Podkład ten wylądował w pierwszym zestawie
#monthlymakeupbag i pora
napisać o nim kilka słów więcej, bo towarzyszył mi codziennie przez ostatnie 10
dni i już wiem dlaczego tak rzadko po niego sięgałam ;) Kupiłam go pod koniec
ubiegłego roku, a wg PAO jego koniec jest tuż tuż ;) poza tym dość rzadko go
używałam, a mimo to, gdy do niego wróciłam szybko pojawiło się widoczne dno. Do
mocarzy pod względem wydajności na pewno nie należy i w mojej ocenie lepiej
spisuje się teraz, gdy nie jest ani zbyt ciepło, ani zbyt chłodno.
Jego atutem jest kremowo-pudrowa formuła oraz
lekka, delikatna konsystencja. Podkład daje naturalne aksamitne wykończenie, ładnie stapia się z cerą.
Mam cerę mieszaną, więc utrwalenie go przy pomocy pudru jest podstawą i starcza
na ok. 5h potem strefa T zaczyna się świecić, choć nie jest to dramatyczne i puder
bądź bibułki potrafią nad tym w pełni zapanować. Poziom krycia jest średni. W moim odczuciu optymalny, podkład
naprawdę wygląda naturalnie, wyrównuje koloryt i daje efekt w stylu "moja
lepsza skóra". Więcej nie wymagam, bo od zadań specjalnych jest korektor.
Wg mnie ma dobrą trwałość, ale wiadomo, jeśli będziemy pocierać twarz, to podkład
będzie zanikać. Natomiast przy standardowym zachowaniu (wycieranie nosa,
kontakt z ubraniem) jest dobrze i nawet jak go naruszymy, nie robi plam.
Aplikacja nie
należy do moich ulubionych. Najlepiej sprawdza się dołączona do niego gąbka,
którą lepiej stemplować a potem delikatnie wklepać. Gąbka BB nie zdaje
egzaminu, sprawia że podkład znika z twarzy (także u mnie wariant rekomendowany
przez firmę dla krycia typu sheer nie sprawdza się). Pędzle tak średnio sobie z
nim radzą, ponieważ zaczyna się rozmazywać i smużyć. Ostatecznie oswoiłam go w taki sposób, stempluję twarz firmową
gąbeczką, delikatnie wklepuję.
Nie byłam go w
stanie używać, gdy było ciepło. Zanikał na skórze w taki sposób jakbym w ogóle
nie sięgała po podkład. Dziwne to było tym bardziej, że nie panowały wtedy
upały. Temperatury były umiarkowane.
Wybrałam kolor Ivory opisywany jako light neutral. Z kolorem trafiłam
idealnie. Jest to średni neutralny beż, który w opakowaniu wygląda
przerażająco, ale na skórze zachodzi ciekawa transformacja. Nie oksyduje.
Opakowanie charakterystyczne dla marki, czyli masywna puderniczka z lusterkiem i
osobną komorą na gąbkę.
8,5 g w cenie £22.00
PAO 12M
Ogólnie jestem z
niego zadowolona, używa mi się go z przyjemnością. Ładnie leży na większości
kremów oraz na kremach z filtrem, nawet polubiłam specyficzną aplikację i
tymczasowe rozstanie z BB ;) Niemniej dla
mnie to podkład okazjonalny. A ja lubię mieć w swoich zasobach produkt, na
którym mogę polegać bez względu na porę roku i okazję. Nie wiem, czy wrócę do
niego ponownie, choć naturalne wykończenie podoba mi się bardzo i to jak
zachowuje się w ciągu dnia.
Sięgałam po niego
rzadko za sprawą nowej odsłony YSL Touche Eclat Le Teint, która trafiła w moje
ręce krótko po zakupach z Senny. Tak to jest jak się czasem za dużo kupuje LOL
W każdym razie
jeżeli lubicie takie formuły i zależy wam na delikatnym podkładzie o dobrej
trwałości w okresie jesienno-zimowym bądź wczesnej wiosny, warto mu się
przyjrzeć.
Pozdrawiam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.