Phenome Sustainable Science Moisturizing System 24-Hour (Krem intensywnie
nawilżający)
Krem przeznaczony do codziennej pielęgnacji, dla skóry
normalnej i wrażliwej na bazie ekologicznych wód roślinnych, olejów
organicznych, naturalnych ekstraktów.
Doskonały system nawadniający, dopasowujący się do
indywidualnych potrzeb skóry- stopniowo uwalnia substancje nawilżające,
pomagając zachować optymalny poziom wilgotności przez 24 godziny oraz chroniąc
naskórek przed utratą wody.
Poprawia kondycję i wygląd skóry, zabezpiecza ją przed
procesem starzenia się. Drobne linie i nierówności zostają wygładzone, skóra
zachwyca elastycznością, sprężystością oraz promiennym wyglądem.
Celowo pozwoliłam sobie zacytować opis ze
strony Phenome KLIK! bo komuś udało
się wpleść wątek sci-fi i jeszcze ten system nawadniający. Czy naprawdę ktoś w
to uwierzy?
System zadziała, jeżeli pielęgnacja będzie
kompleksowa i dopasowana pod odpowiednim kątem. Sam krem cudu nie wywoła,
niestety....
Skład INCI
Aloe Barbadensis Leaf Water**,
Rosa Centifolia Flower Water**, Dicaprylyl Carbonate**, Glycerin**, Zea Mays
(Corn) Starch**, Caprylic/Capric Triglyceride**, Isopropyl Palmitate**,
Cetearyl Alcohol**, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Glyceryl Stearate
Citrate**, Glyceryl Stearate**, Betaine*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet
Almond) Oil*, Macadamia Ternifolia Seed Oil / Macadamia Integrifolia Seed Oil*,
Squalane**, Trihydroxystearin**, Steralkonium Hectorite**, Sodium Stearoyl
Lactylate**, Cetyl Alcohol**, Vegetable Oil**, Aqua**, Dehydroacetic Acid, Aloe
Barbadensis Leaf Juice**, Tocopherols**, Tocopheryl Acetate, Glycine Soja
(Soybean) Sterols**, Parfum**, Xanthan Gum**, Propylene Carbonate, Passiflora
Incarnata Extract**, Rosa Gallica Extract*, Calendula Officinalis Flower
Extract*, Lycium Barbarum Fruit Extract*, Sodium Carboxymethyl Betaglucan,
Sodium Lactate**, Iris Florentina Root Extract**, Panax Ginseng Root Extract**,
Vitis Vinifera (Grape) Leaf Extract**, Castanea Sativa (Chestnut Tree) Seed
Extract**, Avena Sativa (Oats) Kernel Extract**, Triticum Vulgare (Wheat) Germ
Extract**, Panthenol, Sodium Hyaluronate**, Benzyl Alcohol, Carnosine**, Lactic
Acid**, Rosa Damascena Oil*, Sodium Phytate**, Citronellol***, Geraniol***,
Limonene***, Linalool***
*Certified Organic, **Natural Raw
Materials, ***Components of Natural Essential Oils
Patrząc na skład całości wydaje się równie zawiła jak
firmowy opis ;) i zakładam, że większą część kobiet nie interesuje co tam jest
w środku. Ma działać i tyle.
Moja relacja z tym kremem jest niczym status na Fejsbuku,
skomplikowana ;) Z jednej strony mamy przyjazny skład, obietnice producenta i
całą filozofię marki, bo przecież TO Phenome. Natomiast działanie jest....
Osobliwe. To będzie dobre określenie i zaraz wyjaśnię dlaczego.
Moje oczekiwania od
kremu nawilżającego?
Ma spełniać główne zadanie, czyli nawilżać, nie tylko
powierzchownie ale faktycznie działać, czyli ma być odczuwalne. Niech się stanie
dobrą bazą pod makijaż, do wykorzystania na dzień i na noc. Ideałem jest taki
nawilżacz, który wykorzystam przez cały rok.
Niby niewiele,
prawda? W rezultacie okazuje się, że poprzeczka postawiona jest wysoko, ale
w końcu to Phenome. 50ml za 129zł w cenie regularnej zobowiązuje moim zdaniem,
nie tylko do tego by znaleźć poparcie w działaniu lecz i zastosowaniu.
Krem kupiłam w
ciemno. Przyznaję się. Była obniżka
-40% i połasiłam się, stwierdziłam, że to jest dobra okazja, by zgłębić
zasoby tej marki. Dlatego wtedy też przy paru okazjach wymieniłam stare na nowe
:D Wszak pieniądz zalegać nie może a natura pustki nie lubi :)
System nawadniający
zagościł u mnie jesienią, pomyślałam że to idealna pora. „Pamiętasz, była
jesień” ;)
Po kilku aplikacjach pomaszerował w kąt i nie miałam na
niego ochoty. Było dla mnie na niego za ciepło, wróciłam do niego w połowie
listopada i od tamtej pory nasz związek jeszcze kwitnie. Ale od początku :)
Opakowanie.
Fikuśna buteleczka z ciemnego szkła z pompką, która „pluje” jak chce, raz
mniej, raz więcej. Mam drugi egzemplarz i dzieje się z nim to samo. Poza tym
przyzwyczaiłam się, że większość tego typu dozowników ofiaruje mi wystarczającą
ilość na twarz i szyję. Tutaj muszę się namachać.
Tak wygląda rurka w całej okazałości, niby dotyka dna, lecz
jeżeli zostaje ok. 1/3 kremu w opakowaniu to choćbym nie wiem jak się starała,
nie wydobędę go z butelki. Chyba, że wniknę do środka....
Konsystencja.
Rodzaj kremowej śmietanki, w pierwszej chwili wydaje się bardzo treściwa, ale
jest lejąca. Mam nadzieję, że poniższe zdjęcia dobrze zilustrują mój opis.
Wchłania się bez problemu, czasami miałam wrażenie, że aż za
szybko. W tym sensie, że jakby było go za mało? Wiem, dziwne.
Działanie. Dla
mnie to produkt ewidentnie na okres jesienno-zimowy, nie widzę go przez
pozostałe dwie pory roku u siebie. Nie jest też typowym kremem ochronnym, który
mogłabym wykorzystać podczas np. polskiej zimy. Chyba, że potraktować go jako
krem domowy. Za to wyjątkowo drogi krem domowy ;)
Na mojej mieszanej i
kapryśnej cerze wchłaniał się jak chciał, raz lepiej, raz gorzej. Jeżeli
tylko robiło się trochę cieplej np. 10 stopni na plusie, to czułam jak moja
cera „się pociła”.
Wykonanie na nim
makijażu graniczyło z cudem, praktycznie każdy podkład się rolował,
ścierał. Próbowałam różnych kombinacji, ostatecznie poległam. Zaczęłam używać go na noc i w takiej
wersji został ze mną do dzisiaj. Wieczorem jest mi wszystko jedno, czy coś się
roluje, nie tak wchłania. Nie idę na pokaz piękności tylko do łóżka :D W
zależności od kondycji cery i jej potrzeb nakładam go na całą twarz i szyję lub
tylko na obszary naczynkowe i szyję.
I tutaj muszę zwrócić uwagę, że w roli nocnego pomocnika krem spisuje się pierwsza klasa. Koi, goi,
nawilża a rano cera promienna jak pupa niemowlaka :D Dosłownie!
Na początku pojawiła się przyjemna miękkość, skóra stała się
aksamitna w dotyku.
Chwilami czułam jakby krem został podmieniony. Czary-mary
:DDD
Jakkolwiek brzmi opis producenta, to nawilżenie staje się odczuwalne i widoczne, kondycja skóry ulega
zmianie. Przywraca większą elastyczność a drobne zmarszczki mimiczne wygładzone.
Najszybciej zobaczyłam to w okolicy ust, na bazie konturu podczas uśmiechu.
Dostrajanie się
trwało kilka tygodni i pewnie nie doceniłabym jego właściwości, bo krem nie
należy od wydajnych. Szybko się kończy,
albo raczej zbyt szybko. A ja miałam focha na Phenome i większą część
pielęgnacji z tej firmy. Jednak w tym czasie pojawiłam się w Polsce a moja Mama
z pewną nieśmiałością przyznała, że nie chce tego kremu. Trochę było Jej
głupio, a mnie jeszcze bardziej. W końcu nikt nie lubi mało trafionych
prezentów. Machnęłyśmy na to ręką ;) i stwierdziłam, że skoro zmęczyłam jedno
opakowanie, to drugie nie będzie problemem zwłaszcza, że to była TA chwila, w
której dostrzegłam iskierkę potencjału dla mojej cery.
I teraz tak, gdybym
napisała recenzję po jednym opakowaniu, to nie byłoby w niej nic dobrego.
Wyleczyłabym się z nowych zakupów, nie dała mu drugiej szansy. Kiedy przejęłam nowe
opakowanie pomaszerował od razu na
półkę, by z każdym kolejnym dniem a raczej nocą czynić magię na mojej skórze :)
Cieszę się, że dostał drugą szansę na swój pokręcony sposób.
Lecz po raz kolejny przekonałam się, próbki/testy to podstawa. Zwłaszcza jeżeli
chodzi o Phenome. Już dawno z żadną firmą nie miałam tylu zawirowań, od miłości
do nienawiści. Oczywiście z przymrużeniem oka, bo to tylko kosmetyki.
Minęły 2,5 miesiące z
Sustainable Science Moisturizing System 24-Hour, a ja
mam za sobą przygodę ze 100 ml nawadniania. Produkt jest ważny przez 6
miesięcy od chwili otwarcia więc spokojnie zdążymy go zużyć :)))
Średnia wydajność, problematyczne opakowanie i
wydobycie kremu do końca, trudna relacja w dopasowaniu. A mimo wszystko przekonał mnie, że na kolejną jesień na pewno go
zaproszę :)
Dla porównania mam w planach zakup Sustainable Science Luscious Hydrating
Cream - Krem nawilżający do cery odwodnionej i suchej. To już nie będzie
strzał w ciemno. Mamy za sobą bardzo owocne spotkanie i czekam tylko na dobrą
okazję do zakupów. O dziwo, ten krem nie powinien mi pasować, a testowanie na
bazie Phenomenalnych tubeczek pokazało coś innego :) Jest MOC.
Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali do końca ;)
CMOK
Pozdrawiam :)
Żałuję, że wcześniej nie wzięłam sobie Twojej rady do serca i nie zapoznałam się najpierw z próbkami Phemone. Dochodzę do wniosku, ze kosmetyki naturalne, to nie jest dobry kierunek w mojej pielęgnacji. Chyba tylko chemia dobrze działa ;)
OdpowiedzUsuńWiem jedno, nie kupię już z Phenome żadnego produktu w ciemno. Nie ma mowy:) a gdybym była w PL to spenetrowałabym zasoby tej firmy właśnie w ten sposób. Serio :) O ile przy tradycyjnej pielęgnacji i kolorówce wiem mniej więcej czego się spodziewać, to z naturą czysta ruletka.....
UsuńIdentycznie z P&R, rozpoczęłam od próbek z niewielkimi zakupami w ciemno i szybko wyeliminowałam połowę asortymentu :)
Generalnie jestem za tym, by brać próbki, domagać się ich po prostu a potem decydować. Dlatego też cenie sobie Nasze próbkowanie :* Ustrzegłaś mnie przed Emmą Hardie, Kiehl's i Korresem.
Powiem Ci Asiu, że bardzo cenią sobie zarówno Twoje zdanie, jak i Magdy i we dwie jesteście moimi przewodniczkami w świecie kosmetyków Phenome:); osobiście mam dość znikome doświadczenie w tym kierunku, bo dopiero poznaję ich ofertę ale mam nieodparte wrażenie, że te produkty, a raczej te wszystkie dobroci, które znajdziemy w składzie, muszą mieć czas by zadziałać; przypuszczam, że tak jest z większością kosmetyków naturalnych...one nie mają tak spektakularnego i szybkiego działania jak składniki syntetyczne:)
OdpowiedzUsuńi zgadzam się, że warto testować ichniejsze produkty, być może próbka to mało miarodajny sposób ale zawsze daje nam jakiś podgląd na konsystencję, czy choćby zapach:)
Pozdrawiam :)
Ivonko, z naturą bywa różnie. Trudno jest znaleźć złoty środek. Ogólnie wyznaję zasadę, że recenzję kremu mogę zaprezentować po min. 1,5 miesiąca, chyba że pojawi się uczulenie itd. Pełen cykl komórkowy daje o wiele lepsze rozeznanie.
UsuńPróbka to tylko wstęp i najlepiej jak mamy ich kilka, bo zapoznamy się nie tylko z konsystencją i pierwszym wrażeniem, ale da Nam pewien obraz tego, czego można się spodziewać.
Czasami to trudna sprawa zwłaszcza kiedy cera jest wymagająca...
Ściskam :*
a ja jakoś niespecjalnie znam się na tych wszystkich składach i tym całym nawilżaniu... jak mi się skórka przesuszy, to ją przesmaruję kremem, jak nie, to zazwyczaj nie robię z nią nic. I wiem, że to błąd, ale wiem, że całe życie bedę się smarować mazidłami, więc teraz jeszcze poczekam :)
OdpowiedzUsuńNie ma na co czekać, ważne by zapobiegać i dbać o to, by pewne nawyki weszły Nam w krew ;)
UsuńNo, teraz to ja mogłabym zapytać - dlaczego nie miałabym wytrwać? :>
OdpowiedzUsuńBrałam ten krem niegdyś pod uwagę, lecz ostatecznie uznałam, że to może być kiepski pomysł, że pewnie będzie zbyt bogaty. Podobnie sytuacja ma się z Luscious. Był czas, kiedy moja skóra domagała się większej dawki nawilżenia, niż zwykle. Moje kremy na dzień dawały radę, jednak czułam, że na noc chcę czegoś treściwszego. Sięgałam po nowości, próbowałam, testowałam różne różności. Do Phenome nie było mi akurat wtedy po drodze i nie zaopatrzyłam się w próbkę Luscious`a, a nabytek tego rodzaju w ciemno zupełnie mi się nie uśmiechał. Ostatecznie uraczyłam skórę Guerlain, a o mojej zachciance zapomniałam... :P W każdym razie, biorąc pod uwagę Twoją cerę, zaskoczyłaś mnie wiadomością o sympatii do tego kremu :)
Pompki w kosmetykach Phenome doprowadzają mnie do szału ;) Tzn. te w peelingu, czy żelach do mycia twarzy, czy ciała jeszcze mi nie podpadły, ale te zastosowane w kremach... brrrr. Teraz kupiłam sobie balsam do ciała i zastanawiam się właśnie, jak to z tym mechanizmem będzie.
Ja wychodzę z założenia, że nieważne, jaka to firma, co sobą reprezentuje i jak się sprzedaje, próbkowanie powinno iść w pierwszej kolejności. Mnie się czasami nie chce, przyznaję (chodzenie, szukanie i proszenie o możliwość sprawdzenia produktu w zaciszu domowym wciąż spotyka się z niezrozumiałą dla mnie reakcją ze strony ekspedientek w niektórych miejscach i posądzaniem klienta z miejsca o wyłudzanie odlewek kosmetyków :D), lecz zawsze z pełną świadomością dokonuję zakupu. Rozczarowanie w przeciwnym wypadku może się gorzko odbijać, niestety :/
No wiesz.....już nie raz spotkałam się z zarzutami, że za dużo czytania itd. więc moje recenzje raczej są zdecydowanie dla tych czytających i nie szukających skrótów ;)))
UsuńLuscious teoretycznie nie powinien się u mnie sprawdzić, a jednak! Miła niespodzianka, o wiele przyjemniejsza niż w tym wypadku. Aczkolwiek w ciemno na pewno nie kupiłabym tego kremu i coraz bardziej przekonuję się, że przy Phenome lepiej brać poprawkę razy 4 oraz próbki.
Nie rozumiem po co takie udziwnienie z pompką, bo żel czy peeling enzymatyczny mają normalne mechanizmy i nic się nie dzieje. Do tego nie jestem w stanie wydobyć kremu do końca...
Z próbkami to temat rzeka, ale dopóki nie zmieni się podejście firm to niewiele możemy w tym temacie. Reakcja obsługi na próbki to osobne zagadnienie i czasami prowadzi to do dziwnych sytuacji.
Smutne jest to polowanie na próbki.... i już wolałabym opcję płatną, w formie setu, czy choćby ogólnie dostępnych miniatur. Ale na razie to chyba tylko pobożne życzenia....
Na mnie Phenome zrobiło ogromne wrażenie do tego stopnia, że na poważnie myślę kupić cosik do twarzy. Przeczytałam tę recenzję i sama nie byłam pewna, jak ostatecznie się zakończy ;D Skoro nie nadaje się na dzień pod makijaż, to jest dla mnie skreślony produkt, bo na noc zwyczajnie nie używam kosmetyków, tylko leków antytrądzikowych i nie miałabym kiedy go stosować. Zaczaję się za innym nawilżaczem, który sprosta mojej równie jak Twojej, kapryśnej skórze.
OdpowiedzUsuńHistoria z tym kremem była bardzo zawiła ;) i sama czekałam kilka tygodni z recenzją. Wolałam być pewna, a nie tylko przypuszczać. Nie ukrywam, że drugie opakowanie pomogło i to znacznie.
UsuńJeżeli masz równie chimeryczną cerę zachęcam do wypróbowania przed zakupem i wtedy mniej więcej ocenisz co i jak :)
Bardzo lubię kosmetyki naturalne, chociaż wydaje mi się, że na ich działanie trzeba poczekać dłużej. O Phenome myślałam już jakiś czas temu, ale bardziej w kierunku produktów do włosów.
OdpowiedzUsuńI tak i nie ;) w moim odczuciu to zależy od wielu czynników. Zresztą pełen cykl komórkowy powinien dać już pewne wyobrażenie i odczucia bez względu na to, czy kosmetyk jest naturalny czy też nie ;)
UsuńPrzeglądałam ich ofertę produktów do włosów, ale daleko mi do włosomianiaczki i mam inne typy.
Dla mnie na dzień na pewno byłby zbyt nawilżający, ale na noc brakuje mi takiego kosmetyku :) Z Phenome nie miałam nic, ale oferta strasznie mnie kusi - może nawet ten krem do mnie przywędruje, kto wie :)
OdpowiedzUsuńOferta jest na tyle bogata, że najlepiej wybrać sobie coś i spróbować przed zakupem :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWytrwałam! Do czynienia z Phenome miałam raz, korzystałam z... świetnie, nie pamiętam czy z Oil Control czy Active. To jednoznacznie świadczy o tym, że Phenome nie zadziałał u mnie phenome-nalnie ;) Nie zrobił mi krzywdy. Był żaden.
UsuńU mnie Oil Control narobił trochę szkód :( Bardziej odpowiada mi Active Sebum Control Gel, ale chyba nie kupię go jednak bo w tej materii mam ideał z Filorgi więc wolę wybrać pewniaka :)
UsuńDziękuję za wytrwanie :)
Nie miałam przyjemności z tą marką i choć jestem na etapie poszukiwania sensownej naturalnej pielęgnacji regularnie rozbijam się na skałach relacji cena-objętość. Wiem, że za lepsze trzeba lepiej zapłacić, ale Milion Oliwek strasznie mnie zasmucił :D. Nie mniej najprawdopodobniej nie wypróbuję tego kremu, bo nie cierpię "pocić się" pod kremem - to dyskwalifikujące. Poczekam na recenzję Sustainable Science Luscious Hydrating Cream :D
OdpowiedzUsuńCiężko coś mi doradzić w tej kwestii, ale jak masz gdzieś ich sklep firmowy idź po próbki :) Dla mnie odkryciem pielęgnacyjnym stała się Filorga, ale krążę wokół naturalnych marek i tak smakuję powoli Phenome. Luscious jest bardziej trafiony, ale zakładam że na okres jesienno-zimowy bardziej.
UsuńZ chęcią dobrnęłam do końca, bo mam wielką ochotę na ten krem :) Oczywiście zanim nabędę pełnowymiarowe opakowanie to użyję próbki.
OdpowiedzUsuńMoże będziesz z niego bardziej zadowolona? :)
UsuńMoja skóra jest sucha, także na lato na dzień ten krem mógłby być dla mnie odpowiedni.
UsuńJak ma moc, a skończą się moje zapasy, to będzie chyba pierwszy który kupię. Tylko jak poprosić o próbki zanim kupię to nie mam pojęcia, panie chronią tych próbek jak oka w głowie. Może w trakcie uda mi się użebrać chociaż z testera o ile trafię. :)
OdpowiedzUsuńPróbki na wagę złota, lekka paranoja ale samo życie....
UsuńMoże jednak Ci się uda dostać, bo w ciemno nie polecam.
Nie cierpię uczucia, gdy skóra się 'poci' pod kremem, maiłam tak w przypadku lekkiego kremu Sylveco w lecie. Czytając Twój opis, stwierdzam, że krem zupełnie nie dla mnie. Piszesz, że wchłaniał się zbyt szybko, jeśli mamy na myśli to samo (wiadomo, że ciężko to ubrać w słowa), to nie lubię tego uczucia. Tak się dzieje u mnie z kremami, które mają za dużo ekstraktów, było tak z NoniCare i z kremem Ava, Eco linea. Wchłaniały się momentalnie i odczuwałam dyskomfort. Coś w rodzaju wysuszenia skóry. Od pewnego czasu na noc używam tylko kremu pod oczy, a reszcie skóry daję wypocząć i muszę przyznać, że jej się to chyba podoba :) więc na noc też odpada. Prawdopodobnie to już u Ciebie pisałam, ale jeśli nie, to powtórzę. Z Phenome mam ochotę głównie na kosmetyki do ciała i do włosów, kremy do twarzy tej firmy nie zachęcają mnie takim długim i skomplikowanym składem. No ale jak to u mnie bywa, nie wiadomo, czy by się nie sprawdzily :D
OdpowiedzUsuńPS. Nie wiem czemu, ale gdy klikam w tytuł Twojego posta na bloggerze, to odsyła mnie do strony głównej mojego panelu nawigacyjnego.
RE PS. też tak mam ;)
UsuńRE reszt posta - patrz wyżej :D
Hmmm, nie wiem dlaczego tak się dzieje ale już jakiś czas temu zauważyłam, że jak korzystam z Chrome to dzieją się szalone rzeczy. Wróciłam do Firefoxa i jest OK, a Wy jakiej przeglądarki używacie?
UsuńBalbino, dużo zależy od kremu ale np. krem z płatków róży z Hauschki, czy Weleda to także bogate kremy w ekstrakty a takich scen nie odnotowałam. Co do Sylveco to u mnie taka rekcja wystąpiła z każdą lekką wersją.... Do tej pory jest zła jak osa, że zrobiłam spore zakupy z tej firmy.
Do ciała z Phenome mam kilka rzeczy i jedna okazuje się wielkim nieporozumieniem z kosmiczną ceną. Niebawem będę pisać o tym gagatku.
Prawie jak w filmie sensacyjnym - gwałtowne zwroty akcji ;) Przyznam, że sama nie mam cierpliwości do produktów, które działają u mnie różnie w zależności od... różnych czynników. Kapryśny ze mnie konsument pod tym względem ;)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie to co mnie zniechęca do zakupu drogich kremów. Tobie się udało w końcu poskromić kremik. I wasza relacja się udała. Ale dopiero przy drugim opakowaniu. Ale często się zdarza, że po jednym jestem zła, bo wydałam dużo kasy, a efekt gorszy niż po drogeryjnym kremie za 20 zł.
OdpowiedzUsuńTak mnie naszła refleksja na tą pupę niemowlaka. To jest takie zdradliwe określenie :P Bo to różnie bywa. Czasem miód i orzeszki, a czasem bliżej do pawiana ;)
Musze Ci przyznac racje, Hexx. Te pompki/dozowniki (jak zwal tak zwal) to jest badziew. One pluja, pod nie wiem jakim katem uzyje trzeba sie namachac, zeby krem trafil na wierzch dloni. Serum jest jeszcze gorsze. Jesli chodzi o dzialanie, to poki co jestem zadowolona. Uzywam na dzien, na to nakladam jeszcze oil-control i jest cacy. Czasami stosuje rowniez na noc. Mysle jednak, ze nie kupie go ponownie.
OdpowiedzUsuńOpakowanie potrafi zniechęcić do użytkowania, prawda?
UsuńNa szczęście np. żele czy peeling ma normalny dozownik, bez udziwnień. Cieszę się, że jesteś zadowolona z Oil Control :)))
Uwielbiam Twoje zawirowane recenzje :)
OdpowiedzUsuńJest MOC !
Ja natomiast czaję się na krem przeciwzmarszczkowy z tej firmy, będzie to strzał w ciemno. Peeling na razie testuje z próbki i chyba zakupię, nie było reakcji alergicznej a skóra się nie rumieni po jego użyciu czego bałam się najbardziej.... Na efekt pewnie przyjdzie poczekać ale coś czuję, że warto :)
Dziękuję :*
UsuńA nie korci Cię asortyment Filorgi? przyznam się, że jestem oczarowana większością produktów i żałuję, że niektórych nie mogę sobie zaaplikować.
Peeling to dobra alternatywa dla takich cera jak nasze i pomimo, że na efekty trzeba poczekać, to myślę że w efekcie końcowym będziesz zadowolona :) Ważne, że nie pojawił się rumień ani reakcja alergiczna.
Kurczę, spodziewałam się lepszego efektu, a nie "pocenia się" przy wyższych temperaturach. Na dzień już taki nawilżacz odpada .
OdpowiedzUsuńMoja mieszana cera się zbuntowała ;) a w wersji na dzień szkoda mi nerwów, zwłaszcza rano....
UsuńDokładnie, rano człowiekowi zależy na szybkim i sprawnym nawilżeniu oraz makijażu, a nie jeszcze zabawy dodatkowej z produktem, który stwarza problemy.
UsuńKiedyś właśnie się zastanawiałam, czy go sobie nie zamówić ;)
OdpowiedzUsuńMoże lepiej wypróbuj przed zakupem :)
UsuńMiałam ochotę na ten krem, ale pod kątem dziennej pielęgnacji, pod makijaż. Skoro tak się niezbyt sprawdza, podaruję sobie, tym bardziej, że na oku mam miliard innych, ciekawych kremów ;)
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie byłoby lepiej? weź próbki :)
UsuńFakt, na szczęście oferta na rynku jest tak bogata, że mamy w czym wybierać. Coś szczególnego masz na celowniku? :D
bardzo mnie ten krem zaintrygował, w ostatecznym rozliczeniu;) Szkoda jednak, że opakowanie takie nie do końca fajne... Moja przygoda z phenomkami, mimo bardzo pozytywnego nastawienia nie zaczęła się najlepiej;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
:*
Szkoda tylko, że ostateczne rozliczenie następuje przy drugim opakowaniu :D ale.... A co tam u Ciebie nie tak?
UsuńNa samym początku gorąco napaliłam się na ten krem, jednak w składzie triglicerydy trochę za wysoko, a moja cera bardzo źle na nie reaguje, więc nie będę ryzykować wydatku 129zł, jeśli ma wyskoczyć jakieś uczulenie. A szkoda, bo reszta składu wygląda zachęcająco.
OdpowiedzUsuńA jesteś pewna, że każdy rodzaj trójglicerydów negatywnie działa na Twoją cerę? poza tym od czego są próbki :)
Usuńświetnie, że byłaś wytrwała i znalazłaś na niego sposób :) skład jest imponujący i czytając pierwszą część recenzji aż trudno było mi uwierzyć, że jest tak źle. raczej się na niego nie skuszę (ze względu na cenę), ale dziękuję za ukazanie przykładu na to, że wystarczy trochę chęci i można być zadowolonym z takich kapryśnych specyfików :)
OdpowiedzUsuńCo skóra to opinia :) tak już jest. Co do wytrwałości, to gdyby nie drugie opakowanie historia byłaby zupełnie inna. Gdybym poznała ten krem na bazie próbek, na pewno bym go nie kupiła także widzisz, medal ma dwie strony i krem okazał się specyficzny dla mojej cery ;)
UsuńKosmetyki naturalne bardzo lubię.ten produkt bardzo mnie zaciekawił,ponieważ bardzo potrzebują dobrego nawilżenia.
OdpowiedzUsuńZachęcam w takim razie do wypróbowania, weź próbki i zobaczysz :)
UsuńPrzeczytałam od samego początku do końca i nasuwa mi się taka prosta myśl - jak w każdym związku, trzeba się umieć dopasować i dotrzeć, żeby było dobrze :) Fajnie, że znalazłaś sposób na niego. Ja też nie lubię skreślać kosmetyków (choć są niektóre, że po pierwszej wpadce mam ochotę wrzucić je do kosza) i szukam optymalnych rozwiązań ze zużywaniem ;)
OdpowiedzUsuńFajnie powiedziane :) ale czasami to dopasowanie rujnuje nieźle portfel więc relacja może być skomplikowana.
UsuńPowiem tak, gdyby krem nie miał ważności 6 m-cy od daty otwarcia, to wydałabym w świat bez oporów ale w takiej sytuacji to ryzykowne...więc oswoiłam go swój własny sposób :)
A u mnie sprawdzał się wybornie, zużyłam 2 opakowania, na dzień był idealny, z każdym podkładem pięknie współgrał. Myślę, że to kwestia rodzaju cery.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim cery, bo to jest podstawa. I niestety u mnie aż tak wybornie nie było/nie jest.
UsuńJuż wiem co zagości na mojej skórze w listopadzie! Z Phenome do tej pory zaliczyłam tylko jedno spotkanie i było ono niezwykle udane. Sądzę, że ten krem też może się sprawdzić, więc w czasie porządnych zniżek będę musiała w niego zainwestować. Szkoda tylko, że opakowanie jest felerne :/
OdpowiedzUsuńWeź próbki na początek :) i zachęcam do porównania z Luscious.
UsuńOpakowanie to porażka, może coś zmienią w tej kwestii?
Z Phenome jeszcze niczego nie miałam, zastanawiałam się kilka razy nad różnymi produktami, ale póki co to zużyję swoje zapasy. Tego kremu najpewniej także używałabym na noc bo wszelkich kremów nawilżających na dzień stosować nie mogę - świecę się potem niczym żarówka :)
OdpowiedzUsuńMnie wciąż z Phenome nie po drodze. Jak kiedyś trafię do ich sklepu stacjonarnego to oproszę lub kupię (jeśli jest tam taka możliwość) próbki. Sama też nie wiem co bym chciała na początek, bo wybór mają duży.
OdpowiedzUsuńChyba nie skuszę się na testowanie akurat tego kremu. Ale na mojej liście chciejstw jest peeling enzymatyczny, który kiedyś chwaliłaś:)
OdpowiedzUsuńCały czas wnikliwie przyglądam się ofercie Phenome.
OdpowiedzUsuńCzas wybrać się do sklepu po próbki.