Dawno nie było wpisu
z tego cyklu, ale folder ze zdjęciami był zapełniany regularnie i
postanowiłam wybrać najbardziej wyróżniające się produkty :) Niektóre pojawią
się w roli tzw. przypomnienia, a to dlatego, że bardzo je lubię, sprawdzają się
i warto o nich mówić/pisać.
Nie przedłużając, zapraszam :)
BcomBIO Intimate Hygiene Soft Cleansing Gel
Trafienie na bardzo dobry płyn do higieny intymnej, to nie
lada wyzwanie. Zwłaszcza w UK, gdzie na półkach w drogerii można spotkać JEDEN
Fem Fresh w kilku odmianach, Vagisil, Lactacyd. Mało, prawda? Jest jeszcze opcja eko, ale też trzeba wiedzieć gdzie
i czego szukać. W polskich drogeriach półki uginają się od tego typu
kosmetyków, nie mówiąc o aptekach. Jakiś czas temu kupiłam wręcz hurtową ilość
Lactacyd Ultra Delikatny /link/
oraz Łagodzący /link/
ale nie byłam z żadnego z nich zadowolona do końca, poza tym konsystencja
niczym woda, bardzo rzadka.
W międzyczasie odkryłam przez przypadek BcomBIO Intimate Hygiene Soft Cleansing Gel
i nareszcie poczułam pełen komfort. Kupuję duże opakowanie o poj. 500ml
(cena ok. 12 euro) którego jedynym minusem jest brak dozownika, za to działanie
i konsystencja wynagradzają tą małą niedogodność. Może kiedyś firma domyśli się
i zmieni ;) Jeżeli macie możliwość,
potrzebę, warto poznać.
PhytoSpecific Deep
Repairing Shampoo
Szampon do którego wracam nałogowo. Delikatny dla skóry głowy, dobrze myje i oczyszcza, nie plącze
włosów i nadaje odczuwalnej objętości, pogrubienia. Jeden z niewielu szamponów,
który mogę stosować samodzielnie bez udziału żadnego wspomagacza. Gęsta żelowa
konsystencja gładko rozprowadza się na włosach, pieni się w sam raz. Opakowanie
nie jest jego mocną stroną, ale coś za coś. Nie można mieć wszystkiego ;)
Pojemność 150 ml za ok. 9 euro.
PhytoSpecific Curly
Hydration Shampoo
O ile Deep Repairing
Shampoo zachwyca mnie od każdym względem, tak w przypadku tego szamponu od
początku wszystko było na nie. Bardzo rzadka konsystencja, dziwny roślinny
zapach przyprawiający o mdłości, splątane włosy i ogromny problem z ich
rozczesaniem. Długo go zużywałam kombinując, czy czasem nie lepiej będzie po
prostu wylać go i pożegnać. Naiwnie myślałam, że nawilżenie pojawi się wraz z
regularnym stosowaniem, nic takiego się nie wydarzyło. Jedyny plus, łagodny dla
skóry głowy. Tyle lub aż tyle. Włosy po jego użyciu nie zyskały obiecanego
nawilżenia, elastyczności, połysku i zmiękczenia.
150 ml w cenie ok. 9 euro.
Ministerstwo Dobrego
Mydła Ananas
MdM w „Internetach” zyskał ogromną popularność. Nie dziwię.
Jednak dla mnie mydła naturalne, ręcznie robione nie są żadną nowością, po
takie sięgam od lat więc i wybredna bardzo jestem. Mogę :D Ananas (mydło, nie owoc) przywędrował do mnie w prezencie. I to
jest fajna opcja. Kostki o wymyślnych
kształtach przyciągają uwagę. Natomiast dla mnie użytkowo nie jest to do
końca dobra forma. Jestem
tradycjonalistką. Druga sprawa,
w kostce zatopione są miliony drobinek, które w bezpośrednim kontakcie z moją
skórą stają się dla niej zabójcze. Nie mogę używać takich zdzieraków (pozostaje
opcja zmydlania w dłoniach), ale dla kogoś, kto szuka i lubi porządne mydła
złuszczające może być dobrym wyborem, tylko warto dopracować wielkość kostki.
Ten maluch z czasem ginie w dłoniach coraz bardziej. Liczyłam na prawdziwy ananasowy aromat, nie wyszło. Jest ziołowo.
Poza tym nie wysuszyło, nie podrażniło, choć niedawno powrócił temat pH i
zamierzam sprawdzić wszystkie mydła z jakich korzystam. Część już przeszła
test, z różnym wynikiem.
Atutami MdM jest
strona wizualna, kontakt z Klientami – zwłaszcza na FB, strona sklepu także
niczego sobie, kształty mydeł, pomysłowe nazwy i nowe pomysły. Przyjazne ceny
nie rujnujące portfela oraz powiększający się asortyment. Dla fanek pielęgnacji z zakresu eko na polskim rynku jest to kolejna
perełka. A przybywa ich coraz więcej. Za ten rodzaj energii należą się
ogromne brawa. Biznes jest bezlitosny i kibicuję im mocno, ponieważ to młoda
polska marka. Natomiast jako Klient
oczekuję więcej :)
Poznałam Mus
Szafranowy, który jest produkowany
przez IOSSI i planuję porównanie tych dwóch źródeł. Dlaczego o tym piszę,
bo pomysł na musy wyszedł od MdM a realizacja jest po stronie IOSSI, a o tej
drugiej polskiej marce jakby mniej słychać. A szkoda. Dlatego zachęcam do zajrzenia
na stronę, do oferty i...spróbujcie! IOSSI
/link/
Nie jest to żadne
sponsorowane nawoływanie.
Miałam styczność z półkulą do kąpieli. OK, bardzo tanie ALE
bardzo małe i średnio ona wypadła, na dodatek pozostawiają tłusty osad na
wannie. Szorowanie jej po wątpliwym relaksie nie było przyjemnością. Tutaj Lush
wygrywa zdecydowanie.
Z oferty MdM
interesuje mnie jeszcze tylko mydło Ryż, niestety jednej pozycji na razie
nie opłaca mi się zamawiać, choć dziewczyny poszły o krok do przodu – jest płatność przy pomocy systemu Pay Pal,
przesyłka zagraniczna. Niestety tylko kurier
UPS – 75zł dla krajów EU, dosyć sztywne warunki, które może ulegną zmianie?
Dla jednego, dwóch produktów nie opłacają mi się takie zakupy, a na miejscu nie
brakuje wielu podobnych firm w tym boskiego Lush’a. Niemniej jednak oferta MdM
zasługuje na uwagę szczególnie na rodzimym rynku i wiele osób z pewnością coś w
ich ofercie wypatrzy dla siebie. Ktoś może pomyśleć, że marudzę. Tak, mam do
tego pełne prawo. Doceniam wykorzystywane składniki oraz filozofię firmy,
jednak na ocenę końcową nie wpływają jednie składy INCI, pomysłowe i
lajftajslowe opakowanie/etykiety, oferta TYLKO
całokształt odbioru oraz perspektywa z jakiej patrzę na markę (mam tutaj na
myśli wieloletni kontakt z olejami, ręcznie robionymi mydłami i ogólnie półką
eko mniej lub bardziej oraz obecne miejsce zamieszkania). Można się ze mną zgadzać lub nie, to jest moja wersja prawdy :) A jaka
jest Twoja?
Antipodes MINIs Moisture Boost: Divine Face Oil
Avocado Oil & Rosehip, Vanilla Pod Hydrating Day Cream
Z ofertą Antipodes mam więcej dobrych relacji niż tych
negatywnych, ale jak to w każdej marce bywa, trafimy na czarną owcę ;)
Krem na dzień Vanilla
Pod Hydrating Day Cream stał się moim koszmarem. Duszący zapach, który dla
mojego nosa jest dość intensywny, nawilżenie praktycznie nie istnieje – ściąga skórę
niemożliwie, co powoduje ogromny dyskomfort. Łączony z jakimkolwiek serum nie
chce się wchłaniać do końca przez co makijaż nie był możliwy.
Divine Face Oil
Avocado Oil & Rosehip nie wyróżnił się w znaczący sposób i być może
gdybym nie używała wcześniej PAI Rosehip Bioregenerate Oil /recenzja/
chętniej sięgnęłabym po propozycję z Antipodes.
Lancome galatee Confort Comforting Milky Cream
Cleanser Dry Skin
Uwielbiam mleczka do demakijażu, a zasłyszana/przeczytana
obietnica o lekkiej, nie tłustej i pozbawionej lepkości konsystencji sprawiała,
że kupiłam dwie wersje. Dzisiaj będzie o wariancie dla cery suchej.
Mleczko do demakijażu
w moim przypadku służy wyłącznie do demakijażu twarzy, więc nie wypowiem
się jak zmywa makijaż oczu. Wybrałam wariant o pojemności 400 ml, nie pamiętam
ceny ale kupowałam je podczas promocji, która skutecznie mnie zachęciła do
takiego wariantu. Opakowanie poręczne jak na butlę o tak dużej zawartości, działająca
bez zarzutu pompka i świetna wydajność/skuteczność. Do tego aksamitna
konsystencja, która nie zostawia lepko-tłustego filmu na skórze, co jest dla
mnie bardzo istotne.
Jedyne zarzuty jakie mam, to od czasu do czasu podczas
stosowania pojawiało się uczucie podszczypywania, lekkiego zaczerwienienia na
twarzy oraz wyjątkowo mocny perfumowany zapach. Przez jakiś czas myślałam, że
to tylko złudzenie, ale nie. Obecnie mam w użyciu wariant Galateis Douceur
Cleanser Gentle Softening Cleansing Fluid Face & Eyes, który zachowuje się
zupełnie inaczej. Dlatego nie wrócę już do w/w opisywanego mleczka.
Joico Moisture Recovery Leave-In Moisturizer
for dry hair /pełna
recenzja/
Seria Joico Moisture Recovery, to mój bezapelacyjny Święty
Graal, mam co prawda kilka innych wspomagaczy, ale spray ze względu na formę ma
u mnie pierwszeństwo wyboru. Raz, że szybki w zastosowaniu a dwa, że trudno z
nim przesadzić, efekty pojawiają się od razu. I faktycznie ta konkretne odżywka
bez spłukiwania w sprayu przywraca moim włosom witalność zapewniając dobre
samopoczucie :)
Biotherm Lait Corporel Anti- Dryiung Body Milk
with citrus essences /pełna
recenzja/
O tym mleczku do ciała przypominam na blogu regularnie :)
ale wierzcie mi, nie znalazłam NIC porównywalnego i świetnego w działaniu. Niebawem
miną trzy lata a mleczka nadal jest moim hitem i nie zanosi się na zmiany.
Chyba, że firma (oby nie!) postanowi wycofać je z oferty...
Living Proof. Restore Repairing & Damage Reversing travel kit: szampon, odżywka,
maska
Pierwsze zastosowania i WOW, niestety im dłużej używałam tym
było ono coraz mniejsze. Brawa dla firmy
za opakowania (Alterna mogłaby się od nich uczyć!) – butelki szamponu oraz
odżywki wykonane są z elastycznego tworzywa, które pod delikatnym naciskiem
dłoni poddaje się bez problemu i tym samym dozowanie produktu staje się prawdziwą
przyjemnością. Dozownik „na klik” o dopasowanym otworze przez który szampon lub
odżywka wydostaje się natychmiast. Żadnych kombinacji w stylu potrząsania,
trzymania do góry nogami. Chyba, że pod koniec opakowania, ale to już jest
normalne.
Szampon nie plątał
włosów i dlatego zwrócił moją uwagę, natomiast z resztą obietnic nie radził
sobie kompletnie. Nie pomogła odżywka oraz maska, ani późniejsza wizyta u
fryzjera. Widocznie Restore nie jest dla moich włosów, choć teoretycznie seria
dla nich przeznaczona. Chwała za miniatury w takich zestawach, ponieważ bez
większego liftingu dla portfela mogłam poznać na spokojnie tę serię.
Living Proof. Full
Shampoo
Dla odmiany ten szampon wpisał się w moje potrzeby od
początku do końca. Kupiony z ciekawości, bez specjalnych oczekiwań pokazał, że
bardzo dobrze współpracuje z moimi włosami oraz skórą głowy. Wcześniej lub
później zagości u mnie opakowanie pełnowymiarowe. Miniatury pokazały też, że
szampon jest bardzo wydajny. Po zastosowaniu włosy faktycznie nabierały
objętości, były wygładzone, zmiękczone, dobrze nawilżone.
Miałyście coś z tego zestawu? A może podzielicie się
własnymi hitami bądź rozczarowaniami z ostatnich miesięcy?
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.