Bardzo ciekawy żel pod prysznic, który mogę
polecić wszystkim fankom zapachowych doznań.Na dodatek posiadaczki suche skóry
zostaną mile zaskoczone właściwościami pielęgnacyjnymi.Nie ma potrzeby sięgać po
balsam.Skóra jest przyjemnie ukojona i zapach żelu długo się na niej
utrzymuje.Odczuwalnie rozgrzewa ale nie jest to specjalnie mocne.
Aromat Chai jest trudny do
opisania-mocno przyprawowy, korzenny.Imbirowo-cynamonowa nuta jest bardzo
wyraźnie wyczuwalna.Na pewno wyczuwam też w nim cytrusy, które sa jakby tłem dla
reszty.
Gęsta żelowa konsystencja dobrze
rozprowadza się na skórze i wydobywa z butelki.Dla osób, które lubią dużo piany
produkt będzie rozczarowujący;-) ponieważ w kontakcie z wodą żel zamienia się
otulajacą śmietankę.
Bardzo wydajny!
Jestem z niego zadowolona i pewnie będę chciała wrócić
jeszcze do niego:)))
5/5
Pozdrawiam!
kusisz :)
OdpowiedzUsuńSimply,
OdpowiedzUsuńtroszeczke:)))
Mniam! :)) lubię takie korzenne aromaty!
OdpowiedzUsuńja na żelach pod prysznic oszczędzam:o
OdpowiedzUsuńpierwsze widzę :) ja ostatnio mam fazę na Dirty :)
OdpowiedzUsuńCiekawie opisałaś zapach,kusi,intryguje;-) Lubię takie zapachy na sezon jesienno-wiosenny:-)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapach musi być kuszący:)!
OdpowiedzUsuńJeżeli jesteś ciekawa deo Garniera to polecam Ci wersje Mineral Active Dry, opakowanie jest bardziej zielone. Daje świetną ochronę, nie zostawia śladów. Ideał! :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety ta kość słoniowa strasznie się odznacza od mojego odcienia skóry. Dopiero po zmieszaniu z innymi podkładem wygląda znośnie :)
Recenzja kuracji nawilżającej powinna pojawić się jutro albo pojutrze :)
Zapach kusi, brak piany już nie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy ten żel;)
OdpowiedzUsuńZ Welli jestem rzeczywiście zadowolona;)
Masz rację, mnie także pozytywnie zaskoczył tusz HEAN :)
ciekawy :) jak bede zamawiala cos z Lusha to musze sie mu dokladnie przyjrzec :)
OdpowiedzUsuńtyle dobrego się naczytałam o produktach tej firmy, a ciągle jakoś nie dane mi było je wypróbować, chyba pora to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńOoo, szkoda, że to rozgrzewanie nie jest jakoś mocno odczuwalne, bo marzy mi się taki produkt, który rozgrzewałby moje zmarznięte kości ;)
OdpowiedzUsuńKotwilka,
OdpowiedzUsuńna okres jesienno-zimowy jak znalazl:)))
Na Krawędzi,
u mnie żele to najszybciej zużywany kosmetyk;)
Marti,
to moje pierwsze podejscie bo do tej pory nr jeden byly mydla;) z Lusha
Basia8212,
warto poznac, naprawde:)
Kleopatre,
zapach jest ciekawy:))))
Malinowy Kuferek,
dziekuje, widze ze juz zamiescilas recenzje Ziaji :D
Lady In Purplee,
kazdy lubi cos innego;)piane lubie jak najbardziej ale tylko wtedy gdy wybieram kapiel w wannie:D
Malwina,
uwazam ze jest warty uwagi.
Swirrruska,
polecam:D
Paula,
na pewno warto poznac i wyrobic swoje wlasne zdanie.Lubie kosmetyki z Lusha choc pierwszy szal minal zupelnie;) jednak jest grupa ulubiencow do ktorych wracam regularnie a czasami skusze sie na cos nowego.
Bella,
z jednej strony liczylam na mocne rozgrzanie ale z drugiej lubie brac goracy prysznic wiec teo dobrego byloby z duzo;) W kazdym razie do wanny milym dodatkiem bylby rozgrzewajacy plyn np. o identycznym zapachu;)
Pozdrawiam!
Mi ten zapach nie leży :)
OdpowiedzUsuńnie chodzi o to, że używam oszczędnie, ale wybieram tansze żele;)
OdpowiedzUsuńTego lusha jeszcze nawet nie wąchałam. Dopisuję go do mojej listy muszmieci :)
OdpowiedzUsuń