Ciągnie wilka do lasu :))) Korzystając z natchnienia i
odrobiny czasu postanowiłam podzielić się własnymi wrażeniami na temat farbowania
włosów.
Dzisiaj kolej na
prezentację farby, w poprzednim poście
KLIK! Zrobiłam wprowadzenie oraz
zaprezentowałam szampon Bios Line
Anticaduta.
Mój pierwszy kontakt z farbą nastąpił w ostatnich dniach
stycznia 2013r, więc mogę powiedzieć, że od lutego 2013r farba BioKapu jest
regularnie w użyciu. Czy jestem
zadowolona i jakie są moje wrażenia?
Jeżeli jesteście
ciekawi zapraszam do dalszej lektury posta :)
Wiem, że w sieci można znaleźć wiele recenzji odnośnie farb
BioKapu. Jednak nie spotkałam żadnej, która skupiłaby się na farbie dłużej. Za mną 7 miesięcy regularnego farbowania i
uznałam, że to jest dobra pora na podzielenie się swoimi wrażeniami.
Moje włosy są
farbowane, z reguły wybierałam farby typowo drogeryjne i przez wiele miesięcy
świetnie służył mi L’oreal
Casting Sublime Mousse nr 40 naturalny ciemny
brąz. Dlaczego zapragnęłam
odmiany? Skusiła mnie obietnica producenta o łagodniejszej formule.
Pomyślałam, że może to być udana alternatywa nie tylko dla mojej skóry głowy,
ale i włosów, które powoli wracają do swojej pierwotnej kondycji.
Wybrałam
kolor 4.06 Kawowy brąz Castano Caffe seria odcienie
Tropikalne, cokolwiek to znaczy :P
Przyznam, że nie spodziewałam się w kawowym brązie
rudawych tonów i domieszki czerwieni, która pokazała się w miarę
regularnego farbowania. Na chwilę obecną kolor kojarzy mi się z kolorem
dojrzałego kasztana, czyli brąz z czerwonymi tonami.
Wg producenta:
Seria Nutricolor Pomarańczowa zawiera w swoim
składzie aktywne wyciągi roślinne, które stanowią ponad 90% mieszanki
koloryzującej.
W ostatnim czasie pojawiło się wiele siwych włosów
na mojej głowie, dlatego też nie bardzo wierzę, że produkt w pełni naturalny
bez wsparcia chemii da radę z ich pokryciem. Dlatego też ta seria spotkała się
z zainteresowaniem z mojej strony.
Nurtricolor Pomarańczowa nie zawiera nilklu, kobaltu, rezorcyny, hydrochinonu,
amoniaku, parabenów, laurylosiarczanu sodu, silikonów, PEG-2 oleaminy, kwasu
p-hydroksybenzoesowego, tetrahydro-6-nitrochinoksaliny, 0 Aminofenolu, ftelanu,
paraffinum liquidum, alkoholu.
Od razu zamieszczam skład INCI, jaki widnieje na
każdym opakowaniu. Przy okazji można zapoznać się ze składami szamponu oraz
kremu zabezpieczającego skórę.
Tutaj
możecie podejrzeć jak wygląda pełen zestaw.
Osobiście nie przepadam za
bardzo za takim rozwiązaniem w postaci aplikatora. Wg mnie za dużo produktu
jest zmarnowane i pierwsze farbowanie pokazało, że przy takiej konsystencji
farby nie zostało to wzięte pod uwagę przez producenta.
Kolejne porcje przygotowywałam w miseczce, w której
mieszałam składniki a gotowy produkt po wymieszaniu nakładałam przy pomocy
pędzelka. Taką metodę stosuję od lat przy różnych farbach i zawsze się
sprawdza.
Przy pierwszych
farbowaniach efekty były mało widoczne. Na pewno kolor był odświeżony, ale z racji
małych odrostów za wiele powiedzieć nie mogłam. Zniknęły prześwity z siwizną a w miarę wypłukiwania kolor prezentował
się naturalnie. W miarę wzrostu włosów pojawił się większy kontrast
pomiędzy kolorami, lecz to z racji tego, że pozostałości po L’orealu wpadają w bardzo ciemny niemal czarny brąz a
BioKap odkrył rudawe tony.
Dlatego też tak długo
czekałam z recenzją tej farby. W tym przypadku jednorazowe farbowanie za
wiele nie odsłoni, chyba że mamy inny kolor włosów oraz samej farby. Po
jednorazowym użyciu za wiele nie byłam w stanie stwierdzić. Widziałam jedynie
JAK włosy zachowały się PO farbowaniu oraz poznałam właściwości farby. To tyle.
Na dodatek przy kolorze wyjściowym, który miałam w tamtej chwili na włosach
trudno było ocenić, czy odcień jest odwzorowany, czy też nie.
Trochę dziwne jest to, że
czasami pojawiało się szczypanie po nałożeniu farby, a czasami nie. Ogólnie mam wrażliwą skórę
głowy i może nie było to uciążliwe, to jednak podszczypywanie irytuje. O ile
się pojawi, bo nie wiem od czego może być zależne.
Farba ma to do siebie, że
zastyga na włosach w denerwujący sposób. Przy krótszych włosach mi to nie
przeszkadzało, ale teraz kiedy nieco podrosły widzę, że pierwsze zmywanie
nastręcza trochę problemów. Muszę dobrze zwilżyć włosy by móc rozpocząć
wypłukiwanie produktu.
Dzięki gęstej formule podczas nakładania produkt nie
spływa, w moim odczuciu mieszanka na tyle dobrze od razu wnika we włosy, że
aplikacja staje się przyjemnością. Nie mam problemów z nałożeniem jej sobie
sama na włosy.
Na plus zaliczę neutralny
zapach farby. Mój nos nie wyczuwa żadnych drażniących dodatków :)
Dołączona saszetka z
szamponem rozwiąże problem zmycia resztek farby, ale jednak wolę ponowić ten
krok jeszcze raz. Odżywka staje się koniecznością. Nie jest to dla mnie
zaskoczeniem, jednak większość farb z którymi zetknęłam się wcześniej nie było
aż tak wymagających. Natomiast, kiedy już oswoimy się z całym rytuałem
dostajemy efekt, który był warty zachodu.
Włosy po wyschnięciu stają
się jedwabiste, gładkie. Bardzo fajnie się układają. Odnoszę wrażenie, że farba sama w sobie wpływa
także na ich kondycję. Zachowują się dużo lepiej niż po wcześniej używanych
produktach. Co więcej, pomimo okresowego
szczypania podczas koloryzacji moja skóra głowy wyjątkowo dobrze reaguje na tę
wersję farby BioKapu.
Dla mnie to ważne. Borykam się ze zmianami
łuszczycowymi, łatwo występują podrażnienia na skórze głowy. I w tym wypadku
Nutricolor nie powoduje u mnie niechcianych efektów. Nie wiem, czy to może być
powiązane lub nie, lecz od kiedy zaczęłam farbować włosy przy jej pomocy nie
pojawiły się żadne problemy ze skórą głowy. Co niestety wcześniej występowało,
w szczególności po samym farbowaniu, kiedy dość długo utrzymywało się widoczne
zaczerwienienie, nadwrażliwość na dotyk.
Przygotowałam mały pokaz, jak zmieniał się kolor
włosów podczas ostatnich miesięcy. Nie są idealne, ale widać przemianę a ja nie
spodziewałam się, że moja przygoda z tą farbą potrwa tak długo :)
Z kolorem uważam, że jest to
rosyjska ruletka. Wg producenta i na wzorniku wygląda zupełnie
inaczej. W efekcie dostałam jeszcze coś innego.
Co prawda dobrze się czuję
w takiej tonacji. Kontrast pomiędzy starym kolorem a obecnym jest na
tyle udany, że finalnie zadowolona jestem z podjętej decyzji. Dzięki temu
„zejdę” z koloru w miarę naturalnie, bez konieczności ściągania w bardziej
radykalny sposób. A tego chciałam uniknąć.
W pełnym słońcu wygląda to następująco :)
Zaletą jest powolne
wypłukiwanie się farby. Myję włosy codziennie i choć różnica pomiędzy
odcieniami staje się widoczna, to nie jest to szczególnie widoczne. W moim
odczuciu kolory dobrze „mieszają się” ze sobą.
Koszt farby to ok. 34zł w zależności od miejsca, w
którym ją kupujemy.
Jestem zadowolona z tego
produktu, ponieważ jest to dobrej jakości farba do włosów. Co prawda problem z kolorem a raczej jego
odwzorowaniem to inna kwestia i liczę, że producent ją dopracuje :) Wybierając
kolor 4.06 Kawowy brąz oczekiwałam chłodnego brązu a dostałam brąz z czerwonymi
tonami. Dlatego też zastanawiam się, jaki rodzaj kawy firma miała na myśli? :P
Kondycja moich włosów
podczas ostatnich miesięcy jakoś specjalnie nie uległa zmianie, regularnie pojawiają się
nowe tzw. „baby hair” a farba jest bardzo dobrze tolerowana przez moją skórę
głowy. To był i jest dla mnie priorytet.
Żałuję, że firma nie ma dystrybutora na terenie UK, bo
jednak zakup „na zapas” jest jedynym rozwiązaniem by zbytnio nie przepłacać za
dodatkowe przesyłki. Na chwilę obecną mam zapas na 5 miesięcy i nie wiem, czy
zrobię następny. Wypatrzyłam u siebie lokalnie kilka innych firm, które oferują
podobne produkty. Jest także Logona w zasięgu. To ułatwia decyzję :)
Na pewno jestem zadowolona
z podjętej decyzji. To był bardzo dobry i udany zakup. Dzięki tej farbie
przekonałam się, że mogę odpuścić typowo drogeryjne produkty do koloryzacji
włosów. Moja skóra głowy doceniła ostatnie miesiące :) Nawet nie wiecie jak
ważny stał się pełen komfort. Okresowe szczypanie podczas aplikacji jest pewną
zagadką. Nie występuje regularnie, więc nie traktuję tego, jako minus.
Zanim zniknie „stary” kolor jeszcze trochę minie, ale
wrócę jeszcze z małym podsumowaniem za parę miesięcy.
Muszę się także przyznać,
że relacja z tą farbą była bardzo burzliwa. Początki dobre, potem sama nie wiedziałam czy
to jest to. Na dodatek pojawiające się odrosty, które mieszały się z siwizną i
poprzednim odcieniem wcale nie poprawiały samopoczucia. Jednak twardo trzymałam
się postanowienia, że nie ściągnę koloru w tradycyjny sposób. Postanowiłam się
przemęczyć. I wiecie, co? To było dobre posunięcie.
Teraz przede mną regularne podcinanie końcówek i
najgorsze przejściowe miesiące za mną :)
W międzyczasie miałam kilka
krytycznych chwil i byłam wściekła na siebie za wybór farby oraz koloru, lecz
włosy stają się coraz dłuższe i zdrowo sobie rosną a co za tym idzie kolor jest
coraz bardziej widoczny. Podoba mi się to, co widzę w lustrze. Myślałam
o zmianie odcienia, ale w jakiś dziwny pokręcony sposób to właśnie taka tonacja
sprawiła, że odnajduje się w niej jeszcze bardziej niż w typowo ciemnym brązie
a’la gorzka czekolada.
Widziałam, że na firmowej
stronie BioKapu pojawiło się trochę nowości „zielona seria”, którą mam nadzieję
kupić przy najbliższej okazji także spodziewajcie się wydłużonego cyklu o BioKapie,
:) Co do farby to mam jeszcze trochę czasu, by podjąć decyzję ale jeżeli
robiłabym zakupy to za jednym zamachem uzupełniłabym zasoby o inne produkty.
Tak myślę :)
Znacie produkty tej firmy?
A może podzielicie się swoimi typami z podobnych serii?
Pozdrawiam
:)
Jeszcze nigdy nie farbowałam włosów :) Oprócz używania tzw. szamponetek, ale to się nie liczy ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się efekt "przejścia" kolorów :)
U mnie zaczęło się właśnie od szamponetki :) ale to tak dawno było :D
UsuńMnie także, zadowolona jestem :)
Możliwe że to była kawa z czerwonym piaskiem afrykańskim ;)
OdpowiedzUsuńSama się uczesałaś w dobierańca?
Już od jakiegoś czasu zaszczepiłaś mnie Biokapem, obserwuję rozwój wydarzeń..boję się jednak czy pokryje moje siwuchy :(
Esy, całkiem możliwe :))) bo kolor w zależności od światła zmienia się. Co zresztą widać na zdjęciach i jest to ciekawe zjawisko. Intryguje mnie :D
UsuńTak, to moje mało udolne dzieło ale odkąd włosy urosły na tyle, że mogę je spiąć to tworzę takie pseudo-warkoczyki :)))
U mnie tej siwizny aż tak dużo nie ma, lecz jednak jest i widzę, że farba dobrze sobie z nimi daje radę. Co prawda to mnie nie dziwi, bo Nutricolor nie należy do żadnych eko tworów, lecz na pewno jest mniej agresywna niż tradycyjne farby. Oczywiście to jest moje odczucie :)
Moim zdaniem to również ciekawy efekt - wielowymiarowy bym powiedziała:) jednobarwne włosy bez żadnych refleksów, akcentów muszą być moim zdaniem idealnie gładkie, błyszczące żeby wyglądały zdrowo:)
UsuńI tak zazdroszczę dobierańca ;) u mnie siwych ogrom :(
Nigdy nie używałam tej farby, zazwyczaj wybierałam jedynie wśród tych drogeryjnych. Ale muszę Ci powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej recenzji- jest bardzo wyczerpująca i chyba nie ma aspektu farby, którego byś w niej nie poruszyła! :)
OdpowiedzUsuńMnie zaprowadził przypadek, a potem się okazało, że jedna aptek w moim rodzinnym mieście ma asortyment BioKapu u siebie. Długo nie myślałam, poszłam za ciosem :)
UsuńChciałam napisać wyczerpującą recenzję, bo szukając informacji o firmie i samej farbie były tylko zdawkowe ogólniki. W końcu postanowiłam, że wypróbuję sama :)
Całych włosów jeszcze nigdy nie farbowałam.
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas rozjaśniam kilka pasemek, ale to robi sprawdzona fryzjerka - do siebie zaufania nie mam. Kolor jest zbliżony do naturalnego, więc wychodzi bardzo ładny i w 100% zadowalający mnie efekt. Właśnie niedługo się wybieram!
Fajnie, że jesteś zadowolona z efektu :) O to przecież chodzi.
Na fotelu u fryzjera siedziałam tylko raz, przy ściąganiu koloru i w zasadzie mogłam zrobić to sama. Dlatego też nie nakładałam nigdy farby w salonie, nie miałam ku temu potrzeby. Zaufanie nie ma nic do tego. Wybierasz kolor, przygotowujesz mieszankę i po sprawie :)
UsuńMiałam dwie opcje do wyboru: ściągnięcie koloru lub zdecydowanie się na długofalowy proces zmiany odcienia. Wolałam to drugie, ale gdybym miała zrobić to drugi raz to ścięłabym włosy :)Chyba :D
ładny kolor :) I recenzja nono..bardzo dokładna, co się chwali.. Dobrze, że farba się pomału wypłukuję, bo ja obecnie znalazłam kolor idealny, szkoda, że po 2 tygodniach prawie nic z niej nie zostało :D
OdpowiedzUsuńSzybkie wypłukiwanie koloru nie należy do przyjemnych. Miałam kilka takich farb i bardzo mnie to denerwowało ;) Tym bardziej, że ja myję włosy codziennie :)
UsuńDziękuję :)
Hym :) fajny kolor moim zdaniem :) tzn odrostu :) o samych farbach się nie wypowiem, bo nie farbuje się po nieudanym eksperymencie z rozjaśnianiem :)
OdpowiedzUsuńMnie się także odrost coraz bardziej podoba :) Dobrze wróży na przyszłość i nawet jak nałożę na niego potem inny odcień, to efekt będzie zupełnie inny niż pozostałą częścią która musiałaby jednak zostać rozjaśniona. A tego nie chcę.
UsuńUnikam jak ognia ryzyka czerwonych/rudawych refleksów, marzę o idealnie chłodnych włosach, więc zniechęciłaś mnie skutecznie ;)
OdpowiedzUsuńNie każdy lubi i dobrze się czuje w takich odcieniach. Mnie od zawsze marzyły się czerwienie, ale jakoś bałam się. Tym razem w nieoczekiwany sposób dostałam kolor mieszczący się w moich preferencjach :)
Usuńostatnio bardzo często na moich włosach gości właśnie taki dobieraniec o jakim esy wspomniała ;) Nie farbuję włosów póki co także w kwestii farb jestem zielona kompletnie.
OdpowiedzUsuńDla mnie powrót do naturalnego koloru włosów nie wchodzi w grę :)
Usuńpowiem Ci, Kochana, że super te rudości na Tobie wyglądają :-) ja się teraz zastanawiam nad zmianą i nie wiem, czy pójść w czerwienie, czy w blondy, czy może zostać przy brązie bez udziwnień.
OdpowiedzUsuńno nie mam pomysłu :-(
:-*
(trzymaj kciuki mocno mocno, bardzo Cię proszę, bo to ważny czas dla mnie i może w końcu coś wywojuję :-))
A widzisz :) mnie się zachciało odmiany. Zamysł był inny bo sugerowałam się wzornikiem i ew. mógł wyjść za jasny/za ciemny a tu w efekcie kolor totalnie inny :))) Ogólnie jestem zadowolona i póki co zostanę przy takim kolorze.
UsuńDużo dobrej energii Leno :*
Ja farbowałam włosy już kilka razy, łącznie z rozjaśnianiem końcówek...trochę mi to zniszczyło włosy więc muszę poczekać aż farba się zmyje, podcinać regularnie końcówki i przestać katować włosy farbami :P
OdpowiedzUsuńU mnie powrót do natury jest wykluczony ale szukam mniej agresywnych rozwiązań bo to jest najważniejsze dla mojej skóry głowy. Póki co jest OK :)
UsuńJa farbuję regularnie. Od dwóch lat w domu - wcześniej tylko w salonie i nie mogłam uwierzyć, jak ktoś daje radę zafarbować się samodzielnie w domu, ale przyszedł kryzys finansowy i nie miałam dwóch stówek na comiesięczną wizytę w salonie. Moja siostra obejrzała parę filmików, kupiłam farbę w jakimś sklepie fryzjerskim i od tej pory wyłącznie farbuję w domu. Widziałam te farby w jednej z aptek w Gdańsku i właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy może by nie kupić na próbę jednego opakowania. Chyba wypróbuję skoro jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie teraz, by odstawić farby. Nie, to nie dla mnie ;)
UsuńMoja przygoda z koloryzacją włosów zaczęła się dawno temu i zrobiłam ten krok samodzielnie. Potem podpytywałam kuzynkę, która jest fryzjerką i Ona mi pokazała/wyjaśniła co i jak. Wtedy to nawet nie była era YT :P I tak się zaczęło. Dla porównania moja Mama chodziła do salonu i dała się przekonać do tego, by na niej pokróliczyć. Okazało się, że różnica żadna a pracowałam na tych samych produktach.
Dla mnie to jest wygoda i komfort :)
Uważam, że to jest dobry produkt. Co prawda kwestia kolorów lub ich odwzorowania to sprawa dyskusyjna, ale warto poznać i przekonać się na własnych włosach. Wcześniej trochę obawiałam się tego typu farb. Wybierałam typową chemię, a teraz raczej zostanę przy takich rozwiązaniach :) Może i Ty będziesz zadowolona? :)
O mamo kolor zrobił się nie za ciekawy, ale wiadomo jak się spłukuje to tak jest ;)
OdpowiedzUsuńHm, za bardzo nie wiem do czego się odnosisz :P Kolor na odroście jest normalny i jak na obecne warunki w moim odczuciu prezentuje się dobrze :) szczególnie biorąc pod uwagę, że wyjściowy odcień stanowi kontrast.
UsuńNa pewno bardziej satysfakcjonuje mnie taka przemiana niż ściąganie koloru :)
Gdy spojrzałam na zdjęcie konsystencji po rozmieszaniu, od razu skojarzyło mi się, że coś takiego może "zastygać na włosach w denerwujący sposób". Mnie też coś takiego wyprowadzałoby z równowagi :/
OdpowiedzUsuńZ czasem się przyzwyczaiłam, ale żadna typowa farba nie serwuje takiego "hełmu" :D Z drugiej strony nic nie spływa z włosów i farba zostaje tam, gdzie jest nałożona.
UsuńCiężko zadowolić kobiety :)))
A, właśnie! Słuszna uwaga.
UsuńPrzyznam, że sama nie cierpię, kiedy strużka chłodnej wody, tu czy tam, spływa mi po z głowy. Wprawdzie nie maluję włosów, ale myję włosy szamponem, który wymaga pięciominutowego pozostawienia na skórze/włosach przed spłukaniem.
Oj - ciężko, to prawda :)
dla mnie konsystencja również jest plusem :) Nic nie spływa z głowy, nie chlapie. Łazienka jest czysta, ubrania czy ręcznik również. Ja zawsze przed spłukaniem polewam głowę wodą i masuję, tworzy się piana, którą łatwo wypłukać.
Usuńczytałam dużo dobrego o tych farbach i polowałam kiedyś na wersję zieloną . Teraz jednak na razie królują u mnie szamponetki z joanny . Muszę uspokoić skalp po wtopie z henną khadi.
OdpowiedzUsuńA co się stało po hennie Khadi?
UsuńSwojego czasu dumałam nad henną, ale jakoś finalnie dałam sobie spokój ale od czasu do czasu pomysł wraca :) Jednak moja skóra głowy jest specyficzna i wolę jej nie drażnić ;)
Wersja zielona jest świetna, moja siostra używała i była bardzo zadowolona! Kiedyś była stara wersja, ale teraz Biokap wypuścił nową, z bardzo przyjemnym składem.
UsuńO, nawet nie wiedziałam, że zaszły drobne zmiany pod tym kątem ;)
UsuńNie farbuje włosów i kompletnie nie mam doświadczenia w tej dziedzinie. Moja Mama za to stawia na hennę i jest bardzo z niej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei zawsze lubiłam eksperymenty :) a moja Mama sięgnęła po farby z prozaicznego powodu, siwizny.
UsuńWieki już nie farbowałam włosów.Trochę mnie ciągnie, ale chyba do naturalnej henny. Tylko nie mam odwagi :] Robiłaś kiedyś henną?
OdpowiedzUsuńNie, z henną nie miałam do czynienia. Jakoś kończyło się na "zastanawianiu się" :D
UsuńU mnie też się na razie tak kończy ;)
Usuńnigdy nie miałam żadnego produktu marki. kiedy przyjdzie czas, że będę musiała zacząć regularnie farbować włosy, pewnie się im przyjrzę :)
OdpowiedzUsuńPewnie, wszystko wedle potrzeb :)
UsuńMam naturalne włosy, nigdy ich nie farbowałam.. i teraz nie żałuję, bo jestem strasznym leniem i nie widzę farbowania co trzy tygodnie :)
OdpowiedzUsuńAle to nie są rozważania odnośnie farbowania :P Ja nie żałuję i nie przeszkadza mi, że raz w miesiącu nakładam farbę. Każda z Nas ma inne preferencje :)
Usuńnie farbowałam nigdy włosów i w sumie chyba trochę boję się zacząć :) wiadomo, odrost i kolejne farbowanie może zniszczyć włosy (jeśli mówimy o farbach typowo drogeryjnych), a trochę mi ich szkoda. dlatego będę się starała podrasować kolor naturalnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Wszystko wedle potrzeb :) nic na siłę!
UsuńWitaj Wilku! :*
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazłaś farbę dla siebie :) No i że nie cuchnie - to duży plus :)
Ja kiedyś namiętnie farbowałam co miesiąc, czasem częściej [ głupota licealna... ], potem trohę nastudiach, potem miałam prawie 2 lata przerwy, a teraz od czasu do czasu farbuję, jak mi się zachce ciemniejszego koloru, ostatnio robiłam to chyba 4 miesiące temu ;) Na szczęście odrostów nie widać.
Rozpisałam się nie na temat, nie o tym chciałam ;)
Bardzo bardzo podoba mi się to, jak masz włosy w warkocza francuskiego uczesane! Kolor wtedy pieknie prześwituje ze spodu jakby i daje to mega efekt! ♥ No i tez chciałabym sama umieć sobie zrobić warkocz, choćby zwykły ;P
Dziękuję za tak miłe słowa :* ale nie sądziłam, że dam radę zapleść sobie cokolwiek sama. Miałam kilkanaście! lat przerwy, a jednak :) Co prawda włosy są różnej długości więc wicherek ma poczucie pełnej swobody, ale mogę już je spiąć :D I to jest wielka radość :DDD
UsuńPrzy okazji pomyślałam, że to jest dobry sposób n pokazanie różnicy pomiędzy kolorami.
a my właśnie z siostrą farbowałyśmy nią kilka dni temu, mam mieszane uczucia, bo w sumie nie rózni się od klasycznych, a nieco tańszych (moja to akurat loreal creme gloss). I to szczypanie jest zastanawiające, u nas było dokuczliwe...
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to za farbę z której wcześniej korzystałam płaciłam mniej więcej tyle samo ;)
UsuńOstatnio mam coraz więcej siwych włosów. Wcześniej czy później będę musiała powrócić do farbowania. Cieszę się, że na rynku można znaleźć stosunkowo łagodne produkty, które nie sieją zniszczenia;)
OdpowiedzUsuńJestem z niej zadowolona, może to nie jest produkt idealny ale wg mnie wyróżnia się na półce z produktami do farbowania.
UsuńJa na razie nie farbowałam włosów, prócz końcówek i na razie nie potrzebuję:)
OdpowiedzUsuńPiękne dobierańca masz!
Dziękuję :)
UsuńNie sądziłam, że po latach noszenia krótkich włosów będę w stanie sobie zapleść go na nowo.
używam tej farby tylko że w kolorze 5.3 Jasny Złoty Brąz (wcale na taki nie wygląda), ale jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPokazywałaś go może u siebie? bo zaciekawiłaś mnie teraz bardzo!
Usuńbardzo lubię Biokap :) zarówno pomarańczową jak i zieloną serię :) nawet ostatnio myślę by powrócić do farbowania farbami a nie henną
OdpowiedzUsuńJa znam tylko ten wariant i na razie ze mną zostanie :)
Usuń