Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią przychodzę dzisiaj z
pierwszą częścią serii postów pt. Kosmetyczne Skarby i otwierają ją perfumy.
Perfumy, to moja wielka miłość i słabość zarazem ;) O ile
potrafię odpuścić/przełożyć dużo innych rzeczy, perfumy zawsze zwyciężają. Kolejny
flakon ulubionego zapachu jest tym, co przyciąga mnie od dawna. Moje małe szaleństwo.
Uwielbiam otaczać się różnymi aromatami, z biegiem czasu
szukam konkretnych nut, połączeń. Perfumy to dla mnie element garderoby, które
nakładam w zależności od okazji, nastroju itd. Lubię mieć zestaw jaki sprawdzi
się w każdych okolicznościach. Nie dzielę perfum na pory roku, porę dnia
aczkolwiek po niektóre sięgam ostrożnie mając na uwadze moje otoczenie.
W ostatnim czasie mój zbiór jest stały, kolejne zakupy są
powtarzalne i wracam do tych samych propozycji. Niektóre po prostu chomikuję.
Dotyczy to perfum, które z biegiem czasu znikają z rynku. Co prawda w jakiś
sposób godzę się z tym, lecz jeżeli tylko w moim zasięgu jest możliwość zakupu
+1, robię to :D
Nie przechowuję kartoników, nie uznaję tego. Za to mam
totalnego świra na punkcie miejsca, w którym mieszkają moje flakony. Nie
trzymam żadnego na wierzchu, dbam by zawsze były w zaciemnionym miejscu z dala
od źródeł ciepła. Przez długi czas „mieszkały” w komodzie, ale w związku z
ograniczającą się przestrzenią zmieniłam miejsce. Dokupiłam zestaw szuflad z
Ikei, które idealnie mieszczą się do jednej z szaf. Pokażę to miejsce podczas zakończenia serii, kiedy zaprezentuję mój kąt do malowania oraz organizację własnych zasobów :)
Dzięki temu zyskałam
perfekcyjny dla nich dom oraz nowych zakupów. W pierwszej kolejności pojawią
się flakony z „chciejlisty” /klik/ potem
wrócę do paru dawnych propozycji. Na pewno będzie to Frederic
Malle Musc Ravageur, moja wielka miłość i Une
Rose. Do tego M.
Micallef Royal Muska, Gaiac.
Taki jest plan :)
Dzisiaj zaprezentuję „najlepsze z najlepszych” :) Zestawienie
otwiera Guerlain w trzech odsłonach Shalimara ♥
Klasyk pewnie kiedyś
zamieszka u mnie, lecz póki co skupiam się na jego kolejnych odsłonach.
Guerlain Shalimar Parfum Initial /recenzja/
Guerlain Shalimar Ode
a la Vanille Sur la route de Madagascar 2012
Guerlain Shalimar Ode a la Vanille Sur la Route du Mexique 2013
Kolejne to:
Lush Scent Rose Jam, różana
eksplozja w najlepszym wydaniu :)
Givenchy Dahlia Noir
Serge Lutens Clair de Musc
Ghost Deep Night EDT-
zwyczajna propozycja na co dzień
Dior Addict, wielka miłość.
Zapach absolutnie odurzający i cieszy mnie kolejna 100-tka :)
Caudalie Parfum Divin –
spodziewałam się znacznie więcej po odsłonie perfume, które miały stać się
odpowiedzią wobec olejku Divine Oil. Nie jest źle, poprawnie. Natomiast to za
mało, bym ponowiła zakup...
Molinard Habanita /słowo na
temat Habanity oraz kilka więcej
;)/
Moja ulubiona odsłona, czyli:
Guerlain Samsara EDP
Guerlain Samsara EDT /recenzja/
Guerlain Aqua Allegoria Flora
Rosa EDT, kolejna różana wariacja już nikogo nie dziwi :D
Mały mix :)
Avon Extraordinary, niebawem
nadejdzie pora pożegnania. Szkoda... jeden z lepszych zapachów Avonu.
D&G Sicily, uwielbiam
Sicilyi z trudem upolowałam ten flakon. Nie sądzę abym miała okazję do powtórki
więc powoli oswajam się z myślą o zakończeniu znajomości...
Donna Karan Pure drop of Rose,
delikatna i subtelna różana odsłona.
La Perla Love
Frills Dark Extacy EDT, niesamowicie uwodzący zapach dla wielbicielek czekoladowych aromatów.
Moja słabość do YSL
YSL NU EDP /recenzja/
YSL NU EDT
YSL Baby Doll
Kiedyś dużo częściej
zaglądałam na półkę Yves Rocher, niestety to, co najbardziej udane zostało
wycofane :( Pozostały zapasy...
Yves Rocher Rose Absolue EDP,
różane nadzienie :D
Yves Rocher So Elixir EDP
Yves Rocher Neonatura Cocoon
EDP
Jimmy Choo, z którym moja relacja była skomplikowana ;)) /recenzja/
Jimmy Choo EDP
Jimmy Choo Exotic 2013 EDT
Jo Malone, moje
wrażenia opisywałam tutaj przy okazji Red
Roses Cologne /recenzja/
Jo Malone Iris & White Musk Cologne Intense
Jo Malone Red Roses Cologne
Jo Malone mini: Sweet lemon, Scarlet Velvet Rose, Honeycomb
Victor & Rolf,
Flowerbomb i nie mogę się oprzeć wersji EDT, La Vie en Rose to taki mały
bonus :)
Victor
& Rolf Flowerbomb EDT
Victor
& Rolf Flowerbomb La Vie en Rose 2013 EDT
The Body Shop,
wracam niezmiennie od wielu lat do White Musk. Klasyk jest najpiękniejszy, czy
to EDP lub olejek perfumowany, mgiełka do ciała. Jednak co jakiś czas ciągnie
mnie do wersji limitowanych i za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu, że
to nie jest dobry wybór.... Utrwalone „ku pamięci i ku przestrodze” dla mnie
samej :)
The Body
Shop White Musk Libertine EDT
The Body
Shop White Musk Libertine Body Mist
The Body
Shop White Musk Smoky Rose EDP
I to wszystko :)
Dla niektórych będzie za dużo lub za mało, dla mnie w sam
raz z opcją na więcej :D
Uprzedzam także ewentualne uwagi, perfumy to kosztowne
hobby, tak :D Każdy wydaje pieniądze wg własnego uznania, życie jest zbyt
krótkie bym odmawiała sobie drobnych przyjemności. Moja kolekcja jest U Ż Y T K
O W A, to nie muzeum z gablotami :P Dlatego też nie zamierzam odpowiadać na
zaczepne komentarze. Seria Kosmetyczne Skarby ma zupełnie inny cel i jeżeli
ktoś tego nie rozumie, to trudno. Nic na siłę ;)
Miłego podglądania :) i podzielcie się swoimi ulubionymi
zapachami, a może nie przywiązujecie takiej wagi do perfum?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.