Usta. Ten rejon
jest dla mnie bardzo ważny, szczególnie, że bardzo wymagający a warunki
atmosferyczne lub klimatyzacja, okres tzw. kaloryferowy nigdy nie był dla nich
łaskawy. Latem wydawałoby się, że powinno być lepiej, ale nie jest. Czasami
nawet gorzej.
Przez moje ręce
przewinęła się ogromna ilość produktów, w różnej formie, z różnym skutkiem.
Do niektórych wracam i dzisiaj podzielę się swoim zestawem, którego jedna część
była mi znana od dawna a druga dołączyła 3 miesiące temu.
Prezentacja serii Rêve de Miel, z której mam jeszcze
jednego ulubieńca, ale to przy innej okazji. Na początek przybliżę moją
pielęgnację ust.
Nawilżający
sztyft do ust
Preparat do pielęgnacji przesuszonej i spierzchniętej skóry warg
Zacznę od tego, że jestem trochę zdezorientowana. Szyft
znam od dawna i wróciłam do niego teraz na nowo, lecz widzę, że na stronie
firmy jest podany inny skład a na opakowaniu widnieje zupełnie coś odmiennego
Ten skład INCI pochodzi ze strony KLIK!
INGREDIENTS
AQUA/WATER,
GLYCERIN, GLYCOL PALMITATE, CERA ALBA/BEESWAX, COCOS NUCIFERA (COCONUT) OIL,
MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL, ORYZA SATIVA (RICE) BRAN OIL, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE,
BUTYLENE GLYCOL, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA BUTTER) EXTRACT, HELIANTHUS ANNUUS
(SUNFLOWER) SEED OIL UNSAPONIFIABLES, HYDROXYSTEARIC/LINOLENIC/OLEIC
POLYGLYCERIDES, CETEARYL ALCOHOL, BEHENYL ALCOHOL, ARACHIDYL ALCOHOL,
DIMETHICONE, COCO-GLUCOSIDE, MEL/HONEY, PARFUM/FRAGRANCE, TOCOPHEROL, ARGANIA
SPINOSA KERNEL OIL, CAPRYLOYL GLYCINE, SAFFLOWER OIL/PALM OIL AMINOPROPANEDIOL
ESTERS, TOCOPHERYL ACETATE, ARACHIDYL GLUCOSIDE, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM
ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, SODIUM HYDROXIDE, CITRIC ACID,
ETHYLHEXYLGLYCERIN, DIMETHICONE CROSSPOLYMER, HORDEUM VULGARE CERA/SPENT GRAIN
WAX, CARBOMER, DEHYDROACETIC ACID, TETRASODIUM GLUTAMATE DIACETATE, GLYCINE
SOJA (SOYBEAN) OIL, 10-HYDROXYDECANOIC ACID, SEBACIC ACID, 1,10-DECANEDIOL,
POLYSORBATE 60, SORBITAN ISOSTEARATE, SOLANUM LYCOPERSICUM (TOMATO)
FRUIT/LEAF/STEM EXTRACT, BETA-CAROTENE, DAUCUS CAROTA SATIVA (CARROT) ROOT
EXTRACT, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, GLYCERYL DISTEARATE, POLYSORBATE 80,
LINALOOL, LIMONENE, BENZYL SALICYLATE, CITRONELLOL, FARNESOL, COUMARIN, CITRAL
[N2003/C]
Natomiast na opakowaniu pomadki, którą mam obecnie w użyciu jest taki
Trochę wprowadza to w błąd,
ale zostanę przy tym, że opiszę sztyft na podstawie tego, który posiadam.
Konsystencja. Sztyft sam w sobie jest
twardy, nie ma tej pewnej miękkości jak np. nagietkowa pomadka, Alverde. Dlatego
też nie polecam jej do użytku w okresie jesienno-zimowym. Może nie tyle, że
nie zabezpiecza dobrze ust, ale rozprowadzenie jej na wargach przy ujemnych
temperaturach nie należy do przyjemnych. Możemy, co prawda używać jej w domu,
bo w takich warunkach jest bardzo przydatna, choć dla mnie to ideał na okres
wiosenno-letni z naciskiem na lato. Dlaczego? Ponieważ dzięki takiej
formule sztyftu nie mięknie pod wpływem temperatury, aplikacja jest przyjemna i
daje pożądaną ochronę.
Osobiście latem nie lubię mieć na ustach tłustego ulepku, który zostawia na wszystkim ślady podczas picia
czy jedzenia.
Podoba mi się jak
nawilża i pielęgnuje skórę ust zostawiając przy tym delikatny połysk, który
nadaje wargom zdrowy i zadbany wygląd,
Niestety nie używam jej regularnie ze względu na masło shea, które w moim przypadku
stosowane regularnie wysusza.
Opakowanie.
Zwykły plastik, który niczym specjalnym się nie wyróżnia. Mam tylko wrażenie,
że wersja, którą kupiłam jakiś czas temu ma lepsze wydanie, bardziej masywne. Tamto
wydawało mi się dość kruche.
Zapach. Dla
mnie jest to odrobina słodyczy przełamana cytrusami.
Smak.
Nie wyczuwam.
Trwałość. Na
dobrym poziomie, oczywiście, kiedy pijemy/jemy staje się ona mniejsza, ale nie
tego denerwującego uczucia, że wargi stają się spierzchnięte i ściągnięte. Pomimo
wszystkich wad, które posiada w moim odczuciu jest KWC na określony sezon. W
miesiącach wiosenno-letnich potrzebuję produktu, który nawilży, delikatnie
natłuści bez lepkiej warstwy, będzie dobrą bazą pod pomadkę, podkreśli
naturalny kolor ust. A co najważniejsze sztyft nie będzie się topił. Mogę ją z
powodzeniem trzymać w kieszeni i zachowuje swoją formułę przez cały ten czas.
Miałam niestety pomadki ochronne, które nie nadawały się do chowania w kieszeni
a wyższa temperatura sprawiała, że zostawiały koszmarną tłustość na ustach,
kiedy potrzebowałam nawilżenia.
Jest to rodzaj pomadki ochronnej, która sprawdza się nawet pomimo tego, że nie mogę
używać jej regularnie, lecz pozwala utrzymać moje usta w dobrej kondycji.
Wiem, że dla większości z Was może być niezrozumiałe
jak produkt, który ma swoje wady oraz okresowe zastosowanie może być moim KWC, ale z pośród dostępnej oferty na rynku bardzo
trudno było mi znaleźć tego typu pomadkę, gdzie określone właściwości
wykorzystam w zależności od warunków. Dostęp do zakupu jest także bardzo ważny.
Pojemność 4g
Cena ok.20zł
O ile pomadka Alverde jest wspaniała to nie wyobrażam sobie jej używania
właśnie latem, może na noc, lecz nie w ciągu dnia. Bardzo sobie chwaliłam Cattier
Pomadkę
ochronną SOIN LE’VRES’ oparta na maśle Karite, Mango oraz oliwie z oliwek KLIK
jednak dostępność jest problemem. Z pośród dotychczas poznanych i
prezentowanych kosmetyków najczęściej trafiam na świetne balsamy KLIK
a o dobrej klasy pomadkę ochronną jest trudno. Dlatego też dopóki nie trafię na
coś lepszego niż Nuxe zostaje ona moim KWC.
A może
polecicie coś innego?
Pozdrawiam!
Asiu, nawet nie wiedziałam, że Nuxe ma także sztyfty ochronne do ust, to mnie teraz zaskoczyłaś ;)
OdpowiedzUsuńU mnie w okresie jesienno-zimowym bardzo dobrze sprawdza się balsam do ust Tisane w słoiczku a na dworze pomadka waniliowo-mandarynkowa z Alverde. I obowiązkowo 2 razy w tygodniu robię peeling ust peeligiem z Pat&Rub :)
Wydaje mi się, że trudno być ze wszystkimi firmami na bieżąco ;)
UsuńTisane nie lubię, ale kupiłam wersję w sztyfcie. Ciekawa jestem. Alverde poszła w ruch, mam ten sam wariant co Ty. Tyle się naczytałam zachwytów więc stwierdziłam, że muszę się szybko przekonać. Faktycznie jest świetna, na okres jesienno-zimowy jak znalazł! szczególnie, że bardzo przydatna nie tylko w domu ale w wersji mobilnej.
Nie przepadam za peelingami do ust, próbowałam kiedyś tego i tak średnio. Mam zbyt wrażliwą skórę ust. Dostałam jeszcze własnoręcznie przygotowany peeling na bazie miodu z brązowym cukrem, jednak to nie moja bajka ;)))
Mnie ostatnimi czasy bardzo spodobał się balsam Carmex Moisture plus, zużywam już drugie opakowanie. Świetnie nawilża, jest lekki, nie lepi się, choć opinie są podzielone. Dobrym, domowym nawilżaczem jest dla mnie Bioderma Atoderm Stick, ale zostawia on jakiś dziwny, biały nalot na ustach...
OdpowiedzUsuńBędę musiała go chyba wyciągnąć w przyspieszonej kolejności. Kupiłam i odłożyłam na później ;)))Gdyby nie wyjazd w takich okolicznościach, to na pewno miałabym go teraz pod ręką.
UsuńBiodermy nie znam, ale jak zostawia biały nalot to nie dla mnie. Miałam już kiedyś podobnego cudaka i nie podobało mi się to :/
Odkąd miałam "przyjemność" pracować przy mocnej klimie i dużo kłapać dziobem, jestem wierna Carmexowi. Bez niego usta potrafiły nawet krwawić i były suche jak wiór, a on je przywoływał do porządku :).
OdpowiedzUsuńOj niestety u mnie Carmex robi więcej szkody niż pożytku. Nie lubię. Próbowałam się przekonać i nie sprawdził się. W planach mam sięgnięcie po Carmex Moisture plus, który czeka w zapasach a czytałam, że może być dobry. Zobaczymy.
UsuńJa niezmiennie polecam pomadki z Silk Naturals :)
OdpowiedzUsuńPomadki w sensie te ochronne? bo kiedyś miałam, dałam się namówić na balsamy organiczne Właściwości pielęgnacyjnych nie mogę im odmówić, ale ... spodziewałam się czegoś lepszego.
UsuńNo i druga sprawa, chcę mieć coś, do czego mam dostęp bez problemu :)
Libię balsam Nuxe w słoiczku,sztyftów jeszcze nie miałam,ale mam go w planie. Bardzo lubię sztyft z L'occitane
OdpowiedzUsuńO balsamie będzie następnym razem :) ale przyznam się, że jest to mój absolutny ulubieniec. Z L'occitane miałam sztyft na bazie masła shea i było to moje najgorsze mazidło do ust jakie miałam przez wszystkie lata :P
Usuńtego sztyftu nie miałam nigdy, za to kiedyś bardzo lubiłam błyszczyki Nuxe, potem jakoś o firmie zapomniałam. Fajna seria, uwielbiam testować nowe balsamy do ust:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że do błyszczyków przymierzałam się, ale.... Ciągle zapomniałam, teraz mam bana na produkty do ust, ale kto wie :)))
UsuńDziękuję za przypomnienie :*
z tego co pamiętam, to miały bardzo przyjemną konsystencję, były bardzo lekkie, nie dawały za to mocnego krycia i dość szybko znikały, były raczej bardziej pielęgnujące niż upiększające;)
UsuńW takim razie coś dla mnie jednak :)
Usuńmnie uwiodła pomadka Yes To Carrots, miałam ją w zeszłym roku, dzięki niej moje usta całą zimę były w idealnym stanie, cena podobna do Nuxe, bo 19 zł w Sephorze, naprawdę warto ją wypróbować, nie jest ani tłusta ani lepka, ładnie się rozprowadza, mój ideał pomadkowy :)
OdpowiedzUsuńZ Yes To Carrots miałam okazję używać YES To Carrots C Me Smile Lip Butter Berry i niestety nie zachęcił mnie do tej marki. Raczej będę trzymać się z daleka od tej firmy ;) chyba, że miałaś coś innego i dysponujesz linkiem?
UsuńU mnie już widziałaś, że też ciągle poszukuje idealnego produktu do pielęgnacji ust i zgadzam się z Tobą, że delikatnie mówiąc to nie jest łatwe. Firma NUXE jest mi kompletnie nie znana, ale mimo swoich minusów nie da się jej odmówić, że jest godna zainteresowania. Dla mnie ten raczej twardy sztyft jest plusem, wpiszę sobie ją na listę produktów do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńNa razie spróbowałam w końcu ChapStick i jestem bardzo zadowolona :)
Jeżeli lubisz twarde sztyfty, to ten na pewno Ci się spodoba. Z jednej strony to jego ogromny plus :)
UsuńU mnie Nuxe jest od dłuższego czasu na półce, niektóre rzeczy lubię bardziej a inne mniej ;)
ChapStick miałam wiele razy na uwadze i pewnie się skuszę, ale niech trochę zapasy ubędą :D Ważne, że jesteś zadowolona oraz sprawuje się tak, jak trzeba.
Jak dłużej poużywam na pewno się pojawi wzmianka o nim u mnie, ale już teraz mogę powiedzieć, że miłym zaskoczeniem było to, że w końcu smakowa wersja produktu została uznana przeze mnie za udaną i bardzo przyjemną :) Mam truskawkę i smakuje i pachnie, jak czerwone landrynki, ale nie ulepkowo :)
UsuńWażne, że nie jest chemiczna, bo to chyba najgorsza opcja...
UsuńOj tak, dlatego właśnie na ogół unikam takich wersji niby smakowo-zapachowych.
Usuńcarmex w słoiczku lub ten w wersji plus z delikatnym różowym kolorkiem:) do tego balsamik einstains do kupienia w rossmanie oraz pomadka ochronna Lovely - anti age :) też w rossmanie za śmieszne 4 zł:)
OdpowiedzUsuńCarmex w wersji klasycznej i sztyftów odpada ale Carmex Moisture plus, jest w planach :)
UsuńZaciekawiłaś mnie firmą Einstains, gdzieś widziałam recenzję kremu do rąk chyba właśnie z tej firmy. Do Lovely mam uraz :P
a ja uwielbiam ta pomadke,niedawno mi sie skonczyla nad czym ubolewam,mam jeszcze ta wersje w sloiczka,ale zdecydowanie wole ta!
OdpowiedzUsuńU mnie jest trochę odwrotnie, balsam ma pierwszeństwo :) ale z kolei opakowanie ogranicza...
Usuńja bardzo lubię balsam do ust Bobbi Brown, ale to własciwie do stosowania w domu, bo jest w puszeczce małej, więc żeby było higienicznie ... ;) ze sztyftowych Carmex.. ale jak się skończy, to poszukam u siebie tego Nuxiaka, bo widziałam w aptekach, że mają :)
OdpowiedzUsuńW domu taka opcja mi pasuje, dlatego też używam balsamu z Nuxe. Niebawem o nim będzie notka. Ale ciekawiłaś mnie tym z BB.
UsuńNuxe u mnie wygrywa poprzez dostępność. Nie muszę kombinować i nawet jak potrzebuję na już to zamówię przez net i w ciągu 2 dni jest u mnie.
BB mocno polecam.. jest naprawdę świetny i mega wydajny, co jest ważne przy Bobikowej cenie! ;) zawsze nakładam go na noc i rano mam mięciutkie nawilżone usta :)
UsuńPisałaś może o nim u siebie?
UsuńHex, ja nie na temat, ale zajrzyj do mnie, wejdz w link i zobacz, jaka afera wynikła i jak dostajesz rykoszetem. Chyba że wiesz. Mnie jest przykro, a tylko czytelniczką jestem...
OdpowiedzUsuńWidziałam ten artykuł, szkoda słów. Jeżeli komuś ulżyło to niech mu będzie tylko lepiej, bo nie ma nic gorszego niż narastające ciśnienie :P
UsuńDla mnie najlepszy na usta jest miód- idealnie nałożony może posłużyć jak błyszczyk;) A gdy się znudzi można go zjeść:)
OdpowiedzUsuńJest jeden problem ;) Nie lubię miodu w takiej postaci. Jedyna forma to herbata, rum, miód i cytryna ;D
UsuńMuszę Ci przynieść tą moją pomadkę, ona ma o wiele krótszy skład i nie ma masła shea :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznam :)
UsuńO u Ciebie też dziś pomadkowo :-)). Ja Alterrę właśnie bardzo lubię, zerknęłam na skład Nuxowej pomadki i przyznam, że jest naprawdę śliczny! Chętnie go kiedyś wypróbuję!
OdpowiedzUsuńZgrałyśmy się :)
UsuńUważam, że jest godna uwagi i w dobrej cenie. Jeszcze bardziej polecam balsam do ust z tej serii. O nim następnym razem :)
U mnie rządzi Carmex, ponieważ tylko on potrafi zapobiec wysypowi opryszczki :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, bo u mnie niestety wyrządził więcej szkody niż pożytku a w okresie przed opryszczką zafundował taką katastrofę, że skończyło się na dermatologu i miesięcznym leczeniu.
UsuńOjej - ja również nie należę do entuzjastów Carmexu -u mnie co prawda obeszło się bez interwencji lekarskiej ale wysuszył usta okropnie i na dodatek ten powiew..zupełnie nie dla mnie.
UsuńLubię efekt chłodzenia, ale Carmex nie dla mnie :(
Usuńelfa polecę! serio serio! nic innego mi tak dobrze nie zrobiło, odkąd sięgam pamięcią w mroczne dzieje mego dzieciństwa ;-)
OdpowiedzUsuń2 aplikacje dziennie i luzik. a mam usta suche, pękające i w ogóle gracka tragedia i chór starców.
http://www.eyeslipsface.com/elf/lips/lip_balm/therapeutic_conditioning_lip_balm
Nie miałam przyjemności z tym Panem :)Dorzucę go kiedyś do zakupów, ale szukam czegoś bez masła shea w bazie...
Usuńwłamali mi się na konto gmail, straciłam bloga :-( Lena
UsuńLeno, ale jak to???
UsuńTeż mam latem problem z rozpuszczającymi się pomadkami, nie lubię tego. Polecam na zimę blistex ten w białej tubce. Niestety nie wiem czy ma jakiś filtr bo już nie mam opakowania.
OdpowiedzUsuńBlistex znam bardzo dobrze, jednak najlepsze działanie ma dla mnie ta wersja lecznicza Medicated Lip Ointment, pisałam o nim dawno temu :) Reszta jakoś nie bardzo mnie urzekła.
UsuńW domu uwielbiam używać masełek z Nivei. Dają bardzo dobre nawilżenie, mają mięciutką, maślaną konsystencję i obłędnie pachną. Ulubionym sztyftem jest zdecydowanie Bebe Classic. Latem trochę za mocno się topi, ale i tak stosuje ja przez cały rok. Z Nuxe mam ochotę na balsam w słoiczku, ale czytałam na jego temat tyle skrajnych opinii, że cały czas się waham :)
OdpowiedzUsuńPomadek Bebe używałam dość długo, lecz po pewnym czasie okazały się za słabe. Obawiam się, że masełka Nivea też nie dla mnie.
UsuńZ Nuxe mam właśnie pomadkę i balsam, który dla mnie jest fenomenalny. Będzie osobna recenzja, ponieważ łącznie było za dużo tekstu. A nie bardzo widziałam sens w okrojeniu tego ;)
Masełka Nivei warto wypróbować. Cena niewielka, a na przykład w porównaniu do masełek z the Body Shop są absolutnie boskie. Mam dwa "smaki" i obydwa sprawuję się u mnie świetnie. Moją bardzo przyjemną konsystencję, która zapewnia niezwykły komfort w noszeniu. Na ustach też wyglądają bardzo ładnie.
UsuńBebe dla mnie jest idealne pod każdym względem, ale dla mojego chłopaka, który ma bardzo duży problem z przesuszającymi się ustami są niestety za słabe :/
Czekam na recenzję balsamu i mam nadzieję, że wreszcie przekonam się do zakupu tego cuda :)
U mnie masełka z TBS to takie nierobiącenic ;)
UsuńWidziałam na jednym z blogów skład Nivea i przekonał mnie, by kupić. Także jak będę miała okazję, wpadnie do koszyka :)
Balsam z Nuxe jest warty posiadania, jestem z niego bardzo zadowolona. Recenzja wkrótce :)
Byłam własnie w połowie Oeparolu Balance (malinowego), ale córka zakończyła mi jego żywot pisząc po lustrze.. był b.dobry, ale teraz kupiłam w Rossmanie różaną pomadkę Isana i jeste po prostu super! idealna na ten zimowy czas.
OdpowiedzUsuńU mnie Oeparol Owoce leśne bardzo szybko się skończył. Miałam wrażenie, że to najmniej wydajna pomadka :D Zupełnie inaczej go zapamiętałam.
UsuńJa z kolei chwalę sobie pomadkę Alverde. Cieszę się, że wyciągnęłam ją bo jest jak znalazł :D
większosc tych co lubię są w słoiczkach, w drogę nie za bardzo moim zdaniem, ostatnio upolowałam z bath body works co bigelow balsam w tubce i jest doskonały. Mam jeszcze oko na nowe masełka Nivea, wszyscy chwalą i chwalą :)
OdpowiedzUsuńCO Bigelow uwielbiam błyszczyki, mają wspaniałe zapachy u smaki :) a z BBW dostałam dwa błyszczyki w ostatnim czasie i jeden akurat jest w użyciu, dobrze rokując na przyszłość.
UsuńMasełka Nivea wszyscy chwalą ale ja mam uraz do Nivea po pomadkach i być może jak ktoś nie ma większych wymagań, to mogą być :) Sama jeszcze nie zdecydowałam. Nie mówię nie, lecz nie ciągnie mnie w ich stronę ;)
Nie miałam:)
OdpowiedzUsuńale wyglada zachęcająco;)
Uważam, że warto spróbować :)
UsuńJa do pomadek jakoś nie miałam farta i teraz przekonałam się do balsamów w tubkach, ale nie ukrywam, że klasyczny, dobry sztyft do ust naprawdę by mi się przydał.
OdpowiedzUsuńBalsam w tubce szybciej dopasuję niż klasyczny sztyft :/ Nie wiem dlaczego to taki problem.
UsuńMoim KWC jest niezmiennie Neutrogena.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu wracam do niej, ale jeszcze nie to...
Usuńmi masło shea wysusza dłonie, ale ust nie...
OdpowiedzUsuńU mnie niestety tak, do spółki z olejem rycynowym i jak na złość mało udanych składowo połączeń.
UsuńWiesz jaką ja pomadkę ochronną lubię - różową Bebe :) dzisiaj kupiłam sobie to osławione masełko Nivei - fakt jest fajniutkie i fikuśne ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę go stosować zawsze i wszędzie (z uwagi na aplikację) :) Z Nuxe - mam maseczkę nawilżającą i powiem szczerze, że uratowała moją przesuszoną skórę:) tak więc chętnie rozejrzę się za pomadką
OdpowiedzUsuńMaseczkę z Nuxe też miałam swojego czasu, bardzo lubiłam do niej wracać. Może jeszcze ją kupię.
UsuńO tym masełku coraz więcej czytam, muszę chyba go kupić :D
...a mnie nim zainteresowałaś i idę poczytać o nim. Masło shea mi służy, a też zimą potrzebuję czegoś treściwego. Na zimę właśnie. (zwłaszcza taką, jak dziś, kurczę, ale przemarzłam wracając...;/)
OdpowiedzUsuńDlatego też lubię mieć takie treściwe mazidło do ust, ale o nim następnym razem.
Usuńja obecnie w kieszeni nosze sztyft z burts bees, a na toaletce jak zwykle siedzi masc z witamina A-bez niej sie nie obejde;).
OdpowiedzUsuńwczoraj sprawilam sobie maselko z nivea, ale jeszcz nie probowalam:)
nuxe nie znam ale moze sprawie sobie kiedys na wiosne/lato:)
Te sztyfty z BB u mnie się nie sprawdziły ale witaminę A lubię, nie tylko na usta, choć ona wyłącznie w wersji domowej i na noc :D
UsuńWidziałam skład masełka Nivea i przyznam się, że poczułam się skuszona.
Jak dla mnie cena jest ciut zbyt wysoka, ale ja nie mam problemów z wyborem pomadek ochronnych i właściwie 90% mniej lub bardziej się u mnie sprawdza. Choć ulubienicą jest po prostu Nivea Vitamin Shake, uwielbiam ją o każdej porze roku i często używam zamiast szminek czy innych mazideł, bo dobrze dba o usta i pięknie je nabłyszcza. Dla mnie wystarczy :)
OdpowiedzUsuńW takim wypadku to zrozumiałe :) Niestety u mnie nie jest to taka prosta sprawa...
UsuńO Ciebie wysusza masło Shea ja tak mam np. jeśli w pomadce prym wiedzie olejek rycynowy. Rzadko kiedy taka pomadka czy inny produkt do ust się u mnie sprawdza bo na dłuższą metę jednak wysusza mi usta.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie jesteś sama, ponieważ olej rycynowy podobnie działa i na moje usta :/ A jeżeli jest w bazie razem z masłem shea to znajomość tylko na krótką metę :( Ładują go, gdzie się tylko da. Jest to jeden z najtańszych składników na rynku. Można znaleźć od błyszczyków po szminki i wszelkie produkty ochronne.
UsuńBardzo trudno jest znaleźć coś dobrego nie tylko składowo, ale także działającego należycie.
Ojej, ja nie znoszę wręcz takich twardych pomadek. Mam właśnie jedną z Neutrogeny i to jest jakaś masakra - jedynie trzymana w kieszeni jako tako daje się potem rozprowadzić. Jak trochę "zziębnie", to mam wrażenie, że w ogóle nie pozostawia niczego na moich ustach.
OdpowiedzUsuńNo proszę, jak do tej pory znałam tylko balsma Nuxe w słoiczku, poszerzyłaś mój horyzont ;)
OdpowiedzUsuń