Ta pozycja trafiła dawno temu w
moje ręce. Przeczytałam jednym tchem, choć nie do końca wszystko rozumiałam.
Dlaczego? Bo kiedy tracimy bliską Nam Osobę to dopiero wtedy dostrzegamy wiele
szczegółów, które, na co dzień pomijamy.
Nie jest moim zamiarem
prawienie banałów. Chciałabym jedynie zwrócić uwagę, bo może kogoś zainteresuje
ta książka, która zasługuje na uwagę. Bez względu na religię czy wyznawane
poglądy.
Straciłam bardzo bliską mi Osobę
i był to Mój Tato. Łączyła Nas szczególna więź, od zawsze byłam „córeczką
Tatusia i Jego oczkiem w głowie”. Tak to już chyba jest, kiedy pojawia się
dziecko, które jest chciane, planowane i wyczekiwane. Tato był najważniejszym Mężczyzną
w moim życiu. Niektórzy się czasem śmiali, że szukam Partnera na wzór Ojca.
Może coś w tym jest, bo z takim jestem w szczęśliwym i spełnionym związku. Jest
dla mnie niesamowitym oparciem i źródłem inspiracji, energii. Dzięki Niemu dużo
łatwiej jest przejść mi tę drogę i być przy Mamie.
W mojej Rodzinie nigdy nie było
tematów tabu, rozmawialiśmy o wszystkim. Dosłownie. Temat śmierci, przemijania
nie był obcy i szanowaliśmy swoje podejście oraz życzenia.
Jednak zawsze myślałam, że to nie
ten czas jeszcze nie pora… Jak widać życie jest przewrotne i pokazuje Nam
niejednokrotnie, że mało mamy do powiedzenia.
Śmierć Taty to był cios, nagły i
nieoczekiwany. Trudno sobie poskładać elementy układanki, jaką jest Życie,
kiedy dzieje się to w takich okolicznościach. Nie ma możliwości pożegnania,
powiedzenia sobie jeszcze ostatnich słów przecięta nić, która sprawia ogromną
pustkę.
Pośród chwil zwątpienia, rozpaczy
i niewyobrażalnej pustki sięgnęłam na nowo po Tybetańską Księgę Życia i Umierania. Przeczytałam jednym
tchem i odnalazłam w niej ukojenie. Może to dziwne, ale pewne słowa stały się
jasne i zrozumiałe a przesłanie tak banalne.
Myślę, że to pozycja warta
poznania.
Powrót do normalnego
funkcjonowania jest miarowy, nie zatrzymuję się w miejscu. Tak naprawdę
czasami potrzeba jakiegoś wydarzenia, by zdecydowanie podążyć przed siebie.
Teraz widzę jak wiele spraw jest mało istotnych a przy okazji zmusza to do
myślenia i planowania przyszłości. Przyszłości nie tylko własnej.
Życzę Wszystkim miłego dnia oraz
reszty tygodnia! Jednocześnie jeszcze raz dziękuję za każdy gest wsparcia. Dobra
energia wraca nieskończoną ilość razy.
Pozdrawiam!
Trzymaj się dzielnie!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
uściski!
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno, ból kiedyś minie!
OdpowiedzUsuńKasieńko, wątpię czy minie ale na pewno zmieni się jego intensywność...
Usuń6 lat temu w Boze Narodzenie tez stracilam mojego Tate. Tak jak Ty, bylam zawsze coreczka tatusia i bardzo ciezko bylo mi to ogarnac na poczatku. Staraj sie jak najwiecej zapamietac, nawet zapisac sobie jesli trzeba, bo male drobiazgi, ktore teraz sa oczywiste, z latami nam umykaja i o nich zapominamy :( dla mnie do dzis najgorsze jest jak mi sie moj tata sni i potem sie budze :( Trzymaj sie mocno!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi... bo taka pora jeszcze bardziej przypomina pewne wydarzenia...
UsuńCzasami sobie myślę, że tych drobiazgów jest tak dużo! a mała retrospekcja przy pomocy zdjęć staje się pewnego rodzaju terapią.
Doskonale rozumiem sen a potem budzenie się i to poczucie zawieszenia.
Wszystkiego dobrego :*
Dużo ciepła.. ♥
OdpowiedzUsuńKażda ilość wymagana :*
UsuńTrzymaj sie Kochana. Tato czuwa nad Toba teraz.
OdpowiedzUsuńWiesz, że coś w tym jest :)
UsuńPrzesyłam wirtualne buziaki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zresztą sama wiesz :*
UsuńZapisałam sobie tytuł ...
OdpowiedzUsuńMyślę, że już niedługo troszkę "pogryzę" się z ta ksiażka.
Uważam, że warto choćby dla poznania innego punktu widzenia. Może akurat znajdziesz tam coś, co stanie się podpowiedzią?
Usuń;-(
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro z powodu Twojego Taty! Ale jak świetnie, że by,liście sobie tak bliscy, że miałaś kogoś takiego, kto przekazywał Ci swoją mądrość i z kim mogłaś porozmawiać na różne tematy! To wszystko, co Ci przekazał pozostanie z Tobą. :-)
Trzymaj się mocno!
Una, tak to czasem w życiu bywa... Nie ma nic pewnego/stałego a pamięć o bliskich zostaje w Nas samych.
UsuńTato był dla mnie niesamowitą osobą i miałam z Nim świetny kontakt. To, co wyniosłam ze swojego rodzinnego domu to przede wszystkim umiejętność rozmowy na każde tematy oraz tolerancję. Będę chciała przenieść to na własny grunt :)
Strasznie smutno, naprawdę nawet nie wiesz jak mi smutno teraz. Rozumiem Cię, bo sama kocham tatę nad życie i wciąż drżę o jego zdrowie. Dobrze, że książka przyniosła Ci chwilowe ukojenie.
OdpowiedzUsuńBeauty :* książkę kupiłam ponad 10 lat temu i często po nią sięgałam ale dopiero przy takiej stracie doceniam jej głębię.
UsuńPrzemijanie jest nieuchronne ale trudno się z nim godzić.
Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńHexx, teraz wiem, że życie po takiej stracie może być normalne, ale tylko w pewnym stopniu. Minęły 2 miesiące a ja nadal czuję taką samą pustkę jak wcześniej. Zbyt dużo rzeczy mi ciągle przypomina o utraconej osobie, która była mi najbliższa.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno za Ciebie kciuki, bo sama nigdy nie przypuszczałam, że coś może tak bardzo boleć. Przesyłam Ci najszczersze uściski :*
Lady, niczego nie można przewidzieć... Niestety.
UsuńStaram się iść do przodu każdego dnia bo wiem, że inaczej się nie da.
TEN rodzaj pustki już na zawsze pozostanie.
Ważne, by pamiętać i wspominać z miłością. Bo tylko w taki sposób można poczuć odrobinę ukojenia. Przynajmniej u mnie tak to działa.
Znam tą więź i znam to " szukanie kogoś na wzór taty. Jestem też tą wisienką na torcie upieczonym przez tatusia.
OdpowiedzUsuńI u mnie wygląda to póki co tak : że czasem śni mi się że coś mu się stało albo że odszedł. budzę się zlana zimnym potem.
Oj to będzie bardzo trudny okres dla mnie a na pewno kiedyś nastąpi bo nie jesteśmy wieczni.
przykro mi że musisz przez to przechodzić. nie ma słów które mogły by pocieszyć w takich chwilach więc napiszę tylko jedno. - Ja się tego boję.
Niestety, nie jesteśmy wieczni...
UsuńJedyne co mnie jakoś pociesza, to fakt, że nie cierpiał i dużo rozmawialiśmy o przemijaniu. W pewien sposób to rzutuje na to, jak czuję się obecnie.
Lęk jest naturalnym odczuciem, nie sposób go wyeliminować.
trzymaj się i dochodź do siebie!
OdpowiedzUsuńStaram się, każdego dnia :)
UsuńHexx, trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńZnam. Księgę.
OdpowiedzUsuńChciałam o czymś innym napisać, ale nie mogę... Po prostu ściskam.
Sabb, czasami po prostu brak słów jest najlepszą komunikacją.
UsuńDużo uścisków przesyłam Hexx :* Trzymaj się, dużo siły życzę
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuńzetknęłam się ze śmiercią w mojej rodzinie kilkakrotnie. straciłam dwóch wujków (odeszli zdecydowanie za młodo i za szybko) oraz sąsiadkę, która była dla mnie jak babcia. jakkolwiek miałam z tymi osobami świetne stosunki i ich śmierć bardzo mnie bolała, nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak to będzie, kiedy odejdzie ktoś jeszcze bliższy... samo myślenie o tym sprawia mi przeogromny ból
OdpowiedzUsuńTo jest tak, że kiedy odchodzi TAK bliska osoba pewne rzeczy/sprawy odczuwamy zupełnie inaczej.
UsuńŚmierć w moim życiu pojawiła się kilkukrotnie ale to właśnie tym razem pozostawiła niesamowite piętno. Wiem, że z czasem będzie inaczej a teraz staram się, by zachować spokój, który odnalazłam.
Wszystkiego Dobrego;) Jesteśmy z Tobą;)
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńWspółczuje Hexx...Ta książka i mi kilka lat temu bardzo pomogła, od tamtej pory do niej nie wróciłam, choć stoi na półce ale pamiętam, że jest niesamowita. Cieszę się, że i ty powoli znajdujesz ukojenie. Trzymaj się dzielnie :*
OdpowiedzUsuńDezemko, Księga faktycznie jest niesamowita w swoim przekazie i potrafi przynieść ukojenie. Od czegoś czasami się zaczyna. Sama nie sięgałam po nią zbyt często ale wiedziałam, że czeka na swój moment.
UsuńBędzie dobrze, musi być :)
Hexx kochana jak dobrze,że zwracasz uwage na taka pozycję jaka jest ta Ksiązka, takie kompendium życiowej prawdy. Życze Ci duzo siły i samych wzlotów.
OdpowiedzUsuńTakie wydarzenia mimo wielkiego bólu bardzo nas wzbogacaja i uświadamiają czasem gorzką kwintesencję istnienia.
Gdybym miała wybór to odrzuciłabym takie wzbogacanie i uświadamianie. To nie jest coś, co wybieramy i przyjmujemy także oby takich wydarzeń jak najmniej. Nie należą one w żadnym wypadku do tego, czego oczekujemy w swoim życiu. Bez tego i tak przychodzi refleksja nad istnieniem.
Usuńrozumiem, ale ja myślę,że to jednak wzbogacanie siebie poprzez ból i cierpienie ktorego jednak nikomu sie nie życzy:( Chyba nie da sie tego uniknąć...Cieszmy sie zatem każdym okruchem chwili..
UsuńWzruszający post... Bardzo współczuję. Trzymaj się ciepło Hexx!
OdpowiedzUsuńTo taki rodzaj "terapii", który zawsze mi pomagał. Po raz pierwszy zrobiłam to publicznie.
UsuńKochanie, wiedz że myślami jestem z Tobą. Ściskam Cię mocno i posyłam mnóstwo pozytywnych emocji. Wiem, że to brzmi banalnie, ale w obliczu osobistej tragedii wszystko jest jak jeden wielki banał... Kiedy umiera ktoś kogo kochamy, zabiera ze sobą część nas samych, zaś nam nie pozostaje nic innego jak tylko uczyć się życia bez TEJ OSOBY - od nowa każdego dnia. Dla mnie taką osobą była moja babcia. Trochę pomaga myślenie, że bliski jest "gdzieś tam na górze", nie cierpi, jest spokojny i czuwa nad Tobą. Całuję :***
OdpowiedzUsuńKat, masz 100% racji.
UsuńPojawił się nowy rozdział i trzeba go zapisać na swój sposób z pamięcią jaką nosimy w sercu.
Współczuję kochana, chociaż sama nie wiem jak to jest mieć kochającego tatę...wiem tylko, że strata bliskiej osoby zawsze skłania by przewartościować swoje życie, opłakiwać i pamiętać, nosić swoją żałobę ale skupić się też całą mocą na tych, którzy zostają.życzę Ci siły do tego :*
OdpowiedzUsuńRenja :* Dziękuję bardzo!
UsuńMój ojciec zmarł w lutym tego roku, ale nie mieliśmy dobrych relacji. Długa historia... Ale za to mój dziadek był moim ukochanym i najlepszym wzorcem mężczyzny jakiego mogłam mieć. To ja byłam jego ukochaną i jedyną wnuczką. Trzy lata temu w dniu, kiedy odszedł ja miałam akurat drugą randkę z jak się okazuje - miłością mojego życia :) Dziadka już nie mam, ale za to mam faceta, który niesamowicie się mną opiekuje. I niby minęły trzy lata, ale pisząc to mam łzy w oczach... I te łzy pojawiają się często na wspomnienie o dziadku... I zawsze tak myślę o moim M. to mam takie wrażenie, że dziadek mi go jakoś zesłał...
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz, wiem jak to jest... Dzięki za polecenie tej pozycji :)
Bello, różnie bywa w życiu. Tak to jest...
UsuńKażdy na swój sposób odnajduje swoje szczęście choć czasami pewne ścieżki okazują się kręte.
Dziękuję :*
Mam tą książkę w domu - czytałam wspaniała, dająca dużo do myślenia. Trzymaj się ciepło:)
OdpowiedzUsuńKsięga daje bardzo dużo do myślenia, zmusza także do zastanowienia się nad własnym życiem.
UsuńPowinnam chyba przeczytać tę książkę. Może uda pogodzić mi się ze śmiercią mamy.
OdpowiedzUsuńMellody, warto poznać tę pozycję. Czy akurat Tobie pomoże? Nie wiem, ale kilka osób z mojego otoczenia sięgało po nią w takich chwilach i dziękowały za polecenie.
UsuńAsiu jesteś bardzo silną osobą, podziwiam sposób w jaki sobie z tym radzisz. Tą pozycję, jeśli się nie mylę (on chyba nazywał ją buddyjską Księgą Umarłych, nie mogę znaleźć czy to będzie to, czy coś innego?), polecał nam gdy studiowałam nasz wykładowca od psychologii, młody mężczyzna będący też psychologiem sądowym. Osoba niesamowicie rzeczowa i rozsądna, jeśli on odsyłał do takiej lektury to wierzę, że coś w niej musi być. Teraz Ty też o niej piszesz, myślę że muszę znaleźć dla niej jakiś czas w moim życiu, byle był to odpowiedni moment w którym dam radę się wyciszyć.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło, jesteś dzielną i wspaniałą osobą!
Wiesz, nigdy nie należałam do osób, które łatwo się poddają. Nauczyli mnie tego Rodzice, oboje przekazali bardzo wiele a jeszcze więcej czerpałam z Ojca. Był dla mnie niesamowitym wzorem a teraz odzwierciedlenie tego mam w swoim Mężu. To jest niesamowitą inspiracją i motywacją. Daje dodatkową siłę.
UsuńZ tego co się orientuję to chyba obie nazwy są poprawne wobec Księgi ale głowy nie dam. Od zawsze lubiłam tego typu książki więc z przyjemnością wybierałam pokrewne tematy. Mogę też polecić niesamowitą pozycję J.G.Frazer Złota gałąź choć zupełnie inna tematyka to warta poznania.
Dziękuję :*
Niestety, świat jest niedoskonały i ludzie odchodzą, a czas biegnie. Jedyne co można w takiej chwili zrobić to być wdzięcznym za każdą dobrą minutę i wierzyć, że może gdzieś jest lepszy świat do którego się przenosimy.
OdpowiedzUsuńNiestety...ważne, by podążać przed siebie i nie zatrzymywać się w miejscu.
UsuńNie wierzę: jesteś! :*
OdpowiedzUsuńAle się ucieszyłam, kiedy Cię zobaczyłam na swoim blogrollowym marginesie.
____________________
Hex, bez względu na to, w co wierzysz, a w co nie, jakaś cząstka Twojego Tatusia jest zawsze w Tobie. Ot - na zasadzie zwykłej biologii ;)
Ból jest niestety nieunikniony... ale gdybyś miała nie czuć tego bólu za cenę wymazania z pamięci wszystkich tych cudownych chwil, kiedy jeszcze był z Wami - podejrzewam, że chyba byś tego nie chciała.
Jest taka piosenka... "Cudownych Rodziców mam" - i, wiesz... nie potrafię wysłuchać jej do końca...
Zajęczaku, znam ten utwór i bardzo lubię. Nadal wracam do niej i wysłuchuję do końca.
UsuńBól jest nieunikniony i nawet nie chciałabym takiego znieczulenia. Wiem, że nie potrzebuję go. Daję radę, każdego dnia na nowo.
ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńOdwzajemniam!
UsuńNajważniejsze, że znalazłaś ukojenie... Gdy straciłam swoją ukochaną babcię było mi bardzo ciężko, tym bardziej, że trzy dni przed swoją śmiercią siedziała ze mną w salonie i była pełna energii. Byłam przekonana, że wraca do pełni sił. Niestety, nagle ją straciłam.
OdpowiedzUsuńWiesz, coś w tym jest. Mój Tato kilka dni przed śmiercią także był zupełnie inny, nawet Mama opowiadała, że ostatni dzień życia był wyjątkowy.
UsuńNajważniejsze, by zachować pamięć i miłość w sercu.
Te ostatnie chwile bywają wyjątkowe... Pamiętam, jak parę lat temu odwiedziłam swoją ciocię w szpitalu. Wszystko wskazywało na poprawę. Godzinę później zmarła i to mną bardzo wstrząsnęło...
UsuńWspółczuję straty...
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńAsiu, cieszę się, że powoli do nas wracasz. Bardzo mi przykro z powodu Twojego taty i życzę Ci dużo siły - dla Ciebie i dla Twojej mamy. Mam nadzieję, że każda z Was będzie umiała jakoś to sobie ułożyć, choć wiadomo, że trudno przejść nad pewnymi sprawami do porządku dziennego... Czasem może nawet nie warto się spieszyć, tylko przeżyć to tak, jak czujesz, że potrzebujesz. Trzymam kciuki za to, żeby jak najmniej bolało! Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńKaro, życie trwa, dni zmieniają się jak w kalejdoskopie...Nie sposób tkwić w jednym miejscu. Najtrudniej chyba ogarnąć bieżące sprawy i urzędy, które trzeba "odwiedzić".
UsuńŚciskam i dziękuję :*
trzymaj się Asiu!
OdpowiedzUsuńściskam Cię!
Marti :*
UsuńWiem przez co przechodzisz, też doświadczyłam śmierci Rodzica. To nie są łatwe chwile, dlatego życzę aby ból zniknął i abyś odnalazła spokój, przeżywając tą sytuację na swój sposób. Trzymaj się Kochana.
OdpowiedzUsuńThisJuss, dziękuję!
UsuńTakie słowa dużo dla mnie znaczą.
Hexx, wiem co czujesz i nie jest to frazes. Jakbym czytała swój własny post.... Pozdrawiam jeszcze raz i mogę Ci tylko powiedziec po półtora roku i dwóch tygodniach od śmierci mojego taty, że czas przynosi ukojenie i to też nie jest frazes.
OdpowiedzUsuńKrzyklo, czas jest najlepszym lekarstwem. W pełni się zgodzę.
UsuńCzasami potrzeba także frazesów.
Pozdrawiam!
Szczerze wyrazy współczucia. Dużo spokoju!
OdpowiedzUsuńWestko, dziękuję!
UsuńTrzymaj się Aśka!!
OdpowiedzUsuńNie wiem, co Ci powiedzieć, nie umiem się postawić w Twojej sytuacji, ale strach o życie i zdrowie moich bliskich towarzyszy mi często. Boję się, że mogę ich kiedyś stracić... Chyba muszę poszukać tej książki!
Jestem z Tobą myślami! i ściskam mocno!
Kasiaj, w takich chwilach na próżno szukać właściwych słów. Każde okazuje się zbyt płytkie/banalne. Tak to już jest...
UsuńWarto doceniać TO, co mamy na chwilę obecną i myśleć o przyszłości w każdym kontekście.
Trzymaj sie Asiu. Duzo usciskow :*.
OdpowiedzUsuńJamestown, dziękuję :*
UsuńMogę się jedynie domyślać, jaki wielki był to cios dla Ciebie. Cieszę się, że znalazłaś książkę, która w takich chwilach pozwala Ci stopniowo oswajać tą sytuację, choć jest to oczywiście bardzo trudne.
OdpowiedzUsuńWirtualnie przesyłam Ci uściski i życzę, byś nadal była tak silną osobą.
Kasiu, musi być dobrze. Nie ma innej opcji. Czasu nie sposób cofnąć, widocznie tak musiało być...
UsuńŚciskam :*
Doskonale rozumiem Twoje podejście, mam podobne. Religia nigdy nie była moją mocną stroną, bliżej mi do wierzeń pogańskich a filozofia buddyjska dla mnie jest specyficzna od dawna.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
dopiero teraz przeczytałam, bo miałam kompa w naprawie,
OdpowiedzUsuńwspółczuje - trzymaj się
Z ostrożnością podchodzę do tego typu książek, wydają się czasem banalnymi opowieściami, jednak w tych prostych przekazach jest jakaś siła...
OdpowiedzUsuńBardzo mocno Ci wspolczuje, rozumiem Wasza więź i to, co napisałaś jest naprawdę piękne - nie każdy z nas potrafi tak pisać o rodzinie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki mcno zaciśnięte, za ukojenie.
Hexx,
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za polecenie tej książki.
Musi ona trafić w moje ręce. Kilka słów przeczytanych z Twoich tutaj zdjęć sprawiło, że czuję, że jej przeczytanie dobrze mi zrobi.
WIem, że nie wytłumaczy mi wszystkiego, ale czasami kilka słów sprawia, że z pewnymi rzeczami łatwiej nam sobie poradzić...
Serdecznie dziękuję za polecenie tej książki. Niestety od długiego czasu szukam jej bezskutecznie w księgarniach, także tych internetowych. Jest nie do zdobycia, nie można jej zamówić!Jestem w bardzo ciężkiej żałobie po Mamusi- zabił Ja szpital zakażeniem i w w konsekwencji sepsą.Była pełna życia, radosna i optymistyczna! Miała liczne plany i marzenia! Poszła do szpitala tylko z bólem biodra i już stamtąd nie wyszła!!!Mam wielką prośbę, może ktoś wskaże mi sposób zdobycia tej książki? Czuję,że mogłaby mi choć odrobinę ukoić ból i rozpacz. Dziękuję z góry.Anna Mój tel 500 281 106
OdpowiedzUsuńAnno, trudno jest mi powiedzieć gdzie możesz ją kupić, ale jeżeli jest problem z dostępnością to może antykwariaty byłby pewnym rozwiązaniem?
UsuńW ramach zastępstwa polecam Ci tę Koło życia, o którym pisałam tutaj -http://www.1001pasji.com/2012/12/koo-zycia-rozwazania-o-zyciu-i-umieraniu.html
Ściskam i życzę dużo siły!