Przy okazji pobytu w Polsce przygotowałam posta, w którym
pokazałam Wam to, co zabrałam ze sobą KLIK! Tak jak przewidywałam nie było sensu brać wszystkiego, ale... Z każdym kolejnym
wyjazdem wyciągam wnioski:) I tym razem nie było inaczej. Wakacyjny wypad do Szkocji odkrył, że przygotowane zasoby nie zostały
wykorzystane w pełni. Nie wiem, czy staję się coraz mniej wymagająca, czy
naprawdę wiele pozornie potrzebnych produktów schodzi na plan dalszy?
W każdym razie oto, co przygotowałam. Podzieliłam zestaw na
część z kolorówką oraz pielęgnacją.
Makijaż:
Pędzle Real
Techniques były oczywistym wyborem, przy okazji postanowiłam wypróbować
dokładnie nowe nabytki z limitowanego zestawu. Na początku bardzo kręciłam
nosem, ponieważ odbiegają one znacznie od pędzli z podstawowych zestawów/serii.
Przez przypadek odkryłam, że świetnie spisują się w produktach
płynnych/kremowych oraz mocno napigmentowanych kosmetykach. Niby to oczywiste,
jeżeli chodzi o pędzle typu duo-fiber, ale do tej pory nie spotkałam się z tak
przyciętym/profilowanym włosiem, które zostało znacznie wycieniowane i przy
pierwszych próbach trudno mi się nimi operowało. To nie było TO, do czego
przyzwyczaiły mnie pozostałe pędzle. Więcej na pewno napiszę za jakiś czas.
Patrząc na zestaw RT i torebkowy ET myślałam, że to jest
minimum. Dzisiaj wiem, że następnym razem okroję ilość. W zasadzie używałam 3 pędzelków:D
Tusz do rzęs Max Factor 2000 Calorie Curved
Brush, Volume & Curl. Coraz bardziej jestem zadowolona z tej maskary a co więcej,
pomimo, że nie jest wodoodporna to świetnie spisywała się przez cały czas. Nawet
małe łzawienie oczu nie sprawiło problemów. Do tego ładnie podkreśla moje rzęsy
i dobrze wygląda solo. Coś mi się wydaje, że Clump Defy odejdzie w niebyt;)))
Korektor to jak zwykle Collection (2000) Lasting
Perfection 03 Medium. Nie będę się o nim rozpisywać, bo znowu zacznę
wychwalać ten produkt: D Jednak nic nie poradzę, że to dla mnie korektor
idealny.
Eyelinery, w tej
dziedzinie sięgnęłam po sprawdzone marki, czyli Gosh ExtremeArt oraz Zoeva.
Sądziłam, że będą one niezbędne a tak naprawdę użyłam tylko raz: D Ponownie,
jeżeli miałabym wybierać, to wezmę chyba tylko jeden.
Brwi. Od jakiegoś
czasu oswajam MUFE Aqua Brow i wiem, że to był świetny wybór. Co prawda mała
zamota z dobraniem koloru oraz fakt, że przechodzę zmianę koloru włosów
sprawia, że wstrzymuję się z zakupem kolejnego koloru. Mam obecnie dwa 10 i 20,
w zależności od potrzeb stosuję solo lub mieszam. To jeden z lepszych zakupów i
nie żałuję decyzji. W kąt poszły wszelkie cienie/żele i inne dodatki. W końcu
mam jeden produkt, który zapewnia mi trwałość przez cały czas bez względu na
warunki.
Kasetkę z palety do brwi, Oriflame trzymam dla praktycznego
lusterka oraz mini szufladki na aplikatory:) Na potrzeby mobilne jak znalazł.
Inglot, bibułki
matujące. W zasadzie wylądowały w torebce, ale nie było za bardzo okazji z
nich korzystać. Żar lejący się z nieba sprawiał, że darowałam sobie takie
zabiegi. A poza tym makijaż miałam bardzo oszczędny. To jest dobry produkt, ale
na okres wakacji dla mnie zbędny.
ZAO MakeUp, tak
dobrze widzicie:)) Tym razem jest to róż i zostanie poświecona mu oddzielna
notka. Z tym produktem wiąże się pewna historia, lecz od razu zdradzę, że zdania,
co do firmy nie zmienię.
Lumene Red
Neutralizer Beauty Base, to moje nowe cacko, które kupiłam z ciekawości i wiecie,
co? Nie pomyliłam się, jestem z niego bardzo zadowolona. W zasadzie ta
niepozorna baza, korektor plus krem tonujący i więcej nie potrzebuję, na co
dzień.
Caudalie Mineralny
krem brązujący. W użyciu od dobrych kilku tygodni, trochę żałuję, bo różni
się od swojego poprzednika, ale nadal to dobry produkt na wiosnę/lato. Więcej
napiszę w pełnej recenzji, która zostanie niebawem zamieszczona.
Przy okazji wzięłam sobie kilka saszetek z ulubionym kremem
tonującym Galenic Aquasublime, o którym już kiedyś pisałam na blogu. Używałam
ich zamiennie i uważam, że to bardzo dobre produkty na okres wiosenno-letni.
GloMinerals, to
cień w kamieniu, który miałam używać na łuk brwiowy, który w rezultacie został zdetronizowany
przez Long Lasting Stick Shadow z Kiko. Niestety pochodzi on z jednej, limitek,
co mnie smuci, ponieważ IntentionalBright Ivory to wspaniały odcień kremowego jasnego beżu ze złotym shimmerem.
Jest niesamowity ♥ Cudnie rozświetla, łatwo stopniuje się nasycenie a do tego
bardzo trwały.
Puder w kamieniu. Tym razem wybór padł na Lumene Matte Harmony,
czyli mineralny Puder matujący bez talku w kolorze 03 Perfect Beige, czyli
cielisty beż wg producenta dobry dla ciepłej tonacji cery. Miałam wcześniej kolor
01 Translucent, który miał być transparentny, ale niestety nie wiem, jakim
sposobem robił ze mnie córkę Młynarza. Bardzo rozjaśniał skórę i wyglądałam jak
duch. Sam puder za to mnie przekonał, że to świetny produkt, który warto mieć.
Delikatna formuła, świetnie sprasowany i funkcjonalna puderniczka. Będę o nim
pisać, ale uwaga- same peany: D
Usta. Wybrałam niezawodny Clinique
Chubby Stick. Jest delikatny kolor i walory pielęgnacyjne. Magiczna kredka,
która nie wymaga lusterka:)
Pielęgnacja
przedstawia się mniej więcej tak, została dokładnie przemyślana nie tylko ze
względu na ilość, ale dlatego że spakowaliśmy się w jedną walizkę: D Nie
chciałam targać ze sobą zbędnego majdanu. Dlatego też zagościł koedukacyjnie żel pod prysznic Nivea.
Wcześniej podkradałam
go parę razy i bardzo mi się spodobał. Co więcej mogę nim umyć włosy.
Hotelowych miniaturek nie lubię. A z kolei wybrałam z zasobów trochę próbek w
postaci Phyto oraz L’occitane i
wiem, że nie kupię żadnego pełnowymiarowego produktu z tych serii. L’occitane 5 Essential Oils nie zachwyciło
mnie ani szamponem, ani odżywką. W zasadzie zużyłam kilka saszetek a reszta
poszła w kosz.
Phyto szampon energetyzujący Phytorhum okazał się przeciętny.
Wiem, że firma ma lepsze i gorsze serie. Akurat tym razem trafiłam na słabszą i
dobrze, że miałam okazję sprawdzić to na bazie próbek. Podobnie jak odżywka
naprawcza Phytobaume.
Benefit Total Moisture, to krem do twarzy,
ale zużywam miniatury do ciała:)))
Dostałam kilka sztuk i
przekonałam się, że pielęgnacja do twarzy jest średnia. Lepiej wypada
kolorówka.
L’occitane krem do rąk. To sławna miniaturka z koszyczka jak dobrze
pamiętam. Lubię te kremy, nie mam wymagających dłoni,
więc, na co dzień
oraz do torebki jak znalazł.
Avene Cleanance żel do mycia twarzy. Postanowiłam wypróbować nową wersję, choć
miałam w pamięci, że poprzednia zbytnio się nie popisała. No i mam nauczkę. Nie
dla mnie ta seria. Kiepsko oczyszcza, podrażnia i zostawia niesamowite uczucie
ściągniętej skóry. Nie, nie i jeszcze raz nie!
Twarz
myłam żelem pod prysznic Nivea, który spisywał się wyśmienicie:)
Tigi Superstar to mój ulubiony lotion, który nadaje objętości
i jednocześnie utrwala fryzurę. Odlałam sobie określoną pojemność,
aby nie targać całego
opakowania, jest bardzo wydajny.
Płyn micelarny. Postawiłam na miniatury,
z Biotherm i
Vichy, po czym kupiłam na samym początku micela L’oreala Skin Perfection 3 in 1 Purifying Micellar Solution. Nie był
to zbyt dobry pomysł, ale przekonałam się dopiero podczas stosowania. Stanęło
na tym, że wykorzystałam miniatury i mam nauczkę, by nie kupować pielęgnacji na
urlopie:)
Synchroline
RosaCure to seria zadedykowana dla cer z trądzikiem różowatym. Postanowiłam
wypróbować żel-krem oraz emulsję na dzień z SPF 30. Testy wypadły na tyle
dobrze, że rozważam zakup pełnowymiarowych produktów. Ciekawe jak wypadną w
porównaniu do serii Pharmaceris R, którą uważam za świetną swoją drogą.
Caudalie Premier CRU krem pod oczy. Jakiś czas temu zostałam bogato obdarowana
mini tubeczkami w aptece. Byłam zaciekawiona, co to za cudo. Niestety pierwsze
testy pokazały, że krem jest nieporozumieniem w relacji działanie/cena. Dałam
sobie z nim spokój, ale... Chciałam wziąć coś w wersji mini i padło ponownie na
Caudalie. Nie był to dobry wybór, krem przesuszył okrutnie okolice oczu i
szybko dałam sobie z nim spokój. Nie dla mnie ten produkt.
Ciało. Tutaj postawiłam na olejek
Lierac, który miałam w potężnym saszetkowym pakiecie, więc jak znalazł.
Niestety szału nie ma. Jest przyjemny zapach, odrobinę natłuszczenia i
nawilżenia. Na tym koniec. Z ciekawości zagłębiłam się w skład i poczułam się
nabita w butelkę. Przy takiej składowej i cenie w życiu nie kupię
pełnowymiarowego opakowania, bo zdecydowanie lepiej wybrać jakikolwiek olejek
choćby np. Alterra. Tym razem dostajemy zapachowy gadżet i tyle lub aż tyle...
Co prawda Divinie Oil z Caudalie też ideałem składowym nie jest, ale na mojej
skórze spisuje się znacznie lepiej i posiada niesamowity aromat. Przy okazji
recenzji olejku Caudalie porównam składy.
Helena Rubinstein All Mascaras! To mój faworyt, jeżeli chodzi o płyn
dwufazowy do demakijażu oczu. Jest to kolejna miniatura i utwierdza mnie w
przekonaniu, że chcę pełnowymiarowe opakowanie: D
Origins A Perfect
World™ SPF 25 Age-Defense Moisturizer with White Tea, poznałam ten krem w
zeszłym roku dzięki Urbi, potem znajoma dorwała dla mnie jeszcze jedno
opakowanie i przyznam się, że jestem trochę zdezorientowana, bo planuję zakup
kolejnego, ale w UK widzę go w innej szacie graficznej oraz opakowaniu. Ciekawe
czy to ten sam produkt, bo bardzo polubiłam ten krem.
Perfumy. Zabrałam odlaną Samsarę EDT do atomizera oraz Musc Ravageur, przy czym
cały czas towarzyszyła mi Samsara:)
Na zdjęciach
jedynie nie ma emulsji z filtrem Avene, o której niebawem napiszę kilka słów.
Jeżeli chodzi o produkty z filtrami do twarzy, to jest dla mnie wielki powrót
do korzeni. Po raz kolejny okazało się, że nie zawiodłam się. W moim prywatnym rankingu
Avene i LRP są cały czas na topie :)
Tak to mniej więcej wyglądało:)
Wiem, że dużo zależy od miejsca, w jakie się wybieramy, bo przecież to pod
tym kątem pakujemy to i owo, jednak za każdym razem widzę, że pewne produkty
mogę sobie darować.
O ile pielęgnacja jest dość ważnym elementem, to przy kolorówce spokojnie daruję sobie
zabawę z pełnym makijażem. Tusz do rzęs i odrobina różu plus
błyszczyk/balsam/pomadka i tadam. Coś zapachowego, czyli mgiełka/perfumy/woda
toaletowa. Bez tego nie mogę i nie potrafię się obejść.
Kolejny wyjazd i na
pewno połowa z tego zostanie w domu:)
Na koniec mała próbka makijażowa zanim nastąpił żar z nieba :P W roli
głównej MUFE Aqua Brow 20, cień MUG i MUFE, na ustach Chubby Stick i odrobinę
bazy brązującej Chanel z różem ZAO. Kredka to Rimmel Scandaleyes, tusz MF.
Jak jest w Waszym przypadku? Mniej czy
lepiej więcej? Przywiązujecie się do pewnych produktów, czy też może stawiacie
na praktyczne rozwiązania?
Pozdrawiam:)))
i ta sporo tego zabrałaś ze sobą :) ładny makijaż :) bardzo pomyslowe polaczenie kolorow. musze sobie kupic taką kredke :)
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałam :) ale dotarło to do mnie już po czasie, szczególnie kiedy siedziałam i pisałam posta. To dało mi do myślenia.
UsuńDziękuję :* Lubię takie kolory, dobrze się w nich czuję a kredkę polecam. Udany kolor oraz dobra trwałość.
te pędzle... och jak ja ich pożądam :-D mam już kilka krajowych, próbuję się nauczyć nimi operować, efekty mam... przeciętne ;-) czekam niecierpliwie na recenzję!
OdpowiedzUsuńz niezbędników to ja mam przede wszystkim krem nawilżający do twarzy, mleczko do demakijażu, dezodorant, mydło i pastę + szczoteczkę. z kolorówki podkład kobo, który mi wyjątkowo służy, tusz miyo, błyszczyk miyo i cienie z truskawy w paletce no name. zamiast cieni używam rozświetlacza e.l.f.
do pełni szczęścia brakuje mi pędzelka do wściekle czerwonej szminki i bazy pod makijaż i cienie, może eyelinera ale ja prostej kreski na oku jakoś nie umiem wykonać na trzeźwo, a rano to ja raczej kawę wolę ;-)
jak na mnie to już straszna ilość, a mam co jakiś czas ochotę spróbować czegoś nowego :-/ chyba mam początki fiksacji kolorówkowej, nie będę wytykać palcami przez kogo ;-P
uściski!
Te nowe pędzle z LE są dość specyficzne, mam nadzieję że w miarę używania będę z nich równie zadowolona, jak z pozostałych.
UsuńTwierdzisz, że za moją sprawą? :P No dobra, przyznaję się. Jednak na swoje usprawiedliwienie dodam, że coraz mniej kupuję kolorówki. Co więcej szykuje się konkretne czyszczenie zasobów :)
Niezbędnik całkiem konkretny :) Ważne, że jesteś zadowolona. Bo o to chodzi.
A co chciałabyś spróbować?
:*
sama nie wiem... chyba chciałabym się nauczyć dobrze malować oko i konturować twarz. oczywiście bazy wszelakie: pod podkład, pod cienie, ale mi szkoda kasy zwykle ;-) bo może przecież uczulić, a jak uczuli to co? wywalona kasa w błoto... a póki co mnie nie stać na takie fanaberie. no i właściwie dzięki Tobie kupiłam pierwszy błyszczyk ;-P chociaż ta straszna tłustość naustna mnie jakoś nie przekonuje, to zaprawdę powiadam Ci, kolor jest boski!
Usuńno i chciałabym się nauczyć robić kreski. zwykłym eyelinerem w pędzelku nie ma szans, bo mi rzęsy rosną jakoś dziwnie i zwykle upaskudzę się zamiast umalować, a kredka ze mnie spływa. miałam kiedyś pisak i to było niezłe, ale essence nie okazało się firmą przyjazną alergikom ;-)
cium!
Podoba mi sie efekt MUFE u ciebie :)
OdpowiedzUsuńOswajam ją cały czas :D i kombinuję z pędzelkami, ale to był jeden z lepszych zakupów :)
UsuńDziękuję :)
Mi też, u mnie to jakaś porażka i już wyleczyłam się z chęci zakupu ;) W sumie to ma w planach posta na ten temat.
UsuńWiesz, to nie jest tak, że nagle pojawi się produkt idealny dla wszystkich. Marzenie ściętej głowy :P Z chęcią poczytam o Twoich potyczkach, bo choć to mój nr 1, to nadal oswajam i kombinuję :)
Usuń..o tak próbki i miniaturki w podróży są niezastąpione :) , sporo tego, a myślałam,że ja przesadziłam z kosmetykami na wyjazd , makijaż bardzo łady szczególnie oczy;)
OdpowiedzUsuńMiniaturki i próbki są dobre, nie zajmują wiele miejsca i praktyczne w podróży :)
UsuńHm, pielęgnacja zeszła mi praktycznie cała a jedynie kolorówka do korekty więc nie jest tak źle :P
* ładny ,ehh literówka ;)
OdpowiedzUsuńZdarza się :)
UsuńHm ja zawsze biorę za dużo rzeczy. A ten kremik pod oczy Caudalie też mam i pokładałam w nim nadzieje. Teraz używam innego tej marki, ale jakoś szału nie robi. Krzywdy też nie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że niektóre serie mają bardzo fajne a inne bardzo przeciętne i słabe a cenią się ogromnie.... W tym przypadku jestem rozczarowana, ale jeszcze bardziej byłabym gdybym kupiła ten krem.
UsuńMam jeszcze jeden, ale trochę minie zanim po niego sięgnę. Ciekawe czy to ten sam? muszę sprawdzić nazwę :)
jak na podróżną kosmetyczkę to całkiem sporo tego się zebrało; ale tak to juz jest...zabieramy sporo bo a nóż widelec się przyda, a w gruncie rzeczy uzywamy tylko kilku najbardziej niezbędnych kosmetyków:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Pozostaje jeden wniosek na przyszłość :D Mniej kosmetyków kolorowych :)) I piszę to z pełną świadomością, bo coraz częściej stawiam na luz niż na pełen makijaż a w szczególności zabawę z cieniami jak są np. wysokie temperatury. Po prostu mi się nie chce. Wybieram proste rozwiązania :)
Usuńsporo jak dla mnie :) ja jestem w stanie spakować się w małą kosmetyczkę, bo zazwyczaj zabieram wszystko w mini-opakowaniach. mam kilka kupionych, kilka zostało po jakiś mniejszych kosmetykach czy próbkach. z kolorówki nie biorę zazwyczaj nic, bo jak gdzieś jestem to wystarczy przypudrować buzię i wytuszować rzęsy - totalny, makijażowy luuuz :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
U mnie nie bardzo :P Mała kosmetyczka to na kolorówkę, ale przy pielęgnacji problematyczna skóra się kłania.
UsuńNie przepadam za odlewkami, ponieważ kiedyś miałam niezbyt miłą przygodę i wolę mini produkty, próbki. Wyjątek zrobiłam dla Tigi, ale zabezpieczyłam tak jak na wypadek wojny ;)))
Myslalam, ze ja duzo taszcze, ale patrzac na blogosfere jestem bardzo minimalistyczna :p
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem? :P bez przesady, że tego aż tak dużo.
UsuńMinimalistyczny to na pewno jest mój mąż :D i pewnie byłabym taka sama gdyby nie określone problemy ze skórą.
No dobra, z kolorówką moooże i przesadziłam ;)
namietnie myślę o tej farbce do brwii :F tylko zastanawiam się nad kolorem bo niestety nie mam wglądu na żywo, może 25 ash będzie dobry hmm, gdzie kupowałaś swoją?
OdpowiedzUsuńAqua Brow przywiozłam z PL, to był zakup na szybko i niestety oświetlenie sprawiło, że mam dwa kolory :) Na pewno będę kupować jeszcze jeden, ale już w UK. Pewnie byłoby łatwiej gdybym miała inne brwi oraz kolor kolor włosów.
UsuńJeżeli chcesz wybrać ją na bazie swatchy to mogę Ci podpowiedzieć byś wzięła swój ulubiony cień/kredkę, których używasz do tej pory i porównała koloru. To małe cudo ma niesamowite zdolności do przemiany brwi oraz stopniowania koloru :)
Odpiszę później na maila :)
To jednak mnie przebiłaś a myślałam ze tylko ja zawsze zabieram ze soba ogrom rzeczy hihi...jak dobrze że nie jestem sama na tym świecie;) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj tam ;) Tego nie ma aż tak dużo.
UsuńPrzeglądałam ostatnio podobne posty innych osób i w zasadzie poczułam, że mam garstkę rzeczy :P
Ja to zawsze zabieram za dużo :) I nieważne czy chodzi o małe, weekendowe wyjazdy czy takie dłuższe, jak na przykład zeszłoroczne wakacje (trzy tygodnie). Połowa kosmetyków (ale i ubrań, chociaż to osobna kwestia) została niewykorzystana. Nigdy się chyba nie nauczę myśleć przy pakowaniu :)
OdpowiedzUsuńTwój wyjazdowy zestaw wydaje się być przemyślany i wystarczający :)
U mnie jest coraz lepiej, ale i tak czasami nie potrafię się powstrzymać szczególnie jeżeli chodzi o ubrania/buty ;)
UsuńZa to z biegiem czasu i każdym wyjazdem wyciągam wnioski. Do tego takie podsumowanie pomaga spojrzeć z innej strony :)
Jestem bardzo ciekawa tej maskary MF.
OdpowiedzUsuńTo wersja podkręcająca, tak ?
Miałam klasyczną i początkowo byłam nią zachwycona, po trzech tygodniach zaczęła jednak paskudnie zachowywać się na rzęsach: sklejała i robiła grudki ;/
Hmmm, może zainwestuję w tę, o której piszesz ?
Ja już odkładam sobie próbki i saszetki do specjalnej kosmetyczki z myślą o wrześniowym (prawdopodobnym) wyjeździe.
Tak, to jest właśnie ta wersja :) Nie mam do niej zastrzeżeń, choć mam wrażenie, że 2000 Calorie w ogóle ma pewną tendencję do tzw. szybkiego starzenia czyli góra 1/1,5 i maskara idzie w kosz. Dla mnie to nie problem, bo z reguły tusz trzymam max. 3 miesiące, jednak taka sytuacja występuje. Tusz zaczyna mocno gęstnieć i robi się klucha.
UsuńTeż tak robię, kupuję zestawy miniatur oraz bazuję na próbkach z zakupów jeżeli takowe występują, bo nie zawsze wszystko się przydaje i jest pomocne.
Postawię na tę maskarę :)
UsuńMam nadzieję, że będzie to udany wybór.
Uwielbiam wersje podkręcające, więc tym bardziej się cieszę.
Dla mnie w przypadku tego tuszu ważnym elementem jest szczoteczka, która podobnie jak w Clump Defy została idealnie dopasowana do mojego oka. No i formuła/trwałość samej maskary zaspokaja moje potrzeby.
UsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
Czeka mnie kompletowanie kosmetyczki do Polski więc twój post jest idealny dla mnie. Postawię raczej na minimalizm bo jedziemy tylko na dwa tygodnie a i zakupów kosmetycznych sobie nie odmówię :),
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że wyjazdy do Polski rządzą się innymi prawami :D Dlatego też minimalizm jest dobry, zawsze więcej miejsca na nowe :)))
UsuńNo właśnie, jeszcze pamiętam kiedy pisalas o minimalizmie w makijażu, a u Ciebie nie tak mało rzeczy widzę :P choć ja i tak uważam, ze lepiej wziąć wiecej, niż pózniej żałować, ze czegoś nie wzięliśmy (; mocno ciekawi mnie ten origins
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że mogę spokojnie okroić ten zestaw i będzie faktycznie minimum :D Nie zawsze mogę też przewidzieć jak moja cera będzie się zachowywać i to jest problem :(
UsuńKrem jest udany, ale muszę się zagłębić w ofertę bo zaczęło mnie to nurtować :D
a próbowałaś może reve de miel z nux'a do ust? ja zawsze przed snem smaruję nim usta
UsuńTo jeden z moich ulubieńców :) ma obowiązkowe miejsce nad łóżkiem. Pisałam o nim już kiedyś na blogu. Cenię sobie tę serię, szkoda że pomadka nie ma takiej formuły.
Usuńa ja się właśnie nad pomadką ostatnio zastanawiałam, żeby mieć coś wygodnego w sztyfcie
UsuńProszę bardzo KLIK KLIKna lato nie znalazłam nic lepszego :)))
Usuńa jeżeli trafisz na Cattier Pomadkę ochronną SOIN LE’VRES’ oparta na maśle Karite, Mango oraz oliwie z oliwek kupuj w ciemno :)
Kosmetyki kosmetykami, a czy można liczyć na zdjęcia z wypadu do Szkocji :)?
OdpowiedzUsuńJa przeważnie biorę za dużo kolorówki do ciepłych krajów (przy czym "dużo" to zazwyczaj próbka podkładu, puder sypki, 1-2 cienie do powiek, tusz i błyszczyk - po czym w ogóle się nie maluję :) tylko pielęgnacja i lakiery są w użytku.
Będą zdjęcia :) Mamy naprawdę dużo zdjęć i będę chciała zrobić z tego małą prezentację :)
UsuńTo jest właśnie to, że z kolorówką czasami trudno trafić...
Strasznie kusi mnie Aqua Brow. Przy moim niemal zupełnym braku brwi myślę, że doskonale spełniłby swoje zadanie :)
OdpowiedzUsuńPlanuję pokazać moje zabawy z Aqua Brow przed i po więc zobaczysz, że mam marne brwi :P Dzięki tej farbce rozwiązałam swój odwieczny problem. Zajrzyj do Sephory, weź próbki i wypróbuj. Moim zdaniem warto :)
UsuńAleż masz piękne oczka :) Moja podróżująca kosmetyczka to może z 1/4 ilości produktów, które ty zabrałaś :D To pewnie dlatego, że całkowicie rezygnuje na wakacjach z makijażu- o ile oczywiście mój stan cery na to pozwala.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńAno właśnie, stan cery... Ostatnio jest bardzo kapryśna, co prawda z mojej winy lecz taki urok lata ;)
O, i to jest sensowna kosmetyczka! Ja również stawiam na miniatury. Dużo jeżdżę służbowo (obecnie mam przerwę) i nabrałam super-wprawy w pakowaniu kosmetyków. Kolorówki biorę mniej, ale to dlatego, że maluję się naprawdę minimalistycznie. Pędzel biorę tylko jeden, do pudru :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMiniatury to dobra sprawa i doceniam je coraz bardziej :) Z biegiem czasu widzę, że makijaż w wersji mini ma dużo więcej zalet. Kiedy wracaliśmy padnięci po całym dniu do hotelu to doceniałam szybki demakijaż :DDD
Widzę kilka dobrze znanych i lubianych przeze mnie produktów
OdpowiedzUsuńCoś konkretnego? :)
UsuńPo korektorze, teraz obserwuję Wasze wpisy w poszukiwaniu mascary, która uwydatni i wywinie zalotnie moje rzęsy, ale nie będzie zostawiała grudek [grr]. Widzę tu produkt, który mam szansę dostać w swoim zaścianku [chyba]. Nieodporność na wodę nie będzie mi przeszkadzać, jeśli się nie osypuje.
OdpowiedzUsuńPS. Magia normalnie, jak fantastycznie błękit oczu współbrzmi z kolorem bluzki :)
Udało Ci się kupić korektor? bo jak coś mogę pomóc :)
UsuńCo do tuszu, ja polecam. To jest dobra maskara i nie, nie osypuje się. Dobrze trzyma się na rzęsach i choć mój materiał wyjściowy szału nie czyni, jestem zadowolona z efektu końcowego.
Wiedziałam, że żaden szczegół nie umknie przed Twoim okiem :))) Dziękuję :*
Tak, udało mi się :)
UsuńDzięki Wam miałam rozeznanie i chrapkę na kilka sztuk, ale kłopot pojawił się przy wynorze koloru. Wybrałam KOBO - sztyft i czterokolorowy kamuflaż. Z tej paletki trochę tłuściej jest, ale idzie wytrzymać, to w gruncie rzeczy jestem zadowolona. to najlepsze rozwiązanie przy moim - nie tylko jasnym, ale naprawdę nietypowym kolorze skóry [no co, nie każdy ma cerę z domieszką zieleni, niebieskości, czerwieni i lila ;P ]
Ooo - w takim razie przyjrzę się temu tuszowi! Twoje rzęsy mówią same za siebie, super, podoba mi się coś w tym stylu [rozumiem, że to właśnie ten MF masz na rzęsach] :)
Z odcieniem skóry nie będę się licytować, ale mam normalną karnację o brzoskwiniowym kolorycie plus zaczerwienienia i okresowo oliwkowe plamy :P Także wiem o czym mówisz Siostro :)))
UsuńTak, na rzęsach to właśnie ten MF. Warto spróbować, jest naprawdę dobry.
I tak sporo zabrałaś ;) Kiedy wybieram się gdzieś staram się maksymalnie wszystko okroić i zabieram naprawdę same podstawowe rzeczy. Pędzli często w ogóle nie zabieram. Jeśli podkład to w kompakcie i wtedy też nie muszę brać pędzla i nie martwię się że coś się wyleje :)
OdpowiedzUsuńU mnie inne produkty rządzą więc pędzel musi być ;) Podkładu w lecie w ogóle nie używam więc z kremami tonującymi nie ma problemu. Myślę, że każda z Nas szuka swojego złotego środka :)
Usuńja chyba biorę jeszcze mniej na wyjazdy :) choć to pewnie kwestia tego, że latam głównie do Polski, gdzie część rzeczy mam na miejscu, a jak coś, zawsze mogę kupić :) ograniczam się więc do minimalnego minimum :)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że wyjazdy do Polski rządzą się innymi prawami :) Zauważyłam, że wolę zabierać mniej bo nawet nie mam ku temu potrzeby. Natomiast typowe wakacje to już inna sprawa :D
Usuńnie wiem czy widziałas moje wakacyjne kosmetyczki;) jak jadę autem w podróż zabieram dużo więcej kosmetyków niż mi chyba potrzeba, ale jakoś nie mam parcia na ograniczanie sobie, w większośći to jednak zawsze próbki i miniaturki, chyba, że nie mam czegoś w małej pojemności albo wiem ,że muszę wziąć więcej wbo dużo mi tego schodzi;) makijażowo, stawiam na kredki , tusz, błyszczyk, podkładu nie zabieram i pozwalam skórze poodychać:)
OdpowiedzUsuńDo wyjazdu przygotowuję się dużo wcześniej gromadząc miniaturki, próbki ,... wracam z dużo lżejszą kosmetyczką:)
Na Helnkę dwufazę mam chęć :)
A makijaż ładniutki, podoba mi się kolor kredki bardzo:)
Myśłałam też o tych farbkach ale boję się , że nie bede umiała sobie taką brewkę umalować:)
Widziałam Twoje zasoby :) U mnie to nie tyle ograniczenie, co racjonalne podejście :P Głównie dlatego, że jadąc gdzieś tam nie przebywam w łazience więcej niż potrzeba i jesteśmy cały czas poza hotelem, czy innym miejscem noclegowym. Dlatego też nie odczuwam potrzeby zabierania więcej niż potrzebuję. Potrzeby bywają różne i dlatego też każda z Nas kieruje się innymi wytycznymi :)
UsuńDwufazę HR polecam, planuję zakup Chanel bo Marti ją bardzo chwaliła a do niej dostęp mam bez problemu. Szkoda, że oferta HR poza zasięgiem w UK :/
Aqua Brow i mnie przerażało, ale w rezultacie nie ma czego się bać. jest bardzo przyjemna w aplikacji.
Dziękuję :) bo teraz kończy się na tuszu do rzęs. Czekam na chłodniejsze dni :)
Sporo udało Ci się zabrać ;) Co do makijażu, to kreska w tym kolorze mnie zachwyciła. Zazwyczaj nie stosuję kreski, ale ta mi się bardzo podoba :) Chyba się na taką zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))) i namawiam. Uzależniona jestem od kresek :D
UsuńJejku, jak się podekscytowałam nowym postem :))
OdpowiedzUsuńCzytam sobie, oglądam. Cieszę się.
Aqua Brow wiem, że kupię w najiemniejszym kolorze tylko muszę trochę odłożyć funduszy i zorientować się kiedy będą dni vip coś tam coś tam.
Poza tym chciałam kupić peeling do ciała ten glinkowy z Sephory ;)
Ja nie podróżuję, ale ostatnio myślałam sobie o tym czego używać, bo zawsze mam zbyt dużo rzeczy na raz. Wiadomo, chyba nigdy nie jest tak, że czegoś nie zabrałam. Myślę jednak, że dzięki ogromnej ilości miniaturek, można żyć ;p
Spięłam palce i fruuu po klawiaturze :) Brakowało mi tego trochę :)))
UsuńSuper :* i dziękuję :)))
Myślę, że na pewno trafisz na dobrą okazję. Dni VIP brzmią dobrze. Jestem zachwycona tą niepozorną farbką a pamiętasz jak się machałam. Zupełnie niepotrzebnie.
Ten peeling jest świetny, szczególnie na takie upalne dni. Doceniam go coraz bardziej. Muszę skrobnąć o nim kilka słów :)
Nawet bez podróżowania dobrze jest mieć w torebce przydatne miniaturki. Dlatego sama coraz bardziej je doceniam.
Widzimy się w tygodniu, pogadamy na spokojnie :*
UsuńŚliczny letni makijaż :)
OdpowiedzUsuńChętnie pozytam o pudrze Lumene, bo nie miałam jeszcze nic z tej marki oprócz jakiegoś beznadziejnego toniku z wodą lodowcową [ chyba ;) ], a ostatnio same dobre słowa czytam :)
Jestem zdziwiona, że żel z Avene Cleanance Ci nie podszedł, dla mnie był świetny, porównywalnie do żelu Effaclar - ale moja skóa lubi takie mocne oczyszczanie, więc to może dlatego ;)
A co do maskary, to ja już wiem, że po wykończeniu Clump Defy i czegoś z Burżuja wrócę do zakręconej wersj 2000 Calories, czasem nie ma co kombinować i zmieniać co chwilę maskary ;)
Dziękuję :)))
UsuńMam słabość do Lumene, to jedna z firm, która została odkryta przeze mnie dawno temu i lubię do niej wracać. Nie wszystko mi pasuje, ale większa część jest godna polecenia.
Żel Avene jest skierowany do cery typowo tłustej, ja takiej nie mam i podejrzewam, że to jest podstawowy problem. Liczyłam, że nowa wersja będzie łagodniejsza, ale producent łączy tłusta i trądzikowa to chyba wyklucza, że wrażliwa :( No niestety. Lubię łagodne oczyszczanie, a szczególnie przy trądziku różowatym to jest bardzo ważne.
Z tuszami to tak chyba już jest, że ciągle szukamy św. Graala Przekonałam się, że coraz częściej wracam do marek/serii które gościły wcześniej.
Ależ proszę :)
UsuńZ Lumene mam plan kupić bazę pod makijaż, bo jest podobno świetna i wiele osób ją chwali. Rozważam ją i bazę mineralną z ArtDeco, sama nie wiem, co wybrać, masz może porównanie?
Rzeczywiście, to wszystko zalezy od skóry, ja mam mieszaną w stronę tłustej i pewnie dlatego tak polubiłam się z tym żelem.
Mnie jeszcze kusiła ta nowość od Max Factora w zielonym opakowaniu, nie pamiętam nazwy tej maskary, ale na pewno, wiesz, o kórej piszę ;) ale zawzięłam się i chcę wrócić do zakręconej 2000Calories :D
Miałam bazę pod makijaż Lumene, ale średnio byłam zadowolona. Ogólnie lubię tego typu produkty, ale widzę, że w tej materii wymagająca jestem. Ciekawe czy Ty będziesz zadowolona. Z Lumene najbardziej lubię bazę pod cienie. Faworyt od lat :D
UsuńWiem o której nowości mówisz, oglądałam w sklepie ale wybrałam sprawdzony tusz :D Nie miałam jakoś przekonania :P
ja kiedy gdzieś wyjeżdżam, zwykle zabieram troszkę więcej kosmetyków niż potrzebuję. ale mam do tego takie podejście, że wolę, żeby mi tam czegoś nie zabrakło ;)
OdpowiedzUsuńU mnie to zdecydowanie miejsca decyduje o zasobach :) No i nikt nie lubi jak czegoś zabraknie, szczególnie kiedy problem z zakupem na miejscu.
Usuńzawsze oglądając takie posty z kosmetyczkami 'wyjazdowymi' zastanawiam się, kiedy ich właścicielki znajdują czas na używanie tych wszystkich kosmetyków : )) Twoja i tak jest bardzo okrojona względem tych, które zdarzało mi się z blogosferze spotykać (zawartość: 3-4 palety Sleeka, dwa rodzaje peelingów, maseczki, 5 kremów, 6 lakierów do paznokci, zmywacz, etc.). Ja przyzwyczaiłam się do zabierania wielkiej torby kosmetyków, których i tak nigdy nie używałam, więc w tym roku stawiam na absolutny minimalizm i biorę tylko to, co naprawdę niezbędne, zwłaszcza, że limity bagażowe są niestety bezwzględne : )
OdpowiedzUsuńWiesz, wydaje mi się, że dużo zależy od miejsca w jakie się wybieramy :) Z drugiej strony to nie dla mnie takie zasoby :P Przykładowo teraz w ogóle nie brałam lakieru/zmywacza. Seche Vite daje mi swobodę, że przy takich warunkach mogę cieszyć się udanym mani nawet do dwóch tygodni. W końcu nie wykonuję żadnych prac itd.
UsuńCzytałam Twoją notkę, a przy bagażu podręcznym faktycznie limity są takie a nie inne. Jednak to wakacje i dobrze się nimi cieszyć a nie urzędować przed lustrem :P
Miłego pobytu w Londynie! :)))
zabieram zawsze sprawdzone produkty, których i tak o dziwo nie używam później, bo jadę na wakację aby w zasadzie odpocząc od wszystkiego ;) jedynie wieczorami, multum bronzera,wytuszowane rzęsy i nastawienie typu "slap it on and hoping for the best" ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWychodzę z podobnego założenia, wakacje są dla mnie :) Dlatego też nie widzę sensu spędzania iluś tam godzin w łazience czy przed lustrem.
Usuń:)
kurcze, kupiłabym Aqua Brow gdyby nie kosmiczna cena moim zdaniem ;) ale znów tyle osób zachwala ten produkt!
OdpowiedzUsuńTo może zacznij od tego żeby wziąć próbki, zobaczysz i ocenisz. Do tego Sephora ma dużo dobrych okazji do obniżek. Patrząc na efekt/trwałość/wydajność cena nie jest zbyt wygórowana.
UsuńSporo tego:) Ja zawsze cos zabieram a potem mniej uzywam. Ja z tego L'occitane shampoo i mask jestem bardzo zadowlona:) Troszke moze obciążac włosy ale dla mnie powiew swiezości:)
OdpowiedzUsuńWidzę tam Tigi:P
Tigi gości u mnie od kilku lat, bardzo lubię ten lotion.
UsuńU mnie obciążenie od razu dyskwalifikuje dany produkt, nie może być o tym mowy :P
Ja ostatnio chodzę praktycznie bez makijażu i mi awaryjnie wystarcza praktycznie tylko tusz ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poczytam u Ciebie więcej o Phyto, ciągle mnie ta marka interesuje. Teraz to zainteresowanie w ogóle odżyło za sprawą szamponu, który dostałam.
Makijaż jak zawsze bardzo mi się podoba, lubię takie połączenia kolorów :)
Doskonale Cię rozumiem, sama kiedy mam dobre okresy z moją cerą to odpuszczam całą resztę. Rzęsy, brwi i balsam do ust to żelazna podstawa :)
UsuńBędę pisać o Phyto, już trochę wyrobiłam sobie zdanie na temat marki. Niektóre rzeczy sobie chwalę, inne odpuszczam.
Dziękuję :*
kolejny wyjazd i kolejny raz mniej w kosmetyczce, tez tak mam:) wczoraj na jednodniowy wyjazd zabralam blyszczyk, filtr, wode termalna, lusterko, chysteczki i pensete:P
OdpowiedzUsuńTeż dobrze :) Widziałam w aktualizacji, ale ciągle coś mnie odciąga i nie mogę nic napisać. Wkrótce się poprawię :*
UsuńMam w głowie puder w kamieniu Lumene - z bazy jestem bardzo zadowolona, z kremu CC też ..resztki Hello Flawless na wykończeniu..także przede mną zakup..jednego z najbardziej podstawowych i najważniejszych dla mnie kosmetyków..
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię Chubby - tak jak piszesz- można używać bez lusterka, bez obawy, że będziesz mieć uśmiech a la clown :))
Koedukacyjny żel pod prysznic heihiha:))
Ciekawa jestem tego bossskiego zapachu olejku z Caudalie :)
Jaki masz kolorek Chubby?
Makijaż bardzo ładny a Ty wyglądasz promiennie i idę o zakład, że to nie o make up idzie:)) Buziale
07 Super Strawberry mam :)))
UsuńHihihi dobra jesteś :*
Lubię takie koedukacyjne produkty, zawsze to mniej taszczenia podczas wyjazdu, no :)
Z Lumene jest też świetna seria Natural Code, czy jakoś tak. Bez talku :)
Ja nie potrafię się tak ograniczyć ;P 3/4 kosmetyków zawsze leży nieużywana, ale muszę je mieć "na wszelki wypadek". To jest straszne....nie mogę się od tego odzwyczaić. Niby już przelewam do małych buteleczek i w jakiś sposób ograniczam ciężar, ale kolorówka wciąż stanowi problem.
OdpowiedzUsuńWszyscy w koło kuszą tym Aqua Brow, aż chyba obmacam przy następnej wizycie w drogerii. Chętnie przeczytam recenzję Synchroline RosaCure :)
Do recenzji to daleka droga :P ale na pewno napiszę kilka zdań bo warto a potem zobaczymy, bo będę chciała kupić.
UsuńIdź do Sephory i weź próbki. Może i Ciebie zachwyci :)
Ślinię się do Aqua Brow :). Ja ostatnio mam jakąś wyjątkowo leniwą fazę, bo stwierdziłam, że właściwie większość z tego, co używam w ogóle nie jest mi na co dzień potrzebne :D
OdpowiedzUsuńZachęcam do testów :)
UsuńCzasami i tak bywa. Znane jest mi to uczucie.
Ten cień różowy czy łososiowy (nie umiem go nazwać :P) wygląda super z fioletową kreską ;) Super połączenie. Kredka ma jakiś numer lub nazwę koloru? Bo muszę ją mieć ;)
OdpowiedzUsuńSą produkty do których jestem przywiązana, zwłaszcza pielęgnacyjne i obojętnie gdzie jadę muszę je ze sobą mieć, kolorówkę też biorę, ale tak samo jak ty ograniczam. Mimo że mam problematyczną cerę, to chcę by moja skóra też odpoczęła wiec na wakacje nigdy nie biorę podkładu, bliscy moja cerę saute widzieli, a tym co pomyślą ludzie staram się nie przejmować (ale tylko an wakacjach :P)
Cień nie jest jednoznaczny, będę go pokazywać niebawem. A kredka jest z Rimmela, mam już przygotowane zdjęcia i napiszę kilka słów o niej. Seria Scandaleyes. Nie pamiętam numerka teraz, ale jest tylko jeden fiolet.
UsuńSaute potrafię wychodzić z domu normalnie, ale jednak makijaż zakrywa to i owo :) Z drugiej strony mam wrażenie, że w UK jest dużo większy luz.
Poshe jeszcze nie próbowałam, nie wykluczam, że jak go kiedyś dorwę, to będę testować : )
OdpowiedzUsuńPewnie, dorzuciłam zdjęcie składu do posta :D Miałam to zrobić na koniec, ale wyleciało mi z głowy - dzięki za przypomnienie! : ))
Dziękuję za info :)
UsuńKiedy podróżuję, to kolorówkę ograniczam do minimum:) Stawiam na puder, podkład mineralny oraz pomadkę ochronną:) Więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Kiedyś zabierałam ze sobą cały majdan, z którego w ogóle nie korzystałam. Na szczęście wyciągnęłam odpowiednie wnioski. Podczas wyjazdów jest tyle atrakcji, że nie mam czasu na wykonanie makijażu:)
OdpowiedzUsuńNatomiast w przypadku pielęgnacji staram się odlać ulubione kosmetyki do niewielkich słoiczków:) Mam wybredną skórę, w związku z tym staram się nie eksperymentować;) Po co psuć sobie nastrój wysypem nieprzyjaciół czy suchą, pękającą skórą:)
Mam wrażenie, że im robię się starsza tym bardziej dostrzegam więcej spraw, które są mało istotne. Dlatego też wakacje to wakacje :)
UsuńNie lubię eksperymentować z pielęgnacją, sensacje z cerą na urlopie to ostatnie czego bym sobie życzyła. Dlatego też w pełni Cię rozumiem :)
Ładny make up:)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj staram się brać malutką ilość kosmetyków. Zawsze jak mi czegoś zabraknie to mogę dokupić. A przede wszystkim zabieram ze sobą właśnie różne próbki:) Z kolorówki też biorę malutko rzeczy,bo na wakacjach wolę biegać po mieście i zwiedzać niż siedzieć przed lustrem:P
Dziękuję :)
UsuńWidzę, że mamy podobne podejście :D
Muszę wypróbować Lumene Matte Harmony, czuje się skuszona jego działaniem i nieobecnością talku, Chubby Stick od samej premiery mnie kusi, na Twoich ustach wygląda obłędnie, chętnie zapoznam się z nimi osobiście :)
OdpowiedzUsuńMakijaż piękny, śliczne " oko " :)
Miłego dzionka Hexx
Puder polecam :)
UsuńChubby Stick to bardzo udana formuła, mam też wersję Intense ale niestety to już nie to samo :( Zawiedziona jestem, bo mogłam kupić coś innego. No trudno.
Dziękuję :*
Nie umiem zabierać próbek :P Jedynie jadąc np. na Wyspy Kanaryjskie biorę miniaturki (jeśli chodzi o włosy i ciało, bo do twarzy ciężej mi kupić coś dobbrego) bo wiem, że tam 1/2 dnia kupię coś ciekawego. A bez sensu wozić ze sobą coś w dwie strony i mieć jeszcze więcej nadbagażu.
OdpowiedzUsuńKolorówki biorę mało podstawową ilość, kiedyś brałam więcej cieni myśląc że 'poszaleje' teraz wystarczy mi poczwórna paletka i 2 małe, pojedyncze cienie.
Sama wolę zabierać większość rzeczy ze sobą, choć wiadomo, że od miejsca wiele zależy. Niestety takie zakupy na miejscu nie do końca się sprawdzają, szczególnie jeżeli chodzi o nowości. O czym sama się przekonałam... :D
UsuńJa zwykle biorę jeszcze mniej :D Do ciała jakiś balsam, żel pod prysznic, do włosów zwykle tylko szampon, a z kolorówki podkład, jakiś błyszczyk, szminkę, róż i mascarę :D Inaczej by mi się ciuchy nie pomieściły, a ich zawsze biorę dużo XD
OdpowiedzUsuńZ ubraniami na całe szczęście nie mam problemu, coraz mniej niepotrzebnych rzeczy zabieram :)
Usuńsynchroline miałam próbki też kremu na przebarwienia i świetnie sobie radził z moimi przebarwieniami po trądziku, szkoda, że te kosmetyki raczej są słabo dostępne:/
OdpowiedzUsuńrozpędziłam się i zapomniałam dodać, że makijaż mocno mi się podoba! takie zestawienie kolorystyczne lubię też u siebie
UsuńDziękuję :*
UsuńSzalenie polubiłam siebie w takiej kolorystyce.
Mówisz, że taki problem z zakupem? Szkoda, bo to dość ciekawa firma.
Bardzo inspirująca notka! Cieszę się, że pokazałaś to, co ze sobą miałaś na wyjeździe, powoli myślę już, co spakować na swój urlop we wrześniu (jestem maniaczką planowania) i oczywiście chciałam to pokazać na blogu, teraz zastanawiam się, czy Twój podyktowany czasem wybór pokazania zawartości kosmetyczki już po powrocie nie jest lepszym wyborem. Pewnie nie wytrzymam i pokażę moją przed, ale taka ocena już po wyjeździe jest bardzo przydatna.
OdpowiedzUsuńZestaw naprawdę minimalistyczny, a zarazem rozsądnie dobrany. Prócz jednak kilku "mini wpadek", jak np. z tym kremem pod oczy, widać że kolejny raz się okazuje, że potrzebne jest nam znacznie mniej, niż się wydaje. Ja mam w zwyczaju pakować dużo, za dużo i w tym roku postanowiłam spakować się w 100% rozsądnie. Wziąć wszystko, co niezbędne, ale kierować się minimalizmem. Nie ma, co się oszukiwać, na urlopie ma się na ogół lepsze rzeczy do roboty, niż przesiadywanie godzinami w łazience :)
Twoja dość skromnych rozmiarów, zawartość kosmetyczki, pokazuje że da się być minimalistką, bez rezygnowania z dbania o siebie w 100%. Ostatnio pojawia się sporo postów w tej tematyce i muszę przyznać, że niektóre mnie przerażają, jeśli chodzi o ilość zabieranych kosmetyków. Nie chcę być źle zrozumiana, niech kto chce zabiera cały kufer i mi nic do tego, nie chcę tego źle komentować, tylko pozwoliło mi to zrozumieć, że wcześniej wcale nie byłam taką "przepakowywaczką", jak mi się zawsze wydawało sądząc po rozmiarach mojej kosmetyczki :)
Do mojego wyjazdu jeszcze prawie półtorej miesiąca, a ja już nie mogę się doczekać kiedy będę pakowała moje kosmetyczki (w tym roku debiut mojego pomysłu ze zdublowaną kosmetyczką z pielęgnacją) i przelewała kosmetyki do buteleczek... Zdecydowanie lubię kosmetyczne pakowanie, nie znoszę ubraniowego! Ale i w tej kwestii w tym roku rewolucja, zobaczymy jak to wyjdzie. A może Ty masz Asiu jakieś rady dotyczące pakowania ubrań? W sieci wbrew pozorom ciężko o takie praktyczne informacje, większość dziewczyn albo pokazuje konkretnie, co spakowało, bez wspomnienia czym się kierowały itp. lub znów znajduję porady dotyczące zupełnie innego kalibru wycieczek, typu 3 miesiące po Europie :) A jak się spakować na taki zwykły, rekreacyjny wyjazd, to już dla mnie sztuka trudna :)
O mamo, cóż za wypracowania, nawet nie zauważyłam, że się rozpisałam, jak wariatka! Ja to się jednak potrafię streścić w formie :)
UsuńZostawiłam sobie Ciebie na deser :) a tak poważnie, to chciałam skupić na wypowiedzi. Lubię Twoje długie i treściwe komentarze. I to bardzo!
UsuńZe mnie aż taka maniaczką planowania nie jest, lecz lubię wiedzieć czego się spodziewać i co mniej więcej może mnie interesować.
Stawiam na proste i uniwersalne rozwiązania. Nie bardzo widzę siebie z majdanem kolorówki i pielęgnacji. To nie dla mnie. Zresztą nawet podczas pobytu w Polsce to czas spędzany przed lustrem był znikomy. Wolałam ten czas inaczej spożytkować :)
Post w sumie miał się pokazac przed wyjazdem, ale czasu brakło i stąd takie podsumowanie, które pokazuje mi jeszcze lepiej jaka jest relacja pomiedzy potrzebami a potrzebami :P
Hm, a to mnie zaciekawiłaś :) Nie wiedziałam, że kogoś może interesować co pakuję w kwestii garderoby itd.
Z ciuchami to wszystko zależy od okazji/pory roku i czasu pobytu. U mnie jest tak, że zawsze muszą być dwie pary butów. To podstawa. Do tego dżinsy, też dwie pary :) na co dzień chodzę w spodniach więc problemy typowo kobiece są mi obce :P Do tego kilka koszulek, jedna czy dwie bluzki bardziej wyjściowe. Bluza lub sweter rozpinany, koniecznie :) No i lekka kurtka, lub coś cieplejszego w zależności od pory roku.
na co dzień stawiam na luz i wygodę. Jeżeli ma być jakaś oficjalna okazja to wiadomo, że do tego buty i kopertówka ew. jakiś szal.
U mnie z ubraniami panuje minimalizm. Nie sądzę abym była dobrym źródłem pomocy :)
W razie pytań postaram się pomóc :)
To dobrze, że lubisz, bo ja czasem mam jakiś słowotok i nieodpartą potrzebę podzielenia się moimi przemyśleniami ze światem i to w całości, bez streszczania się :D
UsuńWłaśnie minimalizm to to, do czego dążę, w wielu kategoriach mojego życia. Metodą prób i błędów wiem, że jest to coś, co gwarantuje mojej nerwowej naturze spokój, a i z praktycznego punktu widzenia się bardzo sprawdza! Mam zrobioną wstępną listę, co chcę spakować i jest zbliżona do tego, co napisałaś, jedynie nieco bardziej rozbudowana, ale jedynie o parę elementów, więc chyba idę dobrym tropem :) Planuję tak wcześnie, bo robię wielkie porządki w szafie i co prawda mam nadzieję, że uda mi się sprzedać choć część rzeczy na eBay, ale jak nie to w worek do Charity i bez sentymentów chcę zobaczyć wiatr hulający w szafie i uzupełnić w końcu porządnie garderobę stosownie do rozmiaru i mojego wieku ;) Pretekst wakacji jest do tego idealny :)
Z kolorówką wydaje mi się, że również opracowałam piękne minimum na wyjazd. W razie czego pożyczę coś od mamy, ale tak naprawdę wiem, że na wyjeździe mam na ogół jedynie czas na pięciominutowy makijaż, który w dodatku musi przetrwać cały dzień, więc trzeba postawić na proste rozwiązania i pewniaki. Ciągle nie kupiłam tej nieszczęsnej bazy, ale za to zdecydowałam się na próbę zastępcy mojej paletki cieni L'oreal i na podstawie jednego zdjęcia w internecie, bo nie było u mnie testera tego koloru, zamówiłam sobie z tej ich nowej serii, co sama masz tę Disco chyba i Nude Lingerie - Absolute Taupe. Jestem strasznie jej ciekawa :)
Doskonale Cię rozumiem bo w moim przypadku bywa podobnie i jak załapię fazę oraz mam czas to mogę tak długo :))) Poza tym to chyba o to chodzi, nie? żeby dzielić się własnymi przemyśleniami.
UsuńPrzekonałam się już nie jeden raz, na wyjazdy wszelkiej maści minimalizm jest najlepszy. To sprawdzony sposób.
Zrób porządki, to zawsze dobrze robi i dodatkowo motywuje. Wolę kupować mniej, ale lepiej i bardziej w sposób przemyślany. Często też przewertuję sklepy online, zapiszę zdjęcia a potem przystępuje do wizualizacji i sprawdzenia zawartości szafy od butów po torebki. To pomaga :D
Nude Lingerie jest świetna a raczej była, bo... zdenkowałam ją :D Miałam kupić kolejną, ale postawiłam na MUG a pzry okazji wpadło coś jeszcze, niebawem pokażę co :D
Z bazą powiem tak, jeżeli nie posiadasz cieni o suchej konsystencji to kup tą, którą planowałaś lub Lumene. Wiem, ze interesowałaś się Grashką i ona nie jest zła, ale pod konkretną formułę cieni. Dobrze byłoby przejrzeć zasoby a przecież L'oreal nie jest suchy. Disco Smoking chyba tak się nazywa jak dobrze pamiętam. Udany zestaw i można po niego sięgnąć i na dzień jak i na wieczór. Te cienie są przyjemne w obsłudze, ponieważ makijaż przy ich pomocy odbywa się raz dwa :) Powinnaś być zadowolona. Daj znać potem :)
Zawsze tak jest, albo się weźmie za dużo albo za mało ;] Nigdy nie da się ustrzelić tak w sam raz. Między innymi dlatego Ciebie prosiłam o zakup tej paletki KIKO, mam nadzieję że tylko ona mi wystarczy podczas wyjazdów.
OdpowiedzUsuńCo do żelu z Avene to też nie byłam z niego zadowolona. Co do LE RT to poszłam za Twoją radą i faktycznie lepiej się nimi nabiera cięższe konsystencje,ale cały czas mi coś w nich nie gra. Rozkminiam co...
Te pędzle nie są idealne, niestety.... Ale postanowiłam nie poddawać się :D
UsuńPamiętam, że jak sięgnęłam po ten żel z Avene to na Wizażu same zachwyty były a u mnie zonk. Teraz nowa formuła i jeszcze gorzej, a wydawało mi się, że będzie łagodny....
Wydaje mi się, że paleta naprawdę Ci się spodoba :) Już sam wygląd na plus, co w KIKO jest rzadkością ;)
Podobne wygląda moja zabierana na wyjazdy kolorówka - najwięcej miejsca zajmują pędzle! Poza tym też podróżuję z miniopakowaniami, próbkami, odsypkami i odlewkami. Lubię mieć kosmetyki w podręcznym bagażu, a zawsze muszę mieć tam ze sobą inne rzeczy, które też dużo ważą... W efekcie czasem mam podręczny bagaż cięższy niż główny ;-P).
OdpowiedzUsuńBędą zdjęcia ze Szkocji? ;>
Będą zdjęcia :) Muszę się jednak uporać z uporządkowaniem ich, bo jest tego sporo.
UsuńPrzyznam, że bardzo rzadko zabieram kosmetyki do podręcznego. Sporadycznie coś mam przy sobie, bazuję raczej na rzeczach, które mogę ze sobą mieć a reszta załogi w walizce :))
Przymierzam się do zakupu tych farbek do brwi MUFE, zachwyciły mnie po testach naręcznych :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to bardzo udany produkt :)
UsuńMUFE ma swoje "5 minut", zdecydowanie. Jak na razie nie słyszałam żadnej złej opinii na temat tej farbki! A to rzadko się zdarza :)
OdpowiedzUsuńW kwestii wyjazdowej kosmetyczki, to ja akurat jestem bardzo praktyczna i dobrze mi z tym - za każdym razem oddycham z ulgą, kiedy widzę babeczki dźwigające swoje przepastne wakacyjne torby :)
Wiesz, minusy widzę i nie będę owijać w bawełnę :P ale jest ich dla mnie samej zdecydowanie mniej. Na pewno będę pisać o Aqua Brow za jakiś czas. Wolę ją dobrze poznać i wypróbować w każdej możliwej kombinacji :) Natomiast na teraz, po kilku tygodniach używania wiem, że nic lepszego nie miałam.
UsuńOj nie, nie dla mnie takie bagaże :)))
Ja latem zawsze minimum, szczególnie kiedy upał, bo zaraz wszystko spłynie :)
OdpowiedzUsuńW takie dni to norma :) aczkolwiek wiem, że niektórzy wolą inaczej :)
UsuńJa z każdym kolejnym wyjazdem też zabieram coraz mniej produktów, chociaż widzę, że ilość ta zaczyna się powoli stabilizować. Mam nadzieję, że niebawem znajdę optimum, które pozwoli mi godnie przetrwać poza domem, nie przeładowując przy okazji mojego bagażu :D
OdpowiedzUsuńWcześniej już pisałam, że lubię zabierać ze sobą próbki, albo jakieś miniaturki - jeśli chodzi o pielęgnację, chociaż w ważnych kosmetycznych kwestiach stawiam na sprawdzone kosmetyki, bo ewentualne rozczarowanie na wyjeździe trudno mi przełknąć, z racji, że nie lubię po takowym biegać po sklepach i kupować tego, co się pod rękę napatoczy.
A co do arsenału, który tutaj pokazałaś, to ja z kolei, wszem i wobec polecam ten żel z Avene, spośród całej gamy drogeryjnych produktów tego typu, sprawdził się u mnie najlepiej :) Używałam również szamponu z L`Occitane - u mnie kompletny niewypał - plątania moich wypadających włosów, niestety, nie zniosę. Chaosu po jego zastosowaniu żadna odżywka nie była w stanie opanować :(
Aha! (Tyle tu interesujących mnie zagadnień, że ciężko mi w jakimś ładzie o nich napomykać :D) Zwróciłam też uwagę na puder z Lumene (już teraz czekam na jego recenzję). A korzystając z okazji :D - wypatruję również kilku słów o pudrze z Korres, o którym kiedyś wspomniałaś. Niebawem będę żegnać mojego aktualnego towarzysza w tej kategorii i do tej pory brałam pod uwagę właśnie tę sztukę :)
Liczę, że i u mnie zapanuje taka faza :) Bo do tego dążę z każdym wyjazdem także trzymam kciuki :)
UsuńU mnie jest taka tendencja, że chomikuję miniaturki/próbki głównie tego, co lubię i używam. Rzadko zabieram coś nowego, wyjątkiem był fatalny olejek Lierac, Phyto i L'occtine. Z drugiej strony w domu nie chciało mi się ich zużywać... No i mam za swoje ;)
Kupić na miejscu mogę żel lub szampon. Co do reszty lepiej nie....
A widzisz! ale mamy inne cery i już powyżej z Magdą pisałyśmy, że na pewno TO ma znaczenie :) Sama się rozczarowałam, bo liczyłam na łagodne działanie, które nie nastąpiło. Bywa i tak, ryzyko wpisane w obrazek :)
Korres już mi się kończy i wydaje, że od marca to dobry czas by spiąć się i napisać coś więcej :) Lumene zasługuje na uwagę, bo nie dość że udana paleta kolorów, to puderniczka z lusterkiem. To lubię :) do torebki idealny.
A jaki to towarzysz jest teraz żegnany? :)
Żegnać będę ZAO właśnie, chociaż to za jakąś chwilę, więc mam jeszcze moment na wybór.
UsuńMój ulubiony puder matujący już mam - Blot Powder. Testowałam już niezliczoną ilość produktów tego typu, ale ten z MAC zdecydowanie najlepiej się u mnie sprawdza. Tyle, że nie mam do niego dostępu, a przepłacać o kilkadziesiąt procent podczas internetowych zakupów nie lubię, więc daję sobie na wstrzymanie, aż nie otworzą salonu u mnie w mieście (co ma, na szczęście, niebawem nastąpić).