Zestaw pędzli M Brush kupiłam od razu jak tylko
wszedł do sprzedaży, zaryzykowałam. Można powiedzieć, że dałam pędzlom Maxi czystą kartę - głównie dlatego, że
wypracowała swoją "markę" od podstaw - praktycznie każda z Nas
mogłaby być na Jej miejscu gdyby tego chciała i postawiła sobie za cel. Pomysł
na pędzle dobrej jakości, to zawsze dobry wybór - tego nigdy dość. Po
zapowiedziach przeczuwałam, że się nie rozczaruję w kwestii jakości samych
pędzli. Pochodzenie, a raczej źródło z którego pochodzą jest owiane tajemnicą -
stawiam, że to ta sama fabryka, która produkuje Hakuhodo. Wkrótce sama
się przekonam ile jest pomiędzy nimi cech wspólnych, ponieważ set M Brush
zaostrzył mój apetyt.
Pędzle to zawsze temat rzeka, ale im dłużej poświęcam im uwagi, to tym
bardziej przekonuję się, że dobrej klasy narzędzie wyłącznie pomaga podczas
makijażu. Technika jest także ważna, ale nie ma nic gorszego niż szorstkie,
drapiące, sztywne i wypadające włosie które nie zbiera produktu w należyty
sposób. Oczywiście nie zawsze sama marka gwarantuje sukces, bo i tutaj zdarzają
się słabsze egzemplarze lub mało przemyślane. Nie ma pędzli idealnych, jak i
nawet najdroższe pędzle nie zapewnią nam wyglądu prosto z magazynu kiedy technika
kuleje a pielęgnacja poszła spać ;) Każda z Nas ma chyba świadomość, że NIC
samo się nie dzieje.
Nie będę Wam
opowiadała o tym do czego dany pędzel jest przeznaczony, jaką długość ma włosie
oraz cały pędzel, z jakiego włosia jest wykonany itd. ponieważ te wszystkie informacje znajdziecie na stronie
Mintishop.pl /link/
Za to podzielę się swoimi odczuciami, wrażeniami.
Cena, nad nią także nie będę się rozwodzić. Każdy zna pojemność własnego portfela. I
tyle. A czy są warte swojej ceny? O
tym będę mogła napisać po dłuższym czasie używania niż 4 miesiące. Myślę, że
najwcześniej po roku wrócę do tematu.
Nie zamierzam rozkładać pędzli na części pierwsze
w stylu: pozłacana
skuwka, lakierowany trzonek. Nie
dobieram ich dla wyglądu tylko pod kątem przydatności. Dla mnie liczy
się jakość włosia, jego linia
cięcia/ułożenia, gęstość, sprężystość, długość trzonka i wyważenie samego
pędzla.
Każdy pędzel jak i zestaw otrzymujemy w tubie
wykonanej z kartonu - trochę to rozczarowujące. Liczyłam na coś bardziej starannego i
dopasowanego. Z biegiem czasu karton po prostu niszczeje, za gablotę
go nie wstawię :P Odnoszę wrażenie, że komuś zabrakło wyobraźni oraz pomysłu i
stąd taki kartonowy koszmarek ;)
Jeżeli nie jesteś pewna lub nie potrzebujesz/nie
masz zachcianki, to posiadanie całego zestawu nie jest niezbędne. Zazwyczaj takie sety niosą ze sobą pewien
brakujący element - o wiele łatwiej dobierać pędzle pojedynczo. Niemniej jednak
tutaj mamy tylko 7 pędzli, które z założenia mają pełnić funkcję kompletu. Czy tak też się stało?
I tak, i nie.
Brakuje mi tutaj dużego lub średniego puchatego
pędzla, coś w stylu RT Powder
Brush lub Zoeva 106 Powder - niestety M Brush 02 jest dla mnie za mały jeżeli
chodzi o aplikację pudru.
Szkoda, że nie został zaprojektowany pędzel do
brwi lub eyelinera. Taki
wariant pozwalałby na dodatkowe wykorzystanie go podczas makijażu oczu i na
pewno wypełniłby lukę.
Każdy z nich jest niesamowicie miękki, włosie przypomina
mi kontakt z jedwabiem.
Czysta przyjemność, która nie przemija wraz z kolejnymi praniami pędzli jak to
ma w przypadku pędzli Zoevy (części z naturalnego włosia), nawet pędzel z Senny
nie jest już tak miękki, a kupiony i używany w tym samym przedziale czasu.
Do czyszczenia używam kostki myjącej Isana MED, o której już miałam okazję pisać parę
razy na blogu /link/ potem odciskam każdy pędzel w ręcznik, formuję i zakładam
osłonkę, po czym wędrują na drzewko Benjabelle
/link/
Przez okres ponad 4 miesięcy z każdego pędzla wpadło po kilka sztuk
włosia, mniej lub więcej w zależności od modelu. Nie jest to zaskoczeniem,
ponieważ włosie jest nakładane ręcznie, nie są przycinane przez maszynę. Zdjęcia oddają aktualny stan pędzli, które
są świeżo po praniu. Dzięki osłonkom zachowują swój kształt.
To, jak wyglądały
po zakupie, jeszcze przed użyciem można
zobaczyć na zdjęciach w tym wpisie /link/
Żaden z M Brush nie sprawdza mi się podczas używania
mokrych produktów (zwłaszcza podkładów, róże jeszcze się obronią w zależności od rodzaju konsystencji tzn. krem/mus), odnoszę wrażenie że włosie jest zbyt miękkie przez co albo robię piękne
plamy lub w zależności od konsystencji kosmetyku całość rozmazuje się :/ Mam za
sobą wiele prób ze sprawdzonymi produktami i niestety, jestem na nie. Pędzle
idealnie współpracują z suchymi formułami. I tutaj muszę zwrócić uwagę, że bez
względu na rodzaj konsystencji (mniej lub bardziej zbite) pędzle charakteryzują
się świetną przyczepnością. Wystarczy tylko delikatnie pędzel przyłożyć do
powierzchni danego produktu. Mam kilka takich opornych sztuk i M Brush
zdecydowanie je odczarowały ;)
Zestawienie od najbardziej lubianych do tych mniej
;)
Moim absolutnym faworytem stał się M Brush 04 - innowacyjny kształt - takie wydłużone
jajo ;), luźne długie włosie, nieco puchaty. Uwielbiam go do utrwalania
korektora pod oczami, aplikacji rozświetlacza oraz mocno napigmentowanego różu.
Mogę nim wyczarować prawdziwą mgiełkę na skórze.
Kolejna perełka M Brush 06, który wg mnie jest doskonalszą wersją
kultowej 217-tki z MAC - jeżeli chcecie mogę przygotować porównanie. Ten model
na pewno zdubluję, bo jest niesamowicie wszechstronny i w mojej ocenie przebija
wariant z MAC.
M Brush 03 (bardzo lubię tego typu ścięcie) a dzięki przemyślanej
ilości włosia nie jest zbyt gęsty i odpowiednio puchaty. Dlatego też
najczęściej sięgam po niego podczas konturowania, genialnie wyznacza kontur a
potem można go rozetrzeć. Rzadko nakładam nim róż pomimo, że to mój ulubiony
kształt, to jednak najlepiej sprawdza się do konturowania..
M Brush 05 jeden z najlepszych pędzli do blendowania z jakim
miałam do czynienia. W zestawie z M Brush 06, to dwa pędzle po które sięgam
najchętniej. Można nim uzyskać bardzo ładną mgiełkę jak i skoncentrowane
roztarcie w zależności od rodzaju makijażu.
M Brush 07, to dla mnie mistrz jeżeli chodzi o rozcieranie
dolnej linii rzęs. Większość pędzli albo była zbyt szorstka lub zbyt gęsta, a
ten jest idealny. Precyzyjny, miękki i mogę nim rozetrzeć zarówno cień jak i
żelową kredkę.
M Brush 02 - puchate "jajeczko", które najczęściej
wykorzystuję do różu (mojego faworyta Jardin de Chanel - Blush Camelia Rose), rozcierania granic. Nie lubię nakładać nim bronzera, do
pudru jest dla mnie za mały (gdyby był choć o połowę większy). Przy płynnych
podkładach wyłożył się w szybkim tempie, jest za miękki w mojej opinii - za to
stworzony do współpracy z kosmetykami mineralnymi. W takiej roli sprawdza się wyśmienicie i
myślę sobie, że gdybym była nadal tkwiła w świecie kosmetyków mineralnych, to
ten model odmieniłby mój makijaż ;)
Najlepiej chyba współpracuje z musowym Burberry Lip & Cheek Bloom, bo np. przy Contour Cream Kit ABH już nie jest tak dobrze, a z typowo kremowym różem jak Maybelline Dream Matte Mousse Blush średnio sobie radzi.
M Brush 01 - mam problem z tym pędzlem. Teoretycznie kształt
oraz uformowanie włosia sprawiają wrażenie, że jest on wprost stworzony dla
mnie. Przeznaczony do nakładania produktów na dużą powierzchnię, ale jakoś nie
do końca dogadujemy się podczas korzystania z pudru cz brązera. Przy
konturowaniu nie do końca jestem zadowolona z efektu, być może muszę oswoić
kształt. Przy nakładaniu pudru jest tak sobie, chyba najlepiej wypadał podczas
utrwalenia korektora pod oczami, ale w tej roli wolę 04. Sięgam po niego od
czasu do czasu. Pełni bardziej rolę awaryjną, kiedy pozostałe pędzle są brudne
lub schną ;)
Gdybym dzisiaj po raz kolejny stanęła przed
decyzją odnośnie zakupu M Brush, to na pewno wybrałabym bez wahania pięć modeli z siedmiu. Jaka decyzja
zapadnie po roku? Kto wie ;) Na dzisiaj jestem zadowolona, nie żałuję wydanej
żadnej złotówki na ten zestaw. Oby tak dalej :)
O pierwszych
wrażeniach odnośnie całego zestawu pisała także Agata /Smaruję, wcieram, maluję.../ i zachęcam do zapoznania się z
Jej opinią :) /link
do wpisu Agaty/
Jeżeli któraś z Was pisała coś o tych pędzlach lub pędzlu dajcie znać, warto zebrać linki w całość! :)
CDN...
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.