Acidum azelaicum wspomaga nierówną walkę z rosacea i dzięki niemu mogłam odstawić leki oraz dopasować pielęgnację w taki sposób, by jak najwięcej skorzystać na tym długofalowo. Więcej na ten temat znajdziecie we wpisach oznaczonych tagiem: Trądzik różowaty- Rosacea oraz pierwszą część tego cyklu /link/
Rosacea (trądzik różowaty) to nie tylko
przewlekła choroba skóry twarzy, ale także (a może nawet przede wszystkim)
jedna z głównych przyczyn dystresu.
Zmiany kliniczne obejmują rumień, teleangiektazje, napadowy rumień (flushing), grudki,
krosty, podskórne zmiany guzowate (phyma), objawy oczne. Klasyfikacja, która
została zaproponowana w 2002 roku opiera się na tych objawach i zostały
wydzielone trzy podtypy skórne:
- postać teleangiektatyczno - rumieniową
- postać grudkowo- krostkową
- postać z dominacją zmian przerostowych. Wyróżnia się także podtyp oczny.
Tyle słowem wstępu, w dalszej części chcę skupić się na prezentacji
preparatów z kwasem azelainowym, które stosuję od dłuższego czasu. Dlaczego tak bardzo sobie cenię właśnie ten
rodzaj kwasu? Przede wszystkim za skuteczne i długofalowe działanie podczas
postaci grudkowo-krostkowej. Oczywiście kiedy stosowałam Rozex (0,75% metronidazol
- postaci emulsji lub kremu) było tak samo dobrze, lecz zależało mi na
odstawieniu leku, po drugie makijaż niekoniecznie dobrze wyglądał podczas
stosowania kremu - wolałam emulsję. Ciężko było mi dopasować podstawowy krem
nawilżający, do tego strefa T dawała mi się naprawdę we znaki i co z tego, że
znikały grudki, krosty oraz rumień stawał się wyciszony kiedy cera stawała się
przesuszona. Całość była bardzo problematyczna i każdy kto boryka się z
podobnym problemem wie, co mam na myśli. Włączenie kwasu azelainowego stało się
moją małą obsesją ;) Na bazie dużo wcześniejszych doświadczeń z Acne Dermem
wiedziałam także, że muszę uzbroić się w cierpliwość. Dzisiaj, po prawie 3 latach
mogę śmiało napisać, że było warto. Nie jest oczywiście idealnie, ale na pewno
lepiej i zmiany grudkowo-krostkowe, które uzależnione są także od poziomu hormonów
w moim przypadku czasami dają mi się mniej lub bardziej we znaki. Mimo to, nie
chcę decydować się na razie na inny rodzaj leczenia z pewnych względów.
Kwas azelainowy oferuje szerokie spektrum działania: antybakteryjne,
zmniejsza rogowacenie naskórka, zapobiega powstawaniu zaskórników, działa przeciwzapalnie
i redukuje rumień. Dlatego też tak chętnie wprowadziłam go do codziennej
pielęgnacji połączonej z profilaktyką.
Przy okazji jestem ciekawa, czy wśród Was są osoby, które zaczęły stosowanie żelu Mirvaso, który opiera się na brymonidynie? Jest to od niedawna zarejestrowany lek w Polsce, na który czekało wiele osób. Czytałam opis badań tego preparatu i muszę przyznać, że są one bardzo obiecujące.
Wracając do tematu przybliżę preparaty z różnym stężeniem kwasu
azelainowego i w skrócie podzielę się moimi odczuciami. Od razu też dodam, że
poniższe preparaty stosuję wyłącznie na noc. Częstotliwość jest zróżnicowana. W
okresie jesienno-zimowym to średnio co trzecia noc, w okresie wiosenno-letnim z
reguły dwa razy w tygodniu.
Finacea, która zmieniła nazwę na
Skinoren Rosacea – żel z kwasem azelainowym 15%
Nie kupowałam jeszcze tego żelu w nowej szacie graficznej, jeżeli ktoś z
Was ma porównanie, dajcie koniecznie znać. Po Finaceę sięgnęłam znacznie
chętniej niż po Acne Derm ze względu na zupełnie inną konsystencję oraz
zachowanie na skórze. Nie jest idealna, wymaga doskonałego dopasowania z kremem
nawilżającym bo w przeciwnym razie potrafi przesuszyć i podrażnić skórę, lecz działanie przy regularnym i uważnym
stosowaniu wynagradza. Upodobałam sobie łącznie tego żelu z serum na bazie
kwasu hialuronowego Hylamide Sensitive
Fix Advanced Calming Complex - krem w zależności od pory roku, lecz w
ostatnich miesiącach jestem zadowolona z kremu na noc Oskia lub klasyki A- Derma Epitheliale A.H Skin Repair Cream.
Ten ostatni, to krem wszechczasów ;) Zawsze mogłam na niego liczyć i widzę, że
upływ czasu niczego nie zmienia.
Hascoderm Lipożel z kwasem
azelainowym 10%
Lipożel stał się moim bezapelacyjnym ulubieńcem, który zdetronizował serum Sesdermy Azelac RU /recenzja/.
Po pierwsze brawa za formułę i konsystencję, dwa określone stężenie (czego
nadal nie wiem w przypadku Azelac RU) i po trzecie świetna relacja ceny do
pojemności wobec działania. Gdybym miała wybrać TYLKO jeden dowolny preparat,
byłby to Hascoderm Lipożel z kwasem
azelainowym 10% :D Przypomina mi nieco lekki krem, gładko rozprowadza się
na skórze, nie tworzy suchej skorupy oraz nalotu, co czasem można zauważyć przy
Acne Derm, Finacei. Pozwala na samodzielne zastosowanie, nie powoduje
dyskomfortu, choć kiedy czuję że skóra w obszarach naczynkowych staje się
bardziej wrażliwa nie zostawiam go solo. Inaczej za to reaguje strefa T.
Alaclarin Acne Krem
Przeciwtrądzikowy & Acne Rosacea Krem Łagodzący
Od ponad dwóch miesięcy skupiłam się na poznaniu kremów Alaclarin,
poprosiłam o zakup obu wariantów licząc na połączenie ich ze sobą tzn. Acne na
strefę T, Acne Rosacea na obszary naczynkowe. Największym zarzutem wobec
producenta jest to, że ani na opakowaniu zewnętrznym, tubkach oraz ulotkach NIE
MA informacji, która jasno określa z jakim stężeniem kwasu azelainowego mamy do
czynienia.
Kremy kosztują ok. 30zł w zależności od apteki, pojemność 30ml, tubki
wykonane z tworzywa sztucznego, brak dozownika.
Alaclarin Rosacea wybrałam ze względu
nie tylko na kwas azelainowy, ale ekstrakt z lukrecji - moja cera bardzo dobrze
reaguje na jej dobroczynne właściwości.
Alaclarin Acne pokusił mnie kompleksem
LACTAZEL, w skład którego wchodzi kwas laktobionowy oraz kwas azelainowy.
Teoretycznie miało być rewelacyjnie, ale dla mojej skóry wyszło przeciętnie
tzn. działanie samo w sobie jest bardzo łagodne, na tyle że większość osób
które są nastawione "na przedwczoraj" nie zauważy za wiele ;) Mnie przede wszystkim nie pasuje konsystencja
tych kremów, które w zamyśle firmy miały być do użytku na dzień i na noc.
Prawdopodobnie dużo młodsze skóry z mniejszymi wymaganiami niż moje mogą być
zadowolone. Kremy bardzo szybko się wchłaniają i zostawiają w moim przypadku
duże uczucie dyskomfortu w ciągu dnia, pojawia się pieczenie i ściągnięcie,
które z czasem ustępuje. Makijaż nie wyglądał zbyt dobrze. Dlatego też kremy stosuje wyłącznie na noc i dopasowanie ich do własnych
potrzeb stało się problematyczne. Przy czym założyłam, że tego typu
produkty mają pełnić funkcję samodzielną i ew. łączenie ograniczało pole
wyboru.
Alaclarin Rosacea sam w sobie jest dla
mnie zbyt "ubogi", stosowany solo szybko funduje mi przesuszenie. Na
tyle, że nakładany w obszarach naczynkowych i wokół nosa (ten rejon mam
wyjątkowo wrażliwy) przyczynił się do poważnego łuszczenia. Zaczęłam go łączyć
na zmianę z Hylamide Sensitive Fix Advanced Calming Complex oraz serum olejowym
A'kin i jest dużo lepiej, lecz zużyję do końca i powrotu nie będzie. Nie jestem
z niego zadowolona.
Alaclarin Acne wypada nieco lepiej,
głównie ze względu na strefę T z naciskiem na czoło - zdecydowanie zmniejsza
nadmierne wydzielanie sebum (poranne przebudzenie mówi samo za siebie, w tym
okresie odstawiłam Liquid Gold - aczkolwiek jego działanie jest dużo silniejsze
i nie sposób porównywać ze sobą tych produktów). Niestety jako pod makijaż się nie
nadaje, łączenie go z dowolnym podkładem nie przynosi pożądanych rezultatów a
jego najdziwniejszą zasługą jest podkreślenie wszelkich suchych skórek/placków,
których w normalnych okolicznościach nie ma... Zużyję i zapomnę.
Pośród tych preparatów zabrakło Sesdermy Azelac RU Lipsomal Serum, które
zostało zdeklasowane przez lipożel Hascoderm, jednak nie wykluczam ponownego
zakupu kiedyś tam, przy okazji w ramach odmiany. Azelac żel bionawilżający i krem /recenzje/
dawno odeszły w zapomnienie, poznałam je ponad 3 lata temu i już serum z tej
serii pokazało, że może być lepiej :)
Za to do pielęgnacji specjalnej planuję włączyć SVR Sebiaclear Mat+Pores,
jest to nowość która oferuje połączenie 14% glukonolaktonu i 4% niacynamidu.
Skład INCI prezentuje się ciekawie, a oferowane stężenie mówi samo za siebie. W
kolejce czeka także Iwostin Perfectin Re-Liftin z zawartością 7% kwasu
laktobionowego. Muszę jeszcze wspomnieć o Alpha-H Liquid Gold z 5% stężeniem
kwasu glikolowego, który w połączeniu z kwasem azelainowym (oczywiście nie jednocześnie)
także bardzo mi pomaga w pielęgnacji strefy T. Porównania są trudne, różnice
często bardzo subtelne. Dlatego cenię sobie kompleksową pielęgnację.
Kwas azelainowy, to jeden z
długofalowych preparatów. Wymaga cierpliwości oraz systematyczności. Nie bez
znaczenia jest stosowana pielęgnacja, ale wg mnie warto dać mu szansę :) Nie
tylko dlatego, że będzie pełnić rolę wspomagającą leczenie rosacea, ale
pozostałe jego właściwości mogą stać się przydatne w wielu innych
przypadłościach. Oczywiście to bardzo indywidualna kwestia, lecz od czegoś
zawsze się zaczyna :)
Pozdrawiam
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.