Przychodzę dzisiaj z porcją różności z ostatnich miesięcy. Kosmetyki
te gościły u mnie w różnym czasie i w zasadzie wiele z nich tylko czekało na
kilka słów. Za bardzo rozpisywać się nie będę ;) w myśl tytułu, recenzje w
pigułce!
Zapraszam
:)))
Sephora Express body scrub & mask – Gommage
et masque corps express
Bardzo fajna i udana nowość z zeszłej wiosny, którą pokusiła
mnie skutecznie konsultantka Sephory. Na początku byłam nieufna i podejrzliwa,
lecz kosmetyk się sprawdził i za jakiś czas nabyłam kolejne opakowanie. Planuję
zakup przy najbliżej wizycie w PL i wtedy możliwe, że zaprezentuję peeling w
innym ujęciu.
Na szybko dodam, że jeżeli szukacie czegoś dobrze
działającego dla wrażliwej skóry, jest to dobra pozycja.
Poshe Top coat
Miał zastąpić Seche Vite, miał szybko działać i nie
gęstnieć. No cóż.... Nie dla mnie on, nie polubiliśmy się za brak wielu rzeczy.
Nie trafił w moje potrzeby, zaliczyl kosz choć wierzcie mi dawałam mu wiele
szans. Dla mnie to jeden z wielu top coatów, które po prostu są i w żaden
sposób nie zagrażają SV :)
Maybelline Instant Anti-Age The Eraser Eye
Perfect & Cover Concealer Light
Dobre początki, które szybko zmieniły się w ogromną niechęć.
Wraz z każdym użyciem miałam dość tego korektora, na szczęście szybko się
zużywa i ubywa. Koszmarek.... najgorsze było to, że na mojej skórze zmieniał
odcień i stawał się dorodną pomarańczą. Kwestia krycia i trwałości na pewno nie
była perfect....
Tisserand
Tea Tree
+ Clear Skin Facial Soap
Kupiłam tę kostkę, bo zależało mi na czymś gotowym
z olejkiem z drzewa herbacianego. Skuteczna :) Wykorzystałam do twarzy i ciała.
Pewnie jak będę potrzebowała czegoś podobnego, to sięgnę po nią ponownie.
Douglas Beauty System More Than Moisture Shiny
Lip-Balm
Normalnie nie kupiłabym tego mazidła, ale Pani z
Douglasa napadła na mnie w takim momencie, że zapomniałam języka w gębie :D I
wpakowałam do koszyczka potakując głową jak zaczarowana. Ogólnie nie był zły,
podobał mi się efekt na ustach oraz działanie. Jest tylko jedno ALE, w szybkim
tempie zmienił smak/zapach i poszedł w kosz zanim zdążyłam dobić do połowy
opakowania. Dziwne... Używany regularnie i trzymany z dala od źródeł ciepła
jakby się popsuł :P Zabrakło okazji do głębszej znajomości. Może to i lepiej?
;)
Payot
Pate Grise, maść antybakteryjna
Wpadła w moje ręce przypadkiem i muszę przyznać, że
to skuteczny produkt na pojedyncze pryszcze, krostki i stany zapalne. Gorzej z
opakowaniem, diabelski wynalazek. Temu, co wpadł na taki pomysł kazałabym
używać i wycisnąć do samego końca.
Sanoflore Roll –on SOS Imperfections
Opakowanie/aplikator
pełne nieporozumienie, lecz to co zawiera jest niesamowite. Ładnie sobie radzi
z pryszczami, drobnymi krostkami. Koi i łagodzi, może i nawet zapobiega
kolejnym. Trudno jest ocenić kiedy używam do w połączeniu w innymi specyfikami.
Ideał do punktowego stosowania zwłaszcza pod makijaż. Dla mnie to plus i pewnie
spotkamy się ponownie.
John
Masters Organics Lip Calm
Kupiłam
ten balsam na dobry początek przygody z ofertą JMO. Ciekawy skład i forma
zachęciły mnie do tego. Kosztował 6 funtów więc nie rujnował portfela. Pierwsze
wrażenie? Udany smak i zapach mandarynek, na tym koniec atutów. Sztyft łatwo
się łamie i kruszy, działanie praktyczne żadne, by nie powiedzieć, że fatalne
bo w rezultacie przesuszył mi usta.
Yves
Rocher BIO Baume Levres Nourrissant
Przyjemny
i tylko tyle. Nic specjalnego, do tego szybko się zużywa. Nie pozostawił po
sobie nic ciekawego do przekazania ;) Jeżeli ktoś ma ochotę i lubi ofertę YR
może się skusi w ramach zaspokojenia ciekawości tak jak i ja ;) Brak składu
INCI na moim opakowaniu.
Yves Rocher Jardins du Monde Noix de Macadamia
Uwielbiam
żele z tej serii, większość wariantów zapachowych trafia do mnie na 100% ale Noix
de Macadamia uzależnił mnie aromatem. Polecam poznać :) Do tego firma w końcu
zmieniła formę zamykania, w polskiej wersji także?
Korres
Hair Mask Shea Butter & Vitamins
Bardzo
fajna maska, zaliczyłam kilka opakowań a jeżeli nadarzy się okazja, kupię
ponownie. Moje włosy doceniły jej działanie a jeżeli chcecie wiedzieć więcej to
zajrzyjcie do Patrycji Pieguski na Kosmetyczną Wyspę, która zrobiła
pełną recenzję. W moim przypadku maska zadziałała tak samo i raczej nie będę robić
pełnej recenzji.
Zapach
jest dyskusyjny, konsystencja budyniowata, wygodny aplikator, produkt trzyma
się na włosach i nie spływa. Po zakończonym rytuale włosy są miękkie,
błyszczące, nawilżone, dobrze się układają, rozczesują. Nie obciążyła włosów,
nie podrażniła skóry głowy.
Orientana
Olejek do ciała Drzewo Sandałowe i Kurkuma
Nie
lubię się z Orientaną, ale tym razem zapach jest boski ♥
Właściwości pielęgnacyjne przeciętne. Za to świetna do masażu we dwoje :) Plus
za formułę, nie jest tlusty. W kontakcie ze skórą przypomina suche olejki.
Ziaja Maslo do ciała Kakaowe
Kiedyś byłam uzależniona od tej serii Ziai, z czasem mi
przeszło.... Z trudem zużyłam opakowanie. Już nie wrócę w te rejony.
Avon Advance Techniques Lotus Shield
Wielki come back :D Pisałam o nim dawno temu i muszę
przyznać, że nadal to świetny kosmetyk który służy moim włosom wybornie :))) KLIK!
Czasami trudno uwierzyć, że to Avon, a jednak i ta firma ma swoje perełki :)
Avon Advance Techniques Daily Shine Dry Ends
Serum
Kultowe serum na końcówki, które zaliczyło wielki powrót. Pomimo,
że bardzo lubię i cenię sobie Phytokeratine,
to równie chętnie sięgam po Avon :) O nim także pisałam KLIK!
Lush Ponche
Żel pod prysznic z limitowanej serii, szalenie mi się
podobał zapach i działanie. Zapasy szybko zostały uszczuplone, obecnie inne
Lush’owe cudo gości w mojej łazience. Ogólnie lubię żele z tej firmy i jak
tylko podoba mi się zapach, trafia w moje ręce. Nie będę opowiadać o nim niestworzonych
historii, po prostu wywiązuje się ze swojego przeznaczenia.
Phenome Oil- Control
Pożegnałam go na zawsze, żalu nie będzie i pozostał po nim
jedynie ślad w formie pełnej recenzji KLIK!
Choćby dawali go za darmo, nie chcę. Nie i już.
Iwostin Lipidia
Dwufazowy płyn do demakijażu twarzy i oczu
Firma Iwostin dobrze mi się kojarzy, lubię ich niektóre
produkty i w ramach tego zaufania sięgnęłam po dwufazowy płyn do demakijażu twarzy
i oczu. Powinno zostać użyte wskazanie do twarzy, bo... do oczu absolutnie nie.
Każda próba zmycia banalnego makijażu jak sam tusz kończyła się źle.
Szczypanie, podrażnienie i królicze oczy fundowała mi ta dwufaza za każdym
razem. Próbowałam różnych technik i jeżeli choć kropla płynu przedostała się do
oka, to był dramat.
Funkcja zmywania nie sprawdzała się, nawet na zwykłym tuszu,
który z reguły rusza.... uwaga! woda.
Opakowanie to także porażka, łącznie z zakrętką....
Dr. Hauschka Korperbalsam Rose
Ekskluzywne opakowanie- szklana butelka z dozownikiem w
kolorze złota robi wrażenie. To, co znajdziemy w środku już trochę mniej.
Problem zaczyna się od zapachu. Płatki róży zatopione w alkoholu, różany poncz,
pijana róża. Mogłabym mnożyć kolejne określenia. Pielęgnacja suchej skóry na średnim
poziomie, operowanie szklaną butelką średnio wygodne a kosmetyk znika w ekspresowym
tempie.
Kupiłam zachęcona obietnicą zapachu, który niestety mnie
rozczarował. Działanie średnie i patrząc obiektywnie cena/pojemność/działanie
to... mogłoby być znacznie lepiej.
Poj. 145ml ok. 80zł
Caudalie Cleansing Water Micellar solution
Płyn micelarny. Nie jest zły, nie rzuca też na kolana. Demakijaż
twarzy tak, oczy na nie. Przyjemny zapach plus za ciekawe promocje marki w
wybranych aptekach. Miałam kilka opakowań i jeżeli wpadnie w moje ręce jako
dodatek do zakupów lub w dobrej cenie, kupię. Na pewno wolę go o wiele bardziej
niż drogeryjne twory w stylu BeBeauty, Garnier, L’oreal.
Original Source żele
pod prysznic
Cactus & Guarana;
Golden Pineapple
Raspberry & Cococa, Mandarin &
Basil
Co ja mogę Wam napisać na temat Original Source? Po prostu
lubię ofertę tej firmy i tyle. W kwestii żeli pod prysznic, płynów do kąpieli
nie mam wygórowanych wymagań, ma ładnie pachnieć i otaczać mnie aromatem.
Umilać kąpiel. Z tej gromadki najbardziej polubiłam Cactus & Guarana;
Golden Pineapple, pozostałe dwa średnio przypadły mi do nosa ;) Mandarin &
Basil za każdym razem kojarzył mi się z jakimś rodzajem zielska. Dziwny był.
Natomiast Raspberry & Cococa niby “moja”, ale nie do końca.
L’occitane koszyczek
Słynny koszyczek, który wywołał niezłą burzę, aż zawrzało. Nie
będę się za wiele do tego odnosić, bo firma straciła w moich oczach i
przestalam też robić zakupy w L’occitane. Nie było to trudne, bo znalazłam sobie
w UK coś lepszego i niebawem pokuszę i będzie coś dla Was :D
Z całego zestawu najfajniejsze było mydełko w kształcie
motylka, miniatura perfum i kremu do rąk z masłem shea. Niektóre kremy z tej
serii lubię, w UK regularnie bywają dołączane do gazet więc do torebki w sam
raz. Pozostałe produkty specjalnie nie zapisały się w mojej pamięci ani notatkach.
Długo były przekładane z miejsca na miejsce i gdybym miała z tego zrobić jakąkolwiek
prezentację, to nie byłoby więcej słów niż teraz....
Sally Hansen Insta-Dri
Chwalony przez wiele z Was u mnie nie zrobił większego
wrażenia. Korzystanie z Insta-Dri było męczarnią i nie wiem po co kupiłam ten
top, chyba tylko w ramach eksperymentu, by przekonać się po raz kolejny o
słuszności wyboru jakim stał się Seche Vite.
Sally Hansen Polish Remover for artificial and
sensitive nails
Zmywacz, który wpadł przypadkowo do koszyka. Nie przepadam
za zmywaczami Sally Hansen, ale kosztują grosze i nie wysuszają skórek oraz
paznokci. Przy niektórych lakierach muszę się pomęczyć, ale ostatecznie mogą
być.
The Somerset Toiletry Company Tropical Fruits
Mango & Passionfruit
Mydło przywiezione w ramah wakacyjnej pamiątki ze Szkocji :)
Dokładnie z Oban. Miałam wrażenie, że nigdy się nie skończy. Przyjemny aromat i
niesamowita wydajność to jego atuty.
Bioderma Sebium Solution Micellaire
Ostatnia butelka, która definitywnie kończy moją przygodę z
serią Sebium Biodermy i radośnie nucę “do widzenia” :D Mam przesyt.... po kilku butelkach kupionych w szale promocji ten produkt mi się "przejadł".
Dobry jest i podtrzymuję swoje zdanie z recenzji KLIK! jednak Bioderma chyba nigdy nie wróci do moich łask w pełni ;)
Korres Vanilla plum body milk
Przyjemne mazidło do ciała o pięknym zapachu. Coś dla fanek
słynnego Słonia Kenzo, aczkolwiek nie jest to taki killer jak perfumy :)
Właściwości pielęgnacyjne na niezłym poziomie, ale przyznam
się, że najbardziej uwodzi mnie woń tego balsamu. Kupiłam ze względu na
etykietę, która kusiła mnie tą śliwką :D Miałam nadzieję na odrobinę takiego
zapachu jak olej śliwkowy. Dostałam coś innego, równie fascynującego ale nie
każdemu może się spodobać.
Lirene Kremowy płyn
do higieny intymnej Łagodzenie
Bardzo udany produkt, robi to co do niego należy ale przede
wszystkim jest łagodny, wydajny i posiada praktyczne opakowanie. Spotkamy się
ponownie :)
I to już koniec :)
Folder opróżniony, gotowy do kolejnego zapełnienia.
Co do zmiany formatu komentarzy, pisałam o tym w poprzedniej
notce KLIK! Na
razie będzie kilka tygodni testowania, Disqus
nie wymusza posiadania konta jak to widzą niektórzy, jest opcja komentowania z pozycji Gościa- wpisujesz imię i podajesz
adres e-mailowy. Decyzja należy do Was :) a ja w ten sposób chcę tez wyjść naprzeciw
dla osób, które po prostu chcą zostawić komentarz, wejść w interakcję.
Czas pokaże :) To, co
nowe nie zawsze wywołuje euforię głównie dlatego, że jest nowe.
Postanowiłam oswoić ten rodzaj nowości z kilku powodów, ale o tym przy innej
okazji.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.