Osobliwi ulubieńcy to seria postów, która zrodziła się z potrzeby praktycznej. Dlaczego? Nie lubię jak kosmetyki się marnują, nie dla mnie podziwianie i oglądanie. Ja lubię używać, kocham makijaż i samo posiadanie nie przemawia do mnie. Tak już mam. Niestety w szaleństwie zakupów, chwilowych słabości czasami zdarza mi się iść w rejony firm, za którymi nie przepadam. I w taki oto sposób docieramy do Inglota. Z tej firmy zaledwie garstka produktów mi pasuje, lecz kupiłam pakiet cieni, do tego palety magnetyczne. W tym wszystkim potrzebowałam linera, najlepiej żelowego. Niestety nic innego nie było w moim zasięgu „na już, na teraz” i padło na Konturówkę w żelu opisaną przy okazji TEJ notki.
Zapragnęłam cieni,
pomimo, że nie miałam o nich najlepszego zdania. Wybór padł na takie
zestawienie. Postawiłam na pakiet kolorów, które wykorzystam na dzień/wieczór w
różnych połączeniach. Do tego skompletowałam paletę z odcieniami do brwi.
Jeżeli macie życzenie to poświęcę im osobną notkę z opisem i pełną prezentacją.
Mój zapał szybko
opadł, ale w moje ręce trafiła baza
Pixie Epoxy a potem Grashka. Te dwa
małe cuda uratowały zakupy i sprawiły, że makijaż z cieniami Inglota staje
się bardzo udany. Nie wykluczam, że pewnie jeszcze jakiś kolor dojdzie, ale
wolałabym gdyby cienie miały formułę serii Noble, z której mam dwa kolory i są
rewelacyjne. Czasami można zostać
przyjemnie zaskoczoną.
Konturówki w żelu
to produkt Inglota, z którym mam trudną relację. Z jednej strony doceniam,
jakość/trwałość, lecz denerwuje mnie szybkie zasychanie i pomimo nasycenia
koloru kreska wymaga poprawki. Zdarzają się prześwity. O ile na cieniach tego
nie widać, to, gdy używam jej solo już tak. Jednak mam jedną ogromną słabość,
kolory.... Kocham kolorowe kreski a kiedy liner ma świetną trwałość czyt. wytrzymuje
ekstremalne warunki: D to musi być mój. Cenię sobie swobodę nie tylko w
codziennym makijażu. Nie lubię być niewolnicą lusterka i poprawek w ciągu dnia.
W taki sposób przez kilka tygodni krążyłam wokół tego produktu w Inglocie, po
czym tuż przed wyjazdem stwierdziłam, że jeżeli nie kupię to będę żałować.
W taki oto sposób trafiła do mnie taka oto gromadka kolorów.
Czerwień # 79 zachwyciła
od pierwszego spojrzenia: D Wiedziałam, że jest stworzona dla mnie! Jednak
przestrzegam, akurat tej sztuki nie sprawdziłam w trakcie zakupów. Opakowanie
okazało się mieć zerwaną folię zabezpieczającą i liner był podeschnięty: / Reaktywowałam
go za pomocą, Duraline, ale mam nauczkę. Wszystko otwieram i sprawdzam na
miejscu.
Brąz # 89 to
bardzo ciekawy kolor, zimny brąz z domieszką fioletu. Trochę taki w stylu taupe,
ale pozbawiony domieszki szarości. Przepadłam dla tego odcienia ♥
Niebieski # 82, która
ma szalenie elektryzujący odcień. W zależności od światła mam wrażenie, że
widzę w nim domieszkę fioletu.
Fiolet # 74
przywołuje skojarzenie z oberżyną, rozgniecionymi jeżynami. Szalenie mi się
spodobał jak tylko wypróbowałam go na dłoni, ponieważ w opakowaniu nie zdradzał
takiego potencjału.
Planuję przyjrzeć się jeszcze raz dostępnym kolorom i
postawić na szaloną kreskę na oku:)
Większość z Was miała okazję oglądać na FB kilka moich
makijaży. Była to pewna zapowiedź i moim zdaniem one najlepiej pokazują jak
poszczególne kolory zachowuję się na oku.
Cienie to w głównej
mierze Inglot, jedynie przy czerwonej i fioletowej kresce bazą był cień z
Grashki 01 Tea Rose.
W każdym makijażu
została wykorzystana baza pod cienie
Grashka. Duża grupa osób miała okazję testować ją w ramach HexxBOX’a i
trafiła także w moje ręce. Przyznam się, że opinie są zróżnicowane i byłam
ciekawa jak się spisze. Wyciągnęłam ją i zaczęłam wykorzystywać, na co dzień,
ponieważ pierwsze testy wypadły bardzo dobrze:) Jestem nią mile zaskoczona, świetny produkt, który potrafi utrzymać w ryzach moje powieki i
dodatkowo pobić kolor cienia. Na pewno napiszę o niej więcej łącznie z
prezentacją cieni.
Posiadacie w swoich
zasobach kosmetyki, które nie do końca zachwyciły, lecz dziwnym sposobem
wkradły się w łaski i stały się właśnie osobliwymi ulubieńcami?
Dajcie znać:) z chęcią się dowiem jak
to jest u Was, a być może przy okazji trafię na perełki kosmetyczne.
Pozdrawiam!
najbardziej spodobały mi się brązowa i fioletow kreseczka...ładnie podbijają kolor Twojej tęczówki:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńLubię eksperymenty z kolorami i to bardzo :D
Cenię te konturówki głównie za ogromny wybór kolorów. Tylko w Inglocie znalazłam formę białego eyelinera, którego kiedyś bardzo potrzebowałam. Przydał się, ale też bardzo szybko zasechł.
OdpowiedzUsuńSwoim osobliwym ulubieńcem mogę nazwać palety ze Sleeka. Najpierw wielkie rozczarowanie (może zbyt wiele się spodziewałam), a teraz całkiem się lubimy. :)
Szkoda, że tak szybko zasychają :/ jednak póki mam Duraline na stanie to będę je trzymać. Natomiast gdybym miała specjalnie ją kupować pod kątem utrzymania świeżości produktu to mocno zastanowiłabym się przed zakupem.
UsuńU mnie Sleek przemija, zostały ze mną 4 palety i z nowości jakoś nic nie wpada w oko ;) Ale doskonale Cię rozumiem.
u mnie to raczej potrzeba dobrej bazy aby moja powieka chciała współpracować z cieniami bo tak to a to coś mi się zwałkuje a to nie chce się rozetrzeć ;) I do tego mam duraline, który jest wielofunkcyjnym kosmetykiem :) Cieni inglota jeszcze nie miałam ale istnieje wokół nich jakaś legenda jak w wkoło paru innych produktów, które mają miano kultowych :P Chyba najbardziej sceptycznie podchodzę do tego tytułu w kwestii podkładów ;P
OdpowiedzUsuńU mnie pojęcie "kultowy" bardziej funkcjonuje w odniesieniu do muzyki/książek :) bo z kosmetykami bywa różnie :P Jednak nie zmienia to faktu, że czasami legenda robi swoje. Dlatego też szczególnie zwracam uwagę, by sugerować się opiniami osób, które mają podobne cery do mojej. Zawsze to jakiś początek.
UsuńA czego próbowałaś z baz pod cienie?
wow, na oku ta czerwień wygląda ślicznie:)! nie spodziewalam sie takiego efektu:) kolory mi sie podobaja bardzo, ten ala taupe jest wyjątkowy:)
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie zajrzeć do Inglota, choć nie jest to firma , która mi jakosciowo odpoiwada:)
Dla mnie Inglot jest przeciętny, ale myślę, że czasem warto tam zajrzeć. Bywają produkty, które zachwycają. Tak mam z linerami, głównie z jednego powodu- KOLORY:D Jestem od nich uzależniona.
UsuńCzerwona kreska chodziła za mną od dawna, mam jeszcze liner z Gosha ale była to LE i już nie dostanę go ponownie. Stąd taki wybór.
Mam takie samo o Inglocie. Ostatnio pisałam o raibowach, ze 2 notki temu. Maciki sypią się mocno, ale kiedy idą na bazę lub podkład są przepiękne. A kolekcja Noble jest na prawdę udana. Ta formuła występuje we wszytskich cieniach z tego typu to jest chyba schimmer ale głowy nie dam sobie uciąć bo nie mam ich pod ręką.
OdpowiedzUsuńSeria Noble to jak dla mnie cienie metaliczne :)
UsuńZ Inglotem to jest tak, że cenowo są dostępne prawie dla każdego i stąd taka popularność. Tak mi się wydaje, bo sama raczej wolę inne firmy.
Hexx.... proszę pokaż cienie!
OdpowiedzUsuńMOJE KOLORY!
Mogłabym mieć identyczną paletkę :)
Piąteczka ziomeczek bo ja tez :D
UsuńW takim razie pokażę :) Przygotuję posta po powrocie z Polski. Wolałam zapytać, czy jest ktoś zainteresowany bo wiem, że Inglot jest dość popularny.
UsuńDla mnie takie zestawienie kolorów jest optymalne :D
Oj czerwona kreseczka nie dla mnie ale cala reszta jak najbardziej:) Ja tylko raz kupilam liner z Inglota ale wlasnie byl zaschniety i nie do uzytku. Panie na stosiku jednak odmowily mi wymiany wiec sie zrazilam :P i na ten moment nie lubimy sie z ta firma
OdpowiedzUsuńNie każdy lubi taki rodzaj akcentu w makijażu oka :)
UsuńGdybym została w PL wtedy dłużej, to na pewno poszłabym dochodzić swoich racji. Ale teraz jest już dużo za późno. Mam nauczkę na przyszłość, trzeba sprawdzać.
taką niebieską kreskę ostatnio często noszę i robię ją właśnie cieniem Inglota :)
OdpowiedzUsuńU siebie nie lubię takich kresek ;) Musi być liner i najlepiej wodoodporny.
UsuńJeśli chodzi o linery żelowe z Inglota, to też mam co do nich mieszane uczucia... :P Ale sama mam dwa odcienie - czerń i ten chabrowy z numerem 82. Ten drugi to mój ulubieniec!!! Uwielbiam nim malować swoje powieki, jest świetny. No i zaintrygowałaś mnie tym brązem typu taupe :).
OdpowiedzUsuńKolory robią swoje :) a 82 mnie zawojował ♥
UsuńZerknij sobie na ten brąz, jest bardzo ciekawy! tym bardziej, że nie ma w sobie szarości.
Wow, ale ta oberżyna jest śliczna :) Nie miałam linerów z inglota, obecnie używam tylko czarnego ale z maca, ale zastanowię się poważnie nad zakupem tego oberżynowego :)
OdpowiedzUsuńWydatek nie jest duży, a kolor piękny :)
UsuńRewelacyjnie Ci w czerwonej kresce! Aż nabrałam ochoty na ten liner :D
OdpowiedzUsuńps. też proszę o swatche cieni :)
Dziękuję :) Szalenie spodobała mi się taka drapieżna wersja :D
UsuńBędą :) Myślę, że po powrocie do domu przygotuję notkę, w której pokażę wszystkie kolory jakie mam, nie tylko te, które teraz widać.
Ten drugi makijaż (fioletowo-różowy) skradł mi serce :) przecudny! Fioletowy liner mnie kusi :D Dziś się zabieram za bazę Grashki. Wczoraj przyszła, ale nie macałam, bo chcę najpierw zrobić zdjęcia (ale ciężko się powstrzymać ;)).
OdpowiedzUsuńU mnie takie trochę rozczarowanie wzbudziły cienie pastelowe z Inglota, bo spodziewałam się dużo lepszej pigmentacji, a na oku w sumie giną. Ale i tak się lubimy. Po prostu nauczyłam się ich używać. Tak samo miałam z tuszem wibrującym z Maybelline. Na początku to była masakra. Chciałam go wyrzucić, bo tak mi sklejał rzęsy. Miałam wrażenie, że nakładam go tonę za jednym razem i że rzęsy się od niego uginają. Ale jak trochę podsechł to okazał się całkiem fajnym, mocno czarnym tuszem :) No i trochę więcej wprawy z nim nabrałam ;)
Dziękuję :* a liner polecam jak tylko lubisz takie kreski.
UsuńBędę wypatrywać wrażeń co do Grashki i mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
Czasami irytuje mnie, że pewne produkty trzeba oswoić, czy nauczyć się używania na nowo. Bierze się to stąd, że oczekuję działania zgodnego z rekomendacją. No ale nie zawsze można mieć wszystko ;)
Tak właśnie myślałam jak pokazałaś na Facebooku, że ta czerwień to Inglot. Bardzo kusi, bo wygląda genialnie! :) Ja na szczęście jeszcze nie trafiłam na słabe cienie z Inglota. Wszystkie, które mam mają minimum przyzwoitą jakość. Z chęcią zobaczę te Twoje, bo świetne kolory :)
OdpowiedzUsuńTo był taki mały wstęp :) W zasadzie to zaczęłam coraz bardziej doceniać FB pod kątem szybkiego kontaktu. Jednak nie chciałam wszystkiego zdradzać ;)))
UsuńPewnie gdybym wybierała cienie ze względu na formułę, to moje odczucia byłby inne. Szukałam kolorów, no i nie z każdym trafiłam. Z drugiej strony kilka z nich urzekło mnie niesamowicie.
Dobór kolorów daje mi dużą swobodę, bo mogę bazować na nich także jako róż, czy rozświetlacz i to lubię :)
Nigdy bym siebie o to nie podejrzewała, ale... ten czerwony liner wpadł mi w oko! Brąz i ten piękny niebieski odcień również są świetne. Zresztą, fiolet też mi się spodobał :D Czuję, że muszę iść do Inglota :P
OdpowiedzUsuńNa cienie nawet nie patrzę, bo tych mam pod dostatkiem, jak na moje skromne potrzeby (choć przyznaję, że północno-wschodnia część palety delikatnie mnie zainteresowała ;P).
A widzisz :) Nigdy nic nie wiadomo. Gdyby kiedyś ktoś mi powiedział, że będę nosić czerwone kreski to popukałabym się w czoło :D
UsuńZrobiłam u siebie totalne porządki i postanowiłam, że tym razem kompletuję cienie nie ze względu na kolory, ale walory użytkowe :)
Będzie pełna prezentacja więc może któryś kolor przyciągnie Twoją uwagę na dłużej :)
Kupiłam jakiś czas temu brązowy liner Inglota i go uwielbiam!!!! Kreski są trwałe i nawet jak mi oczy łzawią w ciągu dnia, to nic się nie zmyje- dla mnie rewelacja:)))
OdpowiedzUsuńracja, trwałość jest świetna!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam cienie inglota ;) w inglocie dalej można kupić takie palety bez przegródek?? muszę się wybrać :)
OdpowiedzUsuńKupowałam je ponad pół roku temu, ale nie słyszałam nic na temat wycofania ich ze sprzedaży. Sprawdź :) Dla mnie one są bardzo praktyczne.
UsuńMam podobnie do Ciebie, nie lubię jak marnują się kosmetyki dlatego zawsze stsram się znaleźć dla nich nowe zastosowanie albo komuś oddaję.
OdpowiedzUsuńTo jest dobre podejście :) i do tego nie mam problemu, że coś tam po drodze wpadnie nowego :P
UsuńCzyżby cienie z Inglota Ci nie podpasowały ?:) mam od nich paletkę 3 i bardzo je lubię :) konturówki są przepiękne zwłaszcza ten fiolet i brąz :) co do bazy Grashki, znasz moje zdanie, bo wczoraj pisałam o niej notkę na blogu ;) u mnie się mało co sprawdza w tej kwestii, bo mam mocno przetłuszczające się powieki, ale fajnie, że u Ciebie daje radę :)
OdpowiedzUsuńA...zapomniałabym pokazuj prędko swatche cieni, wszystkie są prześliczne! :)
UsuńWiesz, lubię cienie z którymi nie mam problemu czyli nakładam, rozcieram i tadam :D Niestety Inglot nie sprawdza się za każdym razem, dużo zależy od bazy. Także gdybym miała opierać się wyłącznie na tych cieniach, to makijaż nie sprawiałby mi tyle przyjemności ;)Za dużo kombinowania.
UsuńCo do bazy Grashki, to moje powieki należą do tych problematycznych. Szybko się przetłuszczają i jak do tej pory najlepiej z nimi radziła sobie baza Lumene i Mary Kay. Grashka mile mnie zaskoczyła, ponieważ cieszyłam się idealnym makijażem przez cały dzień.
Trzeba próbować, bo nie ma reguły. Niestety ;)
Cienie zaprezentuję niebawem w pełnej krasie :D
Wyglądasz ślicznie uwielbiam Twoje makijaże. Już niedługo. Yay!
OdpowiedzUsuń:*
UsuńJa do tej marki się nie przekonam:) Ale nigdy nie mów nigdy, presadne jest też wg. mnie oczywiscie porównywanie jej do MAC.
OdpowiedzUsuńJa niestety jak czegos nie lubię to odrzucam na wieczne nigdy:)
Nauczyłam się ostrożnie operować słowem- nigdy :P Różnie bywa.
UsuńPorównywanie do MAC'a jest dla mnie nie do końca zrozumiałe, ale ja za żadną z tych firm nie szaleję ;:)
bardzo ladne kolory cieni wybralas.
OdpowiedzUsuńzelowe eyelinery rzeczywiscie maja swietne kolory!zwlaszcza braz i fiolet <3 ja jednak zrezygnowalam z tej formy eyelinera... z prozaicznego powodu: trzeba po uzyciu od razu umyc pedzel, a jak wesz, za kilka miesiecy nie bede pewnie miec na to czasu i makijaz bedzie musial byc blyskawiczny ;)
swoja droga rowniez bardzo nie lubie trzymac kosmetykow dla samego ich posiadania. pod koniec miesiaca zrobie czystke i po prostu wyrzuce kosmetyki, ktorych od miesiecy nie uzywam, a nie nadaja sie one do przekazania w inne rece :)
Dziękuję :) Wybór był na raty, bo na miejscu czuję się zawsze oszołomiona nadmiarem kolorów :D
UsuńMasz rację, tego typu liner jest problematyczny. Ja co prawda trzymam pod ręką zawsze miniaturę micela i ... zostawiam w nim na parę chwil pędzelek a potem jak mam wolną chwilę to myję :) W każdym razie płynny liner jest dużo bardziej praktyczny.
Takie chomikowanie to nie dla mnie. Zdarza mi się, że coś tam potrzymam dłużej w szufladzie ale to na zasadzie dozowania przyjemności, bo finalnie trafia do użytku. Nie sprawdza się, szukam nowego domu :D
Czerwona kreska na oczach jakoś do mnie nie przemawia. Pięknie ja namalowałaś, ale mam wrażenie (przez jej kolor), że masz czerwone spojówki. Kolorowe kreski swoja droga bardzo lubię, na lato często je wykonuję. Używam do ich zrobienia kolorowych cieni i Duralina, bo też nie lubię marnowania kosmetyków, a jest to jedyny sposób wykorzystania niektórych kolorów cieni.
OdpowiedzUsuńCzerwień dlatego nie jest do końca bezpiecznym kolorem, ale nie zamierzam z niej rezygnować bo jest... drapieżna :D A to lubię w makijażu. Poza tym w globalnym ujęciu aż tak bardzo ten efekt nie rzuca się w oczy, a nie lubię podkręcać zdjęć np. wybielać gałki ocznej.
UsuńŻałuję, że u mnie Duraline w połączeniu z cieniem nie daje trwałego efektu :/ Dlatego też stawiam na gotowe produkty a kolorowe kreski goszczą u mnie przez cały rok :)
Piękne paletki skomponowałaś! Pokaż koniecznie swatche!
OdpowiedzUsuń:* Pokażę :)))
Usuńprezentacja cieni mile widziana :)
OdpowiedzUsuńmam podobne zdanie, kosmetyków używam, nie kupuję po to by na nie patrzeć :))
Widzę, że jednak zapotrzebowanie na taką prezentację jest więc mam nadzieję, że niebawem uda mi się to zrealizować.
UsuńPrzybij piątkę :)))
przybijam i czekam na post z kolorkami :DD
Usuńuwielbiam swatche, zawsze to się kończy zakupami bo cienie Inglot uwielbiam :)
UsuńMam w pamięci, że jesteś fanką Inglota bo w końcu to jeden z kolorów od Ciebie zgapiłam :)))
Usuńa ja z Inglota używam tylko albo az LAKIERÓW :D kocham je za dosłownie wszystko :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za nimi, ale bardzo lubię i cenię serię flejków czyli Dream Collection, które są moim zdaniem najlepsze na rynku.
Usuńlakiery!! też kocham, na moich paznokciach dobrze się trzymają
Usuńwidzę, że mam też niektóre te same cienie z Inglota. Ja miałam wręcz przeciwnie cienie z Inglota uwielbiam i jeszcze mnie nie zawiodły, ale od długiego czasu stosuję pod nie bazę:)
OdpowiedzUsuńU mnie baza to podstawa :) jednak lubię zupełnie inną formułę cieni i stąd mój chłodny stosunek do Inglota :D
UsuńO matko... jest dużo takich. Na przykład peeling Soraya morelowy... najpierw mnie drażnił, potem doszłam do wniosku, że jest za ostry, później męczyłam się, żeby go skończyć, a teraz za nim tęsknię, bo jest świetnym zdzierakiem ;)
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa, że czegoś nie doceniamy a potem tęsknimy :)
UsuńTych eyelinerów jeszcze nie miałam.Fiolecik bardzo mi się spodobał. A cienie Inglota uwielbiam od dawna:)
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz taką formę linera to polecam :) Można śmiało spróbować.
UsuńJa cienie Inglota bardzo lubię, u mnie z bazą i bez bazy bardzo dobrze się sprawują :)
OdpowiedzUsuńI z wielką chęcią ujrzę prezentację tych cieni, które pokazywałaś w notce - kolory są piękne, bardzo mi się podobają :)
Widzę w komentarzach, że cienie przyciągnęły uwagę więc za jakiś czas przygotuję notkę :)
UsuńMoże zapragniesz któryś z kolorów? :)
Śliczną paletkę sobie skomponowałaś. Przypomina mi trochę Oh So Special. Lubię cienie z Inglota, chociaż częściej sięgam po Sleeka. Może dlatego, że z Inglota mam pojedyncze kolory i zawsze muszę dorzucać coś z innych firm, żeby zrobić sensowny makijaż. Nie skusiłam się jeszcze na żadną konturówkę, a to dlatego, właśnie ze względu na zasychanie.
OdpowiedzUsuńCzy mam osobliwych ulubieńców. Oczywiście. Często zdarza mi się, że jakiś produkt rozczarowuje mnie na początku, ale potem się do niego przyzwyczajam (podobnie mam zresztą z zapachami). Z kolorówki były to na przykład malachitowy liner My Secret (gdyby inglot zrobił konturówkę w takim kolorze, to już by była moja), który wkurzył mnie ściąganiem powieki i kruszeniem się. Potem ogarnęłam, że muszę robić cieńsze kreski, i jestem w nim zakochana. Poza tym "holograficzne" cienie Lovely. Najpierw wielkie wtf?, a teraz: "chodźcie do mnie dzieciaczki". Ogólnie myślę, że kosmetykom też warto dać drugą szansę. No chyba że robią krzywdę, to nie, takich należy pozbywać się jak najszybciej.
Buziaki, Śliczna!
A wiesz, że masz rację :))) Chyba jakoś intuicyjnie poszłam z wyborem, ponieważ OSS lubię, ale czułam pewien niedosyt.
UsuńZasychanie jest minusem, chyba że już masz Duraline to można się ratować, ale w odwrotnym przypadku wcale bym nie polecała. Przynajmniej u mnie, bo Duraline używam do reaktywacji wszelakich linerów żelowych.
Muszę wyciągnąć cień holo z Lovely, bo czeka nie wiem na co :D
Widzimy się niebawem :)))
Fioletowy, brązowy i niebieski liner wyglądają fenomenalnie! :)
OdpowiedzUsuńJa za Inglotem nawet przepadam, choć faktycznie niektóre cienie niestety nie powalają pigmentacją. Również preferuję wykończenie właściwe serii Noble, czy perłowej, bo mam wrażenie, że te cienie malują same, nie trzeba się z nimi zbytnio gimnastykować, ani wysilać. Inną sprawą jest to, że ja z matami niestety słabo się lubię i zwyczajnie kuleję, jeśli chodzi o ich obsługę ;)
Wiesz, ja lubię maty lecz tutaj nic nie przebije matów z Bikoru. Żałuję, że firma nie wypuści kilku zestawień bazujących na samych matach, no ale trudno... Większość matowych cieni jest toporna w obsłudze, lecz Inglot przoduje w tej dziedzinie...
UsuńMistrzem w swojej dziedzinie jest matowy inglotowy wkład z serii rainbow, ten miętowo-seledynowy. Dwa pierwsze kolory prawie się od siebie nie różnią, w dodatku solidnie trzeba się namachać, żeby nałożyć je na powiekę. Na szczęście nie jest to kolor, którego używam na co dzień. Kupiłam go raczej jako uzupełnienie makijażu, jeśli akurat mam ochotę na jakiś kolorystyczny akcent ;)
UsuńTo jest właśnie to, czego nie lubię czyli malujesz, nakładasz, dokładasz a tam... lipa, że tak powiem. Wkurzają mnie takie cienie. Bo o ile podczas rozcierania coś zanika, to mogę dołożyć i efekt wzmocnić. Gorzej kiedy zanikanie zmienia się w znikanie...
UsuńNo właśnie dla tego nie lubię ich linerów w żelu, wysychają momentalnie ;] Mimo tego że kolory mają piękne, nie kupuję już ich więcej.
OdpowiedzUsuńGdybym preferowała czerń, to w ogóle nie byłoby mowy o zakupie. Uwielbiam kolorowe kreski więc na pewne rzeczy przymykam oko, bo mało która firma oferuje dużą paletę kolorów o dobrej jakości czyt. wodoodporne :D
UsuńLubię Inglota i palety cieni, które masz, bardzo do mnie przemawiają :) Z linerów podoba mi się najbardziej niebieski i mam wrażenie również, że na Twojej powiece także ten kolor wygląda najładniej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie mogłam odmówić sobie tego niebieskiego, bo przez długi czas byłam uzależniona od tego koloru :D
Usuńbardzo ladnie wygladaja te kreski :)
OdpowiedzUsuńnajbardziej podoba mi sie bordo ;)
Jestem pewna, że każdy coś dla siebie znajdzie pośród tak bogatej oferty :)
UsuńJaką piękną kolorystycznie paletkę sobie zrobiłaś! Świetne kolory. Linery cudowne, szczególnie niebieski, uwielbiam ten odcień w formie kreski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTakie zestawienie wydawało mi się optymalne.
Hm, sama mam mieszany stosunek do Inglota.. Lubię ich cienie, pomadki mają koszmarne, bo podkreślają niemiłosiernie suche skórki, róże w kremie są nietrwałe, a podkłady po dłuższym czasie się ulatniają. Dałam też szansę ich lakierowi do paznokci i na razie sprawdza się dobrze:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, mam pomadki z serii Slim i jestem nimi oszołomiona a szczególnie jednym kolorem. Będę chciała go pokazać, jakość też nie jest zła. Nie znam jednak pozostałych serii.
Usuńśliwkowy eyeliner jest booski! ;D
OdpowiedzUsuńPrawda? :) Piękna, dorodna śliwka węgierka ♥
UsuńTen niebieski kolor mnie zachwycił ! Ostatnio na niego choruje :D Wszystko mam niebieskie.
OdpowiedzUsuńPolecam w takim razie :) jest wyjątkowy, dawno nie spotkałam takiego odcienia. A pamiętam, że dawno temu kiedy zaczynałam przygodę z kolorowymi tuszami to właśnie na taki odcień trafiłam przy zakupie maskary. Była extra!
UsuńPiękna buziula :* we wszystkich makijażach ślicznie :)
OdpowiedzUsuńOsobliwością taką o której piszesz jest dla mnie olejek myjący z BU - na początku bardzo się zawiodłam, potem długo przekonywałam a teraz jestem zachwycona:) ale to była ciężka relacja:)hmm bardzo ciężka..
Z kolorówki to nie wiem - nic nie przychodzi mi do głowy:)
Jakoś Inglot mnie nie rajcuje:)
CMOK CMOK
UsuńMoja relacja z olejkami myjącymi z BU też była trudna, po czym doceniłam ale poznałam inny produkt, który pokazał, że można wymagać więcej :D
Pewnie zajrzę do Inglota, ale jakoś specjalnie nie mam niczego na oku. Jest wiele innych firm, dla których warto stracić głowę :P
cienie inglota lubię w tej cenie nie ma lepszych;)
OdpowiedzUsuńHm, pewnie masz rację ale podczas wyboru dobrych cieni cena schodzi na plan dalszy. Tutaj postawiłam na kolory i średnio się skończyło :/ Gdyby nie bazy, to cienie nie znalazłyby zastosowania.
UsuńKolory w palecie - idealnie skomponowane :) O Inglocie nie mam co pisać, bo jestem nieobiektywna - uwielbiam większość ich produktów :D
OdpowiedzUsuńChyba każda z Nas ma taką firmę :)
Usuńbrązowa kreseczka bardzo łanie wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZa każdym razem jak jestem w Inglocie, zastanawiam się nad skomponowaniem palety. Ale zazwyczaj dostaję oczopląsu i wychodzę bez niczego. Myślę jednak, że następnym razem coś sobie wybiorę, bo bardzo mnie skusiłaś. :-)
OdpowiedzUsuńJak jestem bez listy w trakcie zakupów to wychodziłam z niczym, albo zostawałam przy pojedynczych kolorach natomiast spisałam sobie numery i z kartką poszłam. W taki oto sposób skompletowałam palety :)
UsuńPokażę niebawem próbki kolorów, może akurat któryś Cię zaciekawi.
Ja jestem zainteresowana opisem i prezentacją cieni ;)
OdpowiedzUsuńNajładniej Ci w przedostatnim makijaży w brązach ;D
Będą pokazane :)
UsuńDziękuję :*
inglot mnie raz jeden uczulił koszmarnie, potem spróbowałam czegoś w salonie: powtórka z rozrywki :-( w końcu zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że znalazłaś tyle fajnych rzeczy :-)
Nic na siłę, jest za dużo innych firm aby się męczyć ;)
UsuńJa bardzo lubię Inglota. Większość kosmetyków od nich u mnie się sprawdziło. Muszę sobie kupić ten chabrowy liner, jest piękny. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam ten liner, kolor jest zjawiskowy ♥
UsuńCo do bazy Grashka to z początku gorzej się u mnie spisywała, ale przy dłuższym używaniu jest coraz lepiej. Dobijam dna i pewnie zakupię niedługo kolejną. Podbija kolory faktycznie pięknie! Choć w sumie Hean u mnie "robi" podobnie :) Co do Inglota, to tu różnie bywa faktycznie, ja jakoś trafiłam na większość cieni dobrych. Zawiódł mnie jedynie, piękny bo piękny, waniliowy 351 - pigmentacja to pożal się Boże. I jestem świadoma, że takich kiepskich cieni jest u nich więcej - macałam w salonie choćby korale - każdy kolejny do kitu. :/ Chętnie poczytam o tych Twoich ;)
OdpowiedzUsuńPewnie nie skusiłabym się na tę bazę, ale poczytałam co kolejne osoby o niej piszą i stwierdziłam, że pora przekonać się na własnej skórze. Hean nie znam, jakoś odpuściłam sobie ich kolorówkę, ale widzę że jest grono osób chwalących ten produkt.
UsuńZ tej gromadki bardzo problematyczny jest ten łososiowy mat, ale z kolei stanowi świetne zastępstwo dla różu i w takiej postaci jest bardzo trwały.
Wkrótce pokażę je z bliska :)
Czerwona kreska jest moją faworytką :)
OdpowiedzUsuń:))) Myślę, że każdy coś dla siebie znajdzie. Dla mnie to drapieżny kolor :D
UsuńJa jestem ogromną fanką czerwonych akcentów na powiekach, właśnie Inglot jako jedyny w zamierzchłych czasach poratował mnie czerwonym cieniem do powiek. Leżał długo, kombinowałam, łączyłam, ale nigdy efekt końcowy nie był taki jaki chciałam widzieć. Ostatecznie pomalowałam nim całą powiekę i to był strzał w dziesiątkę! Towarzystwo mu szkodziło najwyraźniej.
UsuńWłaśnie zdałam sobie sprawę, że dawno go nie używałam. Od kiedy maluję usta, ciężko jest mi zgrać czerwień na powiekach z czymkolwiek innym. W przypadku policzków rezygnuję po prostu z różu, stawiając na duet bronzer+rozświetlacz. Ale usta...?
piękne kolory dobrałaś :)
OdpowiedzUsuńja mam wielką chrapkę na kilka cieni Inglotowych (wkładów do paletki magnetycznej) i jutro będę miała szansę być w pobliżu Inglotowej wysepki :D
cudnaś w każdym kolorze :*
Dziękuję Kasiu :*
UsuńCiekawa jestem, czy wybrałaś coś dla siebie. Będę zaglądać bo zapewne podzielisz się zakupami z PL? :)
CMOK
nie miałam nigdy cieni Inglota, więc nie wiem do końca o co z nimi biega.. jedni chwalą, inni niekoniecznie.. jak ze wszystkim :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się strasznie ten fioletowy liner! *.* czy konturówka jak ja sobie nazwali :P
Inglot ma jedną podstawową zaletę, ceny na każdą kieszeń :) i to jest jego podstawowy atut.
Usuńja uwielbiam cienie inglota :) mam ich dość sporo i używam namiętnie :)
OdpowiedzUsuńA pokazywałaś u siebie? jeżeli nie to z chęcią obejrzę zbiór! :)
Usuńpokazywałam, możesz łatwo znaleść w wyszukiwarce lub po tagach :) Nie będę tu linków zamieszczać :)
Usuńniebieska kreska jest świetna :-) ale najnajnajnajbardziej podoba mi się 3 makijaż. strasznie. gapię się na niego już dobre pięć minut, mam nadzieję, że nie dostałaś czkawki, choć przecież to nie obgadywanie :D i włoski Ci fajnie odstają, taki artystyczny nieład w którym bardzo Ci do twarzy.
OdpowiedzUsuńOsobliwych kosmetyków mam bez liku. Ostatnio takim cudakiem był balsam do włosów z dejonizowaną wodą i jaśminem. Po pierwszych użyciach zła byłam, że go kupiłam. W dodatku śmierdział mi jaśminem bardzo intensywnie, a ja tego zapachu nie znosiłam (czas przeszły, bo już go lubię;)), po następnych doceniłam jego jedną cechę, a po kolejnych na prawdę pokochałam. Trudna miłość, będę o nim pisać za niedługo.
Miłego dnia!
Dziękuję :) i cieszę się. A ten trzeci to zwykły dzienniak, dwa kolory :)
UsuńWłosy żyją własnym życiem :D ale jutro wizyta u fryzjera i zobaczymy, co dalej. Z jednej strony ścięłabym ale z drugiej chciałabym zapuścić więc może tylko zachowawcze zmiany, by linia cięcia nadała kształt :)
Będę wypatrywać notki w takim razie, choć teraz mam niezły tył ;)))
super... czaje sie na inglotowe produkty juz 1,5 roku i ciagle cos... najczesciej brak kasy :/ pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNiestety i tak bywa, ale zawsze można coś zaplanować metodą małych kroczków. Nie musisz kupować wszystkiego od razu.
UsuńPozdrawiam :)
Różowe, brzoskwiniowe kolory są ewidentnie dla Ciebie, po raz kolejny to widać :-)
OdpowiedzUsuńmoja przygoda z Inglotem jest przyjemna, nawet bardzo :-)) cienie są cudne!
Dziękuję :*
UsuńZaliczasz się do grona szczęśliwców w takim razie :)
Piękny zestaw cieni :)
OdpowiedzUsuńKilka z nich mam i ja.
Zresztą, nr 110 kupiłam z Twojego polecenia.
I jestem z niego bardzo zadowolona :)
Dziękuję :) Tak, ten kolor jest specyficzny i cieszę się, że trafił w Twoje potrzeby :)
UsuńChyba jestem po części facetem i teraz się wygłupię, bo do tej pory nie mogę dojść, czemu w paletkach do brwi są różne odcienie brązu? :P Twoja skompletowana to też zestawienie różnych..
OdpowiedzUsuńOj, a mi się zdecydowanie częściej zdarza zachwycić czymś w pierwszym kontakcie, a później odkrywać wadę za wadą.. Wolałabym juz odwrotnie :) Chociaż czasami i tak się zdarza, np. z kremem Dermedic Hialuro 3. Okazał się świetny dopiero jak moja cera dostała po tyłku :)
Dlaczego? :) już wyjaśniam. Moje brwi są praktycznie niewidoczne, w zależności od makijażu lub jego braku podkreślam je mocniej lub słabiej. Przy tym jasny kolor służy do wyznaczenia kształtu a ciemny do wypełnienia. Skompletowałam tę piątkę także w innym celu, by wykorzystać ją jednocześnie do makijażu oczu. Dlatego też odcienie od najjaśniejszego do najciemniejszego są idealne do smoky eye, czy choćby zwykłego dzienniaka.
UsuńBez szukania, kombinowania mam od razu pod ręką zestaw kolorów, który użyję od a do z.
Aa.. teraz wszystko jasne :) Ja mam ciemne i dość gęste, ale z prześwitami i akurat zawsze używam tylko jednego koloru, który się z nimi stapia. Kiedy malowałam blond koleżanki używałam na nich po prostu jaśniejszego i też tylko jednego i ciągle nie mogłam zrozumieć o co chodzi :) Aż podejrzewałam, że jaśniejszy jest na szerszą część brwi, a ciemniejszy na tą wąską :P
UsuńMoim osobliwym ulubieńcem stał się mineralny róż Rhea. Liczyłam na cukierkowy odcień pozbawiony drobinek, tymczasem w moje ręce wpadł wymarzony rozświetlacz:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz w czerwonej kresce:) Nie przypuszczałam, że z jej pomocą można uzyskać tak ciekawy efekt. Będę musiała trochę potrenować z cieniami i jeśli będę korzystnie wyglądała w takim zestawieniu, to kupię eyeliner:)
Gdy zużyję bazy pod cienie, które pozostawiają sporo do życzenia, to zainwestuję w Grashkę:) Widzę, że ten produkt cieszy się dobrymi opiniami:)
O rany :) Rhea to były moje pierwsze minerały jeszcze przed erą EDM, Lumiere, Meow i innych :) I to one mnie zniechęciły do minerałów :P Długo się przełamywałam, ale w końcu było warto.
UsuńDziękuję :) Spróbuj, może i Ty poczujesz się zachęcona :) Czerwień odkryłam przypadkiem i lubię po nią sięgać.
U mnie baza pod cienie jak nie zdaje egzaminu to wylatuje. Nie ma zmiłuj, bo jest to podstawa przy makijażu oczu :P
z Inglotami rzeczywiście bywa różnie. Pigmentację na ogół mają naprawdę w porządku, ale trwałość hm hm... bez bazy ani rusz. I mam jeden mat od nich, nie mogę z nim dojść do ładu :<
OdpowiedzUsuńU mnie bez bazy ani rusz także nie ma mowy, bym odpuściła ten element, który jest kluczowym fundamentem podczas malowania oczu :)
Usuńchyba juz kiedys pisalam ze jako eyelinery dobrze spisuje sie maybelin color tatoo,
OdpowiedzUsuńtrukus jest mega mocny i nic go nie rusza przez caly dzien.
szukam fioletu i w oko mi wpadl Technik? tylko jest na ebayu , nie wiem gdzie go stacjonarnie wychaczyc, ale chyba klikne w koncu;0
pozdrawiam
Nie lubię tych cieni, próbowałam ich w różnej kombinacji i niestety. Nie dla mnie one :/
UsuńTechnik? nie znam, nic mi to nie mówi :P
Chyba się skusze na liner z Inglota;)
OdpowiedzUsuńJak tylko lubisz to polecam :)
UsuńKonturówki w żelu zaciekawiły mnie bardzo, a paletka z cieniami ma przepiękne i moje kolory :)
OdpowiedzUsuńKolory to niesamowity atut i jeżeli stawiasz na kolorowe kreski, warto mieć choćby jeden :)
UsuńDziękuję :) Będzie pełna prezentacja.
polecam lakiery z inglota
OdpowiedzUsuńNie lubię się zbytnio z ich lakierami więc podziękuję ;)Z dwojga złego wolę kupić Essie :)
UsuńTa paletka brązów jest śliczna w sam raz w moim guście :))))
OdpowiedzUsuńUdany zestaw :) Dobry i do brwi jak i do makijażu oczu.
UsuńDzięki Dzollsowi mogłam potestować liner Inglota (piękny, zielony). Byłam na niego bardzo napalona (chciałam kupić zielony, żółty i biały) i dzięki tej próbce oszczędziłam sporo pieniędzy- niestety ich konsystencja mi nie pasuje.
OdpowiedzUsuńA cienie lubię z lini pearls. DS mnie kuszą w sklepie, jednak na powiece wyglądają kiepsko.
Fakt, konsystencja jest dziwna ale w tym wypadku kolor plus trwałość przeważyły w moim przypadku :)
UsuńPerłowe mają lepszą formułę, lecz zauważyłam, że baza robi dużą różnicę. Trochę wymagające są te cienie...
Oczy same mi się uśmiechnęły do tej oberżynki :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem :)
UsuńKoniecznie poproszę o opisy i numerki cieni z Inglota :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w przyszłym tygodniu wyrobię się z pełnym pokazem. Przedstawię wszystkie cienie jakie mam w swoich zasobach z Inglota, no i kilka nowych doszło :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMnie wszystkie te linery żelowe z Inglota uczulają, podobnie jak WSZYSTKIE fioletowe cienie od nich. To jest bardzo dziwna sprawa. Ogólnie uważam, że Inglot to bardzo średnia marka, dobre są jedynie ich cienie, ale bez bazy pod cienie ani rusz.
OdpowiedzUsuńHm, stawiam, że musi być jakaś formuła lub składnik, który jest sprawcą. Już jedna z moich Czytelniczek-Lena narzeka, że Inglot wywołuję u niej uczulenie.
UsuńU mnie nic takiego się nie dzieje, ale nie zachwycam się ta firmą jak 3/4 blogosfery ;)
Bez bazy pod cienie nie ma mowy, żadna firma nie daje rady. To konieczność ;)