Moja
przygoda z ofertą marki Oskia zaczęła się ponad 3 lata temu i trwa w najlepsze. Na blogu znajdziecie recenzje poszczególnych kosmetyków, a dzisiaj
zapraszam na podsumowanie kremu Renaissance 360. Wszedł on do oferty ponad 1,5
roku jak dobrze pamiętam. Przez ten czas zużyłam kilka wersji podróżnych, które
zaowocowały zakupem pełnego wymiaru. Warto też dodać, że oferta firmy jest
sukcesywnie powiększana i jak możecie się domyślać nie pozostaję obojętna wobec
tego wydarzenia ;) Niemniej do pełnych recenzji droga daleka, ale nie dzisiaj o
tym.
OSKIA Renaissance 360
Anti-Ageing & Brightening Supreme Cream, to krem idealny dla mojej skóry. Sprawdza
się w prawie każdych okolicznościach, stanowi udany krem dzienny gdy nie sięgam
po filtry, jest dobrą bazą pod makijaż, wywiązuje się ze swojego przeznaczenia
jako krem na noc bądź jako zwykły nawilżacz, kiedy tego potrzebuję. Jedynie
zimą nie jest zbyt dobrą opcją do dziennego użytku, kiedy temperatury oscylują
w okolicy zera bądź poniżej - sam w sobie nie do końca jest na tyle otulający,
bym mogła powierzyć mu swoją skórę ;) Niemniej wtedy używam zupełnie innych
kosmetyków i nie mam mu tego za złe. Poza tym gdy zaczynałam go testować nie
było moim zamiarem postawienia go na półce zamiast kremu stricte ochronnego. Jest za to doskonalszą wersją Nutri-Active
Day Cream /recenzja/
Jeżeli
kogoś interesuje opis i wszelkie detale związane z kremem odsyłam na stronę
firmową /KLIK/ tam został dokładnie zaprezentowany, od siebie dodam że jak pozostałe
produkty Oskia jest dość mocno wyczuwalny aromat róży. Nie każdy lubi tak
intensywne zapachy, poza tym formuła ich kremów jest naprawdę specyficzna i warto
sięgnąć po próbki, miniatury przed zakupami. Dobry posunięciem była zmiana
opakowań, liczę że może i krem na noc jej się doczeka ;) Krem jest wydajny (poj. 40 ml w cenie £70.00), PAO 9 miesięcy i tak
naprawdę przy regularnym stosowaniu jesteśmy w stanie zużyć go w tym przedziale. Funkcjonalna pompka dozuje idealną dla mnie porcję do
wykorzystania na twarzy (zdjęcie poniżej) i dokładam tyle samo na szyję oraz
dekolt. Komfortowa konsystencja gładko rozprowadza się na skórze, nie
rozmazuje, nie roluje. Dość szybko wnika pozostawiając uczucie ukojenia bez
tłustego bądź lepkiego filmu.
Czy działa przeciwzmarszczkowo i rozjaśniająco tego
nie wiem - używam cały czas kwasu laktobionowego, a od paru miesięcy włączyłam
retinol więc nawet nie patrzałam pod tym kątem ;) Ważniejsze dla mnie stało się
to, że krem między innymi wpływa na zmniejszenie stanów zapalnych rosacea,
wszelkie podrażnienia/zadrapania itd. szybciej się goją. Podczas jego
stosowania skóra staje się przyjemnie miękka, poprawia się dodatkowo jej
gęstość i sprężystość. Dobrze nawilża. Jest to także jeden z nielicznych
produktów, który mogę stosować samodzielnie, aczkolwiek przyjemnie się go łączy
z serum Super 16 o którym niebawem planuję napisać więcej (zawiera on między
innymi retinoid botaniczny).
Na zakończenie dodam, że mam słabość do Oskia ze
względu na pielęgnację skóry pod kątem rosacea i choć staram się, by schemat
był zróżnicowany, tak dla nich zawsze znajdzie się miejsce ;) Regularnie
wracam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.