Nie lubię oferty Soap & Glory, ale miałam w głowie
recenzję Asi z bloga Kosmetyczny
Przekładaniec. Poza tym łączy Nas wspólne podejście do firmy więc
wiedziałam, że odczucia na pewno się pokryją? I tak też się stało! :)
Na początek kupiłam dwie wersje Chocolate cherry oraz Sweet coconut. Nie będę rozwodzić się na
opakowaniem, jest to zwykła klasyczna puszka. Łatwa w obsłudze. Albo się lubi,
albo nie. Dla mnie tego typu produkty służą wyłącznie do użytku domowego i mam
je rozstawione w strategicznych miejscach jak kremy do rąk. Tyle w tym temacie
ode mnie :)
Opakowanie to 18g
z ważnością 12-tu miesięcy od momentu otwarcia, kosztuje 5 funtów. Na S&G często są różnego rodzaju promocje więc można
go kupić taniej.
Balsam występuje w kilku wariantach:
Vanilla Bean, Juicy Peach, Chocolate Cherry, Sweet Coconut.
Na
chwilę obecną mam wszystkie :D i przygotuję pełną prezentację oraz porównanie
za jakiś czas. Obecnie jestem z niego bardzo zadowolona, używam od dobrych
kilku tygodni, a nowe zakupy mówią same za siebie.
Balsamy posiadają
bardzo udaną konsystencję, która pod wpływem ciepła warg rozpływa się na
nich. Treściwa pozbawiona tłustości, lepienia. Aplikacja jest niezmiernie
przyjemna i w efekcie usta zyskują piękną lśniącą taflę.
W zależności od
wariantu delikatnie podbija kolor ust lub jak w przypadku Sweet Coconut i Peppermint jest to efekt
delikatnego lukru. Przy czym ten drugi wariant to LE i jest już coraz trudniej
osiągalny.
Chocolate cherry
to niesamowity aromat czekolady z dużą ilością wiśni/czereśni- tak mi się
kojarzy. Pozbawiony sztucznej nuty, jest realnie odwzorowany i tak sam smakuje
:)
Sweet Coconut, to
delikatny kokos. Jedna z najprzyjemniejszych kokosowych wariacji z jaką
przyszło mi się zetknąć. W balsamie zostały zatopione niewielkie drobinki
opalizujące na różowo. Efekt jest bardzo subtelny i absolutnie nie są
wyczuwalne.
Peppermint to słodka cudowna mięta a dzięki
większej ilości kolorowych drobinek balsam zostawia efekt subtelnego lukrowego
wykończenia. Delikatnie chłodzi usta, bardzo lubię to wrażenie :)
A Great Kisser wywiązuje się ze swoich obietnic
i gwarantuje ochronę oraz pielęgnację. Nie znam podobnego produktu, który w
taki sam sposób zabezpieczałby usta
przed działaniem czynników zewnętrznych. Nawilża i regeneruje, wygładza. Jest
trwały, choć to tylko balsam. Jeżeli podczas użycia niczego nie spożywamy,
to śmiało mogę powiedzieć że trwa bez końca. Podczas jedzenia/picia znika równomiernie
i nie powoduje dyskomfortu.
Skład
może nie jest „och i ach”, ale to co najważniejsze balsam działa i sprawdza się
na moich ustach. Czego chcieć więcej?
Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
no to teraz włączyło mi się chciejstwo na wszystkie! jak byłam w UK, to nie było ich w żadnym sklepie ;C
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi ;) Sama często napotykałam pusty stand więc zamawiam online :)
UsuńJa, ja, ja:D uwielbiam balsamy w puszeczkach:D
OdpowiedzUsuńJa także, w domowym zaciszu :)
UsuńChcę je wszystkie! A najbardziej wersję z kokosem.
OdpowiedzUsuńDlatego nie mogłam się oprzeć i kupiłam wszystkie warianty :D
UsuńJak szaleć to szaleć? :D
UsuńMam nadzieję, że pozostałe dwa tak samo będą pozbawione chemicznej nuty za odwzorowanie smaku/zapachu bardzo rzeczywiste :)
UsuńWcześniej nie rozumiałam zachwytów nad kosmetykami S&G, a teraz zobaczyłam Twoje pierwsze zdjęcie i było "ooo" chyba dorosłam do nich ;) o ile w opakowaniach wyglądają jak inne kosmetyki tego typu, to nie spodziewałabym się takiego efektu jak na palcu. Prezentuje się ciekawie i kupiło mnie porównanie do lukru na ustach mmm ;) z pewnością poproszę Mężczyznę, żeby się za nimi rozejrzał będąc kolejny raz w Anglii :)
OdpowiedzUsuńDla mnie zachwyty są mało zrozumiałe ;) Marka przeciętna, by nie rzec dosadniej. Niby opakowania przyciągają oczy, ale pielęgnacja taka sobie. Mam wrażenie, że te balsamy to odstępstwo od reguły :))))
UsuńMyślę, że warto spróbować i pod tym poleceniem mogę podpisać się z czystym sumieniem :D
Ja póki co nie szukam nic innego odkąd mam pomadkę brzozową z betuliną z Sylveco :) genialna pomadka, świetnie nawilża i pielęgnuje usta, jedynie przyjemnego zapachu brak, ale nie można mieć wszystkiego ;) ta różowa wersja do mnie przemawia, kolorem :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety Sylveco nie działa tak jak powinno, miałam obie pomadki i .... już zapomniałam o nich na całe szczęście. Masz za to rację, że wszystkiego mieć nie można ;)))
UsuńOch, mnie kusi najbardziej kokos, bo jakoś ostatnio strasznie mnie ciągnie do takich zapachów/smaków w kosmetykach :) Lubię takie pierdółki - to a'propos opakowań - jeśli mam do wyboru balsam w zwykłej oprawie i takie coś trochę retro, to wiadomo, że wybiorę to drugie :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie miłe dla oka podczas używania, to zawsze dodatkowy wabik :D A kokos jest naprawdę przyjemny, dawno już nie trafiłam na coś podobnego choć w zapasach czeka na mnie balsam z Kiko.
UsuńMiło Cię widzieć ponownie :)))
na Soap & Glory? zawsze! kocham ich miętowy peeling! w ogóle to jest chyba marka, z którą powinnam się bliżej zapoznać :-D
OdpowiedzUsuńTo ja w takim razie jestem w opozycji, na to wygląda :P
Usuńczekolada? :) kokos? :) wiśnia? :)
OdpowiedzUsuńTakie opakowania balsamów nie są moimi ulubionymi, ale w warunkach domowych - czemu nie? W dzień poręczniejsze są te w sztyfcie. Ja zresztą mam kilka na raz otwarte i noszę jeden w kieszeni kurtki/płaszcza, torebce, kosmetyczce. ;]
Na domowy użytek jak najbardziej :) Bo nie potrafię sobie wyobrazić noszenia go ze sobą, sztyfty są praktyczne i higieniczne przede wszystkim w takich okolicznościach.
UsuńU mnie podobnie, każda torebka/kurtka itd. musi posiadać w zanadrzu coś do ochrony ust :D
Aaaaa, chcę wszystkie! A kokos kusi najbardziej :)
OdpowiedzUsuńNie wyłoniłam jeszcze faworyta ;) Ciekawa jestem, na który wariant wypadnie....
Usuńdlaczego, dlaczego mnie kusisz? wyglądają cudownie:)
OdpowiedzUsuńTylko troszkę :)))
UsuńNie znam produktów Soap&Glory, ale za to mam słabość do balsamów do ust, a te tutaj... o mamusiu, kokos, wiśnia w czekoladzie – wzięłabym w ciemno! ja uwielbiam takie metalowe puszki, choć oczywiście masz rację – na zewnątrz to one się nie nadają. A co jest nie halo z ofertą S&G? mają tak samo słabe właściwości jak np. BBW?
OdpowiedzUsuńW moim odczuciu mogę powiedzieć, że tak choć BBW ma niesamowite zapachy a tutaj jest pewna monotonia. Jakoś nic mnie szczególnie nie zauroczyło dlatego zakup balsamu do ust miał być ostatnią szansą.
UsuńAgata - mnie zwalilo z nóg masło do mycia ciała o zapachu (uważaj!) bitej śmietany!!! rajskie!!! niestety pisze żę nie wolno jesć na magrinesie :P
UsuńI lotion do ciała co pachnie jak Miss Cherrie :)
Esku, nie można jeść? a to peszek :P. Czy bita śmietana tak ładnie pachnie? często sadzi lekko zjełczałym masłem, bo ja wiem... ;)
UsuńChocolate Cherry chcę! idealne połączenie zapachów, no i ten kolor :))
OdpowiedzUsuńKorzystaj póki masz okazję :))
UsuńUwielbiam takie opakowania balsamów do ust. Wiem, że słychac głosy, że to niehigieniczne, ale można ich przecież używać w domu :)) A nawet gdy się nosi w torebce to nie pakuję brudnych paluchów do środka, tylko umyte :D W ogóle uświadomiłam, że kocham balsamy do ust. Wszystkie :D (prawie:D)
OdpowiedzUsuńW domowym zaciszu nie mam nic przeciwko, zawsze mogę umyć dłonie itd. więc forma aplikacji nie dla mnie znaczenia.
UsuńMam małe skrzywienie na tym punkcie, bo moje usta są wyjątkowo chimeryczne :D
Wiśnię i kokos chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze bardzo wanilia ciekawi :D ale na razie grzecznie czeka w kolejce.
UsuńNie lubię tych mazideł z dużą ilością parafiny, czuję się jakbym miała klej na ustach(chociaż inni używaja i nie narzekają), a dwa że wolę sztyfty.
OdpowiedzUsuńZa to chętnie wypróbowałabym coś z Soap&glory, kupiłabym nawet dla samych ładnych opakowań ;)
Każdy ma inne preferencje :) Mnie parafina nie przeszkadza a w tym wypadku nie ma mowy o efekcie kleju na ustach, na całe szczęście :)
UsuńEtykiety faktycznie przyciągają oko, ale aż tak? :D
Pewnie, ja jestem chętna ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam recenzji Asi o balsamie do ust z S&G, kusi mnie bardzo ale poki co dostęp do tej firmy mam marny. Natomiast żel pod prysznic i balsam do ciała, które mi kupiłaś bardzo lubię, a krem do rąk wręcz uwielbiam :)
Cieszę się :) Ważne, że zakupy cieszą bo nie ma nic gorszego niż rozczarowanie.... ;)
UsuńŚliczne opakowania, chętnie bym wypróbowała np. wersję z kokosem :)
OdpowiedzUsuńJak lubisz kokosowe smaki to myślę, że byłabyś zadowolona :)
UsuńOpakowania mnie zauroczyły :-)
OdpowiedzUsuńDrobiazg a cieszy :)
UsuńTe kolorowe wersje wyglądają bardzo zachęcająco :). Szkoda, że nie ma kolorowej o zapachu mięty, to byłoby coś! Efekt lukru to nie dla mnie :(.
OdpowiedzUsuńZoila to nie jest taki typowy lukier, no i wszystko zależy od ilości. Będzie pełna prezentacja to zobaczysz :)
UsuńGdy zobaczyłam Chcolate Cherry "wymiękłam" - wygląda zjawiskowo! :)) Produkty do ust w puszkach lubię - rzecz jasna nie nadają się na zewnątrz, ale do domu jak najbardziej. I zazwyczaj prezentują się ładniej niż takie pomadki do ust w sztyfcie. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne podejście :)
Usuńale cuda ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńmuszę się im przyjrzeć podczas kolejnej wizyty w Boots.. Chocolate Cherry brzmi przepysznie :D
OdpowiedzUsuńZerknij bo warto :)
UsuńMmm chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńWszystkie cudowne ale najbardziej chciałabym kokosowy :) Szkoda że u nas są niedostępne...
OdpowiedzUsuńKokos bardzo mnie ciekawił i w rezultacie jest bardzo trafiony :)
Usuńjeeeejku :D jakie one cudowne! :D kolejne chciejstwo! :D
OdpowiedzUsuńBędzie jedno do zgarnięcia i pomyślę o czymś jeszcze :)
UsuńMmm! Każdy z tych balsamów wydaje się wyjątkowy, ale jako słodyczo- i czekolado-holiczka wybrałabym pewnie Chocolate cherry ;)
OdpowiedzUsuńChocolate cherry jest niesamowita :D
UsuńSame opakowania są już tak uroczę, że mam na nie wielką ochotę!
OdpowiedzUsuńMnie także te puszeczki się podobają :)))
UsuńOczywiście jak to u mnie, najbardziej spodobał mi się ten różowy ;). Na pierwszym zdjęciu wygląda tam hmmm smakowicie ;). Jednak trochę odstrasza mnie parafina w składzie, która od jakiegoś czasu nie działa zbyt dobrze na moją skórę, nawet na ustach. Pewnie byłby to u mnie tylko cieszący oko i nos drobiazg bez jakichś szczególnych właściwości pielęgnacyjnych. Nuxe tak mnie rozpuścił, że nawet nie mam ochoty na żadne inne puszeczkowe lub słoiczkowe balsamy do ust :D
OdpowiedzUsuńA co Ci się dzieje po parafinie na ustach?
UsuńNuxe miałam i mam, ale to zupełnie inny produkt.
No właśnie nic się nie dzieje ;) Ok, jest warstwa ochronna, ale nie nawilża. Więc niestety kiedy mam suche usta to pomadki i masła z parafiną mi nie pomagają. Jest dobrze jeśli są na ustach, a kiedy ta warstwa zniknie, to znów ten sam problem.
UsuńA ja mam wrażenie, że wszystko zależy od pozostałych komponentów, bo sama miałam kilka tradycyjnych produktów opartych na parafinie i nie były one równe sobie. Dlatego też próbuję i testuję, podobnie jak nie unikam oleju rycynowego który w sumie za dobrze nie robi moim ustom, lecz sam skład to dopiero początek a nie znamy całej formuły.
UsuńLubię kiedy jest dużo wosków, masło kakaowe itd.
Wyglądają bardzo apetycznie, szkoda że nie mam dostępu do nich. :)
OdpowiedzUsuńBalsamy okazały się udanym produktem, ale byłam bardzo nieufna ;)
UsuńI znowu kolejne cuda, których nie dostanę w Pl (no chyba, że na alledrogo). Najbardziej mnie chyba kusi wersja z brzoskwinką :D Ogólnie produkty do ust lubię i stosuję na co dzień, ale chyba jednak wolę te w formie szminek/pomadek, bo nie trzeba w nich grzebać paluchami :)
OdpowiedzUsuńW warunkach domowych to nie ma dla mnie znaczenia :) Liczy się dobre mazidło do ust, no i jak gdzieś wychodzę to czuję faktyczną ochronę. Zwłaszcza teraz :)
Usuńchętnie bym wypróbowała , może uda Ci się w następnej odsłonie pokazać efekt na ustach, bo nie ukrywam ,że mnie ciekawi bardzo:)
OdpowiedzUsuńPlanuję taki pokaz, ale na razie mam focha na aparat :/ I druga rzecz, dwa nowe warianty czekają w kolejce :D
UsuńKażda wersja 'smakowa' wydaje się być ciekawa :) Lubię balsamy w takiej formie, zwłasza w takim fikuśnym wydaniu. Ja również używam ich tylko w domu, poza domem korzystam z zupełnie innych produktów do ust :)
OdpowiedzUsuńPoza domem praktyczniejsze są inne wydania mazideł, nie?:) Poza tym nie zawsze mogę "w terenie" umyć ręce w razie potrzeby, a żele antybakteryjne nie przemawiają do mnie w takim wydaniu. Wolę nie ryzykować.
Usuńchętnie bym wypróbowała. najchętniej chyba peppermint :) ja produkty w słoiczkach lubię do czasu, gdy zaczynają się kończyć i ich wydobycie robi się uciążliwe. wtedy też lądują w strategicznych miejscach w pokoju;)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku nie odnotowałam problemów z wydobyciem, mam wrażenie że to dzięki kształtowi opakowania jest dużo łatwiej. No i co więcej nic nie zostaje na paznokciach, opuszek palca i już :)
UsuńPięknie wyglądają, chętnie bym wypróbowała - ale na jednego zdecydować się nie mogę. :)
OdpowiedzUsuńTakże nie potrafiłam i zgarnęłam wszystkie :D
Usuńwydają się być bardzo fajne :) najbardziej mnie ciekawi Juicy Peach i Chocolate Cherry :)
OdpowiedzUsuńLiczę, że nie rozczaruję się brzoskwiniową wersją ;)
UsuńWydaje się fajny i "konkretny" w swoich właściwościach, a ja lubię takie produkty :)
OdpowiedzUsuńFormuła jest udana i faktycznie chroni oraz pielęgnuje usta :)
UsuńU mnie w strategicznych miejscach leżą masełka Nivei :D
OdpowiedzUsuńA wiesz, że kupiłabym masełka Nivei ale jakoś wtedy w moje ręce wpadł balsam z S&G i... poszły w zapomnienie :D
UsuńWyglądają fantastycznie i aż kuszą, żeby je nałożyć na usteczka!
OdpowiedzUsuńU mnie balsamy do ust są niemal w każdym pomieszczeniu :)
U mnie podobnie, to niczym uzależnienie :)
Usuńja jestem zakochana w tej firmie i chciałabym koniecznie coś z tego mieć, więc takie masełka do ust jeszcze bardziej mnie podkręcają :)
OdpowiedzUsuńzostaję jako obserwatorka, pozdrawiam :))
A co takiego sprawiło, że zakochałaś się w S&G? :)
UsuńOpakowania przyciagają uwagę i zachęcają do zakupu. Ale jak to mówią "nie nalezy oceniać książki po okładce" :)
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale z tą firmą to właśnie przysłowiowa "okładka" ma wiele do powiedzenia :)))
Usuńzastanowię się nad kokoskiem :)
OdpowiedzUsuńA mam! mam słodkiego kokoska - taką niespodziankę sprezentowała mi Irenka :* Dla mnie pachnie jak dobry budyń na pełnym mleku, słodki jest, oczywiście pierwsze testy wielodoznaniowe za mną ;)
OdpowiedzUsuńOpakowanie bardzo mnie ujmuje, wogóle ten design jest czarowny :)
Widziałam :) O! to mamy zupełnie inne skojarzenia zapachowe :D Dla mnie na szczęście mój nos nie wyczuwa mleka, nie cierpię zapachu jak i samego mleka w sobie :P
Usuńcudowne!!!
OdpowiedzUsuńnie lubie tylko nakladania blyszczykow palcem...
ale wygladaja ciekawie!
Trudno nazwać go błyszczykiem tak do końca i na domowy użytek nie przeszkadza mi w żadnym stopniu sposób aplikacji :)
UsuńOpis kokosowej wersji brzmi niezwykle smakowicie :D Narobiłaś mi na niego smaka, mimo że nie lubię się z taką formą aplikacji.
OdpowiedzUsuńW warunkach domowych dla mnie nie ma to znaczenia, ale gdyby pojawił się gdzieś taki rodzaj sztyftu byłoby super :)
UsuńNigdy nie miałam nic z tej firmy i szczerze mówiąc jestem bardzo ciekawa, jakie byłyby moje wrażenia :)
OdpowiedzUsuńTrudno przewidzieć ;)
UsuńBardzo przypadły mi do gustu :) Niestety chyba w Polsce ich nie dostanę :(
OdpowiedzUsuńNie, firma nie jest dostępna w PL aczkolwiek patrząc na inne marki być może to tylko kwestia czasu?
UsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy, szkoda że niedostępna w PL nigdzie stacjonarnie :( Zatem na razie pozostanę przy moich z Douglasa i TBS :)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie to.... ale jeżeli gdzieś podczas wyjazdu rzuci Ci się w oczy, zerknij :)
UsuńNa miejscu nie brakuje innych smakołyków więc w pełni rozumiem zdrowe podejście do tematu :D
Cieszę się w takim razie, że tym razem i Twoja przygoda z S&G okazała się udana :) Dla mnie ten balsam do ust, to było odkrycie roku 2013 i przy jego wydajności wersja Chocolate Cherry ciągle jest ze mną. W zapasach mam jeszcze brzoskwinkę, ale chyba nie będę jej odpakowywać tylko z kimś się nią podzielę. Dostałam ją w prezencie, ale to nie jest ani mój zapach, ani smak :)
OdpowiedzUsuńBardzo! na tyle, że kupiłam wszystkie warianty i do wypróbowania przede mną wanilia i brzoskwinia. Ciekawe, czy podtrzymają poziom?
UsuńTeż mnie to ciekawi, choć mnie prócz wiśni najbardziej interesuje jeszcze kokos, który został przez Ciebie zaaprobowany, więc czuję, że mam zielone światło :)
UsuńNajbardziej obawiałam się chemicznych i bardzo sztucznych zapachów/smaków. Bardzo tego nie lubię w pielęgnacji ust. W rzeczywistości produkty mnie zaskoczyły i uważam, że ktoś z firmy to dopracował od a do z.
UsuńJak skusisz się na kokosową odsłonę daj koniecznie znać :)
Udaję że ich nie widziałam bo mazidła do ust to moje przekleństwo :)
OdpowiedzUsuńWitaj w Klubie :)))
Usuńfiu fiu,jaki design! :)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńZawartość jest bardzo przyjemna :)
Usuńopakowania są świetne! :) szkoda, że dostęp do tych kosmetyków jest tak słaby, bo pewnie na coś bym się z miłą chęcią skusiła :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Powiem tak, firma jak każda inna i w sumie nie do końca rozumiem taki szał na nią aczkolwiek balsamy do ust okazały się dla mnie strzałem w 10-tkę :)
UsuńPamiętam, że już wcześniej o nich wspominałaś i już miałam po jeden wczoraj sięgnąć ale bałam się zapachów - a testerów w Bootsie brak więc postawiłam na Nuxe.
OdpowiedzUsuńFakt, brak testerów zniechęca ale poszłam za ciosem :)
UsuńPowiem Ci, że Nuxe Reve de Mile zawładnął mnaą na tyle, że przeszła mi ochota na inne całuśniki ;)
OdpowiedzUsuńCo do HexxMIXa z S&G to na pewno się skuszę i zawalczę :)
Reve de miel znam, lubię ale mimo wszystko nie przeszkadza mi to szukać dalej :) W pewnych kwestiach jestem mało reformowalna, może dlatego że pielęgnacja ust to moja słabość? :)
UsuńZapraszam w takim razie :)