Przez moje ręce przewinęło się wiele produktów do
demakijażu, oczyszczania twarzy z różnych półek cenowych. Jednak jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tak, by dany kosmetyk
zachwycał od pierwszego użycia z tendencją wzrostową. Brzmi jak ideał,
prawda? Dla mnie takim się stał.
OSKIA Renaissance
Cleansing Gel, zachwyt na wielu poziomach i nawet brak możliwości używania
go pod kątem demakijażu oczu nie wpłynie na zmianę zdania. Dlaczego? Bo jest to mało ważne w obliczu tego, co TEN żel robi z
moją skórą, poza tym realizuje się roli second
cleanser. Demakijaż oczu to dla mnie wyłącznie preparat dwufazowy
(wieczorem) oraz micel (do porannego przemywania).
Nie zmienia to faktu, że warto zapoznać się ze wszystkimi
informacjami zawartymi na opakowaniu lub w opisie na stronie firmowej.
Jednolita szata graficzna dla wszystkich produktów tej marki
jest charakterystyczna oraz utrzymana w minimalistycznej bieli z czarnymi
napisami ;)
Żel dostajemy w
opakowaniu zewnętrznym, na kartoniku znajdziemy wszystkie niezbędne
informacje. Masywny biały pojemnik z dozownikiem w postaci pompki air less. Na
początku myślałam, że nie ma możliwości by podejrzeć ilość produktu, lecz
przystawiając butelkę bezpośrednio pod źródło światła jest to możliwe. Do tego
ciężar zawartego kosmetyku daje znać nam o sobie i w miarę zużywania staje się
on coraz lżejszy.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to kłopoty z dozownikiem.
Być może ze względu na formułę żelu występuje problem z zacinającą się pompką,
zwłaszcza na samym początku używania. Potem ta sytuacja już nie ma miejsca.
100 ml w cenie £28.00
początkowo wydaje się być dość drogą imprezą, lecz z czasem okazuje się
najbardziej wydajnym produktem do mycia twarzy z jakim miałam do czynienia.
Relacja ceny wobec pojemności, wydajności oraz efektów jest na bardzo wysokim
poziomie. Produkt na wagę złota :)
Wg marki zalecany
jest dla każdego typu skóry, zwłaszcza mieszanej, normalnej, matowej i
suchej. Żel się nie pieni i zapewnia szybkie działanie w rezultacie którego
skóra staje się oczyszczona, promienna, odżywiona i wygładzona.
W składzie INCI znajdziemy
Oraz pełen zapis INCI
Największym
zaskoczeniem jest konsystencja, zwłaszcza kiedy dochodzi do bezpośredniego
kontaktu. Prawdziwa pieszczota dla skóry i zmysłów. Delikatny różany aromat
uderza w nozdrza i umila nam codzienny rytuał :) Nie jest on zbyt nachalny i w
moim odczuciu schodzi na dalszy plan. Pierwsze
skrzypce odgrywa żelowa osłona, w której została zamknięta olejowa formuła.
Brzmi jak bajka ;)
Poniższe zdjęcia
najlepiej przedstawiają spoistość żelu, która jest mocno skoncentrowana,
tłusta i zawiesista. Jednak na skórze podczas masażu zmienia ona swoją postać,
gubi olejową formułę i staje się niesamowicie komfortowym żelem. W kontakcie z
wodą przeobraża się w mleczną emulsję i bez udziału szmatek/płatków możemy zmyć
go do końca. I tutaj zaczyna się magia. Cera
jest świetnie odświeżona, oczyszczona, ukojona, nawilżona, wygładzona. Żel
nie narusza warstwy hydrolipidowej, nie pozostawia warstwy okulzyjnej.
Żel roztapia się pod
wpływem ciepła skóry odkrywając oleistą formułę, która przekształca się w
niesamowicie komfortową i otulającą konsystencję. Nie przypomina mi to znanego
z żadnych dotychczasowych balsamów bądź kremów do mycia twarzy. Został
pozbawiony zawiesistej tłustości, którą posiada np. balsam Emmy Hardie, olejek
Resibo i kilka innych.
Na początku stosowałam go wyłącznie wieczorem, po kilku
tygodniach włączyłam do porannej pielęgnacji, zwłaszcza że rano dobrze jest
oczyścić twarz i przygotować do dalszych kroków, które zaprocentują w ciągu
dnia. Z reguły lubię lekkie produkty, lecz Renaissance Cleansing Gel sprawa, że
chcę ciągle dotykać swojej twarzy, a miękkość
skóry cały czas zachwyca.
Jak stosuję?
Nakładam dwie porcje na suchą skórę, która została wstępnie oczyszczona przy
pomocy mleczka lub płynu micelarnego i kolistymi ruchami rozprowadzam po całej
twarzy. Przy okazji jest to czas na mini masaż.
Rano przemywam tylko oczy płynem micelarnym i od razu
aplikuję żel na suchą skórę.
Czasami wykorzystuję go na wilgotną skórę.
Od czasu od czasu zastępuje mi maseczkę, nakładam tuż po
wstępnym oczyszczeniu i zostawiam na ok. 15 minut po czym zmywam.
Wielofunkcyjne zastosowanie :) i ogromne korzyści z
regularnego stosowania.
W dużej mierze
przyczynił się do uregulowania poziomu nawilżenia skóry, pożegnałam
uporczywe przesuszenia (zwłaszcza w okolicy nosa), a te, które wynikają z
problemów skórnych są mniej widoczne. Dzięki niemu skóra stała się bardziej
promienna, rumień wyciszony, a zmiany związane z rosacea mniej widoczne,
ukojone. Śmiało mogę napisać, że to właśnie tak prozaiczny element w codziennej
pielęgnacji, jak żel do mycia twarzy wpłynął na odbiór pozostałych kosmetyków,
po które sięgam codziennie. Eliminacja kolejnych rzeczy stała się bardzo
naturalna, co więcej tzw. pielęgnacja specjalna została mocno okrojona.
Stosowany solo jak i w połączeniu z pozostałą ofertą marki
przynosi w moim wypadku bardzo dobre efekty.
Dla mojej skóry to
absolutny HIT i choć kupuję różne produkty do oczyszczania twarzy, nie może
w szufladzie zabraknąć dodatkowego opakowania Renaissance Cleansing Gel.
Towarzyszy mi nieustannie od pierwszego użycia, wpisał się na stałe w krajobraz
mojej pielęgnacji. Podobnie jak Alpha –H Balancing Cleanser /recenzja/
Czego oczekiwałam od
idealnego produktu do mycia/oczyszczania twarzy? Skuteczności połączonej z
delikatnością oraz trwałego działania, czegoś, co będę mogła użyć bez względu
na kondycję i stan mojej cery, a jednocześnie stanie się moim wsparciem dla
pielęgnacji specjalnej w przypadku rosacea. Mogę używać go stale lub doraźnie, działanie jest zawsze na takim
samym bardzo wysokim poziomie. Idealny do stosowania przez cały rok bez względu
na porę i warunki.
W taki oto sposób
zapracował sobie na miano ideału :) Tak sobie myślę, że gdyby kosztował
jeszcze raz tyle, kupiłabym bez zastanowienia. Jest to pierwszy produkt tego
typu, który zaspokaja w 100% wszystkie moje wymagania, a do tego ma realne
przełożenie w kwestii działania/efektów a INCI. Regularne stosowanie odkrywa
coraz więcej plusów i pokazuje, jak niby sam żel do mycia twarzy, niepozorny
kosmetyk, potrafi wiele zmienić ;)
5+/5
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.