Kolejna odsłona moich
skarbów :) Poprzednio pokazywałam perfumy
a dzisiaj wybrałam lakiery. Mój zbiór oraz to, jak powstawał można przejrzeć na
bazie archiwalnych postów i przygotowałam krótką prezentację :)))
Na początku lakierowego szaleństwa mój cały arsenał wyglądał
tak- „zestaw
podręczny”, który przybliżyłam w lakierowym zbiorze
po czym dwa lata później post Lakierowe the best
of odkryło mój lakieroholizm :))
Dzisiaj pokażę
wszystkie lakiery kolorowe wg firm. Przy okazji mnóstwo lakierów „wyleciało”
z pudełka, pokazała się przestrzeń a ja coraz rozważniej dokonuję kolejnych
zakupów z tej kategorii. Dla mnie nie liczy się tylko kolor, lecz także marka,
jakość, formuła. Z czasem nauczyłam doceniać się dobrą jakość, która przekłada
się na zastosowanie w praktyce. Co więcej jeżeli przejrzycie pozostałe wpisy
widać powtarzające się marki oraz lakiery, one nie gęstnieją, nie tracą swoich
pierwotnych właściwości. Charakteryzują się takimi samymi cechami jak tuż po
zakupie. Znaczną większość obecnej prezentacji znajdziecie na blogu, były
prezentowane w lepszy lub gorszy sposób ;) Cały czas uczę się, bo okazuje się,
że nawet pokazanie lakieru na paznokciach jest sztuką :) I nie mówię tylko o
samych zdjęciach, lecz przede wszystkim uchwyceniu koloru, wykończenia. Nie
zapominając o zmieszczeniu dodatkowych informacji np. z jakiej bazy korzystamy,
top coatu itd.
W osobnej odsłonie
przybliżę moje ulubione top coaty, odżywki, preparaty do skórek itd. Nie jest
tego dużo, ale chciałabym poświęcić im nieco więcej miejsca niż dotychczas.
Nie przedłużając
zapraszam kolorową przygodę :)))
ANNY, kupione
jakiś czas temu szybko zdobyły moje uznanie. Żałuję, że nie mam dostępu na co
dzień do marki, bo pewnie zaglądałabym regularnie na stand tej marki, by
wypatrzeć ciekawy i zjawiskowy kolor :)
Barry M, przez
długi czas była to marka poza moim zasięgiem. Starannie wybierałam kolory,
które świetnie służą mi do tej pory. Dzisiaj rzadko daję się pokusić o nowości
z tej marki, ponieważ w zależności od serii/koloru/rodzaju wykończenia są bardzo
duże rozbieżności. Zostały ze mną najlepsze sztuki :) aczkolwiek śledzę nowe
edycje i być może jeszcze jakiś kolor pojawi się pośród nich :)
Catrice, kiedyś
to był prawdziwy szał. Dzisiaj wyrosłam i wyleczyłam się z produktów tej marki.
Zostało ze mną kilka buteleczek, które zużyję do końca i pożegnamy się na zawsze
:)
China Glaze,
lakiery tej marki nie podbiły moich paznokci... Nie lubię ich, po prostu.
Zostały ze mną trzy odcienie ze względu na sam kolor. Jakość pozostawia wiele
do życzenia, choć dzięki Seche Vite mogę się nimi cieszyć nieco dłużej. Nie
zamierzam nic nowego kupować z tej firmy.
Ciate, moje
prawdziwe kokardkowe szaleństwo :) Zaczęło się niewinnie, od zakupu gazety z
dodatkiem w postaci lakieru z tej firmy. Szybko dokupiłam pozostałe kolory, po
czym zaczęłam poznawać firmę coraz lepiej. Jak każda marka Ciate posiada lepsze
i gorsze lakiery, lecz więcej jest „za” niż „przeciw”. Z pewnością gromadka
zostanie powiększona.
Color Club,
uwielbiam tę markę! Zaczęłam kupować lakiery z CC zanim stała się popularna w
Polsce, do tego problem z dostępem... Jednak nie zrażało mnie to. Potem
pojawiły się sety w TK Maxx, lecz tak naprawdę po zakupie jednego czy dwóch dałam
sobie spokój z takimi wyborami. Wolę trzymać się konkretnych kolekcji i teraz
już nie ulegnę takiemu amokowi.
Colour Alike,
polska marka której mocno dopingowałam od samego początku. Z czasem mój entuzjazm
osłabł i zostało ze mną kilka kolorów z różnego okresu czasu plus ostatnie
zakupy z grudnia ubiegłego roku. Nie wiem, czy coś dokupię jeszcze z tej firmy.
Essence, kolejna
firma tuż po Catrice z której już wyrosłam. Zostały ze mną te trzy kolory,
głównie z przyczyn sentymentalnych ;)
Essie, mój
pierwszy lakier to Sole Mate i wtedy nie było takiego szału na Essie, do tego
wersja amerykańska z wąskim pędzelkiem. Formuła typowo kremowa, lecz jakże inna
niż europejska, która jest serwowana obecnie. Szkoda, że nie sposób połączyć
takiej formuły z szerokim pędzelkiem z wydania europejskiego. Essie tak
naprawdę to nie mój świat i nie sądzę abym wpadła w szpony tej marki :P
Eveline, kiedyś
uwielbiałam „holosie” Eveline i dzięki pewnej Dobrej Duszy mogę cieszyć się
nimi ponownie :) plus ulubiony odcień z serii Colour Show.
Flormar, genialna
firma! Świetna jakość lakierów oraz pozostałych kosmetyków, ogromny wybór
kolorów, wykończeń. Szkoda, że nie mam na co dzień dostępu...
Inglot, jak
wiecie nie kryję swojej niechęci do produktów Inglota. Jednak uczciwie przyznaję,
że mają najlepsze flejki na rynku i seria Dream Collection zasługuje na uwagę. Z
O2M mam tylko jeden kolor, choć zapowiada się jeszcze jeden zakup.
KIKO, niestety
lakiery są ich słabą stroną ale można znaleźć pośród nich perełki. W większości
to limitowane serie :( ale Sugar Mat to najpiękniejsze piaski. Więcej
lakierowych zakupów raczej nie planuję, chyba że pojawi się coś naprawdę zachwycającego.
Misa, mało
popularna marka a szkoda. Mają dobrej jakości lakiery, a mnie uwiodły te dwa
kolory :)
OPI, moja
największa miłość :)) To marka od której wszystko się zaczęło a obecna gromadka
to kolory po które często i chętnie sięgam. Uwielbiam w nich wszystko, od
pędzelka po formułę i jakość. Tutaj także znajdziemy słabsze lub bardziej
wymagające kolory, ale warto zwracać uwagę na rodzaj wybieranej emalii. Jednak
aby nie było zbyt słodko, OPI ma najgorsze na rynku miniaturki. W moim doczuciu
stanowią dobry przykład eksponatu bez walorów użytkowych :P Jeżeli zapytacie
dlaczego? Odsyłam do tego posta OPI
Get Your Number
ORLY, kiedyś
szalałam za lakierami tej firmy. Na dodatek były trudne do zdobycia i trzeba
było się trochę postarać. Z tamtego czasu został tylko jeden kolor, resztę ma
moja Mama a ja uzupełniłam gromadkę o nowe odcienie. To jedyna firma z której
toleruję wydania miniaturek.
Revlon, jak na
razie obecna gromadka nie powiększyła się ani nie zmniejszyła. Za to ta seria
wpasowała się w moje potrzeby :)
Rimmel, nie
ukrywam że gdyby nie współpraca z marką nie kupiłabym żadnego z nich. Kiedy
wypróbowałam kilka z nich, kupiłam potem sama parę innych z różnym wynikiem. Za to
seria Rita Ora postawiła kropkę nad „i”, nie przekonuje mnie :( Co więcej,
zostałam przy ulubionych odcieniach jak Sun Downer, New Romantic, Rose
Libertine i nic nowego nie kupię sama. Temat rozwinę przy bliższej prezentacji.
Różności, czyli
pojedyncze firmy oraz kolory które „zaginęły” podczas segregowania ;) O poszczególnych firmach nie powiem za wiele, natomiast pojedyncze odcienie mówią same za siebie ;) Dlatego najchętniej sięgam w kierunku lakierów ArtDeco, A-England odrobinę mnie rozczarowało na samym wstępie i zostawiłam tylko jeden odcień. Być może kupię jeszcze coś ponownie. Nails inc. to jedna z najgorszych dla mnie firm, trwałość a raczej jej brak to znak rozpoznawczy.... zachowałam te dwie buteleczki dla samego koloru. Golden Rose, to firma której wyjątkowo nie lubię ale miała świetną serię flejków (niestety wycofanych:() oraz holograficzną, zatrzymałam jeden odcień. Micro Cell 2000 Colour Repair Sandy Beach doczekał się osobnej notki i nadal utrzymuję swoje zdanie, nic dobrego ale kolor jest mój :) Od czasu do czasu stanowi uzupełnienie mojej wyjazdowej kosmetyczki, ponieważ sprawdza się solo. Nieliczne sztuki czekają na bliższą prezentację.
Sally Hansen,
bardzo lubię lakiery z tej firmy. W większości przypadków dobrze mi służą, mam pośród
nich dwa wiekowe kolory nic złego się z nimi nie dzieje. Dla przykładu prawie
każdy lakier Rimmela gęstnieje w tempie ekspresowym...
Wibo & Lovely,
banda wyrzutków ;) najśmieszniejsze jest to, że wszystkie poza Extreme Nails są u
mnie od kilku miesięcy a mają potencjał do zasilenia kosza.Zdjęcia zrobione „ku
pamięci” i ku przestrodze. To jasny sygnał, omijaj szafę w Rossmannie z daleka
;) szkoda czasu, zachodu i pieniędzy...
Zoya, moja dwa
najulubieńsze lakiery. Od czasu do czasu planuję nowe zakupy, ale jakoś schodzą
na plan dalszy. Obserwuję kolejne edycje i z czasem coś nowego się tutaj pojawi
:)
To już koniec wycieczki :) a planowane nowości z tego
zakresu pokażę przy innej okazji. Pośród obecnych zasobów jest trochę kolorów,
które nie miały swojej premiery więc mam dodatkową motywację.
Miłego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.