Phenome-(nalne) zakończenie




Moja przygoda z ofertą Phenome zaczęła się ponad 1,5 roku temu. Przez ten czas kupiłam i wypróbowałam spory pakiet kosmetyków. Z różnym skutkiem. Dzisiaj przychodzę do Was z podsumowaniem i próbą odpowiedzi na pytanie, czy było warto? :)


Phenome w dużym stopniu wyróżnia się na polskim rynku i warto podkreślić, że to rodzima marka która aspiruje dość wysoko. Eleganckie opakowania, filozofia marki itd. Pamiętam, że kiedy zamieściłam pierwszą recenzję wiele osób było zaskoczonych informacją, że to polska firma. Niestety anglojęzyczne etykiety i obco brzmiąca nazwa na pierwszy rzut oka nie zdradzają szczegółów. Kiedy zagłębimy się bardziej dostajemy więcej szczegółów. Zainteresowanych odsyłam do firmowej strony KLIK!

W moim podejściu do życia, pielęgnacji i wszelkich innych aspektów nie kładę zbyt wielkiego nacisku na bycie eko. Można powiedzieć, że smakuję z wielu półek i wybieram to, co dla mnie najlepsze. Zresztą to jest temat na długie rozważania, a ja nie chcę nikogo zanudzić i nie zamierzam być hipokrytką. Lubię korzystać ze zdobyczy techniki, najnowszych badań, grzeszyć z dobrą chemią, sięgać po naturę w najlepszym wydaniu. I dlatego też chciałam poznać ofertę Phenome. Nie skupiać się na tym, co piszą inni, lecz wyrobić sobie własne zdanie.

Czasami wiele osób narzeka, że skąd te ceny.... Niestety dobry surowiec kosztuje, kosztuje odpowiednio. I nie czarujmy się złudzeniem, że wybierając półprodukty można mieć coś za grosze. Ważne jest źródło. Prosty przykład, olej arganowy.

W ostatnim czasie prześledziłam sporo składników, ich pochodzenie (jawne lub nie) i w dużej mierze dużo rozbieżności jest na bazie „ile masła w maśle”. 

Wiem, że to brzmi mało profesjonalnie ale wszyscy wiemy o co chodzi, bardzo dobrze oddaje charakter zjawiska. Phenome nie należy do tanich firm, ale podobnie jak Pat & Rub mają dobry system sprzedaży. Zaczyna się od promocji, zniżek po oferty z zestawami, darmowej przesyłki itd. To przyciąga i moje pierwsze zakupy zrobiłam na bazie zestawów, dzięki którym miałam szybki przegląd co chcę/czego nie/a nad czym się zastanowię. Potem wydarzyła się zniżka -40% i zakupy były bardzo konkretne, udało się dostać kilka próbek które zaowocowały następnym wyborem itd. Wybierałam bardzo rozważnie, ale nie uchroniło mnie to od kilku dość kosztownych wpadek. Myślę, że z każdą firmą możemy mniej więcej porównać swoje relacje pod kątem zadowolenia bądź nie.

W telegraficznym skrócie przypomnę 
„ochy i fochy” :)




Nagle okazało się, że moja problematyczna skóra może z powodzeniem fundować sobie regularne złuszczanie bez niepotrzebnych problemów. Jeżeli kiedyś firma pomyśli nad dopracowaniem zabezpieczenia ponowię zakup.



Enzymatic Gentle Exfoliator, to nic innego jak peeling enzymatyczny. Rewelacyjny produkt, który pokazał swoją MOC. Myślę, że od czasu do czasu spotkamy się ponownie. Nie ukrywam za to iż, ma godnego rywala w postaci Sensai Silky Purifying Silk Peeling Powder, którego działanie przekonuje mnie znacznie bardziej.




Regenerating Hand Balm Milky Almond oraz Nourishing Body Emulsion Pure Sugarcane nie przekonały mnie do ponownego zakupu. Średnio opłacalna impreza ;)





Sustainable Science Oil-Control Mattifying Cream wywołał ogromny zawód oraz zwiększoną czujność przy wyborze pielęgnacji twarzy….




Sustainable Science Moisturizing System 24-Hour Krem intensywnie nawilżający pokazał, że być może ponowię zakup. Jednak patrząc z perspektywy czasu gdyby nie przypadek, nie byłoby tak różowo... ;)



Rejuvenating Rose Essential Body Cream. Gdyby ktoś poprosił mnie o wskazanie największego rozczarowania kosmetycznego, to masło zajęłoby czołowe miejsce. Dawno nie miałam tak trudnego produktu w swoich dłoniach o zerowym działaniu. Wybór, zakup i sama myśl o nim nadal odbija mi się czkawką. Ponad sto złotych monet poszło w kosz....



Holistic Pleasure Rejuvenating Rose Invigorating Body Buff, kiedy już nie liczyłam na nic dobrego ze strony Phenome TEN scrub zaskoczył mnie totalnie! Zawiera wszystko to, co jest ważne pod kątem pielęgnacji mojej skóry. Ideał ♥


Zamierzam kupować go regularnie.

Na zakończenie podzielę się jeszcze dwoma głosami, jeden na tak, drugi na nie ;)


Pure Sugarcane Nourishing Bath & Shower Cukrowy żel do mycia ciała, typowo żelowa konsystencja w praktycznym opakowaniu, dozwnik z pompką. Zapach utrzymany w takim samym klimacie jak pozostałe produkty z serii Pure Sugarcane. Zapach na PLUS, ale wiadomo lepiej sprawdzić. Unikniecie rozczarowania. Dla mnie to KWC wśród produktów do higieny ogólnej. Dlaczego? Przede wszystkim D Z I A Ł A N I E. Dla osób które borykają się ze zmianami atopowymi, łuszczycowymi, miejscowymi podrażnieniami, uczuleniami, egzemami itd. ten żel może ratować skórę, dosłownie. Łagodny, kojący oraz wywiązujący się z podstawowego przeznaczenia, czyli M Y J E :D


Praktyczny, do zastosowania pod prysznicem i do kąpieli w wannie. Bardzo wydajny. Co więcej, odpowiada mi do mycia włosów :)
Z racji problematycznej skóry najczęściej jestem skazana na bezpłciowe apteczne produkty myjące, które swoim aromatem potrafią skutecznie zniechęcić nie tylko do używania ale i do kąpieli. Dlatego też Pure Sugarcane Nourishing Bath & Shower wypełnia lukę na mojej półce i czyni dobro. Dwa w jednym, przyjemne z pożytecznym.

250ml/69zł

Warto spróbować :) Byłam bardzo sceptyczna, a okazało się że tym razem to udany wybór.



Milky Almond Smoothing Shower Cream Migdałowa emulsja do mycia ciała, o konsystencji mleczka w praktycznym opakowaniu z dozownikiem tak, jak opisany produkt wyżej. Z jednej strony udana formuła, a z drugiej dziwny zapach, który wg mnie mało miał wspólnego z migdałami. W zasadzie dobre myjadło do ciała oczywiście pomijając zapach, bo dla każdego to coś innego. Za to moja skóra nie odczuła żadnych boskich właściwości, które odróżniałyby migdałową emulsję od choćby wyżej opisanego żelu. Szkoda, bo spodziewałam się podobnej mocy sprawczej. Na szczęście kupiłam tylko jedno opakowanie, z którym dość długo się męczyłam...

250ml/69zł

Proponuję sprawdzić przed zakupem, bo zawód może być ogromny nawet jeżeli kupimy ze sporą obniżką. Uczulam :)

Czy było warto? Zaspokoiłam swoją ciekawość, dzięki sporemu przekrojowi kosmetyków przekonałam się co może mnie zachwycić, a co niekoniecznie. Z powyższego pakietu regularnie wracam tylko do dwóch produktów. Nie jest to dużo i nie czuję się przekonana, by zdecydować się na kolejne zakupy. Starczy :D Wolę poświęcić czas i uwagę innym markom.

A jaka jest Wasza znajomość oferty Phenome? O czymś marzycie, czy wręcz przeciwnie, chcecie zapomnieć o rozczarowaniu? ;)


Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...