Mus. Oczami wyobraźni widziałam
apetyczną brzoskwinię – winogrona jakoś nie pobudzały tak bardzo mojej wyobraźni.
W zasadzie sama bym po niego nie sięgnęła. W kwestii jadalnej lubię ale szału
nie robi, więc mój stosunek był nieco chłodny;)
Musy zostały ładnie opisane przez
producenta, a jakże :D ale nie dałam się ponieść aż tak fantazji, by uwierzyć we
wszystkie obietnice.
Konsystencja musu jest tak lekka, że jego wchłanianie jest
natychmiastowe, a nawilżenie tak mocne, iż pozostaje odczuwalne nawet po 7
dniach od ostatniego użycia **
a **
Przy stosowaniu dwa razy dziennie przez 4 tygodnie . Test konsumencki na grupie
53 osób przez 5 tygodni.
Hmmm….opakowanie 250 ml starczyło mi na
2 tygodnie przy takim wykorzystaniu więc wydajność takiej butelki jest średnie.
Miałam dwie, więc oceniam testowanie za miarodajne na mojej kapryśnej i
wymagającej skórze. Borykam się z okresowym przesuszem - w zasadzie Sahara
byłoby chyba skutecznym określeniem. Raz jest lepiej, raz gorzej. Garnier miał
szczęście, że trafił na ten lepszy okres. Na dodatek poza sezonem kaloryferowym, bo wydaje mi się, że gdybym miała używać mazideł podczas polskiej zimy, to nie
byłoby tak kolorowo…
Do rzeczy.
Konsystencja- treściwa ale zarazem
lekka, żelowa jednak się lepi i zostawia pewna nieznośną powłokę na skórze,
szczególnie na dłoniach. Tuż po aplikacji musiałam je po prostu umyć. I już.
Chłodzi- ciekawe odczucie na skórze, może nie jest bardzo wyczuwalne ale tuż po
nałożeniu tak.
Plusem jest szybka wchłanialność.
Przyznam się, że z pojęciem twardej
wody spotkałam się głównie w teorii, nie miałam okazji doznać tego na własnej
skórze. Do czasu…..Będąc już w UK we wrześniu przekonałam się jak bardzo potrafi
mnie woda dobić, że już nie wspomnę co działo się z włosami. Po przylocie w
grudniu w pierwszej kolejności wyciągnęłam ręce po balsam. Wybór padł na
Garniera. Nawet nie wiem dlaczego, chyba po prostu mam sentyment do firmy
i….spodobał mi się skład. Zużyłam z przyjemnością i napiszę o nim następnym
razem. Dlatego kiedy później dostałam musy i masła z nadzieją pogrzebałam
paluchami w pudełkach;)
Działanie- jest nieźle, co prawda nie
powala na kolana i nie wywołuje efektu WOW ale w moim przypadku jest to trudna
sprawa więc nie będę marudzić. Odstawiając mus nie ma co liczyć, że w cudowny
sposób działanie zostanie przedłużone. W trakcie owszem, czuje się różnicę. I
tyle:D
Uczepię się tego co pisze producent- nawilżenie tak mocne, iż pozostaje
odczuwalne nawet po 7 dniach od ostatniego użycia **
Czy mocne? Nie określiłabym tego w ten
sposób. Skóra staje się wygładzona,
nawilżona i pozbawiona szorstkości ale odczuwalne niby jak? Że jak odstawię to
po 7 dniach nadal skóra będzie mocno nawilżona? Bzdura. W moim przypadku to tak
nie podziałało. W trakcie, jak najbardziej. Smarując się 2 razy dziennie- rano
i wieczorem po 7 dniach od pierwszego zastosowania czuję działanie. Ale jak
mogłabym go nie odczuć skoro używałam codziennie i to na dodatek 2 razy! Jak na
mój gust ktoś przekombinował z opisem;) no chyba, że mam błędne wyobrażenie.
Jeżeli ktoś dobrnął do tej części to
bardzo się cieszę, poważnie. Nie chciałam sztampowej recenzji, która skupi się
na podsumowaniu od a do z i koniec tematu. Ktoś ma inne zdanie? Z chęcią
poczytam, każda wskazówka jest cenna: -) Mistrzem, pióra nie będę ale czasami
warto spróbować innej formy.
A teraz pora na podsumowanie, w stylu
kupić czy nie? Bądź może pomyśleć o czymś innym;))
+udana konsystencja, szczególnie dla
sucharków i osób szukających bezproblemowego nawilżacza
+ nie podrażnia choć skład INCI był
podejrzewany o niecne uczynki, tak się nie stało i chwała mu za to;)))
+szybko się wchłania i dzięki temu nie
jest problematyczny- idealny do zastosowania kiedy nie mamy zbyt wiele czasu
+cena
- zapach, winogrono jakoś tak nie
bardzo winogronowe;) brzoskwinia bardziej udana ale to kwestia nosa więc może
neutral?
-denerwująca lepkość- nie wiem
dlaczego ale od razu kojarzy mi się to z Nieznośną lekkością bytu
Kundery…skojarzenie, taaak wiem- dla osób które znają będą wiedziały o co
chodzi
-średnio wydajny, spodziewałam się lepszej
jakości pod tym kątem
Czy polecę? Tak, szczególnie dla osób
które lubią tego typu mazidła do skóry i cenią sobie czas aplikacji oraz szybką
wchłanialność. Fajna sprawa pod kątem mobilnym czy np. basen itp. Na pewno
będzie też dobry na lato, bo choć na dłoniach zostaje owa lepkość to na reszcie
ciała już nie a kiedy jest gorąco to szukam balsamów o lekkiej konsystencji,
które szybko się wchłaniają i dodatkowo chłodzą skórę podczas aplikacji.
Dla dociekliwych tak prezentuje się
konsystencja Musu brzoskwiniowego
A tak winogronowego- wybaczcie mała
ilość ale trudem wydobyłam końcówkę z opakowania, nie pomyślałam, że kogoś może
zainteresować zdjęcie produktu a jest ono na wyraźną prośbę jednej z czytelniczek.
Proszę bardzo : -)
Była to kontynuacja recenzji, którą
rozpoczęłam w tej notce- KLIK!-
Dla zainteresowanych: -)
Życzę miłego weekendu, pozdrawiam!
hmm, nie przypominam sobie, żeby wersja z masłem kakaowym zostawiała na skórze lepki film
OdpowiedzUsuńwersja kakaowa o_O
UsuńSimply ale wersja z maslem kakaowym to balsam- a w tym przypadku opisuje musy:)
UsuńStri, nawet ma fajny i ciekawy zapach wersja kakaowa:)
Na pewno nie tak fajny jak peeling TBS ^^
Usuńlol, wiedziałam, że Słomka to powie ;P
Usuńno ja bym chciała mieć taki kosmetyk, który pachnie jak kakao nesquick
mój błąd :)
Usuń:P :P :P
UsuńNo co?!
Producenci lubią zatrudniać bajkopisarzy do opisu produktów;) Ja nie wierzę w takie cuda i nigdy się nimi nie kieruję, decydując na zapis;)
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy czytam opisy na opakowaniach ale tym razem rozbawily mnie te uwagi;)
Usuńjeszcze nie miałam tych produktów :) przyznam szczerze, że jedynym moim ulubieńcem z Garniera jest balsam ujędrniający w zielonych opakowaniu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo polubilam sie z balsamami z tej serii, szczegolnie wersja kakaowa dlatego ciekawa jestem jakie wrazenia beda po maslach do ciala. Najczesciej uzywalam serii z syropem klonowym- czerowne opakowania.
UsuńMiałam okazję niuchać te całe Musy :) jakoś do mnie słabo przemawiają :( ostatnio narzuciłam sobie ogromny reżim jeśli chodzi o nawilżanie skóry i widzę, że bardziej mi podchodzą słodkie masła :P niż takie orzeźwiające owocki :)
OdpowiedzUsuńBuziak
Cantiq, lubie owocowe mazidla do ciala ale sporadycznie trafiam na takie, ktore naprawde uwioda zapachem oraz pielegnacja. Np. TBS wiekszosc zapachowy bywa trafionych ale pielegnacyjnie juz nie jest tak kolorowo;)
UsuńNie miałam jeszcze do czynienia z musami do ciała.
OdpowiedzUsuńForma recenzji jak najbardziej mnie zadowala :)
Szkoda, że się lepi :( nie lubię lepików :D
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu przyglądam się tym farmazonom, które producenci wypisują na opakowaniach. Czasami to po prostu śmieszy :D Ale w odniesieniu do samych balsamów Garnier, to zawsze miałam do nich mieszane uczucia. Z jednej strony nawilżały przyzwoicie, z drugiej nie podobał mi sie ich zapach. Tak więc nasze relacje przypominały dość burzliwy związek ;) hehehe ale co tam :) Ściskam, buziakuję, papapapa!
OdpowiedzUsuńja lubiłam taki żółty chyba na chudnięcie. fajnie pachnie cytrusami
UsuńKurde, szkoda, że idzie jak woda
OdpowiedzUsuńJa za Garnierem nie przepadam :(
OdpowiedzUsuńA co do firm - uwazam iz musza placic dobre pieniadze tym bajkopisarzom, ktorzy wypisuja cuda na opakowaniach. Ja niby w nie nie wierze, ale czasem sie nabieram
Chcesz poczytać dobry kit, weź balsamy Eveline. Boki można zrywać
UsuńJa za to polecam bajkopisarzy Farmony (zwłaszcza tych od maseł) :>
UsuńWygląda bardzo fajnie- lubię jak balsam lekko nawilża i szybko się wchłania :)
OdpowiedzUsuńJeszcze mi się jakoś w oczy nie rzuciły, bo w sumie nawet teraz nie zwracam uwagi na jakieś balsamy itp., ale może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńmam zamiar wypróbować tego musu. :)
OdpowiedzUsuńja też tym bardziej że spisały się u mnie tradycyjne mleczka :)
UsuńTwoja recenzja jest dla mnie bardzo zachęcająca - lubię balsamy lekkie, które szybko się wchłaniają. W dodatku zachęca mnie ten brzoskwiniowy zapach :9
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przetestować na sobie te produkty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !!!
http://ekstrawagancka.blogspot.com/
no tak, ale zobaczcie, że jak się coś ocenia to powinno się ocenić względem zapewnień producenta
OdpowiedzUsuńmiałam wersję z mango i byłam bardzo zadowolona, lubie mleczka od Garniera :)
OdpowiedzUsuńMoże warto wypróbować :)Ja zawsze z garniera to ten czerwony balsam do suchj skóry używałam ale przydało by się coś innego :) pozdrawiam i obserwuję :)
OdpowiedzUsuńdługo byłam wierna garnierowi w czerwonej wersji, zimą jak znalazł! a te z kolei będą dobre wiosenną porą :)
OdpowiedzUsuńSzybko zużyłaś. Nie miałam jeszcze tego produktu
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do produktów Garniera.
OdpowiedzUsuńMnie też nieszczególnie przyciąga ich pielęgnacja...
UsuńU mnie Garnier odpada;/ jakoś z moją skórą niechcą działać:(
OdpowiedzUsuń