Wprowadzenie na temat
SesDermy zrobiłam przy okazji Glicare
Żel Kontur Oczu i Ust a dzisiaj przychodzę z serią Azelac, która gości już u mnie 5 miesiąc i nie zanosi się na to, by
zniknęła. Był to jeden z bardzo dobrych wyborów, skonsultowany z moją
dermatolog i faktycznie regularne stosowanie przynosi pożądane efekty.
Z góry uprzedzam, że to będzie długi tekst także dużo
czytania i mało obrazków:)
Dlaczego sięgnęłam po
serię Azelac? Otóż jak większość z Was dobrze wie borykam się z trądzikiem różowatym (rosacea),
który jest obecnie od dłuższego czasu w fazie „uśpienia”, ale to nie oznacza,
że jestem wolna od problemów związanych z posiadaniem tej przypadłości. Pomimo
leczenia choroba zostaje, na zawsze. Na szczęście nie oznacza to wiecznego
przywiązania do leków w moim przypadku. Nie wiem jak u innych, lecz mogę
powiedzieć, że jestem zadowolona i pomimo pojedynczych wyprysków/grudek mam
także okresy pełnego spokoju a Rozex został
odstawiony dość dawno temu.
Ale od początku, bo może nie wszyscy wiedzą, czym jest
trądzik różowaty. Źródło – Kosmetologia i
farmakologia skóry Marie-Claude Martini „Trądzik różowaty jest chorobą skóry cechującą się:
rumieniem i teleangiektazjami
środkowej części twarzy, grudkami, krostkami itd. Pierwszym stadium rozwoju
trądziku różowatego jest rumień.
Jest to pierwotna choroba naczyniowa układu żylnego
twarzy.”
W skrócie mówiąc
pierwszą grupą ryzyka są osoby posiadające cery naczyniowe i płytko unaczynione.
Nie oznacza to od razu, że trądzik różowaty wystąpi, jednak warto minimalizować
ryzyko. Pomimo, że prawdziwa przyczyna tej chory pozostaje nieznana i przyjmuje
się kilka opcji, to w moim przypadku stała się ona efektem błędnego leczenia.
Niestety było za późno na odwrócenie jego skutków...
To jest długa historia i nie zamierzam się nad tym
rozwodzić, stało się. Teraz staram się przy pomocy mojej dermatolog radzić z
tym na dobrym poziomie.
Moja cera źle reaguje
na większość kwasów, które można stosować przy tego typu problemach.
Przechodziłam kurację kwasem salicylowym, PHA i choć początki były dobre, to w
miarę kuracji tylko coraz gorzej.
Kwas azelainowy był spontanicznym pomysłem. Głównie,
dlatego, że dawno temu stosowałam, Acne Derm, który dobrze tolerowałam.
Kwas azelainowy to
kwas tłuszczowy C9 (dikarboksylowy), otrzymywany przez peroksydację kwasu
oleinowego. Występuje w niewielkich ilościach w organizmie człowieka.
Potwierdzono jego działanie w procesie hamowania aktywności gruczołów łojowych, bakteriostatyczne w stosunku do bakterii tlenowych i
beztlenowych. Zmniejsza rogowacenie naskórka, działa rozjaśniająco,
zapobiega podrażnieniom. Pierwszy raz
został wprowadzony do leczenia trądziku w 1989 roku.
Co więcej, można
go stosować przy zapalnym i niezapalnym trądziku pospolitym i różowatym,
łuszczycy oraz zapaleniu mieszków włosowych. Polecany dla cer naczynkowych,
wrażliwych i skłonnych do rumienia.
Warto pamiętać, że
mogą po niego sięgać kobiety w ciąży.
Nie można zapomnieć o
efektach ubocznych, ponieważ nie ma leku na całe zło... Możliwe jest
pojawienie się pieczenie, swędzenia, złuszczania skóry oraz rumień. Sama nie doświadczyłam takiego działania
niemniej warto mieć to na uwadze.
Seria Azelac SeSDermy
wykorzystała kwas azelainowy w jednej z form pochodnych – azeloiloglicyny.
Z reguły są to małe stężenia i tym razem otrzymujemy deklarowane 3% stężenie
Azeloglicyny, która łączy właściwości kwasu azelainowego i nawilżające
działanie glicyny. W rezultacie uspokaja, zmniejsza zaczerwienienie, oczyszcza
skórę. Działanie przeciwbakteryjne korzystnie wpływa na cery z trądzikiem
różowatym. Zmniejsza wydzielanie sebum, eliminuje zaskórniki.
W sieci jest bardzo ciekawa publikacja Kwas azelainowy w podłożu
żelowym: zastosowanie w trądziku zwykłym i trądziku różowatym Jacka
Szepietowskiego i Adama Reicha, którą gorąco polecam. W bardzo przystępny
sposób został opisany kwas azelainowy oraz jego zastosowanie i działanie.
Mam w swoich zasobach preparat Finacea 15% - Acidum azelaicum, jednak nie wiem czy o nim pisać.
Jeżeli pojawi się głos potrzeby to na pewno przygotuję tekst w odniesieniu do
Skinorenu czy Acne Dermu. Są to dobre produkty i godne polecenia, jednak nie
nastawiajcie się na szybkie działanie. Sumienne i regularne stosowanie przynosi
efekty nie tylko w przypadku skór z trądzikiem różowatym.
Tyle słowem wstępu:)
Postanowiłam łącznie zaprezentować krem oraz żel z tej serii, ponieważ pomiędzy nimi są niewielkie
różnice i chcę się skupić na tym, co deklaruje producent w zderzeniu z moimi
odczuciami.
Producent przeznacza tę serię dla codziennej pielęgnacji
skóry wrażliwej i reaktywnej, zaczerwienionej ze względu na kruchość naczynek.
Wspomaga leczenie trądziku różowatego i grudkowo-krostkowego. Skuteczny na
przebarwienia. Azelac wykorzystuje innowacyjną technologię przenoszenia
składników aktywnych zamkniętych w liposamach do głębszych warstw skóry bezpośrednio
oddziaływując na przyczyny rumienia.
Właściwości preparatów z tej serii:
- zmniejsza zaczerwienienie skóry
- zmniejsza stany zapalne
- chroni i wzmacnia barierę skórną i mikronaczynka,
zwiększa grubość skóry, przez co naczynia krwionośne stają się mniej widoczne.
- poprawia nawilżenie
- zmniejsza infekcje bakteryjne
- reguluje wydzielanie sebum
- ujednolica koloryt skóry
- rozjaśnia przebarwienia
Azelac krem
nawilżający ze wskazaniem dla skóry mieszanej i suchej. W składzie mamy
znaleźć: azeloglicynię, kwas azelainowy, niacynamid, fitosfingozynę, pantenol,
wyciąg z ostropestu plamistego (Silybum Marianum) zamkniete w liposomach. Kwa hialuronowy
w formie wolnej i kwas hialuronowy zamknięty w liposomach, triklosan.
Moje zainteresowanie składami INCI jest czysto hobbystyczne,
nie jestem specjalistą także nie wnikam w formuły, ocenę. W/w składniki są, na
tyle się orientuję. Tym najczęściej sugeruję się podczas zakupów. Lubię wiedzieć,
czy podstawowe obietnice mają pokrycie w INCI.
Dlatego też u mnie nie spotkacie się analizą, czy
rozkładaniem składu na części. Nie znam się na tym i nie będę udawać, że przy
pomocy innych źródeł można tego dokonać, ponieważ zawodowo nie jestem związana z
tą działką. Jedno to poznanie i rozróżnianie nazwy, działania i przeznaczenia,
ale co innego ocena formuły. Mogę przewidywać i zwracać uwagę JAK reaguje MOJA
cera i TAKIMI spostrzeżeniami się z Wami dzielić:)
Tyle w temacie pewnych pytań, które pojawiają się od czasu
do czasu.
Azelac żel
nawilżający ze wskazaniem dla cery tłustej. W składzie można znaleźć te
same składniki, które w kremie.
Produkty różnią się pomiędzy
sobą konsystencją, która w zależności od potrzeb cery ma znaczenie kluczowe.
Postanowiłam wypróbować oba warianty, by mieć porównanie.
Opakowanie.
Krem jest w
klasycznym opakowaniu. Masywne pudełko, może się podobać;) Dla mnie ono nie
miało większego znaczenia, choć czasami było mało praktyczne. Z racji, że krem
został w Polsce za parę dni uzupełnię notkę o dodatkowe zdjęcia i zobaczycie
jak prezentuje się w pełnej okazałości.
Żel dla odmiany to
smukły flakon z pompką, która świetnie dozuje pożądaną ilość produktu. Nie
zacina się podczas użytkowania a kosmetyk wydobywamy z mistrzowską precyzją:)
Widzimy, w jakim tempie zużywamy produkt, ponieważ część opakowania to
przezroczyste tworzywo, jednak na tyle masywne, że ewentualne upadki nie są
problemem. Tak, zdarzyło mi się to kilka razy i dobrze wiedzieć, że opakowanie
nie ulega uszkodzeniu. Niby detal, który
ma znaczenie.
Myślę, że gdyby krem byłby w takim samym opakowaniu tylko
zyskałby na funkcjonalności.
Konsystencja.
W obu przypadkach
dostajemy żelową, odrobinę lepką formułę. Kolorem przypomina masę perłową,
trochę nie do końca rozumiem ten zabieg producenta. Moim zdaniem można sobie
darować takie dodatki.
Krem pomimo
delikatnej konsystencji jest dość treściwy i odczuwalnie cięższy niż żel,
ale to wynika także z przeznaczenia pod kątem cery. Sama wykorzystałam go
głównie w okresie zimowym podczas intensywnej ery kaloryferowej. Jednak nie
sądzę abym ponowiła jego zakup. Żel jest o wiele lepszym wyborem.
Wydajność.
Oceniam na bardzo dobrą, w moim przypadku opakowanie żelu starczyło na 3 miesiące a
kremu ok.3/4 opakowania zużyłam przez 2 miesiące,
przy czym resztę pozostawiłam w Polsce, by czekała na mnie właśnie teraz.
Działanie. Na
samym początku zaznaczę, że żaden z powyższych produktów nie był/jest używany
przeze mnie na dzień. Postawiłam na
zastosowanie raz dziennie, na noc. W takiej postaci z powodzeniem łączone
były/są z innymi serami/olejkami jak np. EkoAmpułki P&R, Aromaesencje
Decleor, olej śliwkowy lub z kremem Filorgii Hydra Filler, który świetnie mi
służy w takim wydaniu.
Oczywiście nie używam
wszystkiego na raz, ale mam określony system pielęgnacyjny, którego się
trzymam i akurat te kosmetyki dobrze się sprawdzają od jakiegoś czasu. Na
chwilę obecną nie planuję większych zmian, więc za jakiś czas podzielę się
szczegółami.
Zaznaczę, że to są produkty, które w bazie mają silikony,
polimery oraz ich pochodne i zdaję sobie sprawę, że nie każdy lubi tego typu produkty,
dlatego też, jeżeli nie jesteś pewna/y to zdecydowanie lepiej sprawdzić przed
zakupem.
Osobiście na początku
nie mogłam się oswoić z tym rodzajem lepkości, która pojawiała się na
skórze od momentu aplikacji do całkowitego wchłonięcia. Na dodatek krem i żel
potrafiły się rolować na niektórych serach. EkoAmpułka 1 nie była zbyt dobrą bazą,
więc odpuściłam ją sobie i łączyłam z 3 i 4, przy czym muszę zauważyć, że bazowanie na EkoAmpułce 4 i żelu
zaowocowało wzmocnionym efektem. To mi się podoba i na chwilę obecną jest
to ulubione zestawienie obok różanego serum z Decleora.
Działanie jest zauważalne,
lecz istotne staje się, w jakim stanie znajduje się nasza cera. W moim
przypadku to były i są pojedyncze krostki, grudki, które pojawiają się i
znikają, zyskują na szybszym zaleczeniu oraz ginie po nich wszelki ślad. To
jest dla mnie duży plus.
Po tych kilku
miesiącach mogę stwierdzić, że rumień występuje bardzo rzadko. Podczas
niekorzystnych warunków bywa odczucie wewnętrznego rumienia, lecz nie pojawia się
on w sposób widoczny. Brak efektu zaczerwienienia, które zazwyczaj było
płonącym rumieńcem.
Mogę uznać, że
koloryt cery jak na moje warunki coraz lepiej się prezentuje aczkolwiek nie
liczę, że ulegnie drastycznej poprawie. Porcelanowej skóry nigdy nie miałam i charakteryzowałam
się brzoskwiniowym odcieniem cery, który obecnie nie jest aż tak widoczny. Nie
mam problemów, by sięgnąć tylko po krem tonujący a bywają dni, że daruję sobie
także korektor. Podkład zostawiam na dni, kiedy robię pełny makijaż.
Czy faktycznie wpływa
na poprawę nawilżenia? Trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć, bo tak
naprawdę wykorzystuję inne produkty do pielęgnacji. Patrząc ogólnie na zmiany w
pielęgnacji, które wprowadziłam parę miesięcy temu to widzę znaczną poprawę.
Także seria Azelac dołożyła swoją cegiełkę do całego procesu, który nadal
zachodzi.
Regulacja wydzielania
sebum. To zależy, jakie mamy problemy. W okresie stosowania Merz Spezial
miałam ją bardziej uaktywnioną i faktycznie odczuwałam ograniczenie tego.
Strefa T była trzymana w ryzach, lecz oprócz SeSDermy w tamtym czasie gościł
duet Biodermy Sebium, o którym pisałam tutaj.
Obecnie od 3 miesięcy
nie używam Merz Spezial, za to micel Biodermy Sebium został na półce i
sięgam po niego dwa razy dziennie. Większych problemów ze strefą T nie mam,
choć aura w UK nie przypomina tropików. Myślę, że warto to wziąć pod uwagę. Z jednego jestem na pewno zadowolona, czoło
przez kilka godzin prezentuje się w dobrym stanie a makijaż z niego nie spływa.
Wybierając te
preparaty najbardziej liczyłam na zmniejszenie stanów zapalanych,
ograniczenie występowania niespodzianek w postaci krostek i grudek. To się
udało. O ile grudki coraz rzadziej się pokazują, to krostki są raczej punktowe
i nie tworzą całego okręgu. Co więcej dużo szybciej znikają.
Nie liczyłam, że przy takim stężeniu seria Azelac stanie się
cudownym panaceum, nie:) Oczekiwałam
czegoś wspomagającego, czegoś, co pomoże odstawić Rozex i tak też się
stało. Poza tym priorytetem było wybranie produktu, po który może sięgać
kobieta będąc w ciąży. To taki rodzaj zabezpieczenia dla mnie, bo hormony mogą
dać o sobie znać w dobry sposób lub zaostrzyć zmiany.
Pojemność/cena
Krem 50ml, cena ok.160zł
Żel 50ml, cena ok.150zł
W ogólnym
podsumowaniu są to produkty warte uwagi, jednak nie wiem czy wpiszą się w
potrzeby każdego, ale cieszę się, że sięgnęłam po tę serię. Żel nawilżający zostanie ze mną na długo,
a na pewno dotąd dopóki nie znajdę czegoś lepszego. Uważam, że przy moich problemach krem i żel Azelac stanowi świetne
uzupełnienie pielęgnacji, jest przysłowiową kropką nad „i”. Daje mi swobodę
bez sięgania po lek. To jest istotne. Może
moja cera nie jest idealna, lecz pojawiające się drobne krostki nie są bolesne,
skóra mnie nie piecze i nie boli, rumień się nie pojawia. Nie muszę sięgać także
po kosmetyki kolorowe, które mają ukryć zaczerwienienie, ponieważ skóra ma
zdrowy odcień. Budząc się rano nie czuję żadnego dyskomfortu, który kiedyś był
mi dobrze znany. Widzę także, że moja cera powoli pozbywa się niechcianych gości
i w połączeniu z Peelingiem
enzymatycznym Phenome to jest zgrany zespół: D
Mam ochotę spróbować jeszcze kremu Clareny Pyruvic & Azelaic Acid Cream i przekonać się, czy może okaże się jeszcze lepszy?
Póki,
co Żel nawilżający i EkoAmpułka 4 to udane połączenie, które mnie w pełni
satysfakcjonuje.
Za parę miesięcy na pewno powrócę z aktualizacją
a tymczasem uważam, że seria Azelac trafiła w moje potrzeby.
Znacie
te produkty, czy też może są dla Was nowością? A może któraś z Was ma
porównanie do Clareny?
Z chęcią się dowiem i będę wdzięczna za
wszelkie sugestie:)
Pozdrawiam!
Te produkty są dla mnie nowością, ale post jest niesamowicie wyczerpujący. Ja na razie trzymam się moich kosmetyków do pielęgnacji twarzy ,gdyż jak na razie (odpukac!) zatrzymały problemy skórne.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zdaj sobie sprawę, że ilość tekstu jest duża. Starałam się jak najlepiej zaprezentować swój punkt widzenia, bo trudno przed zakupem sama szukałam opinii i to, co znalazłam było uproszczone.
UsuńWażne, że Twój zestaw się sprawdza :) Sama teraz dochodzę do optymalnego połączenia i mogę powiedzieć, że jestem zadowolona. W końcu :D
Nie chciałabym być cały czas uzależniona od leków, dlatego też szukam alternatywy. Mam serię Rosalgin u siebie. Pamiętam, że byłaś zadowolona i liczę na to samo :)
Gdy zobaczyłam zdjęcie na blogrollu, od razu wiedziałam, że opublikowałaś nową notkę:) Dzięki Tobie po raz pierwszy spotkałam się z kwasem azelainowym:) Wciąż szukam kosmetyku pozbawionego glikolu propylenowego. O ile silikony i polimery nie szkodzą mojej skórze, o tyle glikol propylenowy pozostawia po sobie niespodzianki w postaci podskórnych gul. Jednocześnie ten składnik jest dobrym promotorem, dlatego poszukiwania specyfiku pozbawionego tej substancji z pewnością jeszcze trochę potrwają;)
OdpowiedzUsuńDawno temu przez jakiś czas miałam podobne wrażenie, jednak nie wytropiłam aby to tylko on był głównym sprawcą aczkolwiek znam osoby, które tak jak Ty unikają go.
UsuńUważam, że kwasem azelainowy jest nie doceniany. A szkoda, bo może i na efekty trzeba czekać dłużej, ale warto :)
Jeżeli nie tego typu produkty, to masz do wyboru typowo apteczne specyfiki jak Acne Derm, Skinoren, Finacea. One mają dużo większe stężenie.
Nie mogę wyjść z podziwu nad dokładnością Twoich recenzji :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńStaram się przybliżyć temat w taki sposób, by dla każdego był przystępny a tym razem powstał niezły elaborat ;)
Nie znam tych produktów i szczerze mówiąc nigdy nie zainteresowałam się kwasem azelainowym mimo tego, że moja cera ma skłonność do naczynek... Myślę, że krem mógłby być dla mnie dobrym rozwiązaniem. Na pewno zwrócę na niego uwagę. Clareny Pyruvic & Azelaic Acid Cream też nie znam, ale jak się na nią zdecydujesz to chętnie przeczytałabym recenzję, żeby porównać z Azelac. EcoAmpułkę też uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńU mnie kwasy dość wcześnie zagościły i stąd zainteresowanie, które okazało się zbawienne w późniejszym czasie. Dzięki temu mogłam szybko wyeliminować pewne preparaty bez testów. Kwasem azelainowy mam wrażenie, że jest traktowany po macoszemu ale warto spróbować, szczególnie przy takich cerach jak Nasze.
UsuńKrem Clareny kupię na pewno, bo nie trafiłam na żadną recenzję pisaną przez osobę z podobnymi problemami do moich, a być warto. Na pewno za jakiś czas pojawi się notka w tym temacie.
Pomimo mojego specyficznego stanowiska wobec P&R to uważam, że ekoAmpułki są bardzo udane i mogą stanowić świetne uzupełnienie codziennej pielęgnacji :)
Nie podoba mi sie triclosan, w preparatach tego typu hmm, co do kwasu azelainowego to generalnie ma super działanie też obkurczajace pory i wszystkie te zalety co opisałas:)Swietnie redukuje stany zapalne fakt, dla osob ktore nie chca wydawac zbyt dużo pieniadze polecam Bandi - niedocenione kosmetyki, nie mówię,że wsyztskie ale..
OdpowiedzUsuńBardzo wnikliwa analiza Hex, co do silikonów - zależy co i jak, kremy specjalistyczne na nich bazują to chemiczne przetworzenie:)
Ważne jakie są skutki:)
Starałam się przybliżyć kwas azelainowy na zasadzie pigułki ;) bo uważam, że nie każdy on nim ma większą lub mniejszą wiedzę.
UsuńO Triclosanie czytałam na Environmental Science & Technology także jeżeli chodzi Ci o tę informację to wiem, ale jeżeli za każdym razem miałabym eliminować coś, co może okazać się szkodliwe to nie wiem jak wyglądałoby codzienne życie. Mając jedynie taką wiedzę można wybierać świadomie. Ja wybrałam.
Z Bandi miałam spotkanie dawno temu. Niektóre ich produkty wspominam mile, nie wykluczam, że coś kupię. Polecasz coś szczególnie?
Z silikonami jest tak, że nie każda cera je lubi i efekt jaki zostawiają na skórze potrafi być specyficzny. Dlatego też zwróciłam uwagę :)
Skutki są ważne, ale nie lubię używać czegoś, co powoduje dyskomfort bo to od razu skreśla dany produkt. Działanie tak, lecz nie za wszelką cenę :P
Hex ważne zdrowe podejście, i to mi sie podoba, i fajnie przybliżyłaś :) Triclosan często gęsto jest używany w antyperspirantach,mydłach etc teraz odchodzi sie od tego ale mnie nurtuje czemu go użyli az tak wysoko w składzie - sa inne substancję antybakteryjne nie zaburzające gospodarki hormonalnej, pomijając już dzialanie rakotwórcze bo to w sprzyjającym środowisku:(
UsuńA Bandi ma świetne kremy z kwasem migdałowym i azelainowym m.in ten:
http://www.bandi.pl/sklep/produkt/id/224/seria/33 i ten:
http://www.bandi.pl/sklep/produkt/id/151/seria/33
A widzisz! Mnie po tym kremie z Bandi tak potwornie wypryszczyło jak nigdy dotąd. Jeszcze do tej pory (3 miesiące po wykończeniu opakowania!) mam kilka czerwonych krostek na skroniach :(
UsuńFajne, ja bym się skusiła, ale szkoda, że takie drogie;/
OdpowiedzUsuńCena nie jest niska, ale dla mnie liczy się przede wszystkim działanie. A to występuje w pożądany sposób :)
Usuńo nie! zasmuciłas mnie tą notką bo zdałam sobie sprawę, że powinnam zaczać interesowac się tym kwasem :)
OdpowiedzUsuńa co do masywnych opakowań podzielam Twoje zdanie, też mi zdarzy się upuścić jakis kremik i wtedy z zamrozonym sercem spoglądam czy nic mu się nie stalo ;)
Zasmuciłam? :P Lepiej wiedzieć wcześniej niż później, bo jeżeli masz cerę naczynkową to pielęgnacja bywa, że tak powiem upierdliwa ;)
UsuńMnie także zdarza się upuścić coś, dlatego jak mam wybór to wolę bezpieczniejsze opakowania. Ale i tak nic nie pobije słoika z Phenome ze scrubem do ciała. To był sukces, że nie zrobiłam sobie nim krzywdy...
ja sporadycznie używam kremu Skinoren na bazie tego kwasu, głownie czoło, które czasami mi wysypuje i ramiona, ktore tez lubia sie zakrościć ;) tych Twoich produktów nie znam, ale chętnie czytam notki, bo nie znam drugiej takiej jak Ty, która tak dokladnie przygląda sie składom:)
OdpowiedzUsuńSkinoren miałam, ale wybieram tańszy Acne Derm który ma identyczne działanie jednak regularne kuracje dają najlepsze wyniki. I masz rację świetnie działa jako eliminator krostek :)
UsuńPrzyglądam się składom, ale na zasadzie racjonalnej oceny bez jakiegoś szału w tym kierunku. Lubię wiedzieć co jest w środku, za co płacę i jakiego efektu mogę oczekiwać. Wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi :)
Muszę mojej siostrze powiedzieć o tym żelu, bo boryka się ona także z trądzikiem różowatym. Ja natomiast mam płytko unaczynioną cerę, ale póki co innych problemów u siebie nie zaobserwowałam. Jednak w razie czego będę miała tę serię na uwadze :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat był dobry także i dla Niej?
UsuńLepiej żebyś nigdy nie musiała sięgać po taką grupę produktów!
Ciekawa i obszerna recenzja, lubię takie. Produkty warte uwagi ;)
OdpowiedzUsuńTak, szczególnie dla osób które mogą znajdować się w grupie docelowej :)
UsuńOch jakie to było ciekawe! Przeczytam jeszcze raz :))
OdpowiedzUsuńJa myślę, że też mogłabym się zainteresować zresztą powoli powoli już zbliżam się do tej granicy wiekowej, że mojej skórze nie będzie wszystko jedno.już nie jest.
Granica wiekowa nie ma żadnego znaczenia w tym przypadku :P To seria przeznaczona dla określonych problemów skórnych.
UsuńCzy mój poprzedni komentarz zaistniał?
OdpowiedzUsuńO. Ok;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się u Ciebie sprawdził! Na całe szczęście trądziku różowatego nie mam, ale już cerę naczynkową niestety tak. W tej chwili testuję krem rokitnikowy z Sylveco, który ładnie łagodzi zaczerwienienia i moja skóra z każdym dniem wygląda coraz lepiej. Nawet po mocnym wysiłku fizycznym nie wyglądam już jak burak :) Kwas azelainowy mnie zaciekawił, ale przed końcem lata wstrzymam się z testami.
OdpowiedzUsuńLepiej żeby nigdy nie dotknął Cię ten problem, nic przyjemnego. Dlatego staram się minimalizować i zapobiegać :)
UsuńO tym kremie Sylveco krążą już legendy :D Chyba jednak będę musiała sama przekonać się o jego sile działania :)
Kwas azelainowy polecam, to dobra kuracja. Jednak trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo działanie nie jest ani szybkie, ani zbyt spektakularne.
Nie znam tej serii, ale jakoś mnie nie kusi. Ja mam typowy trądzik pospolity, plus mnóstwo plam po pryszczach... ech. Cóż powoli sobie z tym radzę, ale chyba cudem, bo nigdy żadnych tabletek specjalistycznych nie brałam. Teraz mam takie dni, że cera mi się uspokaja, ale jedyne wytłumaczenie to tabletki na niedoczynność tarczycy, bo nic innego nie zmieniałam.
OdpowiedzUsuńMożesz w takim razie poczuć się szczęściarą w pewnym stopniu skoro nie korzystałaś ani nawet nie byłaś zmuszona do sięgania po coś extra :)
Usuńbardzo ciekawy post Asiu. musiał pożreć mnóstwo czasu, widać, że się napracowałaś.
OdpowiedzUsuńostatnio testujesz naprawdę ciekawe kosmetyki. myślę, że w przyszłości bliżej zaznajomię się z kwasem azaleinowym, bo nasze pierwsze spotkanie (serum azelo-oliwkowe z BU) było dość obiecujące :) w stosownym czasie może skuszę się na ten żel? zobaczymy :)
Masz rację Kingo :) To są tematy, które wymagają przyłożenia się. Jednak przynoszą one dużo więcej satysfakcji niż typowe blogowe notki.
UsuńSięgam po zupełnie inne półki, z czasem na pewno zrobię notkę na ich temat np. czy było warto itd.
Jeżeli będziesz chciała wypróbować przed zakupem to wiesz gdzie znajdziesz próbki :)
Zawsze jestem ciekawa gdzie Ty wynajdujesz takie cuda? ;) Mimo że nie borykam się z tego typu problemami i krem oraz żel nie dla mnie, to i tak miło było poszerzyć swoją wiedzę :) I gratuluję że w końcu udało Ci się znaleźć kosmy, które pomagają. Chyba każda z nas Wie jaki to żmudny proces :)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że nie boję się króliczyć na sobie :D a dla poprawy stanu cery i własnego samopoczucia często bywamy zdeterminowane :)
UsuńDziękuję :*
Też używam! u mnie na blogu tez zamieściłam recenzję, mam jeszcze starszą wersję z 10% kwasem i żel. Kremu używam na noc, a żelu na dzień :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że firma zrezygnowała z 10% stężenia...
UsuńZajrzę poczytać w wolnej chwili, dzięki za kierunek! :)
Nigdy nie używałam tych kosmetyków, wiem że kwasy są skuteczne ale trochę się ich obawiam...
OdpowiedzUsuńJeżeli przygotowujesz się z głową do kuracji kwasowych to nie ma obaw. No chyba, że chcesz zacząć do większego kalibru to co innego. Ostatecznie nie robiłabym tego na własną rękę.
UsuńCena zabójcza jak dla mnie.nie dałabym tyle pieniędzy za żaden kosmetyk...
OdpowiedzUsuńA ja wychodzę z założenia, że lepiej wydać więcej na dobry kosmetyk, niż potem leczyć skórę po jakimś badziewiu za 10zł. I nie piszę tego złośliwie. Przerobiłam to na sobie.
Usuńniissley Kate, nikomu nie nakazuję zakupu :P Każdy ma wolny wybór, a cena zawsze będzie mocno subiektywna.
UsuńMellody, dokładnie. Czasami kupuję się tanio a potem wychodzi cholernie drogo :/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiększości kosmetyków, które pokazujesz, nie znam. Zawsze dowiaduję się czegoś nowego. Post bardzo wyczerpujący i pomocny przy ewentualnym zastanawianiu się nad zakupem. :-)
OdpowiedzUsuńEksperymentuję na sobie :) Zawsze to opinia więcej w danym temacie, która może komuś pomoże podjąć decyzję? :)
UsuńNo to wiele się dowiedziałam, bardzo fajna recenzja, dokładna i szczegółowa, do kremu jakoś mi " serce " nie leży, ale żel jak najbardziej bym wypróbowała, podoba mi się jego opakowanie i opisane przez Ciebie działanie ;)
OdpowiedzUsuńKrem kupiłam dla porównania, byłam ciekawa który okaże się dla mnie lepszy. Żel zwyciężył od detali po działanie :)
Usuńpodoba mi sie, ze tak szczegolowo ujelas, z jakim innymi kosmetykami laczylas produkty Azelac, bo od razu wiadomo z ktorymi raczej nie warto ich razem probowac, nie mam tradziku rozowatego, ale jestem w tej specyficznej grupie, u ktorej moze sie on objawic, wiec bede miala marke na uwadze,
OdpowiedzUsuńmicel z Biodermy w wersji Sebium jakos gorzej sie u mnie sprawdzal niz ten Sensibio, choc mam skore bardziej sklonna do przetluszczania, ale ja uzywalam go bardziej do oczyszczania skory niz tonizowania po oczyszczaniu
Cieszę się :)
UsuńJestem pewna, że takie detale mają znaczenie i postanowiłam ujmować je w spisie :) Bo przecież pielęgnacja nie polega na używaniu wyłącznie jednego produktu. Zazwyczaj łączymy ich kilka.
U mnie z kolei Sensibio przesuszał :/ i dałam sobie z nim spokój. Sebium polubiłam, bardzo! Mile mnie zaskoczył :)
ale wyczerpująca recenzja :-) cieszę się, że znalazłaś krem, który spełnia Twoje oczekiwania. Ja unikam glikolu propylowego, bo dziwne niespodzianki mi wyskakują po nim, gdy jest wysoko w składzie. Trochę żałuję, bo wiele ekstraktów roślinnych jest rozpuszczonych właśnie w tym glikolu, no ale trudno :-) za to w małych ilościach pod koniec składu nie robi mi krzywdy. Może kiedyś i on przestanie na mnie źle wpływać. Odkąd cera mi się poprawiła po tych różnych naturalnych moich zabiegach, coraz więcej składników toleruje. Cieszę się, że zrobiłam jej prawie roczną przerwę o chemii, świetnie to na nią podziałało, teraz jest spokojna i dość zdrowa. Daję jej jeszcze rok czasu do pełnego unormowania się :-) Mam nadzieję, że za rok nawet silikony nie zrobią jej krzywdy :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWażne, że znalazłaś dobry kierunek dla siebie :) Mnie sama natura nie do końca służy także grzeszę z dobrą chemią :)
Powyżej Karminowe Usta wspominała, że i u Niej glikol propylenowy nie jest wskazany. Może kiedyś zostanie zastąpiony czymś innym, kto wie? :)
Mam nadzieję, ze zostanie zastąpiony, bo widziałam już mnóstwo kosmetyków, które mnie interesują, z tym dziadem na początku składu :D
UsuńZ ciekawości przejrzałam kilka typów, które mam na celowniku i... niestety także mają go w ścisłej czołówce. Jednak to już firmy z innej bajki, ciekawa jestem przełożenia na działanie oraz obietnice. Za jakiś czas na pewno wrócę do tego :)
UsuńJaka wyczerpująca recenzja ! :) Staram się stosować praktykę- im mniej tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie każda cera/skóra może sobie na to pozwolić. Mam wrażenie, że to pewien luksus i zazdroszczę :)
Pasjonująca lektura...taka recenzja przyczynia się do tego, że każdy zastanawia się nad swoję pielęgnacją..Ok nie wiem czy każdy - w każdym razie ja i do siebie ją odnoszę. Powiem tak - jestem w kropce bo nigdy nie analizowałam tak dogłębnie potrzeb swoich skóry - działam bardziej w myśl zasady - jak suche to nawilżać, nawilżać i nawilżać..Naczynka - myślaam że tak mam - nagle zrobiły mi się różowe poliki i myślałam że taka już ich "uroda". Nie konsultowałam z nikim swojej pielęgnacji..działam trochę jak we mgle..Co oczywiste takie komplementarne spojrzenie na pielęgnacje jak Twoje Hexx pobudza mnie do myślenia = nie wspomnę już że pierwszy raz słyszę o kwasie azelainowym..
OdpowiedzUsuńŚwietna publikacja Hexx:)
Cieszę się :) bo wiem, że przy takiej ilości tekstu nie zawsze się chce/nie zawsze interesuje.
UsuńMoja skóra to temat na oddzielny elaborat i wszystko zaczęło się 15 lat temu :) Także to spory odcinek na poznanie i dopasowanie, szczególnie że trafiłam na świetnego dermatologa.
A teraz? czas nie stoi w miejscu, staram się myśleć nie tylko o profilaktyce.
:*
Od dawna podziwiam te Twoje recenzje, Hexx. Są świetne i bardzo wyczerpujące (informacje oraz zapewne autora ;))
OdpowiedzUsuńOdnośnie kwasu, kończę testować ten ==> http://www.bandi.pl/sklep/produkt/id/224
krem bandi i powiem, że jestem zadowolona zdziałania.
Dziękuję :) To jest taka działka, że się nie da na skróty więc albo robię to do a do z lub odpuszczam.
UsuńMyślałam nad tym kremem, ale niestety kwa salicylowy jest wykluczony w moim przypadku. Dlatego niestety wybór mam ograniczony :(
Rozumiem, dobrze, że są produkty, które przypadły Ci do gustu :)
UsuńNa chwilę obecną wybór różnych produktów jest duży, tylko że jak szuka się czegoś konkretnego to pojawia się ograniczenie. No, ale nie narzekam, tym razem wybór zaliczam do udanych :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tych produktach, porównania do Clareny również nie mam :(
OdpowiedzUsuńNa razie moja cera jest wyjątkowo piękna, ale jak się pogorszy to pewnie w krem się zaopatrzę,
OdpowiedzUsuńz Clareną miałam styczność i na praktykach i w pracy, nie przepadam, ale może coś się zmieniło w przeciągu tych 3 lat... Fluid z kwasem azelainowym ma również w swojej ofercie natinuel http://www.skinmed.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=&product_id=67&category_id=2&manufacturer_id=2&option=com_virtuemart&Itemid=28 , koszt ok. 100 zł 50 ml już z przesyłką, polecałam klientką do pielęgnacji w domu przy zabiegach kwasami, mimo smrodku kwasu były świetne efekty.
Na ten jeden krem z Clareny skuszę się, bo zachęca mnie skład.
UsuńTo co polecasz jest ciekawe, ale ma kwas glikolowy w składzie także nie dla mnie on...
Hexx jesli chcesz to podaj mi swoj adres w mailu to wysle ci probki clareny z kwasem, zebys potestowala przed zakupem. Pracuje w swoim salonie na Clarenie takze wrazie czego pytaj:)
OdpowiedzUsuńAniu super, dziękuję :) Tylko nie bardzo mogę wejść w Twój profil i nie mam dostępu do e-maila :(
UsuńCudowny ,długi i rzetelny post :) Ja naszczęście nie borykam się z takimi problemami ,jedyne co uzywam do pielegnacji twarzy to kremik nawilżający i pelling :)
OdpowiedzUsuńDobrze ,żę wreszcie znalazłaś coś co pomaga :)
Jestem ciekawa od czego to zależy, że niektóre osoby z płytko unaczyniona skórą mają trądzik różowaty a inne nie? Czy to kwestia hormonów czy czegoś innego? Bo i moja mama i siostra (ja także) mamy z tym problem i póki co (tfu, tfu żeby nie zapeszyć)trądziku nie mamy. Chciałabym wiedzieć na przyszłość czy to mnie nie spotka :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam napisać że najpiękniejszą cerę i włosy miałam właśnie w czasie ciąży i póki karmiłam. Za to paznokcie miałam miękkie jak plastelina. Teraz mam odwrotnie :P
UsuńJa miałam mozliwość testowania produktów L'azul Active ..seria profesjonalna..i co prawda nie umiem napisać jak działa kwas na dłuższą metę ale na pewno nie podrażnia i nie zapycha i uspokaja, trądzik różowaty to paskudna sprawa, ja jestem w grupie predysponujacej stąd dbam o skórę jak mogę żeby nie dopuścić do trwałego rumienia czy fazy grudkowo - krostkowej, pytałam w kilku salonach kosmetycznych o zabiegi z AzA ale nic nie mają a szkoda, bardzo wyczerpujący post :)
OdpowiedzUsuńWitam, dzięki za świetną recenzję. Skusiłabym się, bo dobrze wspominam dawne stosowanie kawas azelainowy w formie Skinorenu, ale odstrasza mnie triclosan. Niemniej chciałabym zapytać o coś innego. Wspomniałaś, że nie możesz stosować kwasów PHA. Mogłabyś opisać (albo podać odnośnik jeśli już pisałaś), co stosowałaś i dlaczego nie odpowiadają Tobie. Ja kiedyś stosowałam AHA na przebarwienia, ale teraz widzę ani AHA ani chyba PHA dobrze nie wpływają i na mnie (chciałabym porównać doznania). Skóra łuszczy się od razu a po nocy krem z silnym filtrem przeciw UV wałkuje się, co powoduje, że plamy się powiększają! Też mam skłonność do trądziku różowatego, no i te koszmarne ciemne plamy. A propos, czy ten krem i żel ładnie rozjaśnia cerę?
OdpowiedzUsuńAmbetula, mało o tym pisałam i nie skupiałam się za bardzo na tym, a może szkoda. Lecz zanim dowiedziałam się w czym rzecz, to było już trochę za późno. W każdym razie u mnie kwasy PHA/AHA powodują bardzo duże podrażnienie, przypominam wtedy muchomora. Dosłownie.... zmiany grudkowe są w stałych skupiskach mocno zaczerwienionych. Łuszczenia jako takiego nie miałam, ale za to uaktywniał się rumień. Z plamami nie mam jak na razie problemów. Azelac u mnie jest w użyciu teraz cały czas, w zasadzie robię sobie jedynie przerwy pod kątem Finacei, która bazuje na tym samym kwasie co Skinoren, czy Acne Derm ale mam wrażenie, że u mnie ona jest przyjemniejsza. Patrząc na moją cerę na bazie ostatniego roku to tak, koloryt jest ujednolicony, a ja nie trzymam się kurczowo filtrów.
UsuńWiem, że dużo osób unika triclosanu ale mimo wszystko zdecydowałam się na ten preparat i nie żałuję. Finalnie zostałam przy żelu.