Nie wiem jak Wy, ale ja lubię aromatyczne produkty do
pielęgnacji ciała. Co prawda nie zawsze sobie mogę na takowe pozwolić, lecz
kiedy tylko jest okazja, a moja skóra w dobrej kondycji rozpieszczam zmysły. I
tutaj na półkę wkroczył pakiet kosmetyków Lirene, który otrzymałam na wiosnę od
firmy. Z racji miejsca zamieszkania nie śledzę na bieżąco tego, co dzieje się
na drogeryjnych półkach w Polsce. Dlatego też seria Lirene Youngy 20+ stanowiła
dla mnie miłą odmianę.
Dzisiaj zaprezentuję:
Balsam z Mango Kojąco Regeneracja
Balsam z Jabłkiem Zmysłowa Jędrność
Miodowy Nektar do mycia ciała
Migdałowe Mleczko do mycia ciała
Charakterystyczne opakowania dla marki w krzykliwych,
wesołych kolorach. W pewien sposób poprawiają humor i zachęcają do sięgnięcia
po nie. Przynajmniej ja tak mam :)
Balsamy mają
przyjemną konsystencję, szybko się
wchłaniają nie pozostawiając lepkiej warstwy.
Atutem na pewno są
zapachy. Wersja z mango może nie przypomina aromatu świeżego mango za
którym przepadam, ale jest przyjemna orzeźwiająca woń która mnie osobiście
podobała się dużo bardziej niż Jabłko. Ono na mojej skórze traciło swoją
cierpką nutę i stawało się mydlane.
Walory pielęgnacyjne na przeciętnym poziomie, tzn. jeżeli
ktoś szuka extra nawilżenia, natłuszczenia, regeneracji to nie tędy droga. Balsamy
za to stanowią miły dodatek do stałej pielęgnacji, którą pewnie każda z nas
posiada :)
Pojemność 400ml w
cenie ok. 17zł
Tak szczerze pomiędzy nami, to nie sądzę abym kupiła sama
którykolwiek z balsamów. No może wersja z mango mogłaby mnie przekonać, ale z
kolei pojemność jest dla mnie bardzo duża i wolałabym mieć możliwość wyboru
pomiędzy nim a mniejszym wariantem. Z drugiej strony na pewno oceniam je dużo wyżej
niż owocowe sorbety z TBS i plasują się tuż za masłami do ciała Natural Body
Flos Leku. Trudny wybór ;) W każdym razie zakupu nie dokonam.
Moje wymagania pod
kątem kosmetyków do kąpieli nie są zbyt wielkie. Najlepiej kiedy ładnie pachną,
czyli umilają czas spędzony w wannie lub pod prysznicem (zapach nie musi
pozostawać na skórze, bo to nie perfumy) oraz nie wysuszają skóry.
Pachnące produkty do
kąpieli od zawsze stanowią dla mnie wabik. Nie potrafię im się oprzeć,
dlatego też z radością powitałam dwa warianty z jakimi przyszło mi się zetknąć:
Miodowy nektar z
oliwką i aromatem pomarańczy jest B O S K I. Przy każdorazowym użyciu
chciałam, by kąpiel trwała, trwała i trwała. Zapach to skondensowany sernik z
pomarańczą, czysto jadalny aromat bez grama chemicznej nuty. Coś genialnego!
Migdałowe mleczko z
aromatem kokosu i migdała jest przyjemne, ale już nie zrobiło na mnie
takiego wrażenia jak Miodowy nektar. Co do jego walorów myjących nie mam
zastrzeżeń, a zapach to rzecz gustu :) Ze względu na dużą pojemność zużywanie
szło opornie ;)
Atutem jest pojemność,
bo 400ml w bardzo przystępnej cenie ok. 13zł W ofercie jest dostępny jeszcze
Krem pachnący Wanilią, który kusi połączeniem z cynamonem. Znacie może? Bo mam
ochotę na zakup.
W tym przypadku z
chęcią dokonam zakupu wybierając Miodowy nektar oraz Krem pachnący Wanilią.
Myślę, że będzie to doskonały wybór podczas nadchodzącej jesieni.
Miałyście coś z tej serii? Dajcie znać :)
Pozdrawiam :)
*oznacza Recenzję sponsorowaną, która jest oznaczona etykietą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.