Krem do rąk to u mnie podstawa
pielęgnacji:-)
Nie potrafię obyć się bez kosmetyku w takiej formie.Nie
zawsze musi to być krem bo zdarza się, że balsam czy lotion który używam
globalnie ma równie dobre właściwości pielęgnacyjne.
Dzisiaj chcę zaprezentować krem do rąk
Smitten z firmy Lush.
Ma lekką kremową konsystencję, dość
szybko się wchłania nawilzając i natłuszczaja skórę.Idealny dla suchej i
bardzo suchej skóry rąk.Jego działanie jest przedłużone i nawet jeżeli
wykonujemy inne czynności typu pranie/zmywanie itd. to nie ma potrzeby by od
razu siegać po krem bo skóra jest dobrze nawilżona.
Zapach...i tutaj pojawia się dziwna
sprawa bo ja nie czuje w nim migdałów;-) a zdecydowanie przypomina mi klej
biurowy z moich lat szkolnych:D Nie przeszkadza mi ale wiem, że nie każdemu
spasuje taki aromat i żadne właściwości pielęgnacyjne nie przemówią wtedy za
nim.
Wielbicielki mydła Snowcake będą zachwycone:-) ponieważ
Smitten to bliźniaczy aromat.
Czy do niego wrócę? Chyba nie;-) Ogolna ocena uzytkowa
to 3,5/5- warto poznać ale nie jest to kosmetyk typu must
have nawet dla takiej wielbicielki Lusha jak ja;-)
Skład INCI ze strony Lush
Chamomile Infusion, Almond Oil, Marigold Infusion, Organic Cold Pressed Flaxseed Oil,
Glycerine, Stearic Acid, Cocoa Butter, Cetearyl Alcohol, Organic Cold Pressed Wheatgerm Oil,
Organic Cold Pressed Avocado Oil,
Extra Virgin Coconut Oil, Lanolin, Beeswax, Benzoin Resinoid, Rose Absolute, Cassie Absolute, Triethanolamine, *Benzyl Benzoate, Perfume, Methylparaben, Propylparaben
*occurs naturally in essential
oils
Znacie?lubicie? a moze macie własnych
ulubieców?
Pozdrawiam!
tez nie umiem się obejsc bez kremu do rąk, ulubienca jeszcze nie mam:D
OdpowiedzUsuńnie znam :D
OdpowiedzUsuńPS. napisałam recenzje tuszu Lanocme Hypnose i korektora Clinique :)
OdpowiedzUsuńo matko, Snow Cake to dla mnie właśnie klej, klej i nic poza tym, a ponieważ nie mam jakichś ciągotek w tą stronę, to aromat wcale mi się nie podoba. Dobrze wiedzieć, czego nie kupię (chociaż pewnie i tak kupię, to jest moje uzależnienie!)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze WITAJ KOCHANA!
OdpowiedzUsuń:) Z Lusha nie miałam kremów do rąk. Wciąż z namiętnością smaruję się tym od Ciebie i muszę przyznać, że skubaniec jest niezniszczalny :D i mega wydajny!
Z Lusha lubię bubble bar - NA BAR... z tego co pani mi w sklepie mówiła, pod koniec października będą go na dobre wycofywać :(( chlip... chlip...
Buziole ogromne :*:*
szkoda, że w pl lush nie jest dostępny ;]
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
eff ( http://kosmetyczny-swiat.blogspot.com/ )
dla mnie krem do rąk to podstawa :)
OdpowiedzUsuńNa Krawędzi,
OdpowiedzUsuńwlasnie jakos ciezko znalezc mi ulubienca, ktory bedzie idealny:D
Simply,
nic nie tracisz;-)
Widzialam recenzje ale z braku czasu niestety nie zostawilam sladu:( wrocilam nad ranem do PL i wciaz nie moge sie odnalezc nie mowiac juz o reszcie....
Barwy.wojenne,
Snowcake polubilam za wlasciwosci bo zapach na cale szczescie szybko znika:D
Cantiq,
dziekuje za powitanie:* Staram sie odnalezc i nadrobic pewne rzeczy ale przyznam, ze ciezko mi to wychodzi;)
Ciesze sie, ze krem Ci pasuje!
Z Lusha namietnie wracam do Comfortera:D
Sciskam:*
Eff,
ale mozna zamowic via net;)
Lady In Purplee,
w pelni rozumiem podejscie:)))
zapach do mnie nie przemawia :)
OdpowiedzUsuńszkoda, bo za Snowcake nie przepadam.. daje klejem biurowym jak diabli..
OdpowiedzUsuńNie miałam kremów z LUSH i po Twojej recenzji jakoś nie mam ochoty mieć ;)
OdpowiedzUsuńFakt, krem do rąk to ważny element w pielęgnacji :) ten taki przeciętny.
OdpowiedzUsuńa ja się chyba skuszę na niego ;p
OdpowiedzUsuńPamiętam szał na kosmetyki Lusha dawno temu na YT, ojej. Pamiętam, że myślałam, że umrę jak nie spróbuję czegoś z Lusha, ale potem się opanowałam i dałam spokój z Lushem. Wydaje mi się, że jest troszkę przereklamowany, zwłaszcza, że w Pl nie jest dostępny stacjonarnie i trzeba się zamotać.
OdpowiedzUsuńUh już myślałam, że znowu będziesz mnie kusić :P
OdpowiedzUsuń