Dzisiaj będzie o
perfumach. O wspominaniu, zapominaniu. Mała retrospekcja. Wszystko za sprawą YSL NU EDP. Z dedykacją dla S. miłości mojego życia.
Magiczny krążek,
który zatoczył pełne koło wracając po latach. Już nie raz wspominałam, że zapach to dla mnie taki album ze zdjęciami.
Za każdym razem określony aromat przywołuje wspomnienia, odkurza kąty pamięci
wprowadzając na nowo element życia.
Są czasami zapachy
sentymentalne, które wiążą się z konkretnymi osobami, tak też jest w
przypadku Winter Delice ( nich
będzie przy innej okazji), które stały się synonimem pogodzenia się z losem,
jak to pompatycznie brzmi. Ale tak, tak było i jednocześnie były pożegnaniem. Zamknięcie pewnego rozdziału, o którym
tak myślałam kiedyś. Jednak pojawiło się NU
EDP i na nowo rozgrzało zmysły do czerwoności. Sprawiło, że tamta jesień stała się decydującym czasem. Bo przecież
ile razy myślimy, że coś możemy zrobić, bo tak będzie najlepiej, lecz tego nie
robimy. Wiemy, że zaprzeczymy sobie na zawsze i nie będzie już drogi powrotu,
więc zostawiamy furtkę.
YSL NU EDP to
historia burzliwego romansu, miłości życia, która nieoczekiwanie pojawiła się,
żyła własnym życiem, dojrzewała, czekała na właściwą okazję i była nadzieją.
Może to będzie ckliwa opowieść, ale spełniona, z happy endem.
Niepozorny krążek
poznałam przypadkiem, była wtedy extra promocja w Rossmannie a zapach w
sobie mnie zawojował! Był mroźny styczniowy poranek 2006r, kiedy zapoznałam się
NU i choć po wersji EDT wiedziałam,
czego się spodziewać to pierwsza aplikacja EDP przeszła moje najśmielsze
wyobrażenia.
Od razu zaznaczę, że
uwielbiam skondensowaną bergamotkę, która tutaj jest w niesamowitym
otoczeniu a im dłużej rozwija się na skórze, to staje się niesamowicie dymna.
Pojawia się słodycz okraszona przyprawami, która upaja i hipnotyzuje. To są
perfumy, które idealnie komponują się z moją skóra w każdych warunkach. Nie ma
znaczenia pora dnia czy roku. NU EDP
jest perfekcyjne.
To nie jest zapach dla osób lubiących dziewczęce zapachy,
tutaj od razu pojawia się obraz kobiety z krwi kości, która zna swoją wartość i
wie, dokąd podąża. Nie dla Niej kokardki i róż, tutaj jest krwista czerwień,
smolista czerń i zdecydowanie.
Tak samo było ze mną
wtedy. Wspomnienie niesie ze sobą ładunek emocjonalny nasycony jesienią, która tego roku była szczególnie ciepła. Ten
podmuch wiatru, kiedy idziesz ramię w ramię a słońce bezczelnie wbija się w
oczy.
Zapach miejskiej
nocy, wilgotne powietrze, które wciska się w nozdrza i nie daje spokoju. To
pożar zmysłów i ucieczka od nich. Zapach skórzanej kurtki, której zamek
zadziornie zaczepia się o mnie i nie daje spokoju. Dotyk ust, muśnięcie, które
budzi wszystko to, co uśpione. I NU EDP….. Cały czas szaleje swoją mocą pośród
uczuć.
Wydarzenia potoczyły
się własnym torem a perfumy pozostały niczym wiernie czekający kochanek.
Jaka ironia losu! Jednak one niosły ze sobą o wiele więcej niż jestem w stanie
wypowiedzieć. Zrobiłam zapas, jak
szalona. Tylko po to, by uchronić od zapomnienia to, co było dla mnie tak
bardzo ważne, nadzieję i wiarę, że to, co złe przeminie.
Jednak jak to mówią klasycy, wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Kolejne flakony z Nu były opróżniane,
choć zostawiałam je dla odświeżenia. Po jakimś czasie pogodzona z losem
chciałam pożegnać się z zapachem, bo ileż można polować na okazje, czy płacić
ogromne pieniądze, by upolować ulubioną perełkę? Dla wielu osób byłam a raczej
jestem wariatką, która woli kupić kolejny flakon. Bo on ma priorytet. Ale mam
to w nosie. Kocham perfumy i w
którymś momencie ten zapach dal mi pewną siłę. Bez niego nie byłoby mnie w miejscu, w którym jestem.
Niebawem minie 6 lat
od chwili, dla której przepadłam w głębi Nu EDP i na nowo w moje ręce trafił
falkon a raczej krążek z magicznym płynem. 100ml upojenia, w których na nowo
odnajduję zmysłowość i spełnienie.
Dzisiaj obraz
przeobraził się w partnerstwo i miłość do końca życia. Po tylu latach
wróciłam do punktu wyjścia bogatsza o doświadczenie i wiem, że to nie była
tylko gorączka zmysłów.
Po raz kolejny przekonuję się, że ma przypadków. Na wszystko
przychodzi pora w życiu. Co najlepsze, moje najukochańsze zapachy to za każdym
razem opowieść o mnie samej, wyborach, przeżyciach. I patrząc na kształtującą
się na nowo kolekcję nie ma
przypadkowych flakonów. Jest określony cel.
Dla
zaspokojenia ciekawości nuty zapachowe
Nuta głowy: bergamotka.
Nuta serca: dzika orchidea, czarny pieprz.
Nuta bazowa: kadzidło, nuty drzewne i przyprawowe, wetiwer
Nuta serca: dzika orchidea, czarny pieprz.
Nuta bazowa: kadzidło, nuty drzewne i przyprawowe, wetiwer
Pozdrawiam!
Twoją notkę czytało się jak dobrą książkę. Bardzo zachęcająco potrafisz opisać perfumy :)
OdpowiedzUsuńChwilo, to najpiękniejszy komplement. Dziękuję :*
UsuńHexx jakaś Ty romantyczna, cudnie ujęłaś to wszystko z czym Ci się zapach kojarzy. Nu wróciło wsród 4 damskich zapachów w formie La collection:) Gra w szachy z kolekcją wszechczasów;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to zapach legenda ale ja jetsem wsród różów, finezji i delikatności, nie dla mnie Ci on, ale doceniam!!!Po stokroć doceniam !!!
Czytałam o tym i tylko rozpaliło moje pożądanie :) Masz dostęp do tej kolekcji? bo wiem, że niestety ale weszła ona do sprzedaży w kilku sklepach w Polsce.
UsuńDelikatne zapachy także lubię ale jednak mam ich garstkę, jednak nie są one ze mną tak spójne jak w klimat np. NU
Z drugiej strony, ktoś, kto wszedł głęboko w niszę, to NU wyda się banalne. Dla mnie te perfumy pozostaną na zawsze jedyne w swoim rodzaju :)
Czytając poczułam ciarki ...
OdpowiedzUsuńTo dobrze czy źle? :)
Usuńbardzo dobrze!
UsuńOczywiście, że dobrze!
UsuńTwój opis jest naładowany osobistymi emocjami ...
Te perfumy są dla mnie wyjątkowe i przyznam się, że dlatego taki ładunek :)
UsuńCieszę się i zapraszam na kolejne recenzje.
Ale opis! :) Ja nawet po kilku kieliszkach wina nie opisalabym tak perfum - bo nie potrafie.
OdpowiedzUsuńA co zapachow masz racje - ja utozsamiam niektore z wydarzeniami, osobami, okresem w zyciu itd.
Po latach kupuje niektore i to juz nie to samo.
Dziękuję :)
UsuńPo kilku kieliszkach wina albo raczej po jednym, to mam wyjątkowo lotne myśli i lekkie dłonie :D
Świetny opis :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią powąchałabym zapach, bo wiem, że wetiwer mi nie odpowiada, ale może w tym połączeniu nie będzie aż tak wyczuwalny? ;)
Cieszę się :)Jak na mój nos wetiwer nie jest mocno wyczuwalny, stanowi jakby rozmyte tło. Tak mi się wydaje.
UsuńJak dla mnie dominujący wetiwer jest w YSL La Nuit de L'Homme Le Parfum, będę pisać o n ich niebawem.
to tym bardziej muszę wybrać się do perfumerii :-)
Usuńczekam na kolejne posty o perfumach :-)
Powalający opis, po którym aż ciężko napisać jakiś komentarz! Powiem tylko tyle - niesamowite jest jak odbierasz zapachy i ile emocji z nimi wiążesz! To cudowne. Oczywiście po Twojej notce przydałoby się powąchać ten zapach by dopełnić sobie historie, ale często te najlepsze opowieści pozostaję lekko niedopowiedziane :)
OdpowiedzUsuńJeżeli kiedyś będziesz miała okazję to gorąco polecam. Warto poznać :)
UsuńZapach od dziecka był dla mnie ważnym elementem. Pamiętam, że lubiłam i nadal lubię wszystko wąchać czym wywoływałam zdumienie. Zapach atramentu np. przywołuje mi wspólne chwilę z Mamą kiedy uczyłam się pisać i nie cierpiałam tego, ponieważ zmuszana byłam do używania pióra! które doceniłam znacznie później :)
Też tak mam, ale z bliżej nie określonymi zapachami. Czasem np. poczuję jakiś zapach i czuję się jak na wakacjach do rodziny na które jeździłam co roku albo bliżej nie określony zapach w kuchni przywołuję mi na myśl moją babcie tak silnie jakby stała obok mnie w mojej kuchni w Anglii :) Tylko nie potrafię określić bliżej tych zapachów, są ulotne i nie do uchwycenia...
UsuńAleż wspaniały opis... :)
OdpowiedzUsuńPiękne.... a zapach? Chyba by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre określenie, dla mnie takim wspomnieniem jest Poeme :)
Przyniosę ze sobą :) Ciekawe, jakie skojarzenia wywoła.
Usuńpiękny romans :-)
OdpowiedzUsuńpodobnym uczuciem darzyłam Diunę, a potem zaczęła uczulać, heh...
Niektóre perfumy też mnie uczulają więc aplikuję je na włosy, ubranie. Trudno jest mi się rozstać z ulubionym zapachem.
UsuńDune doceniam, bardzo. Ale to jest zapach mojej koleżanki, z którą zawsze będzie mi się kojarzyć. Nie potrafiłabym sama używać. Taki mały świr ze mnie.
Doskonale wiem, jak perfumy mogą przywoływać wspomnienia... Niesamowity opis :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCzasami takie przywoływanie wspomnień jest dobre choć ma swoje plusy i minusy.
Kobietko, przemawiasz moim językiem! Czuję się bardzo ale to bardzo zaintrygowana tym zapachem :) Jak nadarzy się okazja sprawdzę jak pachnie, bo coś czuję, że by mi się spodobało :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:) bardzo! To najlepszy komplement, który można usłyszeć od Czytelnika :) Bo przecież opisać i przenieść pewne emocje w realny sposób jest niezwykle trudno.
UsuńJestem pewna, że w obu wersjach EDT i EDP odnalazłabyś się :)
ja też kocham bergamotkę. to chyba mój ulubiony perfumeryjny składnik. tak więc muszę powąchać te perfumy :)
OdpowiedzUsuńPS. cieszę się, że jesteś szczęśliwa z Miłością Swojego Życia :* dłuuugich lat razem Wam życzę :*
UsuńU mnie przez długi czas bergamotka była niezwykle tropiona w perfumach, nie wiem czy znasz Still J.Lopez ale gorąco polecam :) oraz Hoggar Yves Rocher, ten drugi jest męski, ale gwarantuję Ci, że jest to 1000% skondensowanej bergamotki w świetnym wydaniu. Podpytaj Stri :)
UsuńDziękuję Kochana :* Bardzo! i rzeknę - nawzajem!
Ja nigdy nie podejmuję się opisu perfum bo nie umiem wyrazić tego słowami, a Tobie wyszło to niczym powieść. Jednym słowem WOW.
OdpowiedzUsuńDo tej pory pisałam mało o perfumach jednak już po wcześniejszych wpisach patrząc na komentarze wiedziałam, że to dobry kierunek. Będę od czasu do czasu opisywać swoją kolekcję, na swój sposób :)
UsuńSpodobało Ci się więc myślę, że jestem w tym dobra :)
aż ciary po plecach mi przeszły :)
OdpowiedzUsuńZaczarowałam opowieścią :)
Usuńcudowny opis, aż mam ochotę jak najszybciej pobiec do perfumerii i powąchać:)
OdpowiedzUsuńPolecam, zapach jest wyjątkowy :)
Usuńkultowe Nu :) perfumy legenda ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie testowałam ich, ale wiem, że to nie moje nuty zapachowe :)
ps. załączyłam skład serum, o które wczoraj pytałaś :)
miłego weekendu
A.
Prawdziwa z Ciebie poetka i wrażliwa dusza:) z takim opisem nigdy się jeszcze nie spotkałam niejeden pisarz by sie nie powstydził :)z chęcia powąchałabym te perfumy:)
OdpowiedzUsuńPo takim opisie mam ochotę wsiąść w autobus i pojechać do perfumerii, aby powąchać te perfumy! Zapisuję na listę i wkrótce pójdę je obadać ;)
OdpowiedzUsuńAle opis!!!
OdpowiedzUsuńA ja kompletnie nie kojarzę tego zapachu... Musze go powąchać!
Też myślę nad napisaniem o AA Winter Delice... ;-)
Hexx, pięknie to opisałaś.
OdpowiedzUsuńGenialny opis, aż byłam rozczarowana, że to koniec :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia..też mam ciarki..Ty to umiesz ;)
OdpowiedzUsuń