Czy mówi Wam coś
nazwa Murier Laboratories Paris ? Kojarzycie w jakiś sposób ofertę? Ja na pewno nie ;) Kobieca
ciekawość wzięła górę i odpowiedziałam na zaproszenie do współpracy. Dlaczego
warto zapoznać się z moim wpisem, który jest pewnie n-tą publikacją dotyczącą
współpracy z Murier? Z kilku powodów :) Jeżeli chcesz dowiedzieć się mój
Drogi Czytelniku czegoś więcej poza suchymi faktami, to trafiłeś we właściwe
miejsce :)
Po pierwsze pojawiło się „okienko”
w mojej pielęgnacji, po drugie szukałam czegoś nowego, po trzecie
zapytałam siebie, czy jest to kierunek jaki sama bym obrała jako osoba
zainteresowana zakupami.
Tym razem podeszłam też do tego trochę inaczej. Większość osób zaspokaja wiedza „sprzedawana” przez
producenta, nie zagłębiają się w składy INCI (tak przynajmniej robi większość
znanych mi osób, chcą po prostu kupić coś, co będzie działać). Dlatego też
odłożyłam na bok wnikanie, co jest „w środku” (nie zawsze też takie szacunki
się sprawdzają, pomimo dobrej znajomości swojej skóry czasami „coś” wyskakuje
niczym królik z kapelusza) i przeznaczyłam dłuższą chwilę na zaznajomienie się
z ofertą firmy nadal trzymając się modelu „czy chcę kupić dany produkt na
własną rękę”.
Na wstępie
dowiadujemy się, że Murier to jedna z pierwszych firm na rynku, która
oferuje szeroką gamę najwyższej jakości kosmetyków z wykorzystaniem roślinnych
komórek macierzystych (Stem Cells) – i faktycznie, katalog produktów jest
bogaty. W pierwszej chwili przytłacza mnogością i znajdziemy tutaj produkty pod
kątem pielęgnacji każdej skóry. Firma zapewnia o zastosowaniu unikalnych
technologii, będących efektem badań naukowych (przydałoby się podanie
przykładowych publikacji dot. badań) prowadzonych
przez wielu specjalistów (szkoda, że nie zostało to poparte żadnymi
nazwiskami).
Dodam, że podoba mi się oprawa strony internetowej
oraz nawigacja. Całość czytelna, przejrzysta. Jedynie strona Sklepu jest trochę
mało czytelna, ale być może zostanie to przebudowane/uzupełnione?
Wybrałam serię
Caviar Impact, ponieważ najbardziej zainteresował mnie krem pod oczy,
stąd też pozostałe warianty z tej samej linii w postaci kremu na dzień i na
noc.
Caviar Impact
Eye wg producenta jest przeznaczony do delikatnej skóry wokół
oczu z oznakami starzenia, zwalczania „kurzych łapek”, codziennego stosowania.
Otrzymujemy zapewnienie, że krem zawiera unikalne połączenie ekstraktu z
kawioru, komórek macierzystych z winogron i oleju bawełnianego, polisacharydy i
kwas hialuronowy. W skrócie krem na chronić przed działaniem wolnych rodników, odżywiać,
długotrwale nawilżać, wygładzać i regenerować skórę.
Cena 129 zł/
poj. 20 ml
Opakowanie z
miękkiego tworzywa nie nastręcza trudności podczas wydobywania produktu,
aczkolwiek pod koniec nie obejdzie się pewnie bez rozcinania tubki (za każdym
razem tego typu opakowanie kończy u mnie w ten sposób).
Patrząc na skład INCI czuję rozczarowanie, mówiąc szczerze,
nie kupiłabym tego kremu bez wcześniejszego poznania na bazie próbek (a
takowych chyba firma nie oferuje?)
Na bazie pierwszych wrażeń mogę podzielić się z Wami kilkoma
uwagami.
Caviar Impact
Eye posiada przyjemną konsystencję o delikatnym zapachu, wymaga
dłuższej chwili podczas aplikacji ze względu na bielenie. Nie migruje w okolice
oczu, ale mam wrażenie, że zbyt słabo nawilża i natłuszcza. Stosuję go
wyłącznie na noc, ponieważ na dzień pod makijaż u mnie się nie nadaje.
Wypróbowałam go parę razy w takim wydaniu i korektor pomimo utrwalenia wyglądał
na nim mało estetycznie, całość prezentowała się bardzo ciężko. Sprawdziłam
kilka różnych korektorów, które są moimi ulubieńcami i nigdy nie miałam z nimi
problemów, aż do czasu połączenia z Caviar Impact Eye. Zmieniłam krem, problem
zniknął. Dlatego zostawiłam go na noc, by dać mu szansę i zobaczymy.
Caviar Impact Day,
opis tego produktu jest identyczny jak w przypadku w/w Caviar Impact Eye
z jedną różnicą, zostajemy poinformowani o zawartych filtrach UV. Przeznaczony
dla skóry dojrzałej, podrażnionej, wysuszonej z oznakami starzenia. Rezultaty
jakie możemy osiągnąć przy jego pomocy to: wzmocnienie struktury skóry,
ujędrnienie, nawilżenie, ochrona przed wolnymi rodnikami, redukcja zmarszczek,
wzrost poziomu kwasu hialuronowego (mam wątpliwości, czy akurat ten produkt
może znacząco wpłynąć w takim wymiarze), przyspieszenie procesów regeneracji.
Cena 149 zł/ poj. 50 ml
Patrząc na skład INCI
oraz informację dot. zastosowania filtrów UV czuję się zdezorientowana,
większość produktów tego typu posiada oznaczenie SPF (tutaj tego nie ma) i
zawarte filtry: Octocrylene, Ethylhexyl methoxycinnamate, Butyl Methoxydibenzoylmethane [funkcjonuje
także pod nazwą Parsol
1789 (Avobenzone) i jest stabilizowany min. tutaj dzięki Octocrylene,
ale czy taka formuła zapewnia fotostabilną i godną polecenia ochronę?] (więcej
można poczytać tutaj /link/ i z
chęcią dowiem czegoś więcej od każdego, kto ma coś do powiedzenia w tym temacie
z fachowej strony.
Doceniam produkty z filtrami, nie unikam ich, ale lubię wiedzieć
jakie produkty wykorzystuję w pielęgnacji i nie tylko. Dlatego tutaj wolałabym
dostać porządny produkt z filtrami lub dobrej klasy krem nawilżający, zwłaszcza
że w tym przedziale cenowym na rynku jest ogromny wybór.
Co do reszty
pozostałych właściwości. Formuła Caviar Impact Day mile zaskakuje.
Jest lekka, komfortowa podczas aplikacji, szybko się wchłania zostawiając skórę
ukojoną, nawilżoną bez odczuwalnej warstwy okluzyjnej. Stanowi świetną bazę pod
makijaż. Naprawdę polubiłam ten krem.
Czy kupiłabym
samodzielnie? Nie, dzienny krem z filtrami bez oznaczeń, który nie do końca
gwarantuje ochronę jakiej oczekuję skutecznie zapala w mojej głowie „czerwoną
lampkę”.
Caviar Impact Night,
został stworzony, by zapewnić działanie naprawcze i ujędrniające podczas snu. Pozostała część
opisu jest jednolita i brzmi identycznie jak wyżej zaprezentowane produkty. Zalecany
do łączenia z tonerem MP-acti+ oraz serum Ha3+ lifetime, przy czym ja posiadam
tylko serum, które uważam za optymalne w tej kombinacji. Podczas regularnego
stosowania możemy oczekiwać: wzmocnienia struktury skóry, ujędrnienia, nawilżenia
oraz immunostymulacji skóry.
Cena 149zł/ poj. 50
ml
Otulająca
konsystencja, która szybko się wchłania i pozostawia uczucie ukojenia. Tyle
mogę napisać o nim na teraz. W połączeniu z serum Ha3+ life time skutecznie
wpływa na przywrócenie odpowiedniego poziomu nawilżenia/natłuszczenia. Obszary
naczynkowe przyjęły go bez protestu. Myślę, że jest szansa dla dłuższą relację
tym bardziej, że lubię takie formuły w nocnej pielęgnacji. Przedział cenowy
uznaję za akceptowalny, wobec pozostałych wytycznych odpowiem za kilka tygodni.
Za to w tym przypadku kupiłabym krem po samym zapoznaniu się ze składem INCI.
Ha3 + lifetime night serum
otrzymałam jako bonus w związku z zamieszaniem powstałym przy wysyłce kosmetyków.
I w taki oto sposób w moich rękach znalazł się produkt, który zachwycił mnie od
pierwszego kontaktu. Pominęłam serum podczas wyboru, ponieważ mam jeszcze w użyciu ekoAmpułkę 1 z P&R oraz genialną
nowość z Antipodes, lecz wszystko co posiada właściwości nawilżające o
skutecznym działaniu na przesuszoną skórę jest mile widziane.
Ha3 + lifetime night serum
przeznaczone jest do każdego rodzaju skóry, do codziennego stosowania na noc. W
połączeniu z kremem, który zabezpiecza serum można mówić o wysokiej
skuteczności w moim przypadku.
Jest to serum o właściwościach nawilżająco-odmładzajacych,
skutecznie działającym na przesuszoną i zniszczoną skórę. W składzie znajdziemy
połączenie ekstraktu ryżowego z wyciągiem z roślinnych komórek macierzystych,
kwas hialuronowy.
Cena 149 zł/ poj. 30
ml
Opakowanie z
ciemnoniebieskiego szkła, aplikator w postaci szklanej pipety z gumową
zatyczką. Dla mnie na plus, ale pewnie pod koniec opakowania pojawi się element
„gimnastyki” z wydobyciem zawartości do cna ;) Co przy szkle zawsze dla mnie
stanowi element ryzyka.
Żelowa formuła,
brak lepkiej warstwy, rolowania i innych tego typu rzeczy. Na mojej skórze wchłania się bez problemu, nie pozostawia efektu
ściągnięcia. Podczas zabezpieczenia serum kremem (wypróbowałam kilka: serię
Cavair Impact, Nuxe Nuxellence Detox, Filorga Time Filler, Pharmaceris K oraz
Grown Alchemist Hydra-Repair Day Cream: Camellia & Geranium Blossom) nie
dochodzi do rolowania, ścierania (każdy krem jest z innej półki. Kosmetyki
bardzo dobrze się ze sobą scalają. Lubię
sięgać po to serum na dzień jak i na noc. Muszę przyznać, że działanie od
pierwszej chwili przypomina mi mojego faworyta z iS Clinical Hydra Cool Serum /link/
i jeżeli Ha3 + lifetime night serum
utrzyma swoją wysoką pozycję, to ma szansę zająć jego miejsce. ZA przemawia nie tylko działanie, lecz
także cena i pojemność. Zobaczymy, czy wydajność także tutaj zaistnieje.
Ten produkt na dzień dzisiejszy kupiłabym bez wahania, a czy
tak się stanie, odpowiem po zużyciu posiadanego opakowania.
Seria Caviar Impact
jest bardzo zbliżona jeżeli chodzi o konsystencje kremów. Można odnieść
wrażenie, że jest to ten sam produkt tylko w trzech innych opakowaniach ;) Oczywiście
to tylko złudzenie, ale dawno już nie spotkałam się z tak jednolitą serią pod
kątem pierwszego kontaktu. Różnice są, zwłaszcza pomiędzy kremem pod oczy a
tymi do pielęgnacji twarzy. One nie mają ten dziwnej tendencji do bielenia
(nawet wariant dzienny, który posiada filtry w składzie INCI). Zapach ten sam,
wyczuwalny ale subtelny, nie męczy. Opakowania nie zaskakują, utrzymane w
oszczędnej stylistyce. Całość zapakowana w eleganckie kartoniki, na których
widnieją wszystkie wymagane i oczekiwane przez nas informacje. Wewnątrz opakowań
znajdziemy także ulotkę w kilku językach łącznie z polskim opisem (są to te
same informacje, które widnieją na stronie /link/).
Ha3 + lifetime night serum,
to mój faworyt całego zestawu.
Podsumowanie testów nastąpi za kilka tygodni w formie mini
recenzji.
Czy zdecyduję się na
coś nowego z Murier? Interesuje mnie bardzo M-Derma b+ Cellurar, ale wybór
uzależniony jest od tego, co oferuje skład INCI. Nie wchodzę w ciemno, a Wy?
Pozdrawiam :)
*oznacza produkt otrzymany w ramach współpracy opartej na barterze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.