Swiateczna pora zbliza sie ku koncowi, okres blogiego
lenistwa niebawem zamieni sie w codzienne, zwyczajne zycie.Dla tych, ktorzy nie
wiedza zmienilam miejsce zamieszkania.Tydzien temu wrocilam do UK na dobre i na
zle.Doslownie:D Bardzo ciesze sie z nadchodzacych zmian imam nadzieje, ze Nowy Rok stanie sie tym
czego pragne.Bo przeciez nie zawsze jest mozliwy totalny start od zera i
zaczynanie wszystkiego od nowa tymbardziej, ze zawsze kojarzylo mi sie to z
ucieczka...Tym razem jest inaczej, zostaly zakonczone definitywnie pewne sprawy
i poczulam sie naprawde wolna!
Odkrylam tez w sobie Dusze Kucharki co mnie sama zadziwia do tego stopnia, ze nie wiem jak to sie dzieje;)
Ponizej efekt zabawy w cukiernika z MM i Nasza pierwsza! wspolnie pieczona karpatka, z ktorej jestem ogromnie dumna:D
Ciasto z jezynami opanowalismy do perfekcji wiec tymbardziej siebie nie poznaje.Klasyczny leniwiec zamienia sie w Pania Domu;))) pewnie jeszcze czasami pochwale sie tym, co zrobie.A co!:P
Przez pewien czas na pewno bede miala wiecej luzu i
dowolnosci pod katem tego jak bede organizowac sobie dzien.Doceniam te
mozliwosci i bede chciala wykorzystac najlepiej jak tylko potrafie.Pochwale sie
swiatecznymi prezentami, wroce do prezentacji paru zaleglych rzeczy.Szykuje sie
duzo nowych postow i jedynym
ograniczeniem jest CZAS.Nic poza tym ; -)
Tymczasem chce Wam pokazac jaki nieoczekiwany prezent
zrobil mi Moj Mezczyzna.Niby banal ale...ja odkad pamietam nie cierpie
wszelkiego rodzaju domowego obuwia.Chodze boso lub w skarpetkach.Nie pomaga
zadne tlumaczenie, proszenie itd.
Jednak tuz po przylocie szybko odkrylam, ze glazura i
panele nie sa zbyt przyjazne dla moich stop.Nie do konca bylam przekonana do
tego czy faktycznie potrzebuje cos innego poza grubymi skarpetami ale zostalam
zaskoczona slodkimi balerinami tzw.Krowkami:D
Wiem, ze to bylo niesamowite poswiecenie ze strony MM bo
zrobil specjalna wycieczke za nimi i nic sie nie podobalo bo oprocz walorow ochronnych
musialy byc przede wszystkim uzytkowe pod katem chodzenia po schodach.
Zakup jednym slowem sie udal a moje stopy rozgrzewaja
slodkie Krowki : )))) Jestem nimi oczarowana!
Pozdrawiam!
Hexxana
O jak fajnie. Ja próbowałam robić karpatkę i ciasto mi wyszło, ale krem zupełnie nie. Muszę spróbować jeszcze raz. My od środy w rozjazdach rodzinnych, do domu wracamy dopiero pojutrze i tak trochę się stęskniłam za naszymi (wynajętymi) czterema ścianami.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest dobrze i dobrze, że w ogóle jest.
Mam nadzieję, że teraz już się spokojnie będziemy mogły nagadać (napisać?) :)
Hex, życzę Ci wszystkiego dobrego, by było tylko lepiej :):*
OdpowiedzUsuńśliczne te króweczki! :DD
OdpowiedzUsuńKarpatkaaaaaaaaaaaa.................
OdpowiedzUsuńu siebie zjadłam dziś ostatnią porcję.... chlip...
Trzymaj się tam dzielnie,
życzę Wam wszystkiego dobrego.
Karpatka..pycha!
OdpowiedzUsuńmam bardzo podobne krówki :-D
Krówki śliczne. Słitaśne, jak się teraz mawia. :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się jednak nie treść wpisu, lecz sposób, w jaki piszesz. Wiesz... Czytam i widzę, że jesteś szczęśliwa. I ogromnie, przeogromnie mnie to cieszy.
Ściskam najserdeczniej. :)
Uwielbiam Karpatkę <3
OdpowiedzUsuńPoczątki bywają trudne, ale i ekscytujące! Życzę zatem owocnego podbijania i odkrywania nowych miejsc :) A krówki sa super słodkie!
OdpowiedzUsuńKrówki są super! Też nie lubię kapci...
OdpowiedzUsuńA karpatkę od początku robiłyście same, czy z tego proszku? Ja umiem ją sporządzić tylko z tego gotowego proszku;)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w UK:)
I też nie lubię chodzić a papciach, miałam tylko jeden okres, gdy w nich chodziłam, to było wtedy gdy miałam takie na obcasie;)
Papcie świetne. Ja ukochałam sobie papcio - skarpetki z Primarku :) świetnie się sprawdzają właśnie na panelach.
OdpowiedzUsuńPo świętach mam totalne znieczulenie na wszelakiego rodzaju słodycze, ale karpatka rzeczywiście jak powiedziały moje przedmówczynie prezentuje się świetnie.
Super, że już jesteś w UK. Koniecznie dawaj znać co u Ciebie.
Buziolek
przecudowne krówki.. też nie lubię kapci i przeważnie biegam na bosaka ;) ale takie kapciochy bym przygarnęła.. co prawda też mam krowy, ale Twoje fajniejsze :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w UK! trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli :)
bije szczęście z Twojego postu :)) aż pozazdrościłam :D Dobrze,że zamknęłaś wszystkie sprawy w PL, bo tylko tak można się otworzyć na nowych ludzi, miejsce, oby Ci się tam w UK dobrze żyło i układało, trzymam kciuki za świetny start ,a dalej to już pójdzie jakoś :) :*
OdpowiedzUsuńJa karpatki upiec nie potrafie... Ostatnia była taką klapą, że pierwszy (i jedyny) raz w życiu wyrzuciliśmy ledwo napoczęte ciasto do kosza...
OdpowiedzUsuńTrudno :D Nie można umieć wszystkiego :D:D
Też mieszkam w UK...:)
Karpatka to jedno z moich ulubionych ciast :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia, oby ten start od nowa byl poczatkiem wspanialej przygody :)
OdpowiedzUsuńświetny prezent, niby drobiazg a tak przemyślany :)
OdpowiedzUsuńkarpatka wygląda pysznie i mimo, że objadłam się przez ostatnie 3 dni nieziemsko, chętnie bym jej spróbowała :)
Łaaa, jak słodko :)))
OdpowiedzUsuńSama po raz pierwszy w tym roku przekonałam się o tym, że gotowanie może być lekiem na całe zło tego świata. Fajne przeżycie. Obyś miała jak najwięcej takich :)
Z Twojego posta łatwo wyczytać, że jesteś szczęśliwa :) Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńSzczęście bije od Ciebie :D Ogromnie się cieszę z tych pozytywnych zmian :*
OdpowiedzUsuńsłodkie kapciuchy, chcę!;) wszystkiego dobrego jeszcze raz:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że wszystko się ułożyło tak jak chciałaś - gratuluję odwagi i trzymam za Was kciuki :)))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki.Krówiki genialne,ja lubię kupować ładne kapie ale jakoś mi potem gorzej idzie z noszeniem-nie lubię :P
OdpowiedzUsuńAby nadchodzący Nowy Rok był jeszcze lepszy od tego:) Buziaki:*
OdpowiedzUsuńhttp://kobiece-wariacje.blogspot.com/
Życzę zatem powodzenia byś była coraz bardziej zadowolona z tych zmian. Kapciuchy słodkie, choć zdradzę ci, że mi też najlepiej chodzi się w samych skarpetkach:)
OdpowiedzUsuńTeż zawsze łażę boso i zbieram brudy. Ale takie papcie chętnie bym założyła
OdpowiedzUsuńja też zawsze boso lub w skarpetkach (co moją mamę denerwuje, bo wszelkie brudy zbieram skarpetkami ;)) ale takie kapcie to fajniusie =)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że wszystko potoczy się tak jak sobie założyłaś :)) Krówki urocze! Też bym chętnie takie przygarnęła!
OdpowiedzUsuńDzięki za wyczerpujący komentarz:)
OdpowiedzUsuńBaner zrobiłam sama, bo znam jakieś tam podstawy GIMPa. Zwykle po prostu wybieram tło z jakiejś tapety czy obrazka, dodaję napisy i tak to wychodzi. Raz lepiej, raz gorzej:)
Powodzenia na obczyźnie - jakby było źle zawsze masz gdzie wrócic ;)Polska nie jest taka zła, szkoda, że młodzi ludzie znowu wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszego jutra, szkoda, że nasz kraj nie jest w stanie im tego zapewnic, szkoda ...Sorrki, zaleciało moralizującym smrodkiem ;-)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!!
OdpowiedzUsuńkrówki sa cudne, brawa dla faceta!
Kochana, tak jak kiedyś Ci pisałam, cieszę się i życzę Ci wszystkiego dobrego :*
OdpowiedzUsuńfajny post, karpatka mniam :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj na nowej drodze :*
OdpowiedzUsuń