Moja przygoda z
Antipodes zaczęła się niewinnie, od sztyftu do ust oraz genialnej maski
Aura Manuka Honey. Potem otrzymałam w ramach prezentu serum Apostle, które
odmieniło moją skórę (dosłownie!) i zdecydowałam o kolejnych zakupach min.
wybór padł na krem pod oczy. Dzisiaj o nim opowiem i przy okazji odniosę się do
powracających do mnie pytań. Tak, pojawią się recenzje maski, serum Apostle
oraz pozostałych kosmetyków :) Nie wszystkie mnie zachwyciły, kilka odpuściłam
ze względu na charakterystykę mojej cery oraz preferencje, lecz Antipodes stało się moją osobistą perełką
:)
Kiwi Seed Oil Eye Cream otrzymujemy w eleganckim słoiczku z ciemnego szkła,
całość dopełnia opakowanie zewnętrzne na którym znajdziemy wszystkie wymagane informacje
(INCI, opis produktu itd.) Ponadto wieczko jest zabezpieczone folią i mamy
pewność, że przed Nami nikt tam nie zaglądał. Minusem jest brak szpatułki
dołączonej do kremu, ale to już taka moja mała fanaberia.
Do tej pory nie sięgałam zbyt chętnie po kremy pod oczy z
przedziału „eko”. Nie miałam zbyt dobrych wspomnień. Nie spotkałam takiego, by
faktycznie porządnie nawilżał i jednocześnie ujędrniał skórę w okolicy oczu. Zawsze było dużo „ale”.
Poprzeczka została
postawiona bardzo wysoko. Początkowo nie odczuwałam wielkiej różnicy,
natomiast warto zwrócić uwagę na świetną formułę kremu, który genialnie otula skórę gęstą śmietankową konsystencją.
Rewelacyjnie nawilża, natłuszcza. Szybko się wchłania pozostawiając uczucie
komfortu przez cały dzień. Jeżeli ktoś boryka się z suchą lub bardzo suchą
skórą wokół oczu tak jak ja, powinien być zadowolony.
Pierwsze widoczne i odczuwalne efekty zauważyłam po ok. 2 tygodniach
regularnego stosowania. Będę chciała sprawdzić jak krem poradzi sobie w
okresie jesienno-zimowym, aczkolwiek jestem dobrej myśli. Co więcej uważam, że
stanowi mocną konkurencję dla ulubionych kremów Filorga lub LRP Substiane. Przynosi odczuwalne oraz trwałe nawilżenie
i delikatnie wygładza skórę, czyli robi to, co obiecuje producent. Bardzo
dobra relacja pojemność/cena/działanie.
Opakowanie 30
ml/£24.99 starczyło na 4 miesiące stosowania (w tym także obdarowałam kilka
osób próbkami) - przez większość czasu
stanowił podstawowy krem pod oczy na noc, ale czasami używałam go na dzień
łącząc go z Oskia Eye Wonder Nutri-Active Eye Serum tym samym zabezpieczając
serum.
Po zużyciu pierwszego słoiczka jestem bardzo zadowolona z działania
Kiwi Seed Oil Eye Cream. Z chęcią kupię go po
raz kolejny, ponieważ zapewnił mi oczekiwane efekty, komfort podczas stosowania
i z przyjemnością po niego sięgałam. A o TO przecież chodzi, by łączyć
przyjemne z pożytecznym :)
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.