Z ofertą marki
Alterna zaprzyjaźniam się od ponad 3 miesięcy i przyszła pora, by podzielić
się kilkoma uwagami odnośnie poszczególnych produktów. Dodam, że przez te
wszystkie tygodnie stosowałam wyłącznie produkty tylko tej marki, by mieć porównanie
np. wobec Joico Moisture Recovery, bo to
właśnie tej serii Joico zawdzięczam diametralną zmianę w kondycji moich włosów.
Plus zmiana farby, Phyto Color wypada dużo lepiej w porównaniu z Biokapem.
Krótka
charakterystyka moich włosów: farbowane (od 8 miesięcy jest to niezmiennie
farba Phyto Color Permanent Color-Treatment Ultra Shine with Botanical Pigments
w kolorze 2 Brąz), miękkie z tendencją do skrętu, cienkie i delikatne.
Wysokoporowate. Długość – zakrywające kark.
Caviar Anti-Aging Replenishing Moisture Masque
161 g produktu w masywnym pudełku ze sztucznego
tworzywa, które nie posiada opakowania zewnętrznego a zabezpieczenie, które
znajduje się w środku jest wątpliwej jakości ;) Plastikowa nakładka mówi sama
za siebie.
Cena ok. £35.00
Zacznę
od tego, że maska działa, ale zdecydowanie tylko i wyłącznie po jej użyciu.
Efekt jest jednodniowy i nawet kiedy nie myłam włosów codziennie, niestety nie
zauważyłam przedłużonego działania. Zużyłam dwa opakowania stosując
maskę 2 razy w tygodniu. Przy mojej długości włosów wydajność oceniam
bardzo dobrze, ale to także zaleta konsystencji, która jest zwarta, kremowa,
dobrze rozprowadza się na włosach wnikając w nie. Maskę nakładałam wyłącznie na
1/2 długości, ale czasami zdarzało nakładać się na całe włosy i w żaden sposób
nie przyczyniła się do podrażnienia skóry głowy, przetłuszczania lub
obciążenia.
Zadaniem produktu jest intensywne nawilżenie i
zmniejszenie widocznych oznak starzenia się włosów, cokolwiek to znaczy ;)
Zwłaszcza ta druga część, ponieważ nie byłam w stanie zaobserwować utrwalonych
zmian. Owszem, odczuwalna poprawa kondycji włosów w szczególności ich
powierzchni i zwiększona miękkość, gładkie układanie fal, pobudzony skręt.
Dzięki niej bez problemu mogłam rozczesać włosy. Od czasu do czasu
pozostawiałam włosy samym sobie, by zobaczyć jak będą się zachowywać i na pewno
w pewien sposób maska wpłynęła na ich ujarzmienie tuż po zastosowaniu.
Natomiast w pozostałe dni, kiedy nie sięgałam po nią wcześniejsze odczucia
przeobrażały się w blade wspomnienie ;)
2,5/5 za spełnione kryteria podczas
zastosowania, niestety brak utrwalonych efektów skłonił mnie do obniżenia oceny
Alterna Caviar Anti – Aging Replenishing Moisture
(szampon i odżywka)
Pokładałam
duże nadzieje w tym zestawie, głównie dlatego, że seria Caviar Repair Rx
Instant Recovery bardzo przypadła mi do gustu od pierwszego użycia.
Myślalam także o tym, by tym duetem zastąpić na jakiś czas Joico Moisture
Recovery. Nie udało się.
Opakowania, to absolutny koszmar. Nie wiem
kto wpadł na tak idiotyczny pomysł (inaczej tego nie sposób nazwać) i każdy,
kto zetknie się z dość twardym tworzywem, z którego zostały wykonane opakowania
przyzna mi rację. Dokładając do tego gęste i treściwe formuły każdego z
produktu otrzymujemy irytujące połączenie podczas każdego użycia. Na początku może
nie jest to tak upierdliwe, ale im dalej, tym gorzej. Dość szybko postanowiłam trzymać
butelki do góry nogami. O ile w przypadku szamponu taki rodzaj rozwiązania
przynosi pożądany skutek praktycznie do końca, to przy odżywce nie jest tak
kolorowo. Ok. 1/3 odżywki wypłukiwałam przy pomocy wody. Rozcinanie butelek
odpuściłam, musiałabym mieć pod ręką toporek ;)
Szampon, nie tylko z tej linii ma dla
mnie jeden, bardzo istotny ATUT. Łagodzi swędzenie, wpływa kojąco na skórę
głowy i odbija włosy od nasady. Do tego jest szalenie wydajny i gdyby np. posiadał
pompkę w roli dozownika, to na pewno jego wydajność zostałaby podwojona. Myje,
oczyszcza, łagodzi. Tyle dobrego mogę o nim napisać, bo za chwilę podzielę się wadami.
Największą jego wadą jest plątanie włosów, od czasu
szamponu Bumble & Bumble Creme de Coco /recenzja/
myślałam, że już nie trafię na coś podobnego, a jednak! Za każdym razem problem
powraca, włosy bardzo szybko zaczynają tworzyć splątany kokon, co przy moim
braku długości jest zjawiskowe. Kiedy dopiero nakładam odżywkę/maskę mogę swobodnie
wydobyć poszczególne pasma włosów, wcześniej nie jest to możliwe. Nie muszę
chyba dodawać, że ich rozczesanie bez pomocy jakiegokolwiek dodatkowego
kosmetyku nie jest możliwe, a kiedy tego spróbowałam, szybko pożałowałam. Włosy
po szamponie są szorstkie i tępe, brak im elastyczności.
W moim przypadku żaden z szamponów
Alterny nie może istnieć samodzielnie, choć akurat ten wariant wyjątkowo nie sprzyja moim
włosom.
Pojemność 250 ml w cenie ok. £30.00
2/5 za ogromny atut opisany powyżej
Odżywka, problemy z opakowaniem i
użytkowanie jak wyżej. Szalenie wydajny produkt, który wyróżnia się pośród
odżywek do włosów pod kątem wykorzystywanej ilości. W tym przypadku starcza jej
znacznie mniej niż jakiegokolwiek innego kosmetyku, którego używałam wcześniej.
Kremowa konsystencja szybko wnika we włosy. Trzymałam
ją na włosach w kilku wariantach: pod turbanem jak i bez, krócej (ok. 5 minut
lub dłużej do 30 minut). Stosowana łącznie z szamponem przynosiła
natychmiastowe rezultaty. Włosy nabierały blasku, miękkości, mogłam
rozczesać je bez problemu. Największą zasługą takiego połączenia (szampon + odżywka
lub maska) było także odbicie włosów od nasady i zbędne stawały się dodatki w
postaci np. kremu lub pianki do stylizacji.
Pojemność 250 ml w cenie ok. £30.00
Jednak
tutaj następuje koniec. Po odstawieniu zestawu magia Replenishing Moisture przestała działać. Podobnie jak
w przypadku maski musiałabym stosować te produkty w sposób ciągły, co nie do
końca mnie przekonuje.
2,5/5 za wydajność i natychmiastowe efekty
PO zastosowaniu, lecz w obliczu długofalowego odbioru ocena spada
Przyznam się, że oczekiwałam czegoś więcej, tym razem jest
tylko drogo i poprawnie. Gdybym nie
poznała innych szamponów tej marki mogłabym przymknąć oko na jego zdolność do
budowy kokonu na głowie, ponieważ skóra głowy jest dla mnie znacznie
ważniejsza. Jednak jest inaczej i tym samym już więcej ta seria u mnie nie
zagości. Nie żałuję zakupu, absolutnie. Poznałam,
przekonałam się na własnych włosach i zaspokoiłam ciekawość. Przy okazji
odkryłam kilka bardzo udanych kosmetyków, o których opowiem już niebawem.
Gdyby zebrać całe trio
i wystawić im ocenę, będzie to mocne 2,5/5.
Doceniam działanie w trakcie oraz to, jak wpływają na kondycję włosów, skóry
głowy lecz decydując się na zakup myślałam o czymś znacznie trwalszym niż
tymczasowej kuracji, którą to mogę zafundować sobie przy pomocy mnóstwa innych
specyfików o porównywalnym efekcie.
Na zakończenie dodam tylko, że żaden ze
stosowanych produktów nie przyczynił się do szybszego wypłukiwania farby, co
także zasługuje na uwagę. Aczkolwiek Phyto Color Permanent
Color-Treatment Ultra Shine with Botanical Pigments stała się dla mnie prawdziwym
odkryciem i przełomem w trwałej koloryzacji. Jeżeli moje wrażenia zostaną
podtrzymane na pewno przygotuję podsumowanie odnośnie tej farby.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.