Dzisiaj kilka słów na temat serii gabinetowej Yonelle
Medesthetic, którą zainteresowałam się po spotkaniu z serią detaliczną Yonelle
i nie ukrywam, że najbardziej czekam na możliwość zakupu kremu pod oczy,
którego próbka rozbudziła apetyt na więcej. Czy to spotkanie zaliczam do
udanych?
I tak, i nie. Zanim jednak przejdę dalej dodam, że więcej na
temat Yonelle, oferty można przeczytać tutaj /link/
oraz na firmowej stronie /link/
Parę miesięcy temu
zakupiłam pakiet produktów do pielęgnacji cery naczyniowej. Największy
nacisk położyłam na pielęgnację specjalną jednocześnie dobierając Łagodny płyn
micelarny do demakijażu twarzy i oczu z nawilżającymi polisacharydami, Hialuronowy
Tonik Nawilżający ze składkami NMF, Peptydowy krem przeciw zmarszczkom pod oczy
i na powieki z matrixylem i trehalozą. Dzisiaj
po czterech miesiącach regularnego stosowania podzielę się swoimi uwagami.
Klasyczne opakowania
utrzymane w przyjemnej dla oka stylistyce, wygodne dozowniki, na każdym z nich
czytelny opis/przeznaczenie wraz z pełnym składem INCI. Jedyne czego nie podam,
to ceny. Za to od razu dodam, że nie są to produkty rujnujące stan konta. Warto
zajrzeć do zaufanych gabinetów kosmetycznych, odwiedzić stoisko na Targach itd.
Możliwości jest wiele :)
Proszę zobaczyć jak wyglądają dozowniki (wygodne pompki)
Każdy z produktów posiada też zabezpieczenie w formie
zatyczki (prezentacja poniżej)
Zacznę może od serii
przeznaczonej dla cery z naczynkami oraz trądzikiem różowatym. Tutaj
pokładałam największe nadzieje. Pozwoliłam sobie też zamieścić zdjęcia, na
których widnieje opis produktu, by nie powielać tego w tekście. Ponadto dodam,
że cały pakiet stosowałam łącznie dla przedłużenia działania.
Intensywna maska regenerująca
na naczynka z eskuliną i rutyną
Pojemność 150 ml, deklarowana ilość na jeden zabieg 5ml, wg
producenta maska starcza na 30 zabiegów – starczyło mi jej na trochę dłużej,
aczkolwiek nie żałowałam jej podczas nakładania, to i tak dzięki swojej
konsystencji jest bardzo wydajna.
Jak widać na powyższym zdjęciu skład INCI odzwierciedla
składane obietnice i przyznam się, że jestem pod wrażeniem tego kosmetyku.
Gęsta konsystencja
przypominająca bogaty krem charakteryzuje się przyjemnym aromatem. Nie jest
problematyczna podczas aplikacji. Maska
świetnie nawilża i natłuszcza. Stosowałam ją najczęściej na noc. W
zależności od potrzeb oraz kondycji cery nakładam raz lub dwa razy w tygodniu.
W moim przypadku po ok. 20 minutach od nałożenia wklepywałam pozostałą ilość
produktu w skórę i szłam spać. Nie czułam potrzeby sięgania po krem, a odczuwalne ukojenie było na tyle
komfortowe, że nie widziałam potrzeby zmywania resztek bądź nakładania kremu.
Maska jednocześnie zastępowała krem.
Jak oceniam
działanie?
Jako uzupełnienie pielęgnacji specjalnej dla cery naczyniowej
z trądzikiem różowatym na plus. Po
każdorazowym użyciu otrzymywałam „zastrzyk” ukojenia, ochronnej kołderki.
Drobne zmiany lub zaczerwienienia szybciej się goiły. Wpływa na obkurczanie się
naczynek oraz łagodzenie.
Dla mnie największym problemem są pojawiające się okresowo
grudki, które przyczyniają się do nadwrażliwości w obszarze ust, nosa i
częściowo policzków. Stosowane leki z kolei mocno wysuszają skórę i maska tego
typu przynosi natychmiastową ulgę. Dlatego też w szybki sposób mogłam zadziałać
przy pomocy tego produktu.
Możliwe, że kupię ją ponownie. Jednak na chwilę obecną nie
planuję. Jest dobra, szukam czegoś wybitnego :) Nie zmienia to faktu, że na
bazie tego zestawu uzyskała mocną pozycję.
Ultrawygładzający peeling
enzymatyczny
z aktywną papainą i proliną
Pojemność 150 ml, deklarowana ilość na jeden zabieg 5ml, wg
producenta peeling starcza na 30 zabiegów – w moim przypadku wystarczył na
dłużej, głównie dlatego, że nie stosowałam go na całą twarz a jedynie na
obszary naczynkowe, czyli policzki, brodę i nos.
Peelingi enzymatyczne
bardzo sobie cenię, jednak jestem bardzo wymagająca w tej kwestii, a
wszystko przez Kanebo Sensai Silky Purifying
Silk Powder /pełna
recenzja/ Dlatego też propozycja Yonelle rozczarowuje.
Żelowa formuła,
nie powiem, ponieważ bardzo komfortowa podczas zastosowania, ale cała procedura
z rozpuszczeniem kapsułek wymaga cierpliwości ;) Masaż jest świetną opcją, lecz na mojej skórze po zastosowaniu niewiele
widać... Owszem, skóra staje się odświeżona o wyrównanym kolorycie i na tym
koniec. Po każdorazowym użyciu brakowało mi efektu wygładzonej, oczyszczonej
cery oraz zwężonych porów. Odnoszę
wrażenie, że to nie jest peeling tylko rodzaj maski odświeżającej w moim
przypadku.
Przeważnie każdy dobrej klasy peeling enzymatyczny
pozostawia po sobie choćby minimalne efekty złuszczenia, tutaj tego nie dostrzegłam.
Jest łagodnie, mało inwazyjnie, co mogę określić mianem atutu kiedy cera wymaga
znacznie więcej, lecz z drugiej strony pojawiają się zapewnienia producenta, a
ja za wiele z tego nie doświadczyłam.
Przyjemny zapach,
udana formuła i na tym koniec. Więcej się nie spotkamy ;)
Wzmacniający krem
nawilżający na naczynka z eskuliną i hespedryną
Pojemność 150 ml,
deklarowana ilość na jeden zabieg 2ml, wg producenta krem starcza na 75
aplikacji – nie liczyłam tego, gdyż wyjątkowo opornie zużywam nadal ten krem.
Dlaczego? O tym za chwilę ;)
Najsłabsze ogniwo.
Krem posiada gęstą śmietankową konsystencję, zdecydowania „na bogato”, która
może zaspokoi cery suche i bardzo suche. W moim przypadku odpadał w wersji na
dzień, pod makijażem nie prezentował się zbyt dobrze, a stosowany na noc nie
przynosił zbyt dobrych rezultatów. Rano cera wyglądała koszmarnie. O ile
działanie łagodzące oceniam na plus, to powodował nadmierne przetłuszczanie się
skóry. Dodatkowo od czasu do czasu fundował uporczywe szczypanie. Nie wiem od
czego to zależało, nie byłam w stanie „wytropić” szkodnika. Dlatego też
zaczęłam wykorzystywać go w formie maski przed snem - nakładając grubą warstwę
i zostawiając na ok. 20 minut, po czym ścierałam nadmiar produktu spryskując
twarz wodą termalną Uriage.
Przyznam, że
spodziewałam się więcej. Być może gdybym miała do czynienia z typowo polską
zimą doceniłabym bardziej jego właściwości? Nie wiem ;)
Na wyróżnienie
zasługują: Łagodny płyn micelarny do
demakijażu twarzy i oczu z nawilżającymi polisacharydami, Hialuronowy Tonik
Nawilżający ze składkami NMF.
Są to kosmetyki, które na pewno kupię jeszcze
raz.
Oba produkty posiadają pojemność 500ml, pompki nie są „na
wyposażeniu” ale chyba można je dokupić (dostałam je w postaci załącznika do
zakupu).
Łagodny płyn
micelarny do demakijażu twarzy i oczu z nawilżającymi polisacharydami
Mój ulubienic
tuż po Uriage i Filorga. Delikatny, skuteczny, wydajny. Z powodzeniem używam go
do przemywania oczu i twarzy rano jak i zarówno do demakijażu wstępnego twarzy.
Z racji jego właściwości zastępuje mi także tonik.
Jestem pod ogromnym
wrażeniem tego płynu. Skład INCI zasługuje także na uwagę, bo jak się okazuje
można wyprodukować świetny jakościowo płyn micelarny, który D Z I A Ł A i nie
jest przesadnie drogi.
Hialuronowy Tonik
Nawilżający
ze składnikami NMF
Bardzo szybko zdetronizował ulubieńca z
P&R. Pobija go nie tylko działaniem, ale także pojemnością (500ml) oraz
ceną. Atutem jest także skład INCI,
jak widać poniżej krótko i treściwie.
Obietnica producenta zostaje spełniona.
Tonik ma bardzo przyjemny zapach (aczkolwiek dla niektórych może być zbyt
mocny) który ujął mnie od pierwszego kontaktu. Nawilża, nie jest lepki, nie
zostawia żadnego filmu na skórze, odświeża, łagodzi. Fantastyczny kosmetyk.
Zdecydowani faworyci z całego pakietu Yonelle Medesthetic i
muszę przyznać, że dla tego duetu było warto podjąć próbę poznania małego wycinka
oferty Yonelle.
Na koniec pozostawiłam krem pod oczy z racji tego, że używam
go od niedawna i trudno o wnikliwą analizę ;) kiedy jego poprzednikiem był Time
Filler Eyes Filorga /pełna recenzja/
Peptydowy krem
przeciw zmarszczkom pod oczy i na powieki z matrixylem i trehalozą
Krem posiadam jeszcze ze „starym” logo. Pojemność 50ml,
która zasługuje na uwagę. Dawno nie miałam do czynienia z taką pojemnością przy
produkcie pod oczy.
Śmietankowa
konsystencja, pozornie lekka bardzo dobrze natłuszcza i nawilża. Jestem z
niego zadowolona i na pewno napiszę więcej za jakiś czas. Dzisiaj tylko słowo wstępu. Jednocześnie jestem bardzo ciekawa jak
wypadnie on w zestawieniu z kremem Yonelle z serii detalicznej.
I na tym zakończę swoją opowieść. Ofertę Yonelle uważam za
ciekawą, na pewno można tam znaleźć perełki kosmetyczne, po które będziemy
sięgać z chęcią. Kibicuję marce jeszcze z jednego powodu, to polska firma. Mam też
nadzieję, że nie stanie się selektywnym snobem ;) A osoby, które poznają serię
detaliczną zechcą sięgnąć po więcej.
Znacie Yonelle?
Zainteresowała Was oferta marki?
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.