możliwe, ze w finalnym produkcie który wyszedł do sklepów coś poprawili :)koniecznie trzeba będzie to sprawdzić :) bo moja rzeczywiście efekt na oczkach dawała piękny, ale odrobina wody i wyglądałam jak miś panda :D
UsuńPóki co jestem zadowolona, ale zobaczymy jak tusz będzie zachowywać się w miarę upływu czasu. Producent nic nie wspomina o wodoodporności więc tego się nie czepiam, jest trwały i przy demakijażu muszę się przyłożyć, by go dokładnie zmyć. To są pierwsze dni.
UsuńNa pewno za jakiś czas odniosę się do jego właściwości przy angielskiej aurze, choć wydaje mi się, że obecna pogoda w PL nie rozpieszcza :P
Będę czujna :D
Efekt bardzo fajny! Lubię szczoteczki silikonowe, do tych zwykłych nie mogę się przyzwyczaić
OdpowiedzUsuńSama nie stosuję takiego podziału, ale dużo zależy od samej formuły tuszu oraz szczoteczki. Najlepiej próbować na sobie :)
UsuńUwielbiam takie szczoteczki :) U mnie sprawdzają się najlepiej.
OdpowiedzUsuńU mnie większość na pewno tak :)
UsuńLubię go, jak każdy tusz MF:)
OdpowiedzUsuńU mnie większość MF sprawdza się, dlatego lubię wracać do tej firmy, choć pozostała część kolorówki już pozostanie poza moim uwielbieniem ;)))
UsuńJa też lubię takie szczotki, one ładnie wyczesują, jest kilka tuszy, które mają własnie taką :) Ładne rzęski Ci zrobił :)
OdpowiedzUsuńAż odetchnęłam z ulgą :) bo męczyło mnie, że większość ostatnich zakupów oceniam w skali mocno średniej... Tutaj mam to, co lubię i w końcu moje rzęsy widać.
UsuńBrzmi zachęcająco. Będę wyczekiwać pełnej recenzji:)
OdpowiedzUsuńNa pewno się pojawi :)
UsuńStrasznie mnie kusi od dłuższego czasu ale w domu taki zapas..
OdpowiedzUsuńU mnie także jest zapas, ale najgorsze, że w ciągu 8 tygodni otworzyłam 5 maskar i żadna nie dawała pożądanego efektu...
UsuńMoje rzęsy są chimeryczne i wydarzenia z ostatniego okresu odbiły się także na ich kondycji, ale po prostu przestałam czerpać przyjemność z makijażu oczu. Miałam kupić nowe opakowanie podkręcającej 2000 Calorie ale akurat w moje ręce wpadł ten :)
Po porażce z Hypnose Star mam teraz Sleekową maskarę z silikonową szczoteczką..o ile dotychczas nie przepadałam za tego typu szczoteczkami to na tyle dobrze mi się z nią współpracuję, że następną chcę TĄ :) bardzie ładnie wyglądają rzęsy -takie wyczesane ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich wrażeń po Sleeku, będę wypatrywać recenzji :) Miałam tylko jeden tusz z tej firmy i dałam sobie spokój ;) A Hypnose Star widziałaś i u mnie, szału nie było...
UsuńDziękuję :) Naprawdę komfortowo używa się tego tuszu także nie zapeszam :D
O, a ja musze przyznać, ze na moich oczach Star jest boska :D i kocham ją ponad życie :D!
UsuńDlatego ja cały czas podkreślam, że warto pokazywać swoje rzęsy przed i po w recenzjach maskar, opisywać charakterystykę oraz wymagania.
UsuńDobrze prawisz Hexx ano:) postaram się sprostać przy następnej okazji:)
UsuńCantiq -cieszę się że dla Ciebie Star jest prawdziwą gwiazdą :)
Mnie to zajęło trochę czasu :DDD zanim doszłam do takiego wniosku i zastanawiałam się na czym polega ten fenomen, aż po prostu zrobiłam sobie kilka zbliżeń na moje rzęsy. Potem zaliczyłam eksperymenty z tuszami, które porównałam. Od tego momentu staram się trzymać wytyczonego szlaku :)
UsuńTo naprawdę świetny pomysł :) bardzo przekonuje mnie to porównywanie bo faktycznie można zobaczyć nie tylko jakość danej maskary tylko co ważniejsze reakcje swoich rzęs:)
UsuńA ja ostatnimi czasy trafiam na bardzo fajne tusze... :D Taka szczęściara ze mnie :P. A tusz, który tu prezentujesz rzeczywiście ciekawie wygląda. Być może kiedyś po niego sięgnę jak zużyję cały aktualny zapas :).
OdpowiedzUsuńMogę pozazdrościć rzęs w takim razie :) bo u mnie to przeciętna średnia krajowa jak u blondynki :P a stres zrobił swoje dodatkowo. Jednak to nie zmienia faktu, że ostatnie wybory nie należały do udanych.
UsuńA powiedz mi która z Nas nie ma zapasów?:P
Moja siostra :D Ha ! To jest takie dziwne stworzenie że jesli nie zużyje czegoś do końca to nie kupi nowego :D
UsuńDla mnie jest to w ogóle nie do przejścia :D
Lubię mieć wybór :D a jak bywały czasy oszczędności kosmetycznej to wracałam do tego, co sprawdzone. Nie lubię zostawiać zakupów do samego końca i to się tyczy każdej kategorii :D
UsuńSzczoteczka fajna :) bardzo lubię tego rodzaju wynalazki, ale jeżeli tusz ma taką odporność na wilgoć jak klasyczny 2000 calorie to chyba podziękuje nie na holenderską pogodę :(
OdpowiedzUsuńAle ja nic nie napisałam w porównaniu jakości z 2000 calorie :P poza tym u mnie Clump Defy przeszedł chrzest bojowy i dobrze rokuje JAK na tusz, który nie jest wodoodporny!
UsuńPrzeczytałam komentarz Cantiq :) jeżeli poprawili coś w składzie to rzeczywiście tusz warty zakupu :) tzn bazując na waszej rozmowie :)
UsuńZobaczmy, ale tak jak mówię, od tuszu gdzie nie ma obietnicy wodoodporności tego nie wymagam, ale póki co jest OK.
Usuń2000 calorie obie wersje używałam tylko w zwykłym wydaniu. Nie wiem jak zachowuje się wersja wodoodporna, choć pewnie kiedyś sięgnę dla porównania.
Nie kojarzyłam wcale tej wersji tuszu... Kiedyś bardzo lubiłam tusze Max Factor. Najbardziej Masterpiece Max i właśnie klasyczny FLE. Bardzo ładny efekt!
OdpowiedzUsuńW UK premiera była chyba w grudniu a w PL miał pojawić się w styczniu, tak mi się wydaje :)
UsuńZdecydowałam się, ponieważ lubię FLE i nie zwiodłam się.
Dziękuję :)
Ostatnio jakoś przestałam śledzić nowinki z koncernu Max Factor. Mam spory zapas tuszy do rzęs. Ale jak tylko trochę zejdę z zapasami to mam zamiar powrócić do MF, a właściwie przekonać się, czy nadal po kilku latach te tusze dobrze współpracują z moimi rzęsami :)
UsuńObawiam się, że ja bardziej jestem w tyle z nowościami w ogóle :D ale dostałam ofertę, to pomyślałam, że będę pamiętać :))) Do tego lubię tusze MF, to chyba jedyna część kolorówki, do której wracam regularnie.
UsuńJa też nie kojarzę tej wersji tuszu. Świetny efekt, w ogóle ślicznie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńTo nowość, ale wydaje mi się, że jest już w sklepach. Sprawdzimy jutro :)
UsuńDziękuję :* zobaczysz na żywo :D
już się nie mogę doczekać!!! :D
Usuńbardzo fajna szczoteczka dająca bardzo fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu skusić na FLE,bo opinie o nim są bardzo pozytywne:) lubię z MF Masterpiece Max,swojego czasu był to mój ulubiony tusz:)
OdpowiedzUsuńTo są dobre maskary, ale wiadomo każda z Nas swoje rzęsy zna najlepiej i wie, czego potrzebują :)
UsuńZe swojej strony polecam.
Lubię tusze Max factor ale muszą mieć dla mnie odpowiednią szczoteczkę :P Taka maluteńka jak w przypadku Masterpiece lub wodoodpornej 2000calorie w ogóle nie zdała u mnie egzaminu. Za to mam FLE ale w fioletowym ubranku i ostatnio rozmawiając z konsultantką Hebe powiedziała mi, że więcej osób sięgnie właśnie po tę wersję którą nam teraz pokazujesz bo będzie im łatwiej manewrować przy małych głęboko osadzonych oczach aby dotrzeć do wszystkich rzęs.
OdpowiedzUsuńMoje rzęsy są niesforne i lubię kiedy za pomocą samej szczoteczki mogę je wyczesać, tutaj tak się dzieje więc to dobrze wróży na przyszłość :)
Usuńpróbowałam tego tuszu i ze efektu nie byłam za specjalnie zadowolona
OdpowiedzUsuńEfekt na moich rzęsach mówi sam za siebie, dlatego też biorę zawsze pod uwagę materiał :D
UsuńNie lubię takich szczoteczek, również by mnie nie zaskoczyła, ale efekt na Twoich rzęskach bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli ;)
Tak, trzeba lubić taki rodzaj szczoteczek. Przy moich rzęsach mało która tradycyjna szczoteczka daje radę a takiego efektu daawno nie miałam :)
UsuńPrzyznam, że efekt jest bardzo estetyczny, co ważne, szczoteczka ładnie rozdziela rzęsy :)
OdpowiedzUsuńUważam, że to podstawowy atut :)
UsuńŁadnie wygląda u Ciebie:) Wszystkie silikonowe szczoty pieknie rozdzielają, ja jednak wolę tradycję:P
OdpowiedzUsuńŻeby tak każda tradycja lubiła się z moimi rzęsami, to nie szukałabym niczego nowego :P ale niestety :(
UsuńJa mam ta złotą FLE (nie wiem czy tą właśnie masz na myśli mówiąc o klasycznej) testowałam tez wodoodporną. Lubię formułę złotej, ale jej szczotka jest za duża. Tak tutaj wygląda dużo przystępniej :)
OdpowiedzUsuńDla mnie klasyk to ten z linka, czarne opakowanie :)
UsuńMasz rację, jest duża różnica w szczoteczce oraz układzie samych wypustek. Tym razem in plus!
W takim razie tamtej nie używałam ;) Ale w sumie te, z którymi miałam przyjemność były całkiem niezłe. Tylko wodoodporna czasami doprowadzała mnie do szału, bo nie szło jej zmyć czymkolwiek ;) Clump defy wygląda ciekawie, choć powiem Ci, że jakoś nie zauważyłam jej w naszych sklepach. Porozglądam się.
UsuńNie miałam nigdy z nim styczności, ale po Twojej notce czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz taki rodzaj szczoteczek to zachęcam :)
UsuńWygląda zachęcająco :) Sama szczoteczka przypomina mi kształtem tą z Liner Effect od Bourjois i Oriflame'owskiego Wondera - bardzo je lubiłam!
OdpowiedzUsuńWonder miałam i niby wszystko było OK, ale czasami podrażniał mi oczy podczas malowania. Tutaj na szczęście wypustki są dużo bardziej krótsze i precyzyjne :)
UsuńNie jestem wielką fanką szczoteczek silikonowych. Dużo lepiej na moich rzęsach spisują się tradycyjne szczoty ;)
OdpowiedzUsuńNa samym początku byłam bardzo sceptyczna, ale jak spróbowałam to wracam regularnie :)
Usuńnie miałam go.. jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tusze do rzęs Max Factor, miałam ich sporo a zawiódł mnie w sumie tylko jeden...
choć najbardziej lubię Maybelline ;D od nich żaden mnie nie rozczarował...
Przestałam się sugerować marką dawno temu, zwracam uwagę na właściwości oraz efekt jaki chcę uzyskać :) Także jeżeli miałabym określić tusze na bazie właściwości, to większość z MF czy Maybelline spisywała się dobrze.
UsuńSzukam przede wszystkim pogrubienia i objętości, to jest dla mnie priorytet :)
Ładnie. Nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńUwielbiam silikonowe szczoteczki.
Genialnie się u mnie sprawdzają i najlepiej mi się z nimi pracuje.
Mam wrażenie, że jej kształt jest bardzo zbliżony do tego, w który wyposażona jest WONDER Oriflame.
W każdym razie to różowe cudo wpisałam na listę przyszłych zakupów.
To bardzo podobny model do Wonder z Oriflame, ale tak jak pisałam już wyżej MF ma przewagę w postaci dużo lepszej i precyzyjnej szczoteczki :)
UsuńW końcu mogę się czuć komfortowo z własnymi rzęsami :)
Dziękuję :)
nie wyczaiłam wcześniej tej wersji a to dlatego,że zbieram na kurację Revitalash więc mój wzrok dalej niż poza szafę Wibo nie sięga:)
OdpowiedzUsuńKupiłam RapidLasha i do tego bazę pod tusz z RevitaLash, zobaczymy jakie przyniesie efekty.
UsuńNie lubię maskar z Wibo, Essence czy podobnych półek. Tutaj mało która dawała pożądany efekt i niestety dobrze wiem, że firanek mieć nie będę, lecz efekt jaki osiągam przy pomocy Clump Defy jest dla mnie idealny :)
ja klasycznego FLE nie lubię. nie przepadam za szczoteczką i typowo dziennym, delikatnym efektem. ale ten tutaj tusz na TWOICH rzęsach spisuje się świetnie!
OdpowiedzUsuńCo rzęsy to opinia, ale ja mam naprawdę marny materiał :D zerknij sobie na starą notkę z FLE jak daje radę. Jednak rozmiar szczoteczki ma swoje plusy i minusy, pamiętam że pokazywałaś u siebie FLE i faktycznie szału nie było.
UsuńW Poczekalni jest Lancome od Ciebie :* bardzo mnie ciekawi :D
Dziękuję :* bo w końcu mogłam zrobić zoom na rzęsy i zobaczyć EFEKT :)
heh, ja mam z 10 maskar w poczekalni :P
Usuńpamiętam Twoją notkę :) ja nie wiem, czy u mnie to tylko kwestia pędzelka. formuła też jest ważna. było nie było FLE mnie nie zachwycił, za to bardzo lubię masterpiece max :)
fajnie rozdzielone rzesy
OdpowiedzUsuńPrawda? Także podoba mi się TEN rodzaj podkreślonych rzęs.
UsuńZwykle kupuję tusze z grubymi dużymi szczotkami, żeby pogrubić rzęsy, bo są rzadkie i cienkie. I boję się, że skoro się umiem zamachać na śmierć grubą szczotką, to taką bym umarła ;P
OdpowiedzUsuńTo jest jedna warstwa tuszu :P
UsuńNie używam produktów MF, ale widzę, że u Ciebie się sprawdza :) Wiem, jak ciężko jest dobrać idealny tusz, to jednak dla mnie najważniejszy element makijażu i nie może być 'tylko' bardzo dobry, musi dawać efekt idealny. Na razie jestem wciąż na drodze poszukiwań czegoś odpowiedniego. Wprawdzie znalazłam parę produktów przyzwoitych, które mnie zadowalają, jednak czuję, że może być lepiej - i szukam :D
OdpowiedzUsuńNajgorsze są poszukiwania, bo o ile cieszy Nas udane testowanie, to nie ma nic gorszego niż nie spełniająca podstawowej funkcji maskara. Potrafi odbierać radość z makijażu w moim przypadku, bo zamiast być kropką nad "i" to staje się utrapieniem...
UsuńA co znalazłaś dla siebie, podzielisz się? :)
Na razie króluje dolna półka, choć miałam okazję przetestować trochę mazideł. Prym wiedzie różowy Wibo i Sexy Black Mascara od Golden Rose. Całkiem niezła też jest Lovely Curling pump up. Jak na razie te tusze dobrze sprawują się na co dzień, jednak szukam cały czas czegoś, co da mi teatralny efekt przy minimalnym sklejeniu rzęs.
UsuńChcę przetestować maskarę od Physicians Formula, zawsze jednak mi nie po drodze, ale wydaje mi się idealna dla mnie, ponieważ jej szczoteczka przypomina trochę tą SuperShock od Avon. Szkoda tylko, że sam tusz od A. jest marnej jakości.
oj jak zobaczyłam tą szczoteczkę, to pomyślałam, że pewnie twarda, ale jak piszesz, ze krzywdy nie robi, to całkiem ładny efekt, lubię taki:]
OdpowiedzUsuńNie jest twarda, wypustki dobrze zbierają rzęsy i nie podrażnia oka. Idealnie nadaje się także do dziennego makijażu, w stylu przeczesania rzęs, dla samego zaakcentowania :)
UsuńPo zdjęciach przypuszczam, że mogę go polubić :)
OdpowiedzUsuńUważam, że one najlepiej obrazują uzyskany efekt :)
Usuńkurcze...napisałam komentarz pare h temu i nie ma go... i to juz na któryms blogu z rzędu;/
OdpowiedzUsuńSprawdziłam spam, ale czysto(czasami się tam chowają). Ostatnio Blogger płata figle, sama się o tym przekonałam :/
Usuńno właśnie;/
UsuńCzy mam ochotę? ja go szukałam :D Po przygodzie z Eveline Fiberlast, którego szczoteczka okazała się idealna, czyli wprost przeciwnie do formuły, szukałam podobnej wśród drogeryjnych marek. Mignęła mi gdzieś reklama z tym tuszem, ale nie kojarzyłam marki. Czekam na promo i kupuję :D
OdpowiedzUsuńWidziałam, że jest w sprzedaży :) i cieszę się, że notka okazała się przydatna :D
UsuńJestem z niego bardzo zadowolona na razie.
rozdzielone są idealnie:)
OdpowiedzUsuńPrawda?:)))
UsuńCieszy mnie to bardzo!
Jak zużyję tusze, które posiadam, z pewnością rozejrzę się za tą propozycją od Max Factor. Bardzo rzadko można spotkać maskarę, która perfekcyjnie wydłuża i rozdziela rzęsy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że po tej notce wiele osób uda się do drogerii na łowy:) W przypadku tuszy jestem niezwykle wybredna. Nie toleruję grudek i posklejanych rzęs. Maskara Max Factora jest wolna od tych wad;)
Myślę, że zdjęcia mówią same za siebie :)
UsuńZawsze szukałam w tuszu pogubienia ale zarazem rozdzielenia. Z przyjemnością sięgam po Maybelline Ony by one Satin Black, ale MF jest dużo bardziej precyzyjny.
Zaciekawiłaś mnie. Lubię tusze MF za jakość. Dotąd żaden mnie pod tym względem nie zawiódł.
OdpowiedzUsuńEfekt na Twoich rzęsach bardzo mi się podoba. Widać, że są fajnie pogrubione i uniesione.:)
Jestem z niego jak na razie zadowolona i jeżeli nadal będzie się tak spisywać, to wróżę długą znajomość :)
UsuńSzczoteczka jest bardzo fajna ;) Masz śliczne rzęski :)
OdpowiedzUsuńefekt jest świetny a do tego fajna szczoteczka :)) to chyba coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńmoimi ulubieńcami wciąż są telescopic od L'Oreala i lash extension effect od MF, choć ostatnio coś poszłam w te grubaski od Maybelline i Manhattan tak się jakoś porobiło :)
OdpowiedzUsuńcałuski
Telescopic lubiłam w wersji Carbon Black, ale musiał swoje poleżeć :)a LEE z MF to idealna maskara do makijażu dziennego, takiego na szybko :)
UsuńFLE miałam w wersji klasycznej i była świetna, miałam chyba ją ze 3 razy. Później kupiłam wersję fioletową i zraziła mnie dl FLE na długo - sklejała rzęsy i była.... szara, nie czarna tylko szara. Złą passę przełamał FLE w wersji Gold, który kupiła mi koleżanka w rossie, był w promocji za 19,90. Przeleżał swoje nie otwierany i dopiero z półtora miesiąca temu go wyjęłam - jest świetny i szczerze Ci go polecam.
OdpowiedzUsuńRzeczoną w tym poście może kiedyś kupię, ale na razie mam kilka maskar, więc bez sensu. A ja nie 3 a 6 miesięcy używam maskary, o ile nic się jej nie dzieje.
Swoją drogą - od kilku dni "bawię się: tuszem Grashki i jestem mile zaskoczona.
Zastanawiałam się kiedyś jaka jest różnica pomiędzy kolejnymi edycjami FLE, ale jakoś zawsze wracałam do klasyka :) Będę musiała spróbować wersji Gold, ale ciekawe czy ją dostanę?
UsuńTusz Grashki bardzo lubię, kupiłam go sobie na zapas :D
Zawsze mam obawy przy stosowaniu takich szczoteczek. Kiedyś próbowałam i w ogóle nie umiałam się nią pomalować :P W Twoim wykonaniu wygląda to o wiele lepiej, fajnie rozczesuje rzęsy, przez co równiutko wyglądają:)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że dużo zależy od tego jak ułożone są wypustki, jakiej długości oraz jak profilowana jest szczoteczka. Tym razem dla moich rzęs pojawiała się duża staranność, co przenosi się na dużą przyjemność podczas malowania :)
Usuńwidać, że świetnie rozdziela! nieźle się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńO tak :) Bardzo liczę na niego.
Usuńnie wiem, moja Mama uwielbiała MF, a ja jakoś w ogóle nie. nawet nie będę próbować, bo póki co mam w użyciu 2 tusze (ukochany mememe ;-) i bardzo zacny miyo, który mnie bardzo miło zaskoczył) i przez następne pół roku chyba nie mam szans żadnego skończyć, żeby nabyć kolejny, heh (ja muszę mieć potrzebę i konieczność, sama potrzeba działa tylko w przypadku lakierów do paznokci ;-))
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od rzęs oraz naszych potrzeb :)
UsuńNajważniejsze, że jesteś zadowolona! a swoją drogą to zaciekawiłaś mnie już kiedyś tuszem MeMeMe, nie wykluczam zapoznania :D
Ja ostatnio postawiłam na delikatniejsze zaakcentowanie rzęs i póki co doskonale się do tego nadaj u mnie Yves Rocher Lash Plumping Mascara. Ciągle poszukuję natomiast takiej, która dałaby mi efekt "wow" :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta wersja jest właśnie delikatna :) i ciekawa jestem, czy da efekt WOW. Lubię tusze, które nadają dużej objetości i faktycznie pogrubiają moje marne rzęsy, jednak większość wymaga wspomagania w postaci bazy.
UsuńLash Plumping lubię i siedzi w zapasach :)
Bardzo, bardzo, bardzo lubię takie szczoteczki. Teraz używam wyłącznie tuszy wodoodpornych, ale skoro piszesz, że przetrwał ekstremalne warunki to chyba się nim zainteresuję! : ))
OdpowiedzUsuńLiczę, że taki stan się utrzyma i nie ulegnie zmianie wraz z używaniem tuszu. Na pewno w pełnej recenzji odwołam się do tego :)
Usuńpo zdjeciach widac,ze swietnie wspolpracuje z Twoimi rzeskami :)
OdpowiedzUsuńja mialam MF dwa inne i jakos nie specjalnie je polubiłam ..za to ostatnio testuje Lancome Definicils i przyznam,ze o ile swietnie wrecz maluje rzesy,nie zlepiajac ich ,wydluzajac to cos musi miec w skladzie ,bo moje oczy po jakims czasie pieka i lzawia a szkoda....z innymi tuszami Lancome nie bylo tego a mialam jeszcze Hypnose i l'extreme...tez swietnie sie sprawdzaly..
Jestem naprawdę zadowolona z efektu i mam nadzieję, że tylko tak dalej :)
UsuńCzasami trudno przewidzieć skąd i dlaczego pojawia się podrażnienie/uczulenie. Mnie po jednej z maskar Lancome zaczęły wypadać rzęsy :(
Tuszu nie znam, ale na rzęsach prezentuje się ładnie i nawet dobrze rozdziela rzęsy ;) Nie znoszę jak tusze bardzo sklejają rzęsy lub powodują że rzęsy układają mi się w skupiska, wtedy wyglądam jakby miejscami brakowało mi rzęs ;P
OdpowiedzUsuńOj dobrze wiem o czym piszesz. Niestety w ostatnim czasie właśnie z takim efektem się borykałam. Starałam opanować to, lecz efekty były takie sobie aż do teraz. ufff :)
UsuńZupełnie nie kojarzę tego tuszu, to jakaś nowość? Bardzo podoba mi się jego szczoteczka, sądzę, że to bardzo prawdopodobne, że go wypróbuję, bo moje dotychczasowe wrażenia z FLE były bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuńNowość :) ale dzisiaj widziałam, że jest dostępna bez problemu w Douglasie, Rossmannie i pewnie w Hebe, ale tam nie zaglądałam.
UsuńMyślę, że byłabyś zadowolona!
Dawno nie zerkałam do Max Factorowej szafy :) Z ciekawością mu się przyjrzę i zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
UsuńZobacz, ciekawa jestem Twoich wrażeń :)
UsuńNie zwróciłam na nią uwagi jak byłam w Rossmannie... jakoś nie mogę sobie przypomnieć różowej tubki ;) Szczoteczka jest podobna do Wonder Lash od Oriflame, więc pewnie u mnie by się sprawdziła. Widzę, że ładnie rozdziela rzęsy :) Tylko zanim ja skończę swoje mascary to pewnie wyjdzie kolejna nowość ;D
OdpowiedzUsuńJest, sprawdzałam :) ale jakoś specjalnie nie wyróżnia się pośród innych kosmetyków na tle szaf w Rossmannie.
UsuńBardzo się polubiliśmy póki co :D
Tak! Zdecydowanie wypróbuję. FLE używam od dawna, zawsze wracam, lepszego nie znam. ten zapowiada się na hit.
OdpowiedzUsuńSabb, warto :)
UsuńJeżeli lubisz FLE, to wydaje mi się, że ten uwiedzie Twoje rzęsy :)
Natknłęam się ostatnio na tę maskarę kilka razy, ale dopiero Twoja notka uświadomiła mi, że to produkt Max Factor! Widząc opakowanie byłam pewna, że to Maybelline, ewentualnie Rimmel. Kwestia przyzwyczajona do beczułek Maybelline pewnie. Później widziałam też reklamę i odniosłam wrażenie, jakby Max Factor próbował pozyskać młodsze klientki, taki nie w ich stylu zdaje mi się ten produkt i jego promocja. Dlatego fajnie przeczytać pozytywną recenzje, bo w końcu to sam produkt jest najważniejszy, a otoczka, to już kwestia subiektywna. I muszę napomknąć, iż przy tym cieniu do powiek kolor Twojej tęczówki wygląda niesamowicie, masz zniewalające spojrzenie :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie porównaniem, ale faktycznie opakowania są łudząco podobne :D
UsuńTusz jak na razie dobrze się nosi, jestem zadowolona i liczę, że tak zostanie. Oby!
Dziękuję :* i wiesz, że to cień z palety L'oreala Nude Lingerie? :) W ostatnich tygodniach jest cały czas w obiegu i coś mi się wydaje, że będzie to jedna z nielicznych palet, którą zużyję od początku do końca w tak szybkim czasie!
Czyli ten mój pociąg do tej paletki od kiedy ją zobaczyłam dalej zdaje się być żywy :) Próbowałam ostatnio przysposobić jakoś do siebie tą nową wersję moich ukochanych ich cieni, ale niestety - nie przestały znikać z powieki ;) Chyba muszę więc sobie w końcu sprawić tą :)
Usuńlubie sie z tuszami MF, ale zdecydowanie bardziej wole klasyczne szczoteczki jak w 2000 Calorie ;-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to dopasować pod kątem własnych potrzeb :)
Usuńmam podobny tusz (chodzi o szczoteczkę) z Avonu, i mam mieszane uczucia...troche mi tak szczoteczka nie do końca pasuje. Mam wrażenie że nie zbiera całkowicie rzęs..nie rozczesuje ich tak jak bym chciała. Trzeba się namachać..to chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka to jedno, ale drugie należy do wypustków, które czynią magię :) Druga sprawa, rzęsy a potem formuła tuszu.
UsuńNie wiem o co chodzi z Avonem, ale miałam wrażenie, że ich maskara SuperShock (chyba nie przekręciłam nazwy) nie robiła NIC z moimi rzęsami. Mogłam malować je dosłownie godzinami i żadnego efektu. Tutaj przykładam szczoteczkę i sama sunie po rzęsach, podkreślając je tak, jak lubię :)
Lubię ten rodzaj szczoteczki, podobną ma Gosh :)
OdpowiedzUsuń