Jednym z
prezentów urodzinowych od Martyny :* był tajemniczy
zestaw marki Visoanska. Nie śledzę zbyt pilnie nowości na rynku, popularne
magazyny kobiece goszczą u mnie sporadycznie, dlatego też z dużą ciekawością
zanurzyłam się w historii marki. Na czele marki stoi (pomysłodawczyni) Polka - Elżbieta
Wysoczańska (Elizabeth Visoanska), której założeniem było stworzenie pierwszych
produktów ekologiczno-luksusowych (wykorzystanie najnowszych technologii w
połączeniu z naturalnymi składnikami i jednocześnie postawienie na zaawansowaną
pielęgnację anti-aging). W sieci można przeczytać interesujący wywiad z Panią
Elżbietą /link/
Zestaw podróżny składa się z:
Source Premiere
(tonik)
Elixir Perfecteur
(serum/preparat o działaniu regeneracyjnym, antybakteryjnym i odbudowującym)
Supreme Eye
Potion night (krem pod oczy na noc
Hypnotic Eye
Potion day (krem pod oczy na dzień)
Solution Anti-Imperfections (serum na niedoskonałości)
Age Slowing Solution (koncentrat anti-age)
VV5 Solution
(serum dla skóry suchej, zmęczonej)
Można go kupić np. w perfumerii Quality /link/ w cenie 255 zł - jest to dobra okazja do bliższego poznania
marki i wbrew pozorom małe pojemności okazały się bardzo wydajne (aczkolwiek
uważam, że na miarę zestawu podróżnego firma mogłaby pomyśleć o 5 ml każdego z
produktów, nie 2 ml. Zwłaszcza, że Source Première, to uczciwe 20 ml :) - taka
relacja oferty oraz ceny na pewno byłaby znacznie korzystniejsza).
Cel na pewno został osiągnięty, Visoanska oferuje
luksusowe ceny ;)
Przejrzałam dokładnie ofertę marki, firmowa strona zachwyca od strony wizualnej
/link/ jednak brakuje pełnego zapisu składów INCI. Ładnie
zaprezentowane składniki aktywne oraz to, czego nie znajdziemy w składach, ale
gdzie oficjalny zapis? Nie podoba mi się to. To mój pierwszy zarzut, a z racji,
że tego typu marek zaczyna pojawiać się na rynku coraz więcej, to i konkurencja
jest silna. Kto lubi kupować kota w
worku?
Zestaw mieści się kartoniku, opakowanie wizualnie wydaje się
eleganckie, lecz to zwykły miękki karton - gdyby ktoś chciał potraktować je
jako ewentualne etui na czas podróży, odradzam. Całość jest zafoliowana, więc na
plus, ponieważ nikt przed nami nie miał kontaktu z kosmetykami. Do całości jest dołączona ulotka, na
której znajduje się pełen spis zawartości łącznie ze składami INCI. Miniaturki
(lepiej chyba pasowałoby tutaj określenie próbki :D) poszczególnych kosmetyków
są przemyślane, przypominają fiolkę z pompką. Jedynie Source Premiere, to
klasyczna buteleczka z niewielkim otworem (nie za duży i nie za mały). Teraz
pora na pierwsze wrażenia :)
Nie będę rozkładać na części każdego z kosmetyków (za mała pojemność, za krótki czas testowania),
za to opowiem nieco o odczuciach
odnośnie konsystencji, zachowania się na skórze.
Każdy z
kosmetyków jest na swój sposób ciekawy. Z
perspektywy cery dojrzałej, mieszanej z rosacea mogę stwierdzić, że
podobają mi konsystencje poniżej zaprezentowanych produktów. Czy to krem lub
serum, każde z nich ma nieco balsamową, otulającą formułę. Zapachy są
delikatne, nazwałabym je mianem "zielonych" i kojarzą mi się z
aromatem produktów z marki Madara (z tym, że są dużo subtelniejsze). Szybko się
wchłaniają i pozostawiają skórę ukojoną, nawilżoną, promienną. Muszę przyznać,
że wydajność ich także zasługuje na uwagę. I teraz najważniejsze, czy poczułam chęć poznania ich lepiej?
I tak, i nie.
Myślę nad
zakupem Source Premiere, mógłby stać
się uzupełnieniem dla takich ulubieńców jak: Tonik Łagodzący z P&R /recenzja/ oraz The Mist z La Mer /recenzja/ - przy czym muszę unikać kontaktu z oczami w
przypadku Source Premiere. Nie jest to jakiś wielki problem, bo z kolei
większość toników, czy miceli u mnie nie zdaje egzaminu podczas starcia z
oczami. Jednak wolę o tym za(pamiętać) :)
Pełnowymiarowe
opakowanie jest wypełnione fragmentami bursztynu, w miniaturce znajduje się
jeden uroczy kawałek ;)))
Supreme Eye Potion night i Hypnotic Eye Potion day, to dwa kremy pod oczy. O ich działaniu
nieco wspomniałam /tutaj/
Podoba mi się ich
konsystencja, zachowanie na skórze. Minusem jest krótkotrwałe pieczenie tuż po
aplikacji (które raz występuje, a raz nie). Niby nic wielkiego, lecz trudno mi
podjąć decyzję o ewentualnym zakupie. Druga
sprawa, to dwa kremy, osobiście lubię mieć jeden bez rozróżniania dzień/noc
(aczkolwiek rozumiem ideę). Chyba jednak wolę postawić na sprawdzone marki. Na
chwilę obecną pozostawiam tutaj znak zapytania.
Solution Anti-Imperfections, używałam głównie na strefę T z naciskiem
na czoło. Bardzo miłe zaskoczenie, szczególnie w roli bazy pod makijaż i jest
to chyba jeden z nielicznych preparatów tego typu, który mogłabym mieć na
stałe. Z reguły w większości znajdziemy silikony, polimery oraz ich pochodne,
które dają ładny efekt wygładzenia itd. W tym wypadku skład INCI jest dużo
ciekawszy, sama "miniaturka" okazała się bardzo wydajna więc myślę,
że byłby to produkt, który chciałabym kupić w pełnym wymiarze. Ciekawostką jest
bardzo dobra tolerancja w obszarach naczynkowych (musiałam sprawdzić ;)).
Age Slowing Solution, to intensywny koncentrat/serum ujędrniający o
działaniu przeciwzmarszczkowym. Bogata konsystencja szybko się wchłania i
pozostawia skórę przyjemnie ukojoną, nawilżoną oraz odżywioną. Nie mam potrzeby
(w obecnym czasie) by dokładać coś jeszcze. Zaciekawił mnie obiecywany efekt w
stylu liftingu tuż po użyciu i to jest ciekawe, ponieważ faktycznie skóra
zaczyna wyglądać inaczej. Można stosować go samodzielnie lub do łączenia z
kremem.
Elixir Perfecteur - koncentrat regenerujący, które opis dla mnie
brzmi niczym magia ;) Skupiłam się głównie na obszarach naczynkowych, które są zdominowane
przez zmiany związane z rosacea. O ile nie wypowiem się na temat faktycznego
działania, tak zauważyłam, że skóra w tych rejonach zareagowała in plus.
Stosowany przez tydzień czasu w wersji na dzień pokazał się od dobrej strony
łagodzenia grudek, rumienia. Ciekawa jestem jak mógłby wypaść w dłuższej
perspektywie.
VV5 Solution, koncentrat przeznaczony dla skóry suchej,
przesuszonej. Przeznaczyłam go do okolic oczu i wspomagam nim w/w kremy. O ile
kremy do oczu czasami wywołują pieczenie, tak na VV5 Solution moja skóra zareagowała
bardzo dobrze. Jest to raczej jednorazowa przygoda.
I co ja o tym wszystkim sądzę? ;)
Jestem zaintrygowana, może nie na tyle, by od razu robić zakupy, ale
na pewno rozważyć to i owo. Dwa produkty kupię na pewno, tak na dobry początek,
by zobaczyć jak reaguje skóra w dłuższej perspektywie i jakie będą wynikać z
tego korzyści. Ciekawość zwycięża :D Jedno jest pewne, o wiele bardziej ciągnie
mnie do takiej wizji pielęgnacji, a czy ta wizja okaże się rajem? O tym opowiem
za kilka miesięcy.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.