Spray teksturyzujący, to mój najlepszy przyjaciel jeżeli
chodzi o układanie włosów, a od kiedy je ścięłam na bardzo krótko, doceniam jeszcze bardziej. Palmę
pierwszeństwa dzierży nieustannie Oribe
/recenzja/
któremu poświęciłam wiele linijek wraz z opisem moich preferencji itd. W
chwili gdy zdecydowałam się na ostre cięcie i pożegnanie wszelkiej długości
doceniłam jego walory podwójnie. Nie wyobrażam sobie by mogło zabraknąć tego
kosmetyku na mojej półce i postanowiłam rozszerzyć swoje poszukiwania (o tym
następnym razem). Dzisiaj przybliżę
spray OUAI, który używany samodzielnie bądź z pianką na objętość tej samej
marki /recenzja/
zdał egzamin z dobrą notą. Na tyle, że od razu zdradzę chęć kupienia
kolejnego opakowania.
Co jest takiego wyjątkowego w tego typu
produktach? Ich
właściwości, które stanowią połączenie suchego szamponu z lakierem do włosów.
Dlatego przy umiejętnym dozowaniu i
oswojonej obsłudze nadamy nie tylko objętości, tekstury włosom, ale
jednocześnie dobrze je utrwalimy, nadamy pożądany kształt. Spray Oribe jak
i zarówno OUAI nie pozostawia żadnego nalotu, jest łatwy do wyczesania itd. Różnica jest tylko jedna, poziom
utrwalenia/usztywnienia. Oribe jest zdecydowanie mocniejszy niż OUAI i odczuje
się tę różnicę każdy, kto tak jak ja posiada bardzo miękkie włosy z tendencją
do układania w loczki ;) Z drugiej, strony łącząc piankę i sprej uzyskiwałam
efekt, którym cieszyłam się przez cały dzień bez względu na warunki pogodowe
oraz inne okoliczności. Myję włosy
codziennie, więc dla mnie nie ma znaczenia dłuższy przedział czasowy.
Niemniej nie odnotowałam żadnych przykrych dolegliwości jak np. podrażnienie
skóry głowy, swędzenie, przesuszenie włosów itd. Gdybym bardzo się uparła, to
następnego dnia nie musiałabym ich myć oraz układać. Jedynym minusem jakiego dopatrzyłam się w trakcie samodzielnego stosowania
jest to, że potrafi zostawiać matowe wykończenie (Oribe dodatkowo
nabłyszcza). Przyjemnie pachnie.
Na poniższym
zdjęciu widać, że spray jest transparentny i nie zostawia żadnego nalotu. Na
skórze widać wilgotną plamę, lecz podczas aplikacji nie pozostawia mokrych
pasm.
Dodam, że
najczęściej używam tego typu produktu na koniec, czyli kiedy już mam
ułożone/wysuszone włosy. Wtedy widzę i doceniam jego zalety w pełni. Atutem
jest także idealne cięcie, bo bez tego się nie obejdzie. W przeciwnym wypadku
żaden produkt do stylizacji nie pokaże na co go stać, nie czarujmy się ;)
Pojemność 130 g w cenie 22 funtów/ wersja podróżna 40 g za 10 funtów
Wydajność zależy
od częstotliwości, rodzaju włosów itd. PAO
12 miesięcy, atomizer działa bez zarzutu od początku do końca i wg mnie łatwiej
go kontrolować ze względu na ciśnienie. Oribe jest dużo bardziej
"dynamiczny" (jakkolwiek to brzmi, ale każdy kto używał lakieru do
włosów wie co mam na myśli, tak sądzę :D).
Zdecydowanie
kupię ponownie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.