Zachwycam się! REN Clarimatte Invisible Pores Detox Mask


Moje dotychczasowe spotkania z produktami marki REN były średnie, by nie rzec, przeciętne. Do tego większość z nich uważam za nie do końca warte swojej ceny. Gdyby nie dobra okazja rabatowa (-20%), zapoznanie się z programem lojalnościowym i ofertą próbek pewnie nie przekonałabym się do zakupów. A w taki oto sposób trafiła do mnie miniaturka maski Clarimatte Invisible Pores Detox Mask i pokazała moc działania od pierwszego użycia.


Zadaniem maski jest głębokie oczyszczenie, eliminacja zanieczyszczeń, nadmiaru sebum i złuszczenie martwych komórek naskórka. Ponadto zmniejszenie widoczności porów i pozostawianie skóry oczyszczonej, wygładzonej.


Posiada ciekawy skład INCI, który w moim odczuciu zasługuje na uwagę. Osobiście nie lubię maseczek na bazie glinek w postaci do samodzielnego przygotowania, stąd też zainteresowanie maską REN. Jest wygodna w użyciu, nie zastyga na twarzy niczym skorupa, łatwo się zmywa, a moja bardzo wrażliwa cera docenia jej działanie. Wg zaleceń nakładamy obfitą ilość produktu na wcześniej przygotowaną (czystą) skórę i zostawiamy do wyschnięcia (przedłużam sobie tą przyjemność przy pomocy wody termalnej Uriage), po czym zwilżam dłonie w ciepłej wodzie i przykładam je do twarzy delikatnie nawilżając maskę i okrężnymi ruchami palców przystępuję do masażu, który ma na celu usunięcie produktu.


Za ciekawostkę uważam efekt, który pojawia się podczas zasychania. Wtedy dokładnie widać wszystkie pory. To robi wrażenie ;)


Opakowanie klasyczne, poręczne. Dozownik w postaci pompki i zatyczki, która zabezpiecza produkt przez dostępem powietrza. Do tego „pojemnik” z maseczką który znajduje się w tubie opakowania jest próżniowy. Podczas użycia możemy podglądać ile pozostało nam jeszcze produktu, a jednocześnie mamy pewność, że nikt tam nie zaglądał przed nami.


Pojemność 50ml w cenie £18.00

Działanie Clarimatte Invisible Pores Detox Mask świetnie uzupełnia pewną lukę w mojej pielęgnacji cery mieszanej, przy wyjątkowo wrażliwych oraz suchych obszarach naczynkowych, a do tego z trądzikiem różowatym. O ile uwielbiam maski algowe, to ich działanie najbardziej odczuwam na obszarach naczynkowych i tam efekt jest stały. Natomiast strefa T, to zawsze pewna zagadka, mało która maska przekonała mnie do ponownego zakupu. Przez ostatnie dwa lata bazowałam jedynie na maskach algowych, Catastrophe Cosmetic Lusha i peelingach enzymatycznych, w tym strefę T oddałam we władanie Daily Microfoliant Dermalogica :) Co jakiś czas próbowałam coś tam po drodze, ale z racji dodatkowych zabiegów podczas zakupów rezygnowałam. Chciałam mieć dany produkt „pod ręką”.


Maska REN ma u mnie zastosowanie na dwa sposoby, globalnie raz w miesiącu i raz w tygodniu na strefę T. Do regularnego użycia na całą twarz jest dla mnie zbyt mocna i nie chcę ryzykować. Poza tym w połączeniu z pozostałą pielęgnacją przynosi super rezultaty.

Nie jest to kosmetyk CUD, bo on sam z siebie się nie wydarzy i jeden produkt nie zrobi „roboty” od tak sobie. Na to nie ma co liczyć. U mnie największe WOW było zauważalne na nosie i wokół niego. Cykliczne zastosowanie, to słowo klucz i recepta na sukces. Myślę, że osoby które mają zdrową skórę, w sensie wolną od dermatologicznych problemów i leczenia będą w stanie jeszcze bardziej docenić działanie maski. U mnie ona jest wykorzystywana „na pół gwizdka” a i tak widzę/czuję różnicę.


Podoba mi się efekt odświeżenia, oczyszczenia, wygładzenia oraz przedłużone działanie podczas regularnego stosowania. Jedna z najlepszych masek oczyszczających z jaką przyszło mi się zetknąć i zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

Udana „kremowa” konsystencja, nie ściąga skóry i jest bardzo komfortowa podczas zastosowania od nałożenia po zmycie.
Wydajność na plus, choć wydaje mi się, że gdybym miała stosować ją regularnie na wyłącznie na całą twarz, to nowe opakowanie kupowałabym częściej.
Przyjemny zapach.

Bardzo dobra relacja cena/działanie. Zasługuje na wyróżnienie.
Warto wypróbować na sobie jednocześnie włączając ją do codziennej pielęgnacji z głową :) To mój tegoroczny zachwyt, który ma bardzo silną pozycję na półce i ciekawa jestem, czy pojawi się coś, co go przebije.

Podzielicie się swoimi ulubionymi typami masek oczyszczających? A może któraś z Was zna maskę REN i zechce podzielić się opinią? Zapraszam :)

Pozdrawiam :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...