Pora na podsumowanie
pielęgnacji z okresu jesienno-zimowego, przejścia na wiosenną, a na koniec
zdradzę kilka szczegółów odnośnie wiosenno-letnich typów. Wpis wprowadzający /link/
do tego cyklu zamieściłam dawno temu i postaram się o regularność w tym
temacie.
Trzymając się przyjętego schematu, symbol* oznacza pozycje, do których wracam bez względu na zawartość
puli.
Priorytetem jest –
połączenie pielęgnacji dla cery naczyniowej z trądzikiem różowatym (leczony w
sposób ciągły) z wyszczególnieniem pielęgnacji specjalnej, profilaktyki
antystarzeniowej, a wszystko to dotyczy cery mieszanej z problematyczną strefą
T. Dodam, że pielęgnacja chorej skóry, bo niestety trądzik różowaty zostaje do
końca życia, to prawdziwe wyzwanie. Jestem zadowolona z rezultatów i mam nadzieję,
że może być tylko lepiej :)
Od września do grudnia wykorzystałam
(kolejność chronologiczna):
Pharmaceris R* /recenzja/
z naciskiem na kremy – kremy to moje must have, sprawdzają się w każdej
sytuacji i dzięki dwóm formułom mam idealny duet na dzień i noc.
La Roche Posay AR
Intense serum, to bardzo dobre serum kojące oraz łagodzące. Na sezon letni
na pewno wrócę do niego i postaram się przygotować o nim wpis.
Sesderma Azelac RU Liposomal
serum z kwasem azelainowym /recenzja/
bardzo chętnie wracam do tego produktu i myślę, że nadal będę. O ile nie znajdę
czegoś lepszego, choć to jest trudne, kwas azelainowy nie jest aż tak popularny
:(
Decleor Aromessence
Ylang Ylang Purifying Serum Oily/Combination Skin */link/ i Decleor Aroma
Night Ylang Ylang Purifying Night Balm* jest to seria, do której wracam
regularnie, być może teraz zrobię sobie dłuższą przerwę na rzecz innej marki.
REN Clarimatte
Clarifying Toner /recenzja/ jeżeli
będę chciała coś łagodnego, dostępnego od ręki, pewnie kupię.
REN Clarimatte
Invisible Pores Detox Mask* /recenzja/ - maska,
która szybko i skutecznie zdobyła moją skórę :)
Pharmaceris T
Oczyszczający bakteriostatyczny płyn 2% kwas migdałowy /recenzja/
nie wykluczam zakupu, bo to dobry produkt i u mnie się sprawdza.
Indeed Labs Facial
Powdered Exfoliator, kupiłam go z miłości do peelingów enzymatycznych oraz
ciekawości. Opakowanie mało praktyczne wobec formuły produktu i zastosowania,
bo dla mnie to jednocześnie „zmywacz i kosmetyk złuszczający”. Okazał się za
mocny, stosuję raz na 10 dni, czasem dwa, ale to zależy od kondycji mojej cery.
Zużyję i nie kupię ponownie. Na pewno napiszę o nim kilka słów.
Zestaw z Filorgi /obszerna
prezentacja i recenzje/ towarzyszył mi przez kilka miesięcy, w tym
nadal używam Anti-Ageing Micellar
Solution. Pozostałe pozycje zostały zastąpione od stycznia jednym produktem
Filorga Sleep – Recover, ale do tej
części jeszcze wrócę.
Norel Tonik do cery naczyniowej
Arnica, okropny kosmetyk. Irytował mnie zapach i efekt piany, która
pojawiała się na płatku tuż po aplikacji. Nie wiem, czy łagodził, na szczęście
nie zaszkodził. Nie czuję też chęci do głębszego poznawania oferty marki Norel.
Od października zagościł
pakiet Yonelle Medesthetic /recenzja/ który
towarzyszył mi przez dłuższy czas. Przyznam, że w okresie stosowania nie
połączyłam od razu pewnych rzeczy i teraz z perspektywy czasu widzę, że krem i
maska przyczyniły się do dodatkowego przesuszenia obszarów naczynkowych, wokół
nosa i ust.
Przez jakiś czas myślałam, że to wina kwasu azelainowego,
tylko tak naprawdę nigdy nie miałam po nim przysłowiowej wylinki, a delikatne
złuszczanie, choć widoczne, załatwiał peeling enzymatyczny. W zestawie całej
pielęgnacji, jedynie Yonelle było nowe. Nowe od tej strony, że to był mój
pierwszy kontakt. Przez chwilę pomyślałam, iż to wątpliwa zasługa Indeed Labs Facial Powdered Exfoliator,
ponieważ jest dla mojej skóry za mocny. Zmieniłam porcję oraz częstotliwość, a
problem nie znikał. Zaczęłam ratować się różnymi produktami, a Yonelle poszło w
odstawkę. Przeanalizowałam problem, wykorzystałam posiadane zasoby i sytuacja
uległa zmianie. Z ciekawości zrobiłam kolejne podejście do maski oraz kremu, w
efekcie bardzo szybko przekonałam się, że miałam rację... Tropienie złoczyńcy
trwało ok. 4 tygodni i przy okazji pokazało, że podczas takich problemów dla mojej
skóry wykorzystanie solo PCASkin Clearskin, Cell Fusion C Peptide Cream nie
przynosi pożądanych rezultatów. Za to w połączeniu z serum(tutaj przetestowałam
Atipodes Apostle Skin-Brightening & Tone-Correcting , Caudalie Polyphenol
C15 Anti-Wrinkle Defense Serum , P&R ekoAmpułka 1 oraz Murier Ha3 +
lifetime night serum) sytuacja ulega diametralnej zmianie i jednocześnie odczuwalne
działanie staje się optymalne.
Peptydowy krem przeciw
zmarszczkom pod oczy i na powieki z matrixylem i trehalozą nie okazał się
zbyt dobrym wyborem, po czym nastąpiła faza poszukiwań, testów. Przez ten
(luty/marzec) czas pod oczy stosowałam Cell Fusion C Peptide Cream i muszę
przyznać, że chyba tylko dzięki niemu przetrwałam ;)
Nadal wysoko i
najlepiej oceniam z Yonelle Medesthetic: Łagodny płyn micelarny do
demakijażu twarzy i oczu z nawilżającymi polisacharydami, Hialuronowy Tonik
Nawilżający ze składkami NMF. Jednak z różnych względów do oferty Yonelle już
nie wrócę.
Pat & Rub Mgiełka
Różana, to był udany eksperyment. Przyjemny płyn, którego używałam także do
masek w płachcie z P&R. Zostawiłam potem opakowanie pod kątem toniku,
niestety atomizer przestał współpracować pod koniec z udziałem toniku. Więcej
nie kupię, aczkolwiek to dobra opcja dla osób, które nie chcą od razu
inwestować w Tonik Łagodzący.
Norel: Koncentrat
relaksujący, Maska Algowa plastyczna na trądzik różowaty, Maska Algowa Owoce
Leśne - ten wątek rozwinę przy sprzyjającej okazji ;) Natomiast przekonałam się, że wolę gotowe maski, które nie sprawiają żadnych problemów i nie są tak wymagające. Doceniam działanie alg, ale mam przesyt.
Od stycznia do chwili obecnej z uwzględnieniem nowości
(kolejność od
stycznia do dzisiaj):
La Roche Posay Cicaplast
Baume B5*, nie wiem dlaczego jeszcze o nim nigdy nie pisałam. Od lat stanowi filar
mojej pielęgnacji ratunkowej i nie tylko. Zasługuje też na bliższą
prezentację :)
Pharmaceris R* /recenzja/
z naciskiem na kremy
Alpha –H Balancing
Cleanser With Aloe Vera, bardzo niepozorny krem do mycia twarzy, który
zasługuje na osobny wpis. Odkąd go poznałam wiem, że opakowanie +1 musi być
zawsze na zapasie.
Pat & Rub Tonik
Łagodzący /recenzja/,
przez długi czas broniłam się przed tym, by wynosić jeden produkt na piedestał
;) A jednak zbudował konkretny fundament, pomimo poznania innych kosmetyków z
tego przedziału nadal ma bardzo mocną pozycję i raczej tak pozostanie.
Przestałam liczyć kolejne opakowania. Musi być :)
Pat & Rub
EkoAmpułka 1 /recenzja/
sera P&R bardzo mi służą, jednak trochę mi się znudziły. Za to ekoAmpułkę 1
kupuję regularnie i lubię ją mieć pod ręką. Do stosowania solo, do mieszania z
kremem, wzbogacania masek itd. Zapracowała na pozycję niezbędnika ;) Kiedy
zakładam sobie, że zrobię od niej przerwę, kupuję w towarzystwie z Tonikiem
Łagodzącym. Dlatego nie zarzekam się, a być może za jakiś czas zastąpię ją
czymś innym. A może nie ;)
Indeed Labs Facial
Powdered Exfoliator, tak jak pisałam powyżej. Ze względu na częstotliwość
oraz wykorzystywane porcje szacuję, że starczy mi jeszcze na kilka tygodni.
Potem się pożegnamy.
Environ Hydrating
Exfoliant Masque, miałam pisać o tej masce wiele razy, po czym tkwiła w “poczekalni”.
Jest ze mną teraz nowe opakowanie, które motywuje. Poza tym tak mało pisze się
o marce i jej produktach, a szkoda.
Hascoderm lipożel,
stanowi zastępstwo dla Sesderma Azelac
RU Liposomal serum i muszę zaznaczyć, że wypada znacznie lepiej! Niż Finacea,
Acne Derm lub Skinoren. Moja skóra bardzo doceniła jego formułę i z chęcią
kupię ponowne opakowanie.
Filorga Sleep –
Recover, bardzo cenię markę i zakup tego kremu to konsekwentne działanie :)
Filorga Anti-Ageing
Micellar Solution, aby się nie powtarzać, wszystko o tym płynie micelarnym
napisałam w recenzji /link/
:)
Grown Alchemist Hydra
– Repair Day Cream Camellia & Gernaium Blossom, miał się stać dla mnie
podstawowym, zwykłym nawilżaczem. Jest tak pół na pół. Zakupu nie żałuję, ale
nie sądzę abym kupiła go ponownie.
Evree Magic Rose, słynny
olejek niestety nie zrobił na mnie wrażenia. Zużywam go dzięki ekoAmpułce 1.
Powrotu nie planuję i oferty Evree też nie chcę już bliżej poznawać, choć
pewnie gdybym miała Rossmanna pod nosem coś jeszcze wpadłoby do testów. A
tak... z racji miejsca zamieszkania mija się to z celem w tym wypadku.
Antipodes Aura Manuka
Honey Mask, maska która staje się moim św. Graalem pośród masek ;) Moja
cera pokochała ją od pierwszego użycia do tego stopnia, że stosuję ją zamiast
kremu na noc i rano cieszę się ukojoną, promienną, nawilżoną i wyciszoną cerą.
REN Clarimatte T-Zone
Control Cleansing Gel, tego żelu głównie używam rano. Podoba mi się jego
konsystencja, działanie. Aczkolwiek jak na IG zwrócono uwagę, faktycznie nie
należy do wydajnych. Gdybym korzystała tylko i wyłącznie z tego żelu, to bardzo
szybko musiałabym kupić kolejne opakowanie. Natomiast w takim ujęciu jak moje,
jest OK i możliwe, że kupię jeszcze raz.
Oskia Renaissance
Cleansing Gel* jestem oczarowana tym żelem, zrobiłam już kolejne zakupy z
tej firmy, kilka produktów jeszcze czeka i wtedy zdradzę więcej. Te osoby,
które śledzą mnie na IG wiedzą, że Renaissance
Cleansing Gel wywołał ogromną miłość :)
REN Clarimatte Invisible Pores Detox Mask* /recenzja/
Uwielbiam tę maskę i
tyle :D
Grown Alchemist Deep
Cleansing Facial Masque Wheatgerm, Gingo & Cranberry, tę maskę warto przybliżyć zwłaszcza, że osoby które mają podobną cerę do mojej mogą być zadowolone.
PCASkin Clearskin,
kupiłam go z jednego powodu, krem posiada 4% niacynamid i ciekawy skład INCI.
Uzupełnia przedział pielęgnacji specjalnej. W swoim czasie pojawi się moja
opinia.
Cell Fusion C Peptide
Cream, moje spotkanie z tą marką nastąpiło dawno temu i postanowiłam
odświeżyć tę znajomość. Wyciąg z lukrecji w składzie miał kluczowe znaczenie ;)
Cell Fusion C Papaya
Granule Peels, spotkałam się z opiniami, że to tańsza wersja Sensai Silky Purifying Silk Peeling Powder
* /recenzja/
Zaciekawiło mnie to. Dzisiaj wiem, że król może być tylko jeden, czyli Sensai
Silky Purifying Silk Peeling Powder :) Mimo to uważam, że warto poznać i ocenić
samemu. Moje „za i przeciw” przedstawię niebawem :)
Antipodes Apostle Skin-Brightening &
Tone-Correcting Serum,
genialne serum! Koniecznie muszę o nim napisać :) (pozdrawiam Martyno :*)
Origins zestaw masek,
kupiłam wszystkie które miałam na wishliście:
Out of
Trouble 10 Minute Mask To Rescue Problem Skin
Clear
Improvement Active Charcoal Mask To Clear Pores
Drink Up
Intensive Overnight Mask To Quench Skin's Thirst
Calm to
Your Senses Stress-Relieving Face Mask
Była dobra okazja ku temu, nie tylko cenowa, ale także
motywacyjna. Wdrożyłam nowy system, który przynosi korzyści. Dzisiaj od razu
zdradzę, że Drink Up Intensive Overnight
Mask To Quench Skin's Thirst oraz Calm to Your Senses Stress-Relieving Face
Mask mają ogromną szansę na pobyt stały ;)
Murier Laboratories Paris Caviar Impact &
Ha3 + * /prezentacja/
Nie jestem oszołomiona tym zestawem, w zasadzie minęły
kolejne dwa tygodnie i regularnie sięgam głównie po Ha3 + lifetime night serum. Więcej już raczej nie chcę, poza tym
pierwszeństwo mają moje zakupy i zdania nie zmienię.
A’kin Pure Rose
Hydrating Mist (genialny jeden z prezentów na Zająca od Simply :*) Bardzo fajny
produkt, który zastąpił tonik z P&R, czy na stałe? Tego nie zdradzę.
Jeszcze.
Nowości, to oferta
marki Oskia (zdecydowałam się na kilka rzeczy jednocześnie), krem pod oczy Antipodes Kiwi Seed Oil Eye Cream,
wyżej przedstawiona mgiełka A’kin, zestaw
Murier. Natomiast planuję małe „przemeblowanie”
i kolejna odsłona będzie uwzględniała wszystko to, co pojawi się na półce w
łazience. Tego typu wpisy pozwalają mnie samej spojrzeć na całość i ocenić,
czego brakuje, a czego jest w nadmiarze. Stanowią pewnego rodzaju
uporządkowanie, głównie pod kątem działania każdego kosmetyku razem i osobno.
Zanim ktoś westchnie "Oooo jak dużo", to proszę wziąć pod uwagę, że omawiałam pielęgnację z prawie 8 miesięcy ;) Niektóre kosmetyki nadal mam, zakup został ponowiony lub wybrałam coś innego.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.