O kremach BB wiemy sporo, poszczególne firmy raczą nas
różnymi odmianami, klonami itd. Warto za to dokształcić się :) Nie wiem jak Wy,
ale ja nie penetrowałam jakoś wnikliwie tej działki. Przyjęłam do wiadomości,
że krem BB jest, zaliczyłam trochę testów po czym znalazłam ideał w postaci
Lioele Dollish Veil Vita #1 Gorgeous Purple i koniec. Potem dostałam od
znajomej próbki - Dr. Schrammek. To była dla mnie nowość, zaczęłam trochę
szperać i przekonałam się, że byłam ignorantką w tej kwestii. Blemish Balm na rynku występuje od 1967
roku i wszystko zaczęło się w
Niemczech. Pięknie to przedstawiła Maus
zwana Sroczką KLIK!
Zachęcam do lektury, ponieważ nie chcę powielać tekstu a skupię się na samym
produkcie, który towarzyszył mi przez wiosnę i lato aż do jesieni. Niestety nie
zaprezentuję Wam składu INCI, ponieważ produktu już nie mam i nie mogę znaleźć
zdjęć :(
Mały "apdejt" zdjęcia "się znalazły" :)))
Mały "apdejt" zdjęcia "się znalazły" :)))
Blemish Balm Perfect
Beauty Fluid występuje w trzech kolorach: Ivory, Beige, Peach. Mój kolor to
Beige i o ile na lato wydawał się idealny, to im częściej po niego sięgałam
widziałam, że Ivory byłby dużo bardziej trafiony.
Opakowanie to
funkcjonalna tubka ze sztucznego tworzywa z praktycznym aplikatorem. Konsystencja zaskoczyła mnie na plus,
płynna. Tak jak widać na zdjęciach jest ona lekka o niezłym stopniu krycia.
Poj. 40 ml cena ok. 200 zł
Śmiało mogę powiedzieć, że ma dobre właściwości nawilżające i korygujące, łatwo nim budować
stopień krycia. Niestety przy posiadanym kolorze dokładanie kolejnej warstwy
było niemożliwe, kolor zaczynał się odznaczać na skórze a jedna warstwa tak jak
widać poniżej wyrównuje koloryt skóry, wygładza.
Poniższy efekt to
połączenie: Blemish Balm Perfect
Beauty Fluid# Beige, bazy bronzującej
Chanel i pudru Lumene Matte Harmony nr 3. Nie ma korektora :)
Poniżej zobaczycie
jak prezentuje się całość po kilku godzinach. Warto dodać, że wtedy było
naprawdę gorąco i jak na tego typu produkt na mojej cerze nie wygląda źle,
aczkolwiek do ideału brakuje.
Zbliżenie na oczy :) To jeden z moich ulubionych eyelinerów Mesmerize
z MAD Minerals.
W ogólnym
podsumowaniu jest to ciekawy produkt zasługujący na uwagę, lecz jeżeli
zbierzemy wszystkie cechy razem, nie przekonuje mnie do powrotu. Na dodatek w
tej cenie mogę kupić swój ulubiony podkład, czy krem tonujący.
W kremach BB, a przynajmniej z dużą częścią w tym także
ulubionym Lioele mam jeden problem. O ile w dziennym świetle jest OK, to już
przy sztucznym wyglądam mało ciekawie. Sztuczne światło wydobywa wtedy na mojej
skórze wszystko to, co mało korzystne. Blemish Balm Perfect
Beauty Fluid dużo lepiej się zachowywał w tym względzie. Mimo
wszystko pozostanę przy klasycznych kremach tonujących oraz podkładach.
Pierwszy zachwyt i efekt WOW minął, oceniając z perspektywy
czasu wiem, ze to była udana przygoda. Jednorazowa
:)
Jest to druga
recenzja w takim stylu (pierwsza
była podkładu i korektora z Kat Von D) i mam pytanie, czy zachować podobny
schemat w dalszych postach, czy może lepiej zmienić? Blog trochę ogranicza, a
chciałabym móc lepiej prezentować omawiane kosmetyki do makijażu.
Czy ktoś z Was miał
do czynienia z ofertą Dr. Schrammek? A jeżeli nie, to jakie są Wasze
ulubione kremy BB lub kremy tonujące?
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.