...Przywołuje orient!
Klasyka :) dla
mnie to powrót po 16 latach. Aż
przeliczyłam kilka razy :D To były moje pierwsze perfumy, które zagościły na
półce w wyniku samodzielnego i świadomego wyboru. Byłam nastolatką, która odkrywała świat własnych zapachów. Nie
tego, co podsunięte pod nos, ale wybrane na podstawie testów. Przywiozłam ją z
Hiszpanii, to była moja pamiątka. I
w dziwny sposób tamto lato spędzone na Costa del sol zawsze będzie niosło ze
sobą zapach Samsary. Zapach nadal przywołuje bardzo miłe wspomnienia, szalony
okres. Teraz, co prawda odbieram ten
zapach inaczej, bardziej dojrzale. Doceniam w pełni niesamowity i
odurzający aromat słodyczy, ale uwaga! Jest to ciężka i nasycona słodycz. Pełna
bogactwa i przepychu. Nie przytłacza i
nie oblepia, jest wytrawna.
Tutaj odnajdziemy mocne
i esencjonalne akordy, w których jest pewna kremowość. Pierwsze podejście
to mnóstwo „zielonego” aromatu, który zmienia się w orient w jak najlepszym
wydaniu. Na mojej skórze pojawia się
kadzidlano-korzenna mieszanka, która trzyma się blisko skóry, ma
niesamowity ogon.
Lubiłam sięgać po nią
bez względu na porę roku i tak mi pozostało. Odkrywam jej piękno na nowo w
ciągu dnia jak i wieczorem :) Jest intensywna, ale nie męczy i nie zaliczę jej
do tzw. killerów. Samsara EDT ofiaruje
Nam niesamowitą kwiatowo-orientalną kompozycję, która z jednej strony wydaje
się płaska, ale mimo wszystko żyje własnym życiem. Stapia się ze skórą i przenika zmysły. Pozwala przenieść się w inny
wymiar. Otulona tym zapachem czuję się niesamowicie kobieco, współgra z moim charakterem.
Z jednej strony klasyk, ale naładowany charakterem z pazurem.
Flakon. Pełna
prostota, nie ma w nim nic nadzwyczajnego, ale przyciąga oczy, skupia uwagę.
Może przez kształt, kolor? Nie wiem, ale czuję się zaspokojona mając ją w
swojej kolekcji i do pełni szczęścia pragnę jeszcze wersji EDP.
Na mojej skórze
jest niesamowicie trwała, aplikowana rano utrzymuje się do późnego wieczora
otulając niesamowitą mgiełką.
Posiadacie zapachy,
do których powracacie bez względu na porę/okazję czy wiek?
Pozdrawiam!
Naprawdę ma ładny flakonik :)
OdpowiedzUsuńJest prosty i taki zwyczajny ALE coś w sobie ma :)
UsuńWprawdzie nie używałam tego zapachu kilkanaście lat temu, moja znajomość jest nieco krótsza, ale nieustannie powracam do Lolity Lempickiej Flower Forbidden. Odnajduję w niej wiosnę, zapach parku i dzikość anyżu. Zawsze poprawia mi humor.
OdpowiedzUsuńChętnie przyjrzę się Samsarze, bo jestem ciekawa wytrawnego zapachu orientu:)
A wiesz, że dla mnie to bardzo wiosenny zapach ? Co Prawda nie jestem fanką LL, jeżeli mam wybierać, to lubię ją na kimś i od zawsze podobały mi się flakony :)
UsuńWarto poznać Samsarę, choćby dla samego zweryfikowania, czy może trafić w Nasze potrzeby? :D
Niewiele zapachów LL przypadło mi do gustu, ale Forbidden Flower to zdecydowanie mój typ:) Wstrzelił się idealnie w moje oczekiwania. Flakony mają przepiękne.
UsuńLubię weryfikować zapach różnych wód perfumowanych. Czasami coś przypadnie mi do gustu do tego stopnia, że trafia na moją toaletkę:) Niektóre hity internetowe okazują się totalną porażką. Nie mogę się przekonać się do "Angel" Muglera. Ten zapach kojarzy mi się z prosektorium...
;) Angela lubiłam do czasu.... bo znajoma z pracy miała tendencje do zlewania się różnego rodzaju wynalazkami i kiedyś miała odpowiednik. Wyleczyła mnie z tej miłości. Wielu osobom kojarzy się z prosektorium ;)
UsuńLolki kojarzą mi się jeszcze z pewną osobą, której jakoś nie darzę sympatią i przez to skutecznie zniechęciła mnie do nich ;) W każdym razie nie mogę powiedzieć, że zapachy nie są trafione. Czasami tak bywa, że obraz kogoś/czegoś rzutuje na Nasz odbiór...
Już dawno nie patrzę na hity, podążam za swoim nosem :)
Muszę go obwąchać w drogerii, bo nie wyobrażam sobie, jak może pachnieć, a to mnie bardzo wkurza, bo lubię wiedzieć, o czym czytam ;) A poza tym ciekawi mnie, jak może istnieć orientalny zapach, który nie dusi. Mi orient od razu kojarzy się ze słodkim kadzidłem, który wywołuje we mnie odruch wymiotny.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie znalazłam jeszcze zapachu, który kochałabym przez lata... Wszystko przede mną :)
Może :) ale najlepiej poznać i sprawdzić na własnej skórze :D
UsuńSamsara jest dla mnie niesamowitym fenomenem, zaraz po niej klasyczne The White Musk z The Body Shop. Chociaż podobnymi emocjami dzielę Obsession CK czy Chanel No5 choć nie sądzę abym wróciła do nich w najbliższym czasie ;)
fajna historia wiaze sie z ta buteleczka :) osobiscie nie znam zapachow Guerlain bo dopiero zaczynam przygode z ta marka ale narazie postawilam na makijaz ale perfumy tez sa kuszace :) jednak zapach orientu chyba jednak bylby nie dla mnie ale przy najblizszej okazji wywacham
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że TEN zapach przetrwa we mnie tyle lat, szok :)
UsuńLubię Guerlain, mam słabość do tej marki, bardzo. Perfumy kocham ponad wszystko ;) i to właśnie od nich zaczęłam zaprzyjaźniać Guerlain :)
Polecam choć poznać zapach, zobaczyć jak układa się na skórze. Może akurat? :)
jak wiesz, ja w świecie zapachów dopiero raczkuję, ale jest jeden zapach, który odkupiłam, kiedy skończył mi się pierwszy flakon: sunflowers elisabeth arden. dla mnie jest to zapach lata i beztroski, bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńsamsary nie jestem w stanie sobie wyobrazić :(
Sunflowers to moja zapachowa trauma ;))) choć inne propozycje Arden są do przyjęcia szczególnie Provocative Woman ♥
UsuńBędziesz miała okazję do sprawdzenia :) wtedy wyobraźnia może podsunąć Ci różne obrazy :)
sunflowers traumą? dlaczego?
UsuńTo jest tak, one nigdy nie były w moim klimacie, ale lubiła je moja Mama. Jednak kiedy była szefowa zaczęła namiętnie je nosić to pojawiła się we mnie ogromna awersja. Wyleczyłam Mamę z miłości od nich podsuwając Jej Green Tea :) a zapach Sunflowers jednoznacznie kojarzy mi się z tamtą osobą, która nigdy nie należała do grona moich faworytów.
UsuńU mnie zapach działa na zasadzie skojarzeń/obrazów/sytuacji/ludzi itd. więc jeżeli dane perfumy mi nie leżą to w dużej mierze jest to zasługa czegoś a nie samego zapachu ;)
rozumiem :)
Usuńja zdecydowanie wolę jednak sunflowers od green tea :P
Green Tea to takie "psikadło" bez umiaru bo trwałość zerowa ;) ale sprawdza się u mojej Mamy o dziwo! Sama wolę Zieloną Herbatę z YR, co prawda wersja EDC ale dużo większa trwałość.
UsuńTak, chanel chance ;)
OdpowiedzUsuńSamsara była ze mną przez kilka tygodni, nie jest to jednak mój zapach, choć uroku mu nie odmowię.
Przymierzałam się do Chance i niestety ;)
UsuńW perfumach trzeba się odnaleźć i dobrze czuć więc nie ma sensu trzymanie ich na siłę ;)
Tak, Miss Dior Cherie, uwielbiam, zawsze:-)
OdpowiedzUsuńI tak i nie ;) w zależności od nastroju.
UsuńAle nabrałam ochoty na przetestowanie tego zapachu:) Jak będę w D. to sobie psiknę i będę niuchać:)
OdpowiedzUsuńUważam, że warto :)
UsuńCiekawa jestem odbioru.
:) teraz z utęsknieniem wypatruję EDP :)
OdpowiedzUsuńSamsary nie miałam i nie znam, ale opis kojarzy mi się z Poison i Opium. A tą dwójkę znam i lubię :)
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że jest w klimacie ale to zupełnie inna kategoria. Bardziej lubię Opium niż Poison :P
UsuńOpium wolę w lżejszej wersji - EDT, Poison, Hypnotic Poison i Tender Poison w wersji mocniejszej, bo na mnie sa nietrwałe :(
UsuńOtagowałam Cię So Sweet Blog Award :)
OdpowiedzUsuńładne opakowanie;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWiem, że kiedyś miałam Samsarę, ale było to tak dawno, że nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć zapachu. Wiem jednak że podobał mi się :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to kategoria, której się nie zapomina :D
Usuńja jestem mało "perfumowa" - mam jedynie dwa flakony perfum :) klasyczne Chloe i DKNY Woman. oprócz tego mam mnóstwo próbek i korzystam z nich, gdy znudzą mi się moje dwa zapachy :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje słabości :))) Próbki perfum to dobra sprawa, można sobie wypróbować i przetestować zapach od a do z.
UsuńDla mnie to byłby ból jeżeli musiałaby ograniczyć się do dwóch flakonów ;)
Tak sugestywnie opisałaś, że muszę poczuć ten zapach przy najbliższej okazji :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodkie acz nie duszące zapachy - hypnotic poison ( pewnie kilka litrów już zużyłam ale jestem uzależniona :) i to samo chloe edp - bo woda toaletowa już nie ma tej mocy i pachnie inaczej :) z czasów młodości u mnie były dwa zapachy, których już nie ma, ale normalnie dałabym się za nie ogolić - to kookai oui non i naf naf Une Touche - to były piękne czasy :)
Ojjjj zrobiło się BARDZO sentymentalnie :) Kookai Oui non i Naf Naf Une Touche, to były piękne czasy :D i przyznam się, że sama z chęcią przygarnęłabym po sztuce.
UsuńMam jeszcze słabość do Charles Jourdan Individuelle EDT.
Podejrzewam, że Samsara podbiłaby Twoje serce :) sprawdź sobie i koniecznie porównaj z EDP. Kocham obie wersje :)
ojjj individuelle - zapomniałam :) no dokładnie to był ten czas :) muszę zobaczyć Twoją Samsarę w takim razie :)
UsuńMam takie zapachy!
OdpowiedzUsuńW ogóle mam resztki (albo i nie resztki) różnych zapachów z uwagi na wspomnienia, jakie przywołują... ;-)
"Samsara" ma coś w sobie. Dla mnie to też był jeden z pierwszych zapachów, który zwrócił moją uwagę. Nie mogłam sobie wtedy pozwolić na flakon, ale kupiłam próbkę za 5 zeta ;-) Wystarczyła na krótki czas i na związanie z nią wspomnień... ;-)
Często zostawiałam sobie flakon z kilkoma mililitrami na dnie, aby mieć dla przypomnienia/chwili tęsknoty/przywołania jakiegoś obrazu :)
UsuńU mnie jest trochę próbek albo atomizerów ze wspólnych zakupów na Wizażu kiedy to jeszcze byłam "głodna" pewnych nut i szukałam swojej drogi. Fajnie jest wyciągnąć od czasu do czasu i sprawdzić, czy nadal mogą się podobać czy już nie?
nie umiem polubić się z zapachami Guerlain.. są dla mnie ciężkie.. zbyt duszące..
OdpowiedzUsuńmoże nie dojrzałam jeszcze do niech? :)
Trzeba lubić pewne nuty oraz kompozycje, dojrzalość czasami rządzi się własnymi prawami :)))
UsuńSamsara! Klasyka zaiste. Piękny orient, wielka klasa. Mogłabym nosić. Ale nie mam... jeszcze. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli pytasz o zapach będący evergreenem, do którego wracam i noszę go zarówno latem, jak i zimą, na co dzień i od święta - jest to Black Cashmere DK.