Z racji posiadania bardzo wrażliwej, chimerycznej cery z
problemami upodobałam sobie w mojej pielęgnacji wszelkie produkty łagodzące,
kojące, które jednocześnie mają działanie wyciszające pod kątem naczynek,
rosacea.
Częściowo chciałam także znaleźć zastępstwo dla genialnego
serum Aurelia Probiotic Skincare
Revitalise & Glow /recenzja/
W moich dotychczasowych poszukiwaniach
idealnego serum trafiłam na dwa genialne produkty: La Prairie Cellular Hydrating Face Serum oraz Aurelia Probiotic Skincare Revitalise & Glow. Z racji, że
cenowo pomiędzy nimi jest ogromny rozrzut, chciałam znaleźć coś, co może
stanowić równie dobrą alternatywę za mniejsze pieniądze. Czy się udało?
W skład linii Very Gentle nowozelandzkiej marki Trilogy
wchodzi kremowy czyścik, krem oraz serum. Swoją uwagę skupiłam na kremie i
serum.
Zadaniem serii jest
ukojenie i ochrona skóry (redukowanie zaczerwienia oraz stanów zapalnych),
głębokie nawilżenie, odżywienie i rewitalizacja. Wygładzenie drobnych linii i
zmarszczek.
Trilogy Very Gentle Moisturising Cream /link/
Kupiłam go głównie za sprawą serum. Chciałam, by działanie
zostało wzmocnione oraz przedłużone. Poza tym trochę obawiałam się zakupu kremu
eko w ciemno. Pomyślałam, że w razie wpadki jeden z produktów może ratować
sytuację ;)
Very Gentle Moisturising
Cream przeznaczony jest na dzień lub na noc bądź w zależności od potrzeb. Ja wybrałam wariant dzienny ze względu
na jego zachowanie się na skórze. Na noc wolę treściwe i otulające
konsystencje. Tutaj tego mi zabrakło.
Krem znajduje się w opakowaniu zewnętrznym, na którym
widnieją wszystkie wymagane informacje. Pojemność
50 ml w cenie £24.50 Zmieniłabym samo opakowanie, ponieważ klasyczna tuba
ze sztucznego tworzywa zmusza do trzymania go cały czas w pozycji pionowej (na
zakrętce). Jest to związane z konsystencją produktu, która przypomina gęste
mleczko. Nie spływa zbyt łatwo po ściankach opakowania. Bezzapachowy, co też
może być wadą bądź zaletą. Wyczuwam w nim subtelne roślinne nuty.
Początkowo nie do końca byłam przekonana wobec formuły
kremu. Niby gęsty, ale szybko rozprowadza się na skórze i wchłania (nie rozmazuje
się, nie tworzy smug). Z drugiej strony zbyt lekki, jakby skóra wciąż się
domagała kolejnej porcji, choć po dołożeniu wciąż czułam dyskomfort. Serum
ratuje sytuację ;)
Nie pozostawia
wyczuwalnej warstwy ochronnej i sam w sobie niezbyt dobrze radzi z nawilżeniem,
natłuszczeniem. Stosowany samodzielnie nie przypadł mi do gustu, odczuwałam
że czegoś mu brakuje. Dlatego też
łączenie go z serum stanowi konieczność. Wydajność oceniam jako dobrą.
Mam
go już ponad dwa miesiące, przy regularnym używaniu (początkowo rano i
wieczorem, potem tylko na dzień) zostało mi go jeszcze na ok. 2 tygodnie.
Czasami sięgałam po Hylamide Sensitive Fix Advanced Calming
Complex, aczkolwiek regularnie mu towarzyszy serum Trilogy Very Gentle Calming
Serum. Całość zestawu pielęgnacyjnego
twarzy można zobaczyć w pełnej prezentacji /link/
Nie do końca stanowi dobry wybór ze względu na obecną aurę.
Wg mnie najbardziej byłabym z niego zadowolona wczesną jesienią i wiosną. Natomiast bardzo dobrze spisuje się jako
baza pod makijaż i typowy krem dzienny na warunki domowe. W takim wydaniu
nie mogę mu nic zarzucić.
Trilogy Very Gentle Calming Serum /link/
Określane mianem SOS dla skóry wymagającej ukojenia i
nawilżenia. I coś w tym jest :)
Serum także znajduje się w eleganckim kartoniku, szklana
buteleczka z ciemnego szkła i praktyczny dozownik w formie pompki. Pojemność 30
ml w cenie £28.50
Idealne na dzień, na
noc lub kiedy tylko pojawią się pierwszy symptomy podrażnienia. Do
stosowania samodzielnego bądź w połączeniu z kremem nawilżającym.
Bardzo odpowiada mi
opakowanie. Pompka działa bez zarzutu i dwie porcje idealnie starczają na
pokrycie całej twarzy. Konsystencja przypomina śmietankę o żelowej formule. Gładko rozprowadza się przynosząc ukojenie
od pierwszej aplikacji. W obecnych warunkach wymaga zabezpieczenia za
pomocą kremu nawilżającego, natomiast w okresie wiosennym i letnim zapewne
idealnie sprawdzi się samodzielnie. Nie
jest lepkie, ładnie się wchłania, nie roluje się pod kremem lub makijażem.
Bezzapachowe.
Wydajne.
Na ponad dwa miesiące regularnego stosowania (raz dziennie) zużyłam ok. ¾ zawartości.
Podsumowując
Celowo nie skupiałam się na podzieleniu szczegółowymi
wrażeniami na temat każdego produktu z osobna. Stosowałam je łącznie i w takim
celu zostały wybrane. Dobrze wpasowały się w całość pielęgnacji, a po ponad dwóch miesiącach mogę śmiało
stwierdzić, że na pewno przyczyniły się do uspokojenia, wyciszenia obszarów
naczynkowych, rumienia. Dużo szybciej goją się stany zapalne powiązane z
grudkami występującymi przy rosacea.
Jest to dobry zestaw pomocniczy. Co prawda krem nie do końca daje sobie
radę, ale być może w innym okresie mogłoby być lepiej. Nie wiem, czy kupię go
ponownie. Zostawiam tę część do
rozważenia. Za to na pewno wrócę do Very
Gentle Calming Serum. Zabrakło mi cudownego aromatu, który oferuje Aurelia,
ale jestem realistką ;) na korzyść
Trilogy przemawia cena, wydajność oraz działanie i jego efekty. Jeżeli Very
Gentle Calming Serum wymaga zabezpieczenia w okresie jesienno-zimowym, to
R&G tym bardziej. Natomiast w innych warunkach każde z nich spisze się tak
samo dobrze, pytanie tylko, po co
przepłacać?
Przy każdym z kosmetyków podałam ceny regularne, natomiast z
racji, że kupowałam je łącznie otrzymałam rabat i zapłaciłam ok. 40 funtów.
Na zakończenie
Wiele osób narzeka, że dzielę się na łamach bloga produktami
zbyt drogimi, słabo dostępnymi itd. Chcę Wam powiedzieć, że korzystam z tego,
co mam na miejscu. Nie opłaca mi się ściągać pojedynczych kosmetyków z Polski,
nie mam dostępu do polskich drogerii a kupowanie polskich marek w UK mija się z
celem. Wychodzą one bardzo drogo. Dlatego też wybieram lokalne zasoby, a
wierzcie mi, jest w czym wybierać i przebierać. Z drugiej strony, jeżeli ktoś
bardzo chce wypróbować inne marki niż te, do których ma dostęp oferta sklepów
internetowych stoi otworem wraz z regularnymi obniżkami, rabatami itd. :) Warto
śledzić, sprawdzać, zapisać się na listy mailingowe. Wiele tych miejsc oferuje
darmową przesyłkę. Wygodną metodą płatniczą jest Pay Pal ułatwiający zakupy, a
jeżeli nie PP, to karta kredytowa. Ze swojej mogę polecić SpaceNK, Cult Beauty, NET-A-Porter,
LookFantastic, Feelunique, Beauty Expert, HQhair, Naturisimo, Beauty Bay, Bath
& Unwind.
I jeszcze jedna uwaga, nie zamieszczam wpisów pod publikę. Pokazuję
to, czego sama używam, wybieram. Nie szukam tańszych zamienników, jeżeli dany
produkt działa i spisuje się bez zarzutu, bo coś jest dobre, to warto to po
prostu mieć w moim przekonaniu. Krążę wokół różnych półek cenowych zachowując
pełną swobodę wyboru. Nie jestem już nastolatką ;) Grupa wiekowa w której się
znajduję coraz częściej mi uświadamia, że wszystko się zmienia :))) Dlatego
jeżeli znajdujesz tutaj dla siebie istotne treści i przy okazji coś nas łączy, to
bardzo mi miło :) A nawet jeżeli jesteś tutaj tylko przypadkiem lub
okazjonalnie i zatrzymujesz się na chwilę, to także jesteś mile widziana/y.
Szanujmy siebie :)
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.