W połowie maja KLIK! Prezentowałam swoje zakupy oraz wrażenia związane z ZAO Make-up Organic. Niestety nie były to zachwyty, kosmetyki nie
wpisały się w moje potrzeby oraz oczekiwania. Nie kryłam swojego rozczarowania,
ale to był mój wybór i mogłam mieć jedynie do siebie pretensje. Tak bywa...
Spotkała mnie za to potem pewna niespodzianka. Mianowicie odezwała się do mnie firma
Biolander, gdzie też robiłam wcześniej zakupy. Wiadomość utrzymana w przyjaznym
tonie oraz pełne zrozumienie dla mojego rozczarowania była czymś nowym. Bo ile
firm tak naprawdę interesuje się Naszymi odczuciami? W każdym razie została
złożona mi propozycja wypróbowania różu, o którym wspominałam podczas
rozważania ponownego zakupu z ZAO. Pomyślałam, że dlaczego nie;) I nie, nie
było potraktowane to rzekomą łapczywością. Róż
323 interesował mnie ze względu na swój kolor. Rzadko spotykana kolorystyka, czyli chłodny róż z fioletowymi tonami stanowił
potencjalnie udany strzał. Zbliżał się akurat czas mojego pobytu w Polsce,
więc zgodziłam się. Po sprawnej wymianie e-maili przesyłka szybko znalazłam się
w moim rodzinnym domu i już czekała na mnie.
Nie muszę mówić, że byłam bardzo ciekawa jak faktycznie będzie prezentować się odcień
różu, nie zapominając, o jakości. Co prawda Biolander odpowiedział na moje
wszystkie pytania oraz dostarczył „real foto”, ale zawsze to inaczej, kiedy
możemy poczuć produkt w dłoni?)
Oto, co producent ma
do powiedzenia w kwestii różu:
Wymodeluj swoją twarz i dodaj jej zdrowego blasku i
naturalnych rumieńców za pomocą różu do policzków ZAO. Prawdziwe ostateczny
szlif różem jest częścią podstawowego
makijażu, który natychmiast poprawi wygląd twarzy, podkreśli urodę.
To, co mi się podoba w tym kolorze to fakt, że niesamowicie
ożywia twarz. Sięgam po niego regularnie i używałam w różnych
sytuacjach/kombinacjach gdzie finalnie uzyskałam efekt promiennej cery.
Czy jesteś zwolenniczką naturalnego makijażu, czy
bardziej wyrafinowanego, róż ZAO zaspokoi wszystkie Twoje pragnienia!
Podobnie jak wszystkie nasze kosmetyki w pudrze, róż nie
zawiera talku.
Nie należę do ortodoksów w tej kwestii, ale lubię kosmetyki
bez talku i pomyślałam, że to będzie idealny produkt nie tylko w okresie, kiedy
borykam się z moim wysypem związanym z trądzikiem różowatym, ale i na czas
uśpionej, zaleczonej skóry.
Połączenie rzemiosła z nowoczesnością. Oryginalna obudowa
Różu wykonana jest lakierowanego bambusa, dla udoskonalenia oferty, puder jest
zapakowany w bawełniany woreczek, dla lepszej ochrony tego prawdziwego cudu.
Dzięki swojej doskonałej prezentacji, gama produktów ZAO idealnie nadaje się na
prezent.
Opakowanie dla mnie średnio praktyczne, tutaj zdania nie zmienię, ale paleta
magnetyczna z Inglota rozwiązuje problem. Wkład można wyciągnąć. O ile w domu
trzymam go w oryginalnym opakowaniu to tak na wyjazd, czy inne okazje wędruje
do palety.
Biorąc pod uwagę opakowanie i woreczek, faktycznie nadaje się na prezent. Jednak czy
chciałabym komuś zrobić tego typu niespodziankę? Sama nie wiem.... Musiałabym
wiedzieć, że dana osoba bazuje na kosmetykach tego typu i lubi się z ZAO.
Ze strony sklepu
pochodzi pełen skład i opis INCI.
Skład (INCI): MICA, ZEA MAYS
STARCH (ZEA MAYS (CORN) STARCH), SQUALANE, SILICA, ZINC STEARATE, AQUA (WATER),
LAUROYL LYSINE, THEOBROMA CACAO SEED BUTTER (THEOBROMA CACAO (COCOA) SEED
BUTTER)*, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER (BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER)*, CI
77820 (SILVER), GINKGO BILOBA LEAF EXTRACT, HAEMATOCOCCUS PLUVIALIS EXTRACT,
THEOBROMA CACAO SEED EXTRACT (THEOBROMA CACAO (COCOA) SEED EXTRACT), BAMBUSA
ARUNDINACEA STEM POWDER, ALCOHOL, ILEX PARAGUARIENSIS LEAF EXTRACT*,
MALTODEXTRIN.
MOŻE ZAWIERAĆ +/-: CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77491
(IRON OXIDES), CI 77492 (IRON OXIDES), CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77742
(MANGANESE VIOLET), CI 77007 (ULTRAMARINES).
* : Pochodzi z uprawy biologicznej.
Lista składników: Mika, Skrobia kukurydziane*, Stearynian
cynku, Skwalan, Krzemionka, Woda, Lauroilo lizyna, Masło kakaowe*, Masło Shea (
Karite )*, CI 77820 Sproszkowane srebro, Ekstrakt z liści Gingko Biloba,
Ekstrakt z alg Haematococcus pluvialis, Ekstrakt z nasion Kakao, Mikronizowany
proszek bambusowy, alkohol, Wyciąg z liści herbaty paragwajskiej - Yerba Mate*,
Maltodekstryna.
Może zawierac + / - : CI 77891 [ dwutlenek tytanu ], CI
77491 [ tlenek żelaza ], CI 77492 [ tlenek żelaza ], CI 77499 [ tlenek żelaza
], CI 77742 [ mangan fioletowy], CI 77007 [ ultramaryna ].
Waga : 9 g/78zł
Wkład : Tak.
Składniki naturalne : 100% Składniki biologiczne : 10%
minimum
Certyfikat : Kosmetyki ekologiczne i biologiczne
certyfikowane przez ECOCERT : http://cosmetiques.ecocert.com.
Tyle słowem wstępu. Przechodzę do konkretów.
Pierwsza sprawa
zapach. I tym razem jest on wyczuwalny, ale dużo mniej niż poprzednio. Taki
już urok. Na szczęście formuła samego różu jest przyjemna. Dobrze sprasowany,
lecz brak mu jedwabistości. Czuje się pewną toporność w konsystencji,
kredowość. Dość trudne do opisania wrażenie. Jestem przyzwyczajona do
jedwabistej konsystencji. Tym razem jest inaczej. Nie wiem, czy każdy będzie
zadowolony z tego typu formuły, ponieważ aplikacja nie polega na muśnięciu
pędzlem, lecz budowaniu koloru. I to właśnie ze względu na strukturę. Do tej pory matowe róże, które miałam w
swoich zasobach nie posiadały tak mocno odczuwalnej „toporności” podczas
nakładania. Chodzi oto, że łatwo o plamy jeżeli nie dobierzemy dobrego
pędzla. Poza tym od pierwszego kontaktu ze skórą trudno o korektę, kosmetyk
stapia się momentalnie ze skórą. Trwałość to jego atut!
Jest dobrze
sprasowany i nie wpływa to na walory użytkowe. Jeden ruch pędzlem i mamy
wymaganą ilość produktu. Nie jest twardy, ani zbity co czasami się zdarza i bardzo
nie lubię takich konsystencji. Podczas użycia nie pyli co mile mnie zaskoczyło,
wydaje się suchy ale subtelnie „rozsypuje drobinki pyłu”. Trudno to nazwać
słowami, ale to moje wyobrażenie :)))
Do samego końca nie
potrafię sprecyzować, czy to wada lub atut;) Początki były trudne z czasem
nauczyłam się go obsługiwać;)
Za to kolor oraz
poziom jego pigmentacji zasługuje na uwagę. Wystarczy jednorazowa aplikacja
z pędzla i nabieramy odpowiednią ilość. Nasycenie łatwo stopniować, ale zalecam
ostrożność. Pozornie kolor jest niewinny
i przyjazny, tylko pozornie, ponieważ wszystko zależy od używanego pędzla.
Nie traktuję tego, jako wady, lecz w pierwszym kontakcie kolor wydał mi się
bardzo bezpieczny: D
Dobranie pędzla nie jest problemem, idealne jest tutaj gęste
i puchate włosie ewentualnie w pędzel w stylu duo-fiber.
Pokazana próbka
koloru została przygotowana na potrzeby ukazania samego odcienia i nie
sądzę aby ktoś nakładał róż w takiej ilości jak jest to pokazane w pierwszej
kolejności. Tuż obok to już standardowa
aplikacja plus roztarcie. Celowo o tym wspominam, bo czasami mam wrażenie,
że nie do końca niektórzy rozumieją funkcję próbki koloru :P
Kolor. Był dla
mnie magnesem. Dlaczego tak mało na
rynku jest różowych odcieni w chłodnej tonacji z domieszką fioletu? Dla
mnie, osoby, która boryka się z naczynkami i trądzikiem różowatym tego typu
kolory są niczym zbawienie. Nie podkreślają zaczerwienienia na skórze i nawet w
obliczu zmian trądzikowych mogę z powodzeniem po takowy sięgać.
Jak widać na
zdjęciach nie należę do grupy osób z nieskazitelnym licem :P Ale dlaczego
problemy skórne mają mnie ograniczać w makijażu? Co prawda unikam pewnych
dodatków, zostawiam je sobie na okresy kiedy moja cera ma dobre dni, choć
takowych mało to już pogodziłam się z tym faktem.
Tutaj za to róż po
ok. 10h i jak widać jest nadal na swoim miejscu pomimo, że czoło błyszczy
mi się niesamowicie.... Musiałam użyć lampy, bo światło zanikało coraz
bardziej.
Najważniejszy jest dystans do siebie :)
Kolejny atut. Róż
jest matowy, pomimo zawartości miki na skórze nie uświadczymy widocznych drobinek. Dla mnie to ważne! Lubię róże
z dodatkami, ale tak jak cenię sobie matowe bronzery, tak też lubię mieć matowe
róże w swoich zasobach.
Najważniejsza cecha
moim zdaniem, która wprawiła mnie w zdumienie to trwałość. Jest niesamowita! Róż
na mojej skórze trwa nienaruszony przez cały dzień i nie ma znaczenia, czy
skóra była dobrze przygotowana, czy też nie. Wiadomo, że w ciągu dnia
gdzieś tam, jakoś dotykamy twarzy rękoma i w różnych okolicznościach produkty
ścierają się. To normalne. Tutaj róż jest na miejscu, nie ciemnieje, nie
zmienia swojego odcienia. Od początku do końca zachowuje się tak samo.
Z tego produktu
jestem zadowolona, daje mi swobodę i posiadam kolor, który pasuje mi pod
każdym kątem. Co prawda konsystencja nie jest do końca tym, czego oczekuję od
kosmetyków kolorowych, ale przymykam oko. Raz, że do tej pory wymarzony odcień
różu w takiej tonacji miałam tylko z firmy mineralnej Lumiere i jest on w
sypkiej postaci a tutaj jest sprasowany. Dwa, że matowe wykończenie i trwałość
są dla mnie ważniejsze niż detale opakowania i zapach.
Kiedyś myślałam, że
jestem różo-maniaczką :P, ale po przejrzeniu własnego zbioru doszłam do
jednej konkluzji- wybieram zbliżone
kolory. Rzadko decyduję się na szaleństwo, stawiam na odcienie dopasowane do swojego typu urody. No i druga
kwestia, przez ostatnie lata zdążyłam
zużyć do końca raptem kilka sztuk.... A zbieractwa nie uprawiam: P
W obliczu wszystkich
za i przeciw stwierdzam, że dobrze dobrany róż podobnie jak i bronzer
potrafią czynić cuda z naszą twarzą. Warto próbować/starać się/uczyć nakładać
róż i cieszyć się efektem końcowym. Sama cały czas ewoluuję w tym kierunku i
nie zrażają mnie drobne niepowodzenia :P
Co więcej - dobrze
dobrane kolory stają się naturalnym uzupełnieniem codziennego makijażu. Nie
wyobrażam sobie tego zabiegu bez kapki różu a wybór odcienia czy formy należy
wyłącznie od nas :)
Tak, róż sprawdził się,
ale nie kupiłabym go sama. Wybrałabym wkład, który kosztuje 29, 50
zł i uważam, że tyle jest warty. Nie spodziewałam się, że Biolander przyśle mi
pełnowartościowy produkt, więc to plus dla sklepu. Jednak rodzi się pytanie,
czy gdybym nie prowadziła bloga i nie napisałabym o swoich wrażeniach,
negatywnych swoją drogą po zakupach to czy mogłabym liczyć na takie samo
podejście firmy? Tak wiem, to naiwne pytanie, ale chcę Wam pokazać, że doceniam
gest, który przecież nie jest czysto bezinteresowny. Nie bardzo miałam ochotę
wydać kolejne 100zł na zakup w ciemno. Tamte zakupy stały się totalnym
niewypałem. Cień powędrował do pewnej osoby a puder leży gdzieś porzucony....
Dlatego też oferta była kusząca biorąc pod uwagę kolorystykę.
Jeżeli tylko kolor
zostanie w sprzedaży, to na pewno do niego wrócę w postaci wkładu.
Natomiast nie zmienię zdania, co do
wrażeń, które zostały po kontakcie z ZAO. Więcej poznawać nie chcę i nie
zamierzam. Róż, był brany pod uwagę i wpasował się w moje potrzeby. Czy mogę go polecić? Jeżeli któraś z
Was ma takie same wymagania/oczekiwania to jak najbardziej. Szczególnie, że
wkład ma cenę w bardzo przyjaznej cenie:)
Czy któraś z Was
zdecydowała się na zakupy z ZAO? Jestem ciekawa wrażeń innych osób,
szczególnie nie związanych z tzw. współpracami.
Pozdrawiam :)
bardzo ładnie w nim wyglądasz ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam matowe róże ;)
Dziękuję :)))
UsuńZaczynam coraz bardziej doceniać matowe róże :) Masz jakieś swoje ulubione typy?
Ładny;) Chociaż ja wolę ciemniejsze róże;)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że kolor każda z Nas dobiera do własnych potrzeb :)
UsuńW opakowaniu kolor bardzo mi się podoba, natomiast na twarzy już niekoniecznie, jest zbyt fioletowy, jak dla mnie. Jednak Tobie bardzo w nim do twarzy :)
OdpowiedzUsuńZależało mi właśnie by pokazać te fioletowe tony :) Dobrze, że się udało :)
UsuńCo do koloru, wiadomo każda z Nas wybiera inną tonację. Ja żałuję, że tak mało firm wypuszcza właśnie takie odcienie.
Dziękuję :)
piękny kolor! ta nuta fioletu jest odpowiednio widoczna :)
OdpowiedzUsuńja z różowymi różami raz się lubię a raz nie.. chyba zależy od dnia :) choć mam kilka sztuk, różówych, które uwielbiam niezależnie od okoliczności :)
Marti, cały czas za mną chodzi jeszcze Macowy róż Coygirl, ale nie wiem czy tam fiolet jest tak samo widoczny. Masz może porównanie?
UsuńRacja, nie zawsze różowe tony są dobre.
moim zdaniem są widoczne te fioletowe tony :) a najlepiej sama sobie na żywo obmacaj, żebyś miała pewność, że to to czego szukasz :)
UsuńJa jeszcze nie miałam okazji próbować kosmetyki ZAO :) Bardzo mi się podoba odcień tego różu :) Do twarzy Ci w nim ;) Ślicznie!
OdpowiedzUsuńWiesz, firma jest specyficzna i jeżeli masz dostęp do stacjonarnego sklepu Biolandera to wybierz się :) Zdecydowanie polecam przyjrzeć się testerom, bo zakup w ciemno nie jest dobrym rozwiązaniem. Sama wyrzuciłam kasę w błoto....
UsuńJa jakoś zawsze wybieram róże typowo jasno różowe albo wpadając w brzoskwinię, bo mam wrażenie, że takie kolory mi najbardziej pasują. Ich na szczęście jest pod dostatkiem na sklepowych półkach :) Za to najczęściej mają drobinki, a ja z drobinkami niezbyt się lubię, bo zawsze mam wrażenie, że mi migrują po twarzy i dlatego szukam matowych produktów, które, wbrew pozorom, najłatwiejsze do znalezienia nie są ;)
OdpowiedzUsuńTen róż ma całkiem ciekawy kolor i aż zaczęłam się zastanawiać, czy i mi by taki pasował ;)
Jednak skoro brak czasu na poprawki, bo wtapia się w skórę, jeszcze nie jest dla mnie, ja lubię sobie czasem coś tu i ówdzie skorygować przy nakładaniu ;)
Na plus działanie firmy, ale szczerze wątpię, czy zaproponowaliby Ci to samo, gdybyś nie prowadziła bloga ;) Taka rzeczywistość...
Pięknie Ci w tym kolorze, zresztą Ty zawsze pięknie i szczęśliwie na tych zdjęciach wyglądasz! masz może zdjęcia z bliska makijażu oczek? Bom ciekawa bardzo tego tuszu! :*
Brzoskwiniowe/łososiowe róże także lubię, ale trudno jest trafić na udany odcień oraz formułę. Ostatnio kupiłam z ArtDeco i ciekawa jestem jakie okażą się na dłuższą metę.
UsuńO dobre maty także ciężko...
To nie jest tak, że brak czasu bo wszystko zależy od pędzla. Jeżeli sobie go dopasujesz jest dobrze :) Całkiem przypadkiem wpadłam na taką tonację lata temu, a potem miałam kontakt z sobą od wizażu i potwierdziła moje przypuszczenia. Tak rozpoczęły się poszukiwania koloru....
No niestety, rzeczywistość mówi sama za siebie.
Dziękuję :* To chyba zasługa tego, że jestem naprawdę szczęśliwa oraz odnajduję powoli równowagę. Co nie jest takie proste, bo bywają dni, że wszystko wraca...
Przeszukałam folder i jak na złość nie mam zbliżeń, ale o tym tuszu będę niebawem pisać :) Także postaram się zaspokoić ciekawość :D
Wlasnie mialam pytac o tusz, a tu widze ze musze poczekac, cierpliwie:P
UsuńWiesz, to nie jest żadna nowość :P Na dodatek nie ma go już w sprzedaży :/ Za to łapczywie szukam info o podobnym kolorze, choć obecnie mam jeszcze zapas.
UsuńKolorowe maskary jednym się podobają, innym nie a sama od wielu lat nosiłam się na niebiesko i pomyśleć, że to właśnie czerń kupowałam sporadycznie. od jakiś dwóch lat wróciłam do tradycyjnych kolorów, lecz nie zapomniałam o mojej wielkiej miłości :)))
w Superdrugu jest marka 2True (czy jakos tak..), ktora ma w ofercie kolorowe maskary chyba za ok.£2, nie iwem jak z jakoscia, bo nie odwazylam sie jeszcze na zakup....
UsuńWidziałam, ale to nie dla mnie. Trzymam się z daleka od tego typu maskar. Już mi wystarczy fatalna przygoda z Inglotem. Mało który producent potrafi zrobić kolorowy tusz, który ma określone właściwości i kolor JEST widoczny :)
UsuńDo tej pory moimi faworytami był Mac, Dior, YSL i Pupa.
Z ArtDeco to znam wyłącznia bazę pod cienie, jakoś nic innego mnie nigdy nie kusiło.
UsuńMoże masz rację z tymi pędzlami, ale ja np nie mam ich dużo - wszystkich jest sztuk 14, z czego 2 do różu - jeden z Sephory i blush brush RT, więc mogłoby być ciężko, jeśliby żaden nie dał rady ;)
Nie ma za co :* Mówię, jak jest ;)
Będę zatem cierpliwie czekać na pokaz tuszu :D
Kolor dla mnie idealny! Lumiere ma w swojej palecie róży kolor, który mnie urzekł - Violaceous, ale wiadomo, dostępność gorsza, a tu proszę, na Twoich policzkach odcień wydaje się bardzo zbliżony. A Zao łatwiej kupić chociażby na to, że jest w PL ;)
OdpowiedzUsuńO tak :)Violaceous jest niesamowity, to było moje odkrycie jak tylko kupiłam go parę lat temu. Jest trafiony i wydajny, lecz niestety to proszek a potrzebowałam czegoś w kamieniu. ZAO jest w ogóle bardziej popularniejsze, ale to przygoda z minerałami pokazała, że można chcieć więcej :)))
UsuńŚliczny ma odcień, taka chłodna jagoda, bardzo Ci pasuje :) Też kiedyś myślałam, że jeśli moja skóra nie jest piękna i gładka to muszę zrezygnować z konturowania i róży, później nauczyłam się nakładać wszelkie te specyfiki tak, by nie podkreślały tego, co chciałabym by pozostało niewidoczne, a przynajmniej nie pokreślone :D Poza tym takie ograniczenia nie przynoszą nic pożytecznego, jeśli coś ma ochotę mimo wszystko popaćkać się różem, bo lubi w nim swoją twarz, to niech to zrobi :)
OdpowiedzUsuńTrafne określenie :)
UsuńWiesz, tylko u mnie jest jeden problem. Kiedy pojawiają się widoczne zmiany, to niestety niczym ich nie zakryję :( Są one same w sobie widoczne i odczuwalne. Jednak mimo wszystko nie chcę się ograniczać i oswoiłam się z tym.
Bardzo dobre podejście. Nie ma sensu przejmować się tym, czego się nie zmieni, to błędne koło :) Też nie mam cery idealnej, ale zwyczajnie lubię siebie w różu i będę się nim paćkać, a co! :D
UsuńTak to już, z czasem człowiek uczy się i akceptuje rzeczy, na które nie ma wpływu :)
UsuńHexx wiesz ze ja na makijazyu znam się jak Eskimos na zyrafach, ale kolorek mi się podoba w opakowaniu, ale już na skórze wydaje mi sie aż nazbyt fioletowy :)
OdpowiedzUsuńOj tam :P
UsuńTutaj wszystko zależy od monitora, a i na potrzeby zdjęć nałożyłam więcej niż normalnie :P
Zdecydowanie plażą Ci takie fioletowe tony, trafiony kolor! A firma zachowała się przyzwoicie - wiadomo, że nie z każdym "śmiertelnikiem" (w tym kontekście to słowo nie brzmi zbyt korzystnie... ;) ) postąpiłaby tak samo, ale też nie uważam tego za nietakt. Summa summarum mam o nich lepszą opinię, aniżeli miałam dotąd :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jestem z niego bardzo zadowolona. To jego atut, kolor!
UsuńPrzyznam się, że to było spore zaskoczenie dla mnie i jak czytałam wiadomość to wypatrywałam tylko haczyka :P Na szczęście nie pojawił się takowy. Co prawda z ZAO już nic nie kupię, ale pewnie od czasu do czasu zajrzę na stronę Biolandera jak robiłam to do tej pory. Złość mi przeszła, jednak wydatek nadal mam w pamięci... Co jest dla mnie tylko dobrą przestrogą na przyszłość.
Ja uwielbiam takie kolory na policzkach:)
OdpowiedzUsuńWitaj w Klubie :)
UsuńBardzo mi się podoba to, że jest matowy. Na spotkaniu dostałam róż z Paese i miałam nadzieję, że będzie matowy, no i niestety... A ma podobny, naprawdę piękny kolor :) No i...bardzo Ci w nim ładnie :) Twarz wygląda promiennie i wesoło
OdpowiedzUsuńKolor, matowe wykończenie i trwałość to niesamowite atuty. Dlatego też bardzo go lubię :)
UsuńDziękuję :*
Pięknie w nim wyglądasz :))) Na przedostatnim kolażu widać, jak dobrze jest dla Ciebie dobrany - a z kolorem, który masz na ustach współgra doskonale!
OdpowiedzUsuńKolor bardzo mi się spodobał i, rzeczywiście, niewiele firm znajduje miejsce dla takiej kolorystyki w swojej ofercie. Jedynym różem z fioletowymi tonami kojarzonym przeze mnie jest Coygirl, o którym w komentarzu wyżej wspomniałaś. Muszę go kiedyś wypróbować na twarzy :)
Ja ostatnio codziennie sięgam po matową sztukę z Bobbi Brown - mocny róż z niebieskimi pigmentami - mimo dość widocznego koloru, w subtelny sposób odświeża mi twarz. Niedawno pojawiło się w nim nawet denko :D
A co do samego ZAO, to na fali pozytywnych opinii, zaopatrzyłam się w puder matujący. Czy jestem z niego zadowolona? Nie tak, jak myślałam, że będę ;) Sądzę, że niebawem postaram się o jego recenzję u mnie, by równowagi w internecie stało się za dość :P
:) Tam akurat rządzi Chubby Stick Super Strawberry, którego bardzo lubię.
UsuńCoygirl chodzi za mną i chyba w końcu go kupię, bo taka kolorystyka jest bardzo moja. Niebieski pigment brzmi świetnie! Zdradzisz jaką ma nazwę? Dawno temu miałam korektor w kolorze niebieskim i lubiłam go dosypywać do cieni/róży/podkładów ale to dawno było a era minerałów za mną.
U mnie puder matujący z ZAO to niewypał, dlatego też czekam na Twoją porcję przemyśleń. Jak do tej pory wszyscy zachwalają tylko ZAO...
Ten róż, o którym mówię, to Pale Pink. Na pierwszy rzut oka wygląda mocno, ale naprawdę świetnie spisuje się na policzkach :)
UsuńDziękuję :) Idę pogóglać :D a może pokażesz go u siebie? dasz się namówić?
UsuńKiedyś na pewno pokażę :) Póki co, pamiętam o obietnicy związanej z moimi brwiami :D
UsuńCieszę się :) Będę wypatrywać wzmianki w każdej postaci :)
UsuńU mnie sprawdzają się tylko róże wypiekane.
OdpowiedzUsuńInną formułą zazwyczaj robię sobie krzywdę.
Kolor w opakowaniu bardzo mi się podoba, na policzkach troszkę mniej.
Ale to akurat kwestia upodobań :)
Róż różem, ja zwróciłam uwagę na piękne rzęsy :)))
Trzeba lubić takie kolory, no i na potrzeby zdjęć jest go więcej niż normalnie bo inaczej aparat zżera efekt :/
UsuńDziękuję :) Od lat lubię ten tusz i jest moim faworytem.
mam niemiłe wspomnienia z 'bambusowymi' kosmetykami ;)
OdpowiedzUsuńjestem zauroczona kolorem Twojego tuszu do rzęs <3
Właśnie, właśnie - fantastycznie się prezentuje:)
UsuńTutaj na szczęście zapach nie zabija i ratują go pozostałe atuty, ale dobrze wiem o czym piszesz Cat :)
UsuńTusz pokażę niebawem z bliska, w zasadzie to będzie kolejna odsłona bo towarzyszy mi od lat :D
przyglądałam się marce bliżej jednak na dzień dzisiejszy jeszcze się na nic nie zdecydowałam. oryginalne i bardzo eko opakowania :) Co do różu mi kolory łapiące fiolet niestety nie pasują odcinają się podkreślają to w mojej cerze, czego nie chce. Brzmi dziwnie ale tak jest. Na Tobie natomiast wygląda bardzo świeżo i niewinnie ;)
OdpowiedzUsuńFakt, fiolety nie każdemu pasują. To jest specyficzna tonacja.
UsuńDla mnie to koniec przygody z ZAO, nie skuszę się na dodatkowe zakupy. Starczy próbowania :D
Cudny jest ten kolorek, też taki lubię :)
OdpowiedzUsuńMasz może coś godnego polecenia z innej firmy? :)
UsuńFaktycznie inny też róż, niż te które zwykłam oglądać u dziewcząt - prezentuje się wyśmienicie, ponieważ rozświetla buźkę a jego trwałość jest fenomenalna..po 10 godzinach..wporst nie do uwierzenia :)
OdpowiedzUsuńAcha zapomniałam napisać - bardzo profesjonalny i miły gest ze strony firmy...podejście wybitnie unikalne:)
Trwałość niesamowita :) Dawno już nie miałam takie produktu. To atut oraz kolor ♥
UsuńWiększość osób wybiera dość popularne kolory, ja lubię sięgać po więcej :D
Buźka :*
Piękny kolor, chociaż niestety 100% nie mój :(
OdpowiedzUsuńBywa i tak ;)
UsuńNa dłoni mi się nawet podobał, ale po zdjęciu na twojej buzi mój entuzjazm osłabł... :D
OdpowiedzUsuńNiestety, to nie jest kolor dla wszystkich :P
UsuńKolor piękny, ale nie wiem czy by mi pasował taki...
OdpowiedzUsuńMożna potestować zaczynając od cieni :)
Usuńróż mnie nie kupił. zastanawiam się, czy poradziłabym sobie z jego kredowością i nie jestem tego taka pewna. jednak wolę jedwabiste konsystencje. mam jeden róż Inglota, który jest dość suchy, i dość trudno mi się z nim współpracuje...
OdpowiedzUsuńw takich chłodnych odcieniach też siebie jakoś nie widzę, choć zakładam, że to jeden z kilku kolorów do wyboru :)
Róż jest toporny, ale nie jest suchy. Trudno opisać tę formułę. Podejrzewam, że taki urok tych produktów. Jednak dobry pędzel i problem rozwiązany.
UsuńTrzeba lubić i dobrze czuć się w zimnej tonacji. Ale to już sama musisz wiedzieć :) Dla mnie taki kolor to bajka :)
Zerknij sobie na stronę sklepu, jest kilka innych kolorów ale nie pisałam o tym, bo dla mnie jest ważny ten, który posiadam :)
nie cierpię na niedobór różów :P
UsuńAle przecież nie napisałam "kup" tylko zerknij :) Zakładałaś, że jest wybór pośród kolorów, więc potwierdziłam jednak nie zagłębiałam się w pozostałe i nie sądzę abym to zrobiła :)
UsuńTo tak, jak większość z Nas :P Jednak przy okazji wymiany kolorówki stawiam przede wszystkim na jakość.
efekt bardzo mi się podoba na Tobie , u siebie też pewnie nie zawahałabym się użyć :) z podobnym odcieniem różu spotkałam się Kroylanowym , edycją dla Glossyboxa w kolorze Rosewood, nie wiem czy wiesz o którym piszę:) , też ma matowe wykończenie i ładnie wygląda na buzialu :) tej firmy, którą pokazujesz znam tylko z blogów, sama nie miałam żadnego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za namiar :* Idę sobie pogooglać. Takie odcienie są bardzo moje więc każda wzmianka mile widziana :)))Ofertę Kryolanu słabo znam i nawet nie wiedziałam, że znalazłam się w GB.
UsuńDziękuję :)
jak nie znajdziesz daj cynk to Ci fotkę i słocza podeślę :)
UsuńSuper :)
UsuńNie znam jeszcze minerałów Zao, choć mnie ciekawią coraz bardziej, muszę się w końcu przejść do Biolandera i je obejrzeć. Ostatnio wpadam tam na szybko i poprzednim razem, choć bardzo chciałam zobaczyć te kosmetyki (i kilka innych) nawet nie zauważyłam, czy tam były... ;/ Kupiłam szybko mydła, po które przyszłam i musiałam lecieć.
OdpowiedzUsuńDo takich kolorów podchodzę jak do jeża. Z jednej strony zimne róże bywają ciekawe i mam kilka, które lubię. Z drugiej strony mając niebiesko-fioletowe cienie pod oczami boję się trochę fioletów na twarzy. Obawiam się, że będę wyglądać jak posiniaczona. ;-)
Reakcja sklepu na krytykę - godna pochwały - profesjonalizm! Oby więcej takich! :-D
Pamiętam, że masz pod nosem ich sklep :) także polecam skorzystanie z testerów. Sama zobaczysz i ocenisz.
UsuńDla mnie kolor, wymarzony! ale to ja :) Trudno jest polecać róż, chyba że ktoś dobrze się czuje w takich tonacjach/kolorach.
Dawno już nie spotkałam się z takim podejściem :) Miło, nie powiem.
Muszę obejrzeć te testery i w ogóle zajrzeć tam na dłużej. Może pozwolą mi zrobić zdjęcia na bloga? To pokażę "real photos".
UsuńTobie jest ładnie w takiej kolorystyce, ale mnie te cienie tyle planów makijażowych krzyżują (np. lubię fiolet na powiekach, ale mam tez pod i... no właśnie... ;/)
Stanowczo namawiam Cię do wizyty :))
UsuńWiem, że kilka blogerek było u nich w sklepie i zrobiły później foto-relację także będę czekać na Twoje spojrzenie oraz prezentację :)
Może akurat dojrzysz inny kolor? co prawda nie jest ich za wiele, ale... ?
znam ZAO z Twoich opowiesci/postow, ale nie spieszno mi, by poznac je osobiscie - zbyt duzo zachodu, no chyba ze wpadnie gdzies na nie online...no ale zakup online moze skonczyc sie tragicznie :/
OdpowiedzUsuńroz bardzo Ci pasuje, ale moja uwage przyciagnal tusz...
Dość boleśnie odczułam tę wpadkę więc w ciemno zakupów nie polecam.
Usuń:* wiedziałam :D
Przedostatnie zdjęcia są magiczne. Wyglądasz cudnie! :) A róż Ci pasuje. Miło z ich strony, że starali się przynajmniej Cię przekonać do swojej marki.
OdpowiedzUsuńRóż jest w zasadzie moim dosyć nowym odkryciem. Cały czas się uczę go nakładać i dobierać. Teraz przechodzę fascynację różem Bell na przemian z miłością do różu w musie Maybelline. Mój ulubiony makijaż ostatnich dni to tusz, róż i już ;) Staram się jednak używać bezpieczniejszych odcieni i formuł, bo mój brak doświadczenia i umiejętności mógłby skończyć się niezbyt efektownym plackiem na policzku.
Swoją drogą czasem mam wrażenie, że moje policzki mają jakąś magiczną moc tworzenia plam. Bo nawet jak mnie malowała wizażystka to mi zrobiła plamę i aż sama była zaskoczona tym efektem. Nie wiem czy to możliwe, ale czasem jakby mi robiły na złość ;)
Tak, to dobry zabieg, choć nie do końca udany. Złe wrażenie miało zostać zatarte, ale to tak nie działa ;)
UsuńZ różem to jest tak, że trzeba też dobrze poznać swoją twarz oraz dobrać pędzel/kolor i formułę. Jednak jest wiele bezpiecznych kolorów, które mogą dobrze służyć :) Zadowolona jesteś z musowego różu Maybelline? bo kupiłam dwa kolory ze względu na formułę, tylko czekają na swoją kolej.
Trafić na dobrą wizażystkę to jest wyzwanie :) To jest wyzwanie, by malować drugą osobę tak, aby efekt końcowy został osiągnięty w 100%.
Ależ ten post jest wyczerpujący (tzn. bardzo szczegółowy, a nie męczący) - chyba napisałaś o wszystkim, o czym można było napisać. Wow, jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńRóż ma rzeczywiście fantastyczny kolor, no i wkład nie jest taki drogi. Gdybym mogła go jeszcze pomacać stacjonarnie i kolor na żywo wyglądałby równie atrakcyjnie, co na moim monitorze, to na bank bym się skusiła.
Wiem, mam tendencję do elaboratów :D Cieszę się, że tekst nie męczy, bo łatwo przesadzić ale nie sądziłam, że tyle tego wyjdzie. Już nawet po korekcie :D Z drugiej strony chciałam go przedstawić w taki sposób, jak sama szukałam opisów :)
UsuńNie pomyślałam, mogłam go zabrać ze sobą. Wtedy był szalony czas.... ale może będziesz miala okazję zobaczyć go w innych okolicznościach.
Cena wkładu mile zaskakuje.
No ale kolor! co ja będę pisać, jest wymarzony :D Jak na ironię losu.
piękny kolor, tez takiego potrzebuje i nie moge znaleść... fajnie ze strony firmy, że tak podeszli do tematu, chociaż tak jak napisałaś - nie jest to bezinteresowne. chcieli poprawić opinie o sobie i chyba nawet trochę im się udało... w sumie z ich strony było to ryzykowne posunięcie, bo róż tez mógł Ci nie przypaść do gustu :) ale dobrze, że sie spradził.
OdpowiedzUsuńRyzyko jest zawsze :) Doceniam gest oraz zainteresowanie, bo to pewna nowość pod kątem różnych zachowań z jakimi miałam do czynienia z obu stron, nie tylko firm.
UsuńBędę chciała zaprezentować posiadane róże w takiej tonacji więc zapraszam do zaglądania :)Może któryś Cię zachęci? :)
Hexx, ten róż bardzo, ale to bardzo Ci pasuje, na buźce wygląda tak pozytywnie, dodaje " blasku " twojej urodzie i rozpromienia twarz!
OdpowiedzUsuńJa też go posiadam, stosuję z przyjemnością, bardzo mi odpowiada, zarówno kolorystycznie jak i podczas stosowania, nie pyli się, ani nie tworzy plam, jego trwałość mnie również zachwyca, nawet po tuleniu się, po maźnięciu ręką, zostaje na policzkach :) używam go już trzy miesiące, a stopień zużycia jest znikomy :) Zazwyczaj nakładam go mało, ślicznie podkreśla urodę i nadaje świeżości wyrazowi twarzy, ale jak trzeba to potrafi świetnie wyrzeźbić kości policzkowe ;)
Piękny tusz, kolor zachwyca, świetny makijaż :)
Taniko, kolorem zainteresowałaś mnie Ty, bo pamiętam Twoją zapowiedź. Udało się :) Nie jest to produkt idealny, ale podstawowe walory są niesamowite i dzięki temu został dopasowany do moich potrzeb.
UsuńI racja, odrobina i magia na skórze :)
Dziękuję :*
Miło mi, że mogłam Ci " się posłużyć ", efekt jest genialny, odcień wręcz stworzony do Twojego typu urody :*
UsuńWiesz, takie informacje są zawsze na wagę złota :) Kolor nie jest zbyt popularny, a szkoda. Dlatego też warto tropić wszelkie wzmianki :)
UsuńŚwietny kolor! Szkoda że trudno znaleźć podobne odcienie wśród różów. Ale najbardziej imponująca jest trwałośc! Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńSzkoda, wielka szkoda.... gdyby więcej firm stawiało na rozszerzenie palety kolorów niż standardowe, to byłoby mile widziane :))
UsuńJa róży unikam, bo boję się, że zrobię sobie na twarzy pięknego klauna no i myślę, że dobranie odpowiedniego odcienia również byłoby problemem. A firma fajnie postąpiła i szkoda, że nie jest to reguła i że dotyczy ona (tak myślę) osób, które wystawiają publiczne opinie no ale zawsze to jakiś krok naprzód :)
OdpowiedzUsuńNie powinnaś się bać, serio. Łatwo jest dobrać róż a do tego dobry pędzel i można "mazać się" do woli. Wiadomo, że są kolory i formuły, którymi można zrobić sobie krzywdę, lecz na dobry początek lepiej zacząć od wersji bezpiecznej :)
UsuńTak naprawdę to spore zaskoczenie, bo częściej odzywają się z pytaniami dlaczego tak krytycznie...
Uwielbiam takie lekko fioletowe odcienie róży, bo ze wszystkich innych nawet tych pozornie różowych na mojej skórze wychodzą brązowo-pomarańczowe tony, które wyglądają na niej jak podrażnienie.
OdpowiedzUsuńNie dość, że kolor piękny, to jeszcze mega trwały, czuję się skuszona :), ale raczej kupię wkład.
Podobnie jak i ja, unikam tonacji, która wróży brązowo-pomarańczowe tony. Na dodatek przez kolory skóry, często przebije dorodna cegła :)
UsuńWkład ma dobrą cenę i uważam, że to świetna opcja. Daj znać potem :)
Bardzo ładny kolor różu, lubię też bardzo dyskretne drobinki. Trwałości też nie można mu odmówić!
OdpowiedzUsuńTaki rodzaj drobinek też lubię :)
UsuńTrwałość jest świetna!
Ubolewam nad tym, że nie potrafię się posługiwać różem. Bronzer na policzkach jeszcze jako tako mi wychodzi, ale różem zawsze robię sobie krzywdę. Ale kolor na twoich policzkach wygląda cudnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWydaje mi się, że nie trafiłaś na swój odcień w takim razie, ale sam bronzer także lubię :))
Piękny kolor, i bardzo Ci pasuje :)zamysł Zao podoba mi się, bo takich kolorów róży jest faktycznie bardzo mało:)w sam raz dla osób z naczynkową cerą, z którą też się borykam. Pylenie jednak jest spore a ja nie bardzo lubię jak mi się coś pyli ;) wkład zdecydowanie bardziej się opłaca niż kupiony w opakowaniu no i matowe róże to coś co bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńTo nie jest nawet pylenie, te drobinki zbierają się bardzo dyskretnie podczas użycia. Nie jest tak, że nagle pojawia się chmura pyłu, nie ma miejsce takie zdarzenie. Celowo pokazałam na zdjęciach te drobinki, bo od razu widać, że nie jest to "tradycyjny" pyłek :P
UsuńWkład ma dobrą cenę :)a kolor jak najbardziej na plus :D
Kredowa konsystencja mocno zniechęca mnie do tego różu. Jestem ogromną fanką róży the Balm oraz MACa i ich jedwabista konsystencja mnie bardzo rozpieściła :) Kolor faktycznie jest bardzo ładny i ślicznie prezentuje się na Twoim licu, ale nie czuję się przekonana do zakupu ;)
OdpowiedzUsuńKonsystencja nie jest atutem, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że to dzięki niej róż ma tak niesamowitą trwałość. A dla mnie to ważne :D
UsuńKiedy szuka się odpowiedniego koloru, pozostałe walory schodzą na dalszy plan... ;)
Rozumiem i nikogo nie namawiam, nawet nie oczekuję że kogoś przekonam lub nie. To jednie moje przemyślenia oraz próba opisania produktu, który od jakiegoś czasu jest w ciągłym użyciu :)
zupełnie nie mój odcień
OdpowiedzUsuńCo do twojego pytania odnośnie cienia GV...nie ma żadnego numerka (choć wypiekaniec ma naklejony). Chyba odpadł w magazynie,bo nie było go od początku.Mogę podpytać GV jaki to numerek jeśli chcesz ;) Nie mam też porównania z firmą,o którą pytałaś.
dostałam odpowiedź,że jest to s50 lub s50 (mają jeszcze dokładnie sprawdzić)
UsuńKolorystka to zupełnie inne kryteria, no i nie jest on najważniejszy w całej notce :P
UsuńCzyli mają niezły bałagan. Dzięki za info, ale trochę to zniechęca do firmy....
mam potwierdzenie to s51 (ja też byka strzeliłam z numerkami)
Usuńmam niemiłe doświadczenia z produktem tej firmy a mianowicie bronzer jaki dostałam do testów był źle wypieczony, powstały na nim dziwne grudki, fatalnie się nakładał! napisałam do firmy, że produkt chyba jest trafny, nie bali się negatywnej recenzji jednak moje spostrzeżenia chyba do nich nie trafiły...
OdpowiedzUsuńBronzera nie znam, ale grudki mam w pudrze matującym.... I nie wiem, czy to taka uroda jego, czy trafił mi się taki egzemplarz. Trudno ocenić.
Usuńgenialnie wyglądasz :-)
OdpowiedzUsuńno i fantastyczna recenzja!
Dziękuję :)))
Usuń:*
mi chyba właśnie konsystencja by najbardziej odpowiadała ponieważ wydaje się być bardziej miękka od standardowych prasowańców :)
OdpowiedzUsuńkolor jak najbardziej ciekawy i do mojej karnacji mógłby pasować - jestem nim zainteresowana jednak cena trochę za wysoka jak na kolejny róż do kolekcji ;)
Można za to kupić wkład :) Cena jest atrakcyjna a konsystencja jest trudna do opisania. Ma to swoje plusy i minusy, lecz trwałość i kolor kupiły mnie w 100% :D
UsuńMam w swojej kolekcji tylko jeden róż, ale jestem z niego bardzo zadowolona Benefit Sugar Bomb. Uwielbiam to jak wygląda na mojej twarzy chociaż jak będę robić recenzję to pewnie podobnie jak ty będę musiała go nałożyć solidniejszą ręką aby aparat go perfidnie nie zjadł.
OdpowiedzUsuńA inwencję firmy bardzo na plus :) Mnie interesował z tej firmy jakiś podkład w słoiczku ale ciężko mi zamienić Bobbi Brown na coś innego bo idealnie wpasowuje się w moje potrzeby.
Wow, jestem pod wrażeniem. Tak bardzo pozytywnie :) Może dlatego, że sama trochę tego nazbierałam w poszukiwaniu koloru idealnego.
UsuńNiestety, to jest minus i nie da się tego obejść, aparat rządzi się swoimi prawami. Na dodatek, to nie są żadne zdjęcia pro i chwała za zrozumienie :D Bo czasami odnoszę wrażenie, że łopatologicznie trzeba :P
Jak masz sprawdzony podkład to nie ma sensu szukać czegoś innego. Sama wpadłam jak śliwka w kompot z Parure de Lumiere ♥
Lubię odważne kolory, ale na taki róż bym się na pewno nie zdecydowała...przy mojej bladej karnacji i czarnych oczach wyglądałabym jak zombie :D
OdpowiedzUsuńWiadomo, nic na siłę. Do tego róż dobieramy indywidualnie do swojego typu urody :)
UsuńDla mnie to kolor idealny :D
Kyrie elejson! Pierwszy raz widzę taki cudowny kolor różu!
OdpowiedzUsuńFirmy też nie znam, ale mniejsza o to... xD
Brałabym go w ciemno, nawet bez woreczka :D
Uwielbiam kiedy zostawiasz komentarze u mnie! Za każdym razem śmieję się sama do siebie, bo masz niesamowity dar przenoszenia ekspresji w kilku zdaniach. To jest tak, jakbym Cię słyszała za każdym razem. Oczywiście to tylko moje wyobrażenie :)))
UsuńJak tylko lubisz takie odcienie, bierz w ciemno :D
Miło :D Aż się zaczerwieniłam :)
UsuńDopisałabym go do listy prezentowej, ale nie wiem czy zdąże przed 50tką... Już tam widnieje namiot bezcieniowy, lampy do zdjęć, ciężarki do ćwiczeń, tysiąc poszczególnych ubrań, buty takie i siakie... I książki. I pędzle. I kosmetyki. I czerwona peruka. I słodycze :D
Już sama w sumie nie pamiętam co tam jest, bo tylko dopisuje kolejne rzeczy i dwa razy w roku robię renament :D
Tyle chciejstwa... tak mało okazji...:)
Cała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńA tak odnośnie listy, odpuść sobie namiot a zainwestuj w dobre jakościowo lampy. Z perspektywy czasu widzę, że namiot sam w sobie w ogóle nie ma zastosowania. Wybierz albo lampy, lub lampę pierścieniową ale warto zwrócić uwagę na moc oraz sposób montowania. Zalecam nakładaną na aparat, jest lepsza niż na statywie, choć zależy jakie zdjęcia chcesz robić :)
Zawsze tak jest, chciejstwa się mnożą i mają w nosie okazje :P
Mój aparat nie jest taki porządnicki, żeby do niego zamontować lampę...
UsuńMoże rzeczywiście zainwestuje w lepsze naświetlenie zamiast namiotu.
Musze to przemyśleć :D
Ale tam masz pierścienie, które trzeba dopasować do obiektywu. Nie jest to skomplikowane, ale jeżeli już to bardziej namawiam Cię na lampę pierścieniową na statywie. Namiot sobie daruj, bo będzie zbędny. Przy tego typu lampie sama sobie dobierzesz tło, wystarczy postawić na dobrej jakości np. papier czerpany lub materiał, jak organza itd. Do tego wiadomo, że tło jest dobrze dobierać na bazie kontrastu. Chyba, że chcesz zrobić extra zdjęcia, to wtedy białe dla podbicia efektu, ale to już obrabia się programem.
UsuńLampa pierścieniowa rozwiązuje większość problemów w przypadku fotografowania obiektów a dodatkowo makijaży. Co prawda przy tym drugim trzeba się trochę pobawić, ale jest to osiągalne.
Na początku bardzo chciałam lampe pierścieniową, rozmawiałam ze znajomym, który się trochę fotografią zajmuje i odradził...
UsuńSama nie wiem.
Póki co już dostałam urorzinowe prezenty, więc lampową decyzje mogę odłożyć do Gwiazdki :D
Miły ukłon od firmy, liczą się chęci:)
OdpowiedzUsuńCo do satynowy róży dużo ich:) Nie muszą wsciekle odbijać się drobinami mimo,że na pierwszy rzut oka mają:P
A co do odcienia fakt:) Oj mało takowych gdyż generalnie sa mało chodliwe.
Nie narzekam, że on taki nie jest tylko, że nie ma takich kolorów o satynowym wykończeniu :P Mało chodliwe, owszem ale trochę to takie spychanie na margines pewnego procentu kobiet, który lubi inną kolorystykę, wrrr.
UsuńA wiesz co mówią o dobrych chęciach? :P
To jest kolor totalnie w moim guście :-)!!
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem :)))
UsuńBardzo ładnie w nim wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńSama stosuję różne kolory różów do policzków, ciepłe jak i te chłodniejsze, myślę, że do mnie też mógłby pasować, zastanawiam się czy ja w ogóle kiedykolwiek miałam podobny... ;)
Dziękuję :)
UsuńSama lubię bardziej chłodne odcienie ale zdarza się zabłądzić w ciepłe rejony :))
Rozważę zakup wkładu, bo bardzo spodobał mi się jego odcień. Przynajmniej będę miała do czego białego RT używać :P
OdpowiedzUsuńGdybym była na Twoim miejscu to pojechałabym na Pragę na ul. Francuską :) Tam Biolander ma swój sklep i... testery :D
UsuńA próbowałaś musowego różu z Maybelline użyć białym RT? bo też dobrze się nadaje, ten średni oczywiście :)
U Ciebie ten kolor bardzo mi się podoba, natomiast u siebie go nie widzę, bo dla mnie jest zbyt chłodnym odcieniem :)
OdpowiedzUsuńI ja na dodatek u siebie na policzkach lubię róże z drobinkami :)
Trzeba lubić takie odcienie :) Jak wszystko :D
UsuńDrobinkom nie mówię nie, lecz zwracam uwagę na ich jakość.
kolor jest ładny, ale trochę mniej nakładałabym go przy twoim kształcie twarzy i bardziej centralnie na kości policzkowe nie rozcierając tak mocno do włosów/uszu - mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi, ciężko to opisać:p
OdpowiedzUsuńa taki chłodny róż w tonacji fioletowej wydaje mi się być TBS 2, taki brudny zimny róż;)
Staram się tak robić, by bardziej było na same "pućki" jakkolwiek to brzmi, tylko że żadne zdjęcie nie pokazywało koloru więc dokładałam, rozcierałam i sprawdzałam i na nowo, aż do zwycięstwa :))) Nie mam talentu do obfocenia tego typu produktów,.
UsuńMówisz, że TBS? :) Co prawda nie mam dobrej relacji z kolorówką tej firmy, ale zanotuję :)
całkiem niezły kolor tego różu, a poza tym bardzo ładnie wyglądasz i miło Cię widzieć :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Kolor bardzo wpasował się w potrzeby.
UsuńPani Kleczkowska ;)
OdpowiedzUsuńWażne, że kolor pokazany :P
Usuń