Jak wiecie uwielbiam
wszelkie kremy tonujące, szczególnie na okres wiosenno-letni. Dla mnie to
najlepsza alternatywa, na co dzień, a w dniach, kiedy cera ma gorsze okresy
dodaję korektor i po sprawie. Podkład zostawiam na extra okazje oraz sezon
jesienno-zimowy.
O kremie tonującym z
Caudalie pisałam już na blogu, ale było to dawno temu KLIK!
Wpis z przed 3 lat i dodatkowo wtedy zakup był problemem ze względu na
ograniczony dostęp do firmy. Na szczęście dużo zmieniło się w tym temacie i
teraz oferta Caudalie jest dostępna od ręki w większości aptek. Dla mnie ta
firma od dawna stanowiła niesamowity magnes. Poznałam dzięki zasobom, które
były przywożone z Francji i wiedziałam, że wcześniej czy później jej oferta
zagości na mojej półce. Nie wszystkie
produkty mnie zachwycają, ale spora większość jest na plus. Doceniam szczególnie,
dlatego, że w UK jest problem z drogeryjną półką, brakuje mi stacjonarnych
aptek w polskim stylu a oferta Caudalie jest dość powszechna i przystępna
cenowo. Nie rujnuje portfela.
Krem kupowałam jeszcze w Polsce, nadarzyła się okazja
podczas spontanicznej wizyty w jednej z aptek. Co prawda odmieniona szata
graficzna odrobinę mnie zaniepokoiła, to stwierdziłam, że wypróbuję :)
Nie bardzo rozumiem dodatek „mineralny”, chyba, że firma
chciała wpasować się w potrzeby rynkowe....
W każdym razie nadal
są zachowane dwie wersje: dla jasnej i ciemnej karnacji. Moja jest dla
jasnej i możecie zobaczyć, że kolor różni się nieznacznie a skład INCI wcale za
wiele nie uległ modyfikacji.
To, co mogę dodać od siebie, to na pewno zmieniła się konsystencja. Poprzednia wersja była bardziej
kremowa. Obecna formuła jest lekka i
bardziej kojarzy się z lotionem niż kremem.
Opakowanie to
wygodna tuba z tzw. dziubkiem o poj. 30ml wykonana z dość miękkiego tworzywa. Dzięki płynnej konsystencji nie mamy
problemu z wydobyciem produktu. Dla wygody można postawić na zakrętce i to
ułatwia wydobycie, kiedy zbliżamy się do końca opakowania.
Cena ok. 75zł
Dołączony kartonik po
rozłożeniu wygląda tak :) Do tego kilka słów odnośnie aplikacji i pewna
ciekawostka. Znajduje się tam kod, dzięki któremu możemy zbierać punkty i
wymieniać je na pełnowymiarowe kosmetyki. Więcej info na stronie Caudalie,
gdzie można dołączyć do myCaudalie.
Pewnie przeoczyłabym tę informację, bo rzadko czytam
kartoniki :P oraz wszelkie ulotki, ale właśnie w środku opakowania była
dodatkowa ulotka z extra kodem oraz zaproszeniem.
Myślę, że to udany
system lojalnościowy. Sama zebrałam znaczą ilość punktów, ale postanowiłam
wstrzymać się jeszcze z wymianą ;)))
Krem mam w użyciu od kwietnia
i szacuję, że zostało go jeszcze ok.1/4 opakowania, więc myślę, że spokojnie
starczy mi go do końca sierpnia, co na codzienne używanie daje okres 5
miesięcy. Jak dla mnie wydajność w sam raz.
Moja mieszana cera
nie wymaga dodatkowego nawilżacza, krem daje radę solo. Jednak lubię
nakładać pod niego serum i od czerwca dobrze współgra z serum UltraCalming z firmy,
Dermalogica.
Ze względu, że jest to krem tonujący nie ma mowy o pełnym kryciu, więc jeżeli ktoś tego oczekuje niech
sobie od razu odpuści ten produkt. Teint Divin świetnie wyrównuje koloryt cery,
nadaje jej promiennego wyglądu, odświeża i nadaje efekt muśnięcia słońcem.
Co prawda kolor na
początku może przerażać, ale świetnie stapia się z cerą. Możecie zobaczyć
efekt przed i po oraz jak wygląda po nałożeniu na twarz.
Tutaj to wyłącznie
próbka koloru, dla pokazania efektu samego w sobie :) Dodam, że jak zwykle na
potrzeby tego typu prezentacji nałożona ilość
jest w wersji pokazowej. Zdjęcia robione w dziennym świetle w różnych
ustawieniach.
Dla mnie osiągany
efekt przy pomocy tego produktu jest optymalny, na co dzień więcej nie
potrzebuję. Cenię sobie lekką formułę,
brak problemów – nic się nie roluje, nie ciemnieje.
Zapewne wrócę ponownie do tego produktu, a być może firma
wypuści nową wersję? Dobrze służył mi przez ostatnie tygodnie.
Lubię kremy tonujące a Wy? Może polecicie coś innego?
Z chęcią poznam coś nowego :)
Pozdrawiam :)
Ciekawy produkt, a ten program lojalnościowy to faktycznie świetna opcja :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie przypadek, to wyrzuciłabym opakowania ;) a tak coś extra można zyskać przy zakupach.
UsuńPóki co idą do mnie minerały z Anabelle. Wzięłam dwie próbki i zobaczymy jak to będzie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za testy :)
UsuńTej firmy nie znam, jak zwykle :( Do tej pory próbowałam tylko kilku kremów tonujących, tj.: oklepanego Garniera i Maybelline. Niestety, ja potrzebuję mocniejszego krycia. Ciekawam, jak ten by się sprawdził u mnie :)
OdpowiedzUsuńZa dużo różności jest na rynku ;)))
UsuńBardzo polubiłam się z Garnierem dla cery tłustej/mieszanej ale mam ochotę teraz na coś innego. A co do Caudalie, powinnaś bez trudu dostać próbki w aptekach gdzie mają tę firmę w sprzedaży.
Ja chyba nigdy nie miałam kremu tonującego, stawiam albo na podkład mineralny, albo na sam puder :)
OdpowiedzUsuńTaki program lojalnościowy to fajna zachęta do kupna produktów marki :)
Z minerałów zrezygnowałam, a sam puder to trochę za mało dla mnie ;)
UsuńTak, masz rację :) Szkoda tylko, że nie każdy zakup jest "premiowany".
Tą marke widziałam jedynie w aptece, no i oczywiście na blogach, szkoda, że ten krem tonujący nie ma w sobie filtra UV, bo jakoś przy mojej cerze kładzenie filtra + kremu tonującego czy podkładu nie sprawdza się najlepiej.
OdpowiedzUsuńDla mnie to mija się z celem, albo filtr albo w ogóle. Nie lubię jak jest takie kombinowanie i "oszukiwanie" bo jaka to ochrona? Dlatego też w zależności od potrzeb wybieram połączenie filtry same w sobie. No i oczywiście na miejskie potrzeby nie szaleję z tego tytułu.
UsuńKolor na dłoni wygląda nieciekawie, taka cegła trochę :D:D. Ale na buzi faktycznie nie jest źle. Interesujący pomysł z tym programem lojalnościowym.
OdpowiedzUsuńTo zależy od monitora ;) W rzeczywistości to ciemny beż, w stylu opalonego beżu. U mnie wygląda dokładnie tak, jak w rzeczywistości.
UsuńMyślę, że to dodatkowy magnes dla osób, które kupują ich produkty regularnie.
To jest wersja dla jasnej skóry? Faktycznie, ładnie się dopasowuje na Twojej skórze, ale dla mnie byłaby o wiele za ciemna, niestety :(
OdpowiedzUsuńJa sama bardzo lubię lekkie kremy tonujące. Może dlatego, że nie znoszę gęstych i kryjących podkładów, zawsze wolałam te lekkie i płynne, o konsystencji wody (od dekady opłakuję wycofanie moich ulubionych podkładów Diorlight i Divinory Ultra Fluid). Przez ostatnie lata byłam wierna Tinted Moisturizer Laury Mercier i zawsze będę go polecać w ciemno, jest bardzo lekki i delikatny (i odcień porcelain jest idealny dla bladolicych), ale ostatnio nieco się już nim znudziłam i postanowiłam kupić coś nowego. No i teraz używam Luminizing Moisture Tint amerykańskiej marki Jouer - strasznie dużo tej marki naoglądałam się na zachodnich blogach i zamówiłam, czego bynajmniej nie żałuję. Jest gęściejszy niż ten od LM, ale za to bardziej trwały (przetestowane w te koszmarne upały!) i delikatnie rozświetla skórę, w taki nienachalny sposób - nie ma żadnych zauważalnych drobin czy brokatu. Jestem z niego bardzo zadowolona.
Trochę to jak żart ze strony producenta, bo ten ciemniejszy jest jak dla mnie "solaryjny". Nie mam problemów z większością kolorów, bo karnację mam na normalnym poziomie ale dla cer bladolicych raczej nie byłby wskazany...
UsuńZaciekawiłaś mnie Luminizing Moisture Tint, bo z LM miałam na wypróbowanie i to nie było to, czego szukałam ;)
Program lojalnościowy z punktami to świetny pomysł, jeśli kupuje się regularnie te kosmetyki. Ale mimo wszystko kolor chyba ciut za ciemny... Mógłby być jaśniejszy.
OdpowiedzUsuńU mnie firma zagościła na stałe, no i dostęp więc to opcja, jak znalazł :)
UsuńKolor nie jest uniwersalny, szkoda. Gdybym miała jaśniejszą karnację, to nie byłoby udane spotkanie. Na szczęście jest inaczej ;)
czytając Twój opis, już miałam pisać, że wygląda mi na za ciemny dla mnie, ale przypomniałam sobie, że mam próbki obydwu odcieni :) Sprawdzę sobie jtro jaśniejszy i wrócę do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście krycia nie ma jakiegoś super, ale ładnie wyrównuje Ci koloryt na twarzy :) Ja teraz tez stawiam głównie na lżejsze formuły, np krem BB Tony Moly, czasem pomieszany z Chanel Vitalumiere Aqua, albo sam puder :)
Trudno jest oceniać, chyba że należysz to bladolicych. Jednak, jak masz próbki, sprawdź :)
UsuńDla mnie makijaż typowo codzienny, szczególnie w okresie wiosna-lato jest lekki. Nie lubię mieć całego oręża na sobie :)
Hmm, nałożyłam go i niby ładnie się stopił z kolorem skóry, ale mam takie pomarańczowawe wrażenie - nie czuję się zbyt komfortowo ;) Po przypudrowaniu jest lepiej, więc nie zmywam go, ale już wiem, że ten krem nie dla mnie ;)
UsuńTrzeba się dobrze czuć z pewnymi odcieniami także nic na siłę i zawsze jedno chciejstwo mniej :))) Dlatego dobrze, że są próbki :D
Usuńdokładnie, aż słyszałam, jak mój portfel odetchnął ;)
UsuńJa jednak lubie pelne krycie i podklad to moje must have :)
OdpowiedzUsuńKażda z Bas ma swoje priorytety i przyzwyczajenia :)
UsuńDla mnie na lato mimo wszystko lepszym rozwiązaniem są podkłady mineralne. W tym roku w zasadzie używam zwykłego podkładu, ale rzadko, bo mój synek lubi mnie lizać po twarzy, bo jest aktualnie na etapie badania wszystkiego buzią, więc wolę nie mieć za wiele na policzkach ;)
OdpowiedzUsuńZaliczyłam przygodę z minerałami i to dość długą. Wolę jednak tradycyjną kolorówkę w kwestii makijażu samej twarzy :)
UsuńJa jak dotąd miałam zaledwie przelotny romans, ale zdecydowanie udany :) i mam ochotę na więcej. Bardzo podobał mi się efekt, który dawały na mojej skórze. A jakie polecasz minerałki? Jak dotąd próbowałam tylko Everyday Minerals.
UsuńMnie najbardziej pasowała oferta Lauress, Meow jeżeli chodzi o podkłady. Faworytem był EGM, ale ich już nie ma na rynku a szkoda :/ Podobały mi się formuły z Lumiere, lecz problem z kolorem miałam. To firmy, które najbardziej cenię. Z miłości do minerałów została mi słabość do róży/cieni i brązerów. Dzięki ich ofercie wiem, że kolor nie ogranicza :)
UsuńA od EDM zaczęłam swoją przygodę i przerobiłam mnóstwo firm np. Silk Naturals, Joppa, Lily Lolo, Blusche itd.
Oj było tego :D
Ja również bardzo lubie kremy tonujace, a ostatnio przerzucilam sienz podkladow na bebiki ;-)
OdpowiedzUsuńPrezentowany przez ciebie kremik przypomina mi bardzo mój BB od La Roche Posay :-)
Z LRP znam ich krem tonujący, który ponoć został przemianowany tylko na BB. Jednak sama nie miałam możliwości tego sprawdzić.
Usuńja nie stosuję kremów tonujących. testowałam kilka i żaden mnie do siebie nie przekonał. jednak stawiam na podkłady :)
OdpowiedzUsuńLubimy po prostu inne produkty :)
Usuńno fajny!!! widać efekt :)
OdpowiedzUsuńJest tak, jak lubię :)
UsuńSzkoda, że jest tak ciemny, w życiu nie powiedziałabym, że ktoś może uznać ten kolor jako odpowiedni dla jasnych cer. Faktycznie ładnie wyrównuje odcień skóry i świetnie się do niego dopasowuje, ale przez ten kolor raczej się nie skuszę. Ostatnio jestem wierna Diorowi i z każdym użyciem lubię go jeszcze mocniej :)
OdpowiedzUsuń:))) no moja cera należy do jasnych :P
UsuńIdę do Ciebie poszukać, bo kojarzę, że wspominałaś o nim na blogu. Tak?
Recenzja jeszcze się nie pojawiła, do tej pory wspominałam o nim tylko w ulubieńcach. Spróbuję w najbliższym czasie coś więcej o nim napisać, ale cały czas jeszcze go obserwuję i notuję sobie nowe uwagi :)
UsuńLubię kremy tonujące, chociaż przed upałami sięgałam często po podkłady. Przypomniało mi się, że miałam się zabrać za te próbki. Wezmę to pod uwagę w tym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńNie mogę przeboleć, że Bielenda wycofała Sunny Skin. Był idealny ♥
UsuńCaudalie mnie kreci, mam serum ale jakos zawsze odstawiam:) Tyle jeszcze wyprobowan a nie chcialabym zbyt zmieniac mojej pielegnacji gdyz jestem bardzo przywiazana do kilku kwestii ale kto wie:)
OdpowiedzUsuńWprowadziłam firmę etapami :) i tak niebawem będą dwa lata. Niektóre rzeczy lubię, inne odpuszczam, a niektórymi się zachwycam.
UsuńDla mnie jest jeden podstawowy atut, to świetna odpowiedź na kulejącą drogeryjną półkę w UK. I ceny nie rujnują portfela.
Tak jak pisały dziewczyny w komentarzach wyżej - taki "ciapnięty" wydaje się wpadać w pomarańcz (na moim monitorze), ale jeżeli rzeczywiście po rozprowadzeniu się tak fajnie stapia, to super, bo na tym ostatnim zdjęciu na buzi widać tylko jakby poprawę kolorytu, ale po pomarańczu nie ma śladu :). Może i bym go chciała, ale obiecałam sobie, że na razie będę kupować tylko to czego autentycznie mi zabraknie, bo po "dostawie" od Eris i ostatnim spotkaniu we Wrocławiu mam zapasy na długo, długo :D.
OdpowiedzUsuńSiulko, w zależności od monitora kolor może prezentować się różnie, ale to krem tonujący więc jego zadanie jest zupełnie inne :) I tak jak widać na ostatnich zdjęciach, zmianie ulega koloryt. Jest wyrównany i prezentuje się jednolicie.
UsuńDla mnie to tylko kolejny powód, dla którego docinam się od tego. Wolę swoje wybory i zakupy :) Zresztą od ponad roku mocno ograniczyłam wszelkie "dodatki", co zaowocowało, że mogłam w pełni zainteresować się tym, co chcę :)
Z wyglądu opakowanie przypomina Dermacol, ale jeśli chodzi o krycie - to jak widzę, nie ma on wiele z nim wspólnego ;-)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie widzę żadnego powiązania z Dermacolem :P
UsuńUwielbiam kremy tonujące, na równi z kremami BB, bo to praktycznie to samo, tak myślę.
OdpowiedzUsuńW tej kwestii swoich ulubieńców już mam, ale nie jest powiedziane, że nie najdzie mnie ochota na przetestowanie czegoś nowego.
Moja cera jest mało problemowa, więc takie rozwiązanie stosuję praktycznie cały rok :)
A aktualnie wygląda tak ładnie, że nakładam tylko krem z wysokim filtrem, nic więcej.
Z ciekawości zerknę, czy w "mojej" aptece jest ten krem i jaka jest jego cena tutaj.
Hm, rozdzieliłabym je. Bo typowo azjatyckie są zupełnie inne, a wersje "drogeryjno-europejskie" nie mają z nimi nic wspólnego ;)
UsuńNie lubię stosować solo samego filtra, no chyba że jestem w plenerze czy na plaży. Chyba, że jest to filtr barwiony, to tak :)
Mi się krycie podoba, róźnica jest dla mnie zdecydowanie widoczna :) kolor niestety na pewno byłby dla mnie za ciemny.
OdpowiedzUsuńJa w te wakacje głównie bez żadnego makijażu chodzę, bo wyjątkowo ciepłe lato u nas. W przyszłym roku jednak pomyślę nad takim kremem, jak tylko uda mi się jasny dostać.
Kolor jest ograniczający, szkoda że firma zrobiła taki sztywny podział. No i widzę, że większość tak podchodzi do tego.
UsuńŚledzę doniesienia co do temperatur i wcale się nie dziwię :D Co prawda w UK też jest ciepło, ale nie aż tak! ;)
Taki krem tonujący to fajna alternatywa na lato :) ten bardzo ładnie na Tobie wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTak, na lato czy wiosnę to zawsze pewna alternatywa dla cery :)
Nie mam przekonania do kremów tonujących, już wolę sięgnąć po lekki fluid ;) Spowodowane jest to tym, że kremy mają niewiele odcieni, które ciężko dobrać do mojej karnacji.
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się program lojalnościowy i już się zapisałam. Co prawda w najbliższym czasie nie planuję kosmetycznych zakupów, ale już szykuję listę z Caudlie na przyszłość. Na pewno będzie woda winogronowa i jakiś kremik :)
A tak w ogóle dzięki za podpowiedź z tym programem, na bank by przeoczyła ;)
UsuńKwestia przyzwyczajenia i tego, co lubimy nosić :) Jednak z odcieniami faktycznie jest problem, na szczęście jestem w tej grupie, która szybciej dopasuje krem tonujący niż podkład. Niezły paradoks...
UsuńPrzede mną na nowo serum SOS i będę łączyć z sorbetem nawilżającym. Zobaczmy co z tego wyniknie :) Ale program lojalnościowy bardzo na plus :D
Gdyby nie przypadek, to sama bym nie zwróciła na to uwagi.
a powiedz mi jeszcze, czy stosujesz sam? czy pod spód jeszcze warstwa kremu? kiedyś próbowałam krem tonujący bodajże nivea i nie doszliśmy z nim do porozumienia w kwestii dobrego wyglądu :-D
OdpowiedzUsuńNo przecież napisałam :P
UsuńPrzy mojej mieszanej cerze wystarczy samo serum, a jak były bardzo gorące dni to odpuszczałam krem bo on sam w sobie dawał radę :)
Pamiętam tonujący krem Nivea, ale to zupełnie inna formuła. Tutaj on sam w sobie dobrze rozprowadza się na skórze. Wydaje mi się, że dla typowo suchych skór pewnie okaże się za "chudy", ale to krem tonujący więc warto wspomóc się czymś jeszcze.
ja też lubię kremy tonujące, a w zasadzie to nawet powiem, że są moimi ulubionymi :) wolę jednak te bez drobinek, wogole nie lubię drobinek na twarzy w sloncu, bronzer Laguna narsa skutecznie zrazil mnie na lata.Ale lubie satynowe wykonczenie, go figure :)
OdpowiedzUsuńFakt, na takie upały, jak były ostatnio, płynny podkład to szaleństwo. Sama przerzuciłam się na kompakty albo w ogóle ograniczałam się do kremu i pudru. Jeszcze chyba nigdy nie próbowałam kremów tonujących, zazwyczaj jak chcę po jakiś sięgnąć, to - żadna nowina - brakuje jasnych kolorów.
OdpowiedzUsuńNiestety wszelkiej maści kremy tonujące, BB, CC - te z którymi miałam okazję się zetknąć wysuszają i podkreślają suche skórki na nosie..
OdpowiedzUsuńU CIebie efekt jest bardzo ładny, lekki i "oddychający"
Ciekawy ten program lojalnościowy - lubię takie kwiatki:)D
BB mnie zachwycało jak zaczęłam stosować. To była taka lekka odmiana od podkładu. Ale zobaczyłam kilka wpisów o minerałach i postanowiłam, że im tez dam szansę. Teraz lekkość i z pewnością większe krycie zapewniaja mi minerałki od Era Minerals. Skóra oddycha i jest gładka jak przy stosowaniu BB, ale sa zdrowsze, bo w 100% naturalne sproszkowane minerały. Nie czuję, że mam cokolwiek na twarzy.
OdpowiedzUsuń