O różach Sleeka pisałam juz jakiś czas temu -KLIK! a dzisiaj chcę Wam zaprezentowac kolejny odcień jaki mogłam poznać dzięki Shoko.pl :-)
Do tej pory moim ulubieńcem był #926 Rose Gold a teraz dołącza #937 Flamingo ale o tym za chwilę;)
#937 Flamingo przeraził mnie w opakowaniu;-) i nie do końca byłam do niego przekonana.Bałam się, ze tylko dodatkowo podkresli moje obszary naczynkowe i zafunduje sobie efekt Pyzy na polskich drogach;)))
Warto było przełamać opory ponieważ zostawia piękne wykończenie i bardzo łatwo stopniować nasycenie pomimo bardzo dobrej oraz mocnej pigmentacji.
Długo utrzymuje się na skórze, zostawia naturalny efekt.
Minusem jest to, że trzeba uważać podczas aplikacji.Chwilę mi zajeło wyczucie, że jedno machnięcie pędzla zbiera idealna ilość na pełną aplikacje;) Do tego nie każdy pędzel chciał współpracować i najlepiej oceniam Zoeve do różu, o której pisałam TUTAJ
Posiadam wersję testerową ale w niczym nie odbiega od opakowania pełnowymiarowego-no może poza opakowaniem;) ale to nie ma dla mnie większego znaczenia.
A Wy macie ulubione róże?z chęcią dowiem się o Waszych typach.
Pozdrawiam!
Kolor rzeczywiście wydaje się być strasznie intensywny (w opakowaniu), ale na skórze - super! Idealne, lekko przyszczypane mrozem policzki. :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie mój kolor jeśli chodzi o policzki
OdpowiedzUsuńładny:) ja póki co najczęściej sięgam po róże z serii studio z elfa- głównie candid coral, pink passion i peachy keen;)
OdpowiedzUsuńchociaz strasznie mnie kusi ten sleekowy rose gold;)
ja wolę brzoskwiniowe róże :)
OdpowiedzUsuńdla mnie tez ten kolor odpada. przy moich blond włosach wyglądałabym komicznie. przynajmniej tak mi się wydaje ;)
OdpowiedzUsuńKochana dziękuję Ci za nazwę kwiatka - dzięki Tobie będzie dalej rósł ;)) Co do Olay - nie testowałam nigdy, ale po prostu mam takie coś, że mnie odrzuca od tej marki. Nie podobają mi się reklamy i cały ich PR. Tak samo marka Nivea nie budzi we mnie dużego zaufania, jeśli chodzi o pielęgnacje twarzy. Może faktycznie zmieniłabym zdanie, gdybym zastosowała i coś by mnie zachwyciło... Ale właśnie przez takie negatywne podejście nie mam nawet ochoty na kupienie czegokolwiek i omijam te półki ;)) Co do różu - szukam ideału! O tym różu Flamingo dużo dobrego na YT słyszałam :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie odcienie rozy, mam dwa takie mocno rozowe ,nie potrzebny mi kolelejny ale przyznaje, ze bardzo mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo często sięgam po róże sleeka, ale to fakt, najpierw trzeba je wyczuć
OdpowiedzUsuńja wolę jednak coś delikatniejszego - z bardzo prostej przyczyny. mam talent jeśli chodzi o robienie sobie krzywdy na twarzy :) w tym wypadku bezpiecznie jest używać czegoś mniej intensywnego. ostatnio używam cienia wypiekanego KOBO - bardzo dobrze się spisuje w roli różu a i kolor ma idealny.
OdpowiedzUsuń