Oskia szybko
wkradła się w moje łaski, większa część oferty wyjątkowo mi odpowiada i na
pewno będę do niej wracać. Na łamach bloga miałam już okazję prezentować inne
kosmetyki, o których możecie przeczytać tutaj
/link/
Dzisiaj krótka prezentacja Micro Exfoliating Balm (myślę, że to o czym nie wspomniałam w tekście, pokazałam przy pomocy zdjęć), czyli balsamu złuszczającego. Za efekt
eksfoliacji naskórka odpowiada połączenie MSM (organiczna siarka) oraz
krzemionki (silica) w postaci mikrogranulek zatopionych w kremowej masie.
Peeling miałam na oku od dłuższego czasu i otrzymałam go przy
zakupie pierwszej edycji The Cult Beauty Box by Caroline Hirons /link/
(niebawem szykuje się trzecia odsłona, yay!). Niestety ten kosmetyk jest zbyt inwazyjny
dla mojej cery :( Dlatego też dzielę się wrażeniami w prezentacji po kilku
podejściach. Nowa właścicielka z pewnością lepiej go wykorzysta niż ja ;)
Plusy:
konsystencja – kremowa (nietłusta), bardzo gęsta, która roztapia się pod
wpływem ciepła. Wydajność, ze względu na formułę do użycia wystarczy niewielka
ilość. Działanie – pod kątem złuszczania efekty są bardzo dobre i osoby posiadające
zdrową cerę bez większych problemów (wrażliwości) mogą być zadowolone.
Przyjemny aromat charakterystyczny dla marki. Skład INCI
Minusy:
opakowanie, ciężkie i masywne, szklane. Nie do końca przekonują mnie właściwości
pod kątem wrażliwych i bardzo wrażliwych cer. Cena, jak na peeling tego typu
jest dość wysoka.
Działanie jest bardzo
proste, nakładamy na oczyszczoną i wilgotną cerę delikatnie rozprowadzając
produkt opuszkami palców na wybranych obszarach. Po dodaniu niewielkiej ilości
wody otrzymujemy mleczną emulsję kontynuując masaż. W miarę dodawania
wody granulki się rozpuszczają, po czym spłukujemy całość. W efekcie balsam ma
działanie nie tylko złuszczające, ale także odżywcze. Złuszcza naskórek,
odblokowuje pory, skóra staje się rozjaśniona, miękka i promienna. Ciekawostką
jest deklaracja odnośnie przywrócenia właściwej bariery lipidowej po użyciu,
poniżej pomiar pH przy pomocy papierków wskaźnikowych.
W teorii zapowiadało
się to interesująco. Natomiast w moim przypadku bez względu na wykorzystaną
ilość wody podczas użycia produktu zawarte w nim mikrogranulki są dla mnie
mocno odczuwalne. Przezornie testowałam
go wyłącznie na strefie T, bo już pierwszy kontakt na dłoni dał mi pewne
wyobrażenie o mocy działania. Nie lubię tak inwazyjnych peelingów. Mam bardzo
delikatną cerę i wolę nie ryzykować. Bogata baza stanowi dobrą otoczkę dla mikrogranulek,
ponieważ w połączeniu z wodą przeobraża się ona w mleczną emulsję, która
ułatwia dalszy proces złuszczania. I to jest bardzo komfortowe. Podobał mi się
efekt po zmyciu, skóra faktycznie stawała się promienna, gładka, oczyszczona,
odświeżona bez efektu ściągnięcia. Niemniej jednak podczas masażu czułam
dyskomfort w postaci mocno odczuwalnych granulek. Bez względu na ilość wody,
silę nacisku, odnosiłam wrażenie że ten produkt, to istna polerka ;) A przy
wrażliwej skórze niekoniecznie pożądana.
Pojemność 50 ml/£46.00
Jeżeli nie masz wrażliwej cery, lubisz peelingi mechaniczne
i szukasz czegoś, co skutecznie wesprze Twoją pielęgnację, to być może Micro Exfoliating Balm będzie dobrym
wyborem :)
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.