Lakiery do paznokci
posiadają magiczną moc przyciągania. Nie potrafię sobie odmówić małej
rozpusty od czasu do czasu. I choć zwykle robię dłuższe przerwy, to potem czuję
nieodpartą chęć na... Coś nowego :) W taki oto sposób pojawiła się u mnie
kolorowa gromadka oraz zamysł, by Nowy Rok przywitać z pewną marką.
Zoya, to nie do końca nowa marka, bo w moich szeregach
pierwsze egzemplarze pojawiły się dość dawno. Za to obiecałam sobie, że obecny
rok zostanie poświęcony lakierom Zoya. Na chwilę obecną tak oto prezentuje się
poniższy zestaw w całości. Ładnie, prawda? :)
Wszystko zaczęło się od Zoya
Spring 2012 Fleck Effect Collection i wybrałam odcień Maise, potem dokupiłam Pixie
Dust Collection w kolorze Chyna.
Pod koniec ubiegłego roku postanowiłam powiększyć zasoby i
wybrałam przepiękny kolor Sansa
pochodzący z serii Zoya Fall 2014 Ignite
Collection, który pokazywałam na blogu /link/
Niedługo potem postanowiłam, że na tym nie koniec i pojawiła się India z tej
samej kolekcji. Ukoronowaniem chciejstwa stały się Payton (Zoya Holiday 2013 Zenith Collection) oraz Aurora (Zoya Winter 2012 Ornate Collection)
Podczas pobytu w Polsce nie mogłam sobie odmówić genialnych
lakierów z firmy Flormar, przy
okazji dostałam w prezencie trzy cudne kolory od Ani :*
(od lewej:
seria Sugar Candy Blueberry Gummy, Sweet Grape, Fraise Candy, Sugar Plum; Matte
M10, Jelly Look: Ruby, Plum,; Wet Look: WL09, WL06)
Essie wybrałam
jako kropkę nad „i” dla zakończenia wspólnej przygody. Nie mam parcia na tę
markę, choć uroku wielu kolorom i nazwom odmówić nie mogę. Uwodzi mnie jedynie ich europejski pędzelek, szeroki, świetnie
wyprofilowany, który sam maluje. W połączeniu z kremową formułą (nie wykończeniem!) malowanie paznokci jest prawdziwą
przyjemnością. Kiedy stanęłam nad standem w Hebe i SuperPharm wiedziałam, że
nie mogę wyjść z pustymi rękoma. Do tego kupiłam na zapas uwielbiany przeze
mnie odcień Island Hopping /prezentacja/.
Kupuję go nałogowo! :)
(od lewej:
Bahama Mama, Big Spender, Watermelon, Island Hopping, Lady Like)
Rimmel Salon Pro 701
Jazz Funk & 313 Coctail Passion, to wynik szalonej promocji w Rossmannie,
na którą załapałam się w ostatniej chwili i stwierdziłam – dlaczego nie ;)
Golden Rose Matte 07,
to przepiękny odcień a’la miąższ z czarnej porzeczki. Bajka ♥♥♥ Dostałam do w
prezencie od Marty :* i
od razu chcę pięknie podziękować! Sama nie kupiłabym tego lakieru, nie
przepadam za GR, a okazuje się, że czasami warto schować uprzedzenia do
kieszeni.
ORLY Beautiful
Disaster, to kolejny dar od Ani :* aka Hasiaczek :) Pokazywałam go
już na Instagramie /link/,
zjawiskowe cudo ♥ Strzał w 10-tkę!
Illamasqua
Creator, to... zakup dokonany bardzo dawno. Ponad dwa lata temu jak
nie więcej, przeleżał w pudle bo miałam „focha” na markę. Obiecałam sobie, że w
końcu się do niego dobiorę :) Oby było lepiej niż poprzednio KLIK!
Któryś kolor skradł
Waszą uwagę? Posiadacie jakiś z nich lub planujecie zakup? A może coś
zupełnie innego Wam się marzy, niekoniecznie związanego z lakierami do
paznokci. Dajcie znać :) Pogadajmy! :)
Niektóre z nich na pewno zagoszczą na łamach bloga :)
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.