Lady Like na
pierwszy rzut oka nie wyróżnia się. I tak też pomyślałam, gdy parę razy
zatrzymałam się nad szafą Essie. Pomysł zakupu odganiałam niczym uporczywą
muchę. Do czasu.
Beżowa wersja nude z
domieszką różu, fioletu, która w zależności od światła pokazuje inny
wymiar. Niby takich kolorów jest wiele, lecz nie dawał mi spokoju (lakier rzecz
jasna ;)) Przejrzałam wiele recenzji, zdjęć i nadal Lady Like był głowie. Skończyło
się na tym, że wzięłam go w swoje ręce, odkręciłam buteleczkę i.... Już nie
miałam wyjścia, ciekawość zwyciężyła. Nie żałuję zakupu nic a nic. Swoją drogą,
to szkoda, że tak mało firm udostępnia testery lakierów. Wzornik to jedno, a
realna zawartość, to drugie. Kremowa formuła i szeroki pędzelek przypieczętowały
zadowolenie.
Nie wiem jak Wy, ale
ja czasami zapętlam się na danym produkcie używając go w nieskończoność. I
nie inaczej jest tym razem, lakieru używam non stop od prawie 3 miesięcy. Do
tej pory zużyłam połowę pojemności i jest to niezły wynik jak na Essie
(niektóre egzemplarze są dla mnie mniej wydajne). Mam ostatnio spore problemy
ze skórą i aby się nie drapać wyzerowałam paznokcie najkrócej jak się da. Do
tego zaliczyłam małą tragedię ze skórkami i teraz staram się doprowadzić je do
ładu, co nie jest łatwe, ale... Muszę też przyznać, że podobają mi się teraz
takie o wiele bardziej niż szpony, które kiedyś nosiłam :P Jednakowa długość,
kształt. Nie pochwalę się długą i duża płytką paznokcia ze wspaniałym wzgórkiem
niczym jak u Megdil
(za każdym razem zachwycają mnie Jej paznokcie!), ale polubiłam je na nowo.
Trwałość samego
lakieru zadziwia mnie. Z bazą lub bez, top coatem lub solo, Lady Like jest
obecna ze mną przez bite 7 dni. Co prawda końcówka już nie jest tak samo
świeża, ale... Jest bardzo dobrze.
Poziom krycia bardzo dobry, na upartego wystarczy jedna
warstwa. Dokładam drugą z przyzwyczajenia :)
Znalazłam w ofercie Essie kolejnego ulubieńca zaraz po Island
Hopping ♥
Po ostatnich czystkach
w lakierach, które pokazywałam na Instagramie, zauważyłam, że uzbierała się
mała gromadka Essie. Co jak na osobę, która za marką nie szaleje, jest swojego
rodzaju fenomenem.
Szukacie nowych kolorów/planujecie zakupy z
Essie? Ja czekam na odsłonę
nowej serii Flowerista, którą polecam zobaczyć na blogu Dolly Cocossino /link/
Na blogu All Lacquered Up odsłona całej serii /link/
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.