Dzisiaj będą zachwyty,
ochy i achy w najlepszym wydaniu. Przedstawiam Phenome Holistic Pleasure Rejuvenating Rose Invigorating Body Buff - Organiczny
peeling z płatkami róż, który przyczynił się o ogromnego zadowolenia oraz
zarzucenia dalszych poszukiwań w tej materii.
Znalezienie peelingu
idealnego trwało długo, głównie dlatego że lubię określone formuły i mam
bardzo wymagającą skórę. Borykam się ze zmianami atopowo-łuszczycowymi,
okresową suchością skóry niczym Sahara, ogromną wrażliwością i skłonnością do
podrażnień, alergii. Taki rodzaj skóry nie jest łatwy w pielęgnacji, często
wiele produktów już na samym początku odpada.
Do tego bardzo nie
lubię tłustej warstwy, którą fundują np. peelingi P&R. Dla mnie to
wada, nie zaleta. Tłusta, oblepiająca warstwa to coś, czego nie można mylić z
natłuszczeniem, nawilżeniem. Taki ulepek na skórze nie zastąpi w moim przypadku
balsamu.
Celowo o tym piszę, bo nagminnie wiele firm łączy z uporem
maniaka cukier z różnymi olejami i są szczęśliwi, bo to jest świetny produkt, więc ja mówię od razu: dla mnie to nie jest
kosmetyk jakiego potrzebuje moja skóra.
Dlatego też scruby
P&R to dla mnie rodzaj odżywki pod prysznic. Rozwinę ten wątek przy
najbliższej okazji.
W zeszłym roku miałam okazję kupić rewelacyjny scrub Phenome Pure Sugarcane – Nourishing Deeply
Sweet Scrub, któremu poświęciłam pełną recenzję KLIK! Pewnie zakończyłabym na nim
dalsze poszukiwania, lecz opakowanie oraz rodzaj zabezpieczenia sprawiły, że
darowałam sobie kolejny zakup. I dopóki producent nie wymyśli czegoś nowego,
zakupu nie ponowię. Za to dostałam kiedy próbkę Invigorating Body Buff i od pierwszej chwili wiedziałam, że to jest TO!
INCI
Sucrose**,
Dicaprylyl Carbonate**, Polyglyceryl-4-Caprate**, Butyrospermum Parkii (Shea
Butter) Extract*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Orbingnya Oleifera Seed Oil*,
Trihydroxystearin**, Steralkonium Hectorite**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet
Almond) Shell Powder**, Macadamia Ternifolia Seed Oil / Macadamia Integrifolia
Seed Oil*, Hydrogenated Vegetable Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed
Oil*, Fragaria Vesca (Strawberry) Seed**, Shorea Stenoptera Seed Butter*,
Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax**, Glyceryl Caprylate*, Tocopherols**,
Parfum**, Propylene Carbonate, Dehydroacetic Acid, Glycerin**, Rosa Rugosa
Flower**, Sodium Stearoyl Glutamate**, Aqua**, Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit
Oil**, Rose Oil***, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract**, Ananas
Sativus (Pineapple Plant) Fruit Extract**, Hibiscus Sabdariffa Flower
Extract**, Iris Florentina Root Extract**, Panax Ginseng Root Extract**, Vitis
Vinifera (Grape) Leaf Extract**, Benzyl Alcohol, Sodium Phytate**, Caramel**,
Linalool***, Citronellol***, Geraniol***
*Certified
Organic, **Natural Raw Materials, ***Components of Natural Essential Oils
Opakowanie. To
nadal masywny słój z ciemnego szkła. Ciężki i mało poręczny, ale odkąd mój mąż
zamontował funkcjonalną półkę w kabinie prysznicowej problem rozwiązany. Od
razu uprzedzam, że nie polecam tego scrubu podczas kąpieli w wannie, jedynie
prysznic.
Za to coraz bardziej przekonuję się do szklanych opakowań,
aczkolwiek niektóre firmy jak np. Collistar potrafią połączyć przyjemne z
pożytecznym więc liczę, że i może P&R podąży za tym trendem? :)
Brak porządnego
zabezpieczenia to kolejny problem, ale inna formuła tego peelingu ratuje go
na samym wstępie.
Zapach bardzo
przyjemny, aczkolwiek to nie jest róża jakiej można się spodziewać. To nasycony
i wytrawny aromat, w stylu konfitury na bazie róży pomarszczonej (Rosa rugosa). Komu zdarzyło się jeść świeże
owoce ten będzie mniej więcej wiedział jakiego aromatu można się spodziewać :)
Dlatego zwolenniczki słodkich i delikatnych różanych aromatów mogą poczuć się
nieco zawiedzione.
Konsystencja.
Zbita, gęsta mieszanka brązowego cukru, płatków róży, łupinek migdałów, pestek
truskawek. Całość w olejowej zalewie składającej się z oleju kokosowego,
jojoba, makadamia. W składzie znajdziemy masło shea, chorea z pestek
indyjskiego drzewka.
Muszę przyznać, że całość robi wrażenie i po nałożeniu
choćby na dłonie czujemy przyjemny i delikatny efekt złuszczania, który nie jest inwazyjny dla wrażliwej i
problematycznej skóry a przynosi pożądany efekt.
Średnioziarnisty,
co dość dobrze widać na poniższym zdjęciu :)
Działanie. Po
zastosowaniu pozostawia skórę miękką i gładką bez widocznego i mocno
odczuwalnego tłustego filtru. Niestety wymaga
on wilgotnej skóry podczas aplikacji, dla mnie to nie jest problem ale
jeżeli ktoś szuka zdzieraka na sucho, to nie ten kierunek. Wyłącznie na
wilgotnej skórze scrub zyskuje dobrą przyczepność a dalsze zabiegi nie idą na
marne.
Z kolei na mokrej
skórze w wannie produkt szybko się rozpuszcza i osiada na niej, co nie jest
zbyt bezpieczne. Pod prysznicem tego problemu nie ma, co więcej nie zostawia
tak tłustej warstwy jak np. P&R. Łatwo wtedy o poślizg.
Bardzo wydajny,
już niewielka porcja gładko rozprowadza się na partiach skóry i działanie
przynosi pożądany efekt.
Gdybym miała wybrać
tylko jeden scrub, który chciałabym kupować, to byłby na pewno Phenome Holistic Pleasure Rejuvenating Rose
Invigorating Body Buff.
Cena może nie jest
zbyt przyjazna, bo opakowanie o poj. 200ml kosztuje w cenie podstawowej 160zł,
ale od czego są promocje i inne okazje? Do tego dodam, że jeżeli mam kupować
kilka średnich lub przeciętnych produktów tego typu, to wybieram opcję, raz a
konkretnie. Na dodatek moja skóra rządzi się swoimi prawami i nie lubię
oszczędzać na tym poziomie.
Pewnie można pokusić się o peeling w stylu DIY, ale jak do
tej pory nie spotkałam się z tak optymalnym produktem na tej bazie. Co więcej,
zdecydowanie bardziej wolę kupić gotowca, który nie zafunduje mi podrażnienia,
czy innej historii. Mam za sobą dużo
„króliczenia” i coraz częściej dochodzę do wniosku, że cenię ochronę własnej
skóry. Dosłownie :)
Jest to już drugie
opakowanie tego peelingu i na pewno nie ostatnie. Zacieram ręce na kolejne :D
Znacie? Lubicie, a może macie inne typy? Dajcie znać :)
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.