Wiele razy zarzekałam się, że śmieci prezentować
nie będę ;) i za
projektem denko też nie przepadam, ale!
przyszła taka chwila, w której pora zrewidować przekonania ;))) Seria
recenzji w pigułce cieszy się dużą popularnością, a zmiany w mojej pielęgnacji
i nie tylko sprawiają, że pula produktów jaka mogłaby trafić do tej sekcji
drastycznie się skurczyła. W którymś momencie zaczęłam wrzucać opakowania do
koszyczka i tak się zaczęło ;) Dlatego co jakiś czas będę sięgać po takie
podsumowanie, by pokazać czego używam, do czego wracam. Najlepszą rekomendacją w recenzjach są powroty bądź rezygnacja i omówienie
"za i przeciw" :)
Zapraszam :)
Początkowo
planowałam zachować kolejność chronologiczną, lecz w pewnym momencie wymknęło
mi się to z pod kontroli, a przygotowanie zdjęć polegało na sprawnym przejściu
do utylizacji ;)
Dlatego nie przedłużając zaczynam od Uriage Thermal Micellar Water Combination to Oily Skin /recenzja/ "zielona"
wersja jest chyba moją najmniej ulubioną, aczkolwiek seria miceli Uriage jest
moim "must have". Duże opakowania, przystępna cena, świetne
działanie. Czego chcieć więcej poza dostępnością od ręki ;)
Japońska pianka Ettusais Foamy Rich Mousse /recenzja/ pokazała jak bardzo
można polubić ten rodzaj produktu do mycia twarzy. Już sądziłam, że stanie się
najbardziej pożądaną przeze mnie pianką, po czym trafiłam na jeszcze coś
lepszego. Z tej samej firmy :D Recenzja wkrótce!
Zaliczyłam spotkanie z koreańskim cudem RE:CIPE Slowganic Cleanser Green Tea /recenzja/ do którego nie mam
dostępu, ale jeżeli się nadarzy się okazja, to dlaczego nie ;) Najbardziej
irytującym aspektem stało się jego opakowanie.
Moje uwielbienie
do kremowych czyścików zaowocowało spotkaniem z Pai Skincare Camellia & Rose Gentle Hydrating /recenzja/ I jego największym
minusem jest brak wydajności przy dość wysokiej cenie regularnej. Możliwe, że
zdecyduję się na niego ponownie jak tylko będzie dobre promo.
Nietypową
niespodzianką stał się Lirene,
nawilżająco-rozświetlający płyn micelarny z witaminą C - otrzymałam go w
ramach "darów losu" od "Erisek" i odkładałam na potem. Nie
jest może doskonały, za to jak na drogeryjny micel za parę złotych może być.
Po powrocie z
Polski miałam do wykończenia miniatury z podróżnego setu: REN Rosa Centifolia Express Make-up Remover & Rosa Centifolia
3-in-1 Cleansing Water. Express Make-up Remover, to nic innego jak mleczko
o średnim działaniu i jeszcze mniejszej wydajności (tak sobie myślę, że na
wyjazd weekendowy w sam raz :D) 3-in-1 Cleansing Water jest z kolei płynem
micelarnym, który zdecydowanie nadaje się do usuwania resztek makijażu bądź
odświeżania niż usuwania makijażu samego w sobie. Nie spotkamy się ponownie,
chyba że jako gratis do zakupów.
Kanebo Sensai Silky Purifying Cleansing Milk step
1 & Silky Purifying Milky Soap step 2 - miniaturki, które zużyłam z przyjemnością i
jestem niezmiennie pod wrażeniem tej linii. Myślę, że to kwestia czasu, by
zagościły w pełnym wymiarze po raz kolejny.
SK-II Facial
Treatment Cleansing Gel. O SK-II
krążą już legendy :D z którą przyszło mi się zmierzyć na własne życzenie, bo
ciekawość mnie pochłaniała bez reszty. Z makijaże to cudo praktycznie sobie nie
radzi, zastosowany jako "second cleanser" pozostawiał uczucie
niedomytej skóry. Musiałam sięgnąć po piankę, micel cokolwiek, co usuwało
jeszcze resztki do końca. Fancy formuła, wygląd to za mało, bym zdecydowała się
na zakup.
Powrót do źródeł,
czyli Cetaphil Gentle Skin Cleanser
(łagodna emulsja do mycia) - zostawiłam na wyjazd, ale za kilka tygodni
straciłaby ważność, więc wylądowała na półce. Fajnie było przypomnieć sobie za
co lubiłam Cetaphil i dlaczego byłam zadowolona. Jest delikatna, mogę stosować
do twarzy i do ciała, ma dobrą dostępność. Do tego dobra relacja pojemność = cena.
Wielofunkcyjny niskobudżetowy czyścik.
Po raz kolejny
klub "Erisek" Dr. Irena Eris
Cleanology B-phase Make-up Remover (Dwufazowy płyn do demakijażu) 100 ml-
nie zauważyłam ŻADNEJ różnicy (poza CENĄ! działaniem, pojemnością i
kosmetycznymi różnicami w INCI) pomiędzy nią a Lirene
Aqua (Water),
Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Isohexadecane, Isopropyl Palmitate,
Glycerin, Caffeine, Tocopheryl Acetate, Sodium Chloride, Maltodextrin,
Chlorphenesin,Polyaminopropyl Biguanide, Disodium EDTA, Hydroxyethylcellulose,
Xanthan Gum, Urea, Timonacic, Phenoxyethanol, CI 61565 /źródło/
Dr. Irena Eris
Cleanology Bi-phase Make-up Remover
Aqua, Cyclopentasiloxane, Isohexadecane, Hydrogenated
Polydecene, Sodium Chloride, Isopropyl Isostearate, Butylene Glycol,
1,2-Hexanediol, Isopropyl Palmitate, Decyl Glycoside, Glycerin, Disodium EDTA,
Propylene Glycol, Sorbitol, Panthenol, Nymphaea Alba Root Extract, Nelumbium
Speciosum Flower Extract, Bambusa Vulgaris Extract, Polyaminopropyl Biguanide.
Składy INCI aż
tak bardzo od siebie się nie różnią i nawet śladowe ilości ekstratktów oraz pantenolu
nie tłumaczą różnicy w cenie. Do dodam, że dwufaza Lirene jest dużo bardziej
skuteczniejsza. Oba kosmetyki poznałam dzięki współpracy z
"Eriskami", jednak decydując
się na zakupy (a one się wydarzą) wybieram dwufazę Lirene.
Nie wiem, czy wy
też tak macie, że po pewne kosmetyki sięgacie bezwiednie? ;) Ja tak mam przy
żelu do golenia Gillette Satin Care
Sensitive Skin. Kupuję co prawda różne warianty z tej serii, jednak od kiedy
go poznałam nie kupuję nic innego, a podczas zakupów kieruję się w jego stronę
jak na autopilocie ;)
Jednym z przyjemnych aspektów kooperacji z
"Eriskami" była możliwość poznania produktów do kąpieli. Odkryłam, że
mają naprawdę fajne żele pod prysznic.Dlatego, gdy
podczas zakupów wypatrzyłam Lirene Wild
Blueberry, kremowy żel pod prysznic nie zastanawiałam się dwa razy. Moja
skóra dobrze reaguje na to myjadło, mam jeszcze wariant wiśniowy. Także na
plus.
Podczas pobytu w
Polsce zrobiłam male zakupy z Green Pharmacy, wybrałam min. Green Pharmacy łagodzący żel do higieny
intymnej Kora dębu, szałwia lekarska - jestem zadowolona, i jedyne do czego
się przyczepię, to brak wydajności. Znika niczym woda, dosłownie.
Do zakupów z
Lirene dorzuciłam z sentymentu Ziaja
Intima płyn do higieny intymnej z babką lancetowatą. Może być :) W UK wybór
żeli do higieny intymnej jest żaden, stąd wybór padł na Ziaję. Nie wiem, czy
wrócę do tego konkretnego, ponieważ przymierzam się do uzupełnienia zasobów
swojego ulubionego żelu BcomBIO Intimate
Hygiene Soft Cleansing Gel - pisałam o nim dawno temu /recenzja/
Kneipp Body Wash Enjoy Life Lemon, żel pod prysznic o cudownym aromacie żółtych
cukierków Nimm2 (moje ulubione :DD) na tyle sugestywny, że za każdym
razem przypominał mi się TEN moment rozgryzania cukierka :love:
Eucerin Dermo Capillaire, szampon łagodzący z
mocznikiem /recenzja/
dobrej klasy szampon
wspomagający pielęgnację skóry głowy ze zmianami łuszczycowymi. Możliwe, że
jeszcze kiedyś go kupię, choć szampon Jamaican Black Castor Oil Strengthen
& Restore z Shea Moisture stał się moim nr 1 :love:
Saryna Key Pure African Shea Butter, masło na
objętość /recenzja/ przywiozłam ze sobą
opakowanie, które towarzyszyło mi podczas pobytu w Polsce i nie wykluczam
kolejnego zakupu przy okazji następnej wizyty.
Sesderma Azelac Lotion, złuszczający lotion zwierający 5% stężenie kwasu
azaleinowego, 2% kwasu salicylowego oraz niacynamid. Mnie on ratował skórę
głowy, szybko i skutecznie zapobiega narastaniu łuski, zaczerwienieniom i
łagodzi objawy swędzenia. Dobry produkt, jednak raczej już do niego wrócę z
racji, że dużo bardziej odpowiada mi płyn z Eucerin oraz LRP Kerium DS Creme.
Garnier Ultimate Blends Conditioner The Colour
illuminator with argan oil & cranberry, to chyba jedna z nielicznych odżywek
drogeryjnych do których wracam i wracać będę. Co prawda trudno liczyć ma przedłużone
i trwałe efekty, ale kiedy potrzebuję coś na już, coś co jest pod ręką nie
zastanawiam się dwa razy.
Shea Moisture Jamaican Black Castor Oil Strengthen
& Restore Shampoo,
moja gwiazda *_* Aktualnie mam trzecie lub czwarte opakowanie tego szamponu i
zebrałam niezły materiał na recenzję. Wracam i wracać będę, co więcej! mam
nadzieję, że nie zniknie z oferty marki. Słowem wstępu napiszę tylko tyle, że w
znaczącym stopniu pomógł mi zregenerować nie tylko włosy, ale działa zbawiennie
na skórę głowy.
Fitomed Tonik nawilżający do cery suchej i
wrażliwej /recenzja/ jeżeli nie wyjaśni się sytuacja z
P&R, to po zużyciu zapasów na to miejsce wskoczy Fitomed. Na razie krążę
sobie pomiędzy produktami, bo jest to naprawdę dobry kosmetyk.
SK-II Essential Power Eye Cream, bardzo mi zależało na poznaniu tego
kremu przed zakupem, a miniaturka utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest godny
uwagi. Za jakiś czas zagości na mojej półce. Posiada otulającą konsystencję,
dobrze nawilża - pełen komfort.
Cetaphil DailyAdvance Ultra Hydrating Lotion (dla cery suchej i wrażliwej), kiedyś
byłam uzależniona od tego lotionu. Zostało mi kilka miniaturek i postanowiłam
je zużyć zanim stracą ważność. Nie planuję ponownego zakupu, przyczyna jest
prosta - znalazłam coś lepszego :)
LRP Kerium DS Creme, krem kojący do skóry ze skłonnością do
zaczerwienień i podrażnień, stosowany w ŁZS). U mnie co prawda występuje inny
problem niż ŁZS, ale krem jest równie skuteczny dlatego też z przyjemnością
zbieram miniaturki tego specyfiku, który podczas wyjazdów i do użycia doraźnego
są idealne. Pojawi się też pełna recenzja, bo jest to jeden z produktów, który
dla mnie stał się tzw. "must have".
Aesop Camelia Nut Facial Hydrating Cream, jednorazowy kontakt upewnił mnie, że nie
jest to krem dla mnie. Niby nawilża, niby jest delikatny, niby jest dobrą bazą
pod makijaż, ale...skóra nie czuje się komfortowo.
Kneipp Regeneration peeling enzymatyczny /recenzja/ ekonomiczna wersja
dobrego peelingu dla cer wrażliwych. Jeżeli stan konta znajdzie się na
przymusowym liftingu na pewno wrócę, tymczasem mówię mu "bye, bye" bo
znalazłam coś lepszego z super składem. Aczkolwiek proszek Kanebo cały czas
posiada mocną pozycję :D
YR Muget en Fleurs EDT, pięknie odwzorowany zapach konwalii, któremu
brak trwałości. Niestety :( Dostałam jako gratis przy zakupach i zużyłam w roli
odświeżacza w pokoju.
O nim za bardzo
rozpisywać się nie będę - Babydream
puder /recenzja/ niezbędnik w każdej
sytuacji, niezastąpiony jeżeli chodzi o jakiekolwiek podrażnienia. Kupuję od
lat i nie sądzę, aby uległo to zmianie.
Neutrogena® T/Gel® Therapeutic Shampoo, szampon który oceniam z perspektywy
osoby borykającej się z łuszczycą - działa zgodnie z obietnicami, posiada
okropny zapach (co mnie nie dziwi ze względu na skład INCI) i ku mojej uldze
zastąpił go szampon Shea Moisture Jamaican Black Castor Oil Strengthen &
Restore. Ten wątek rozwinę podczas pełnej recenzji.
Ojon Damage Reverse Restorative szampon &
odżywka, sa to miniaturki
z urodzinowego zestawu od Marti :* Przyjemne produkty, po których nie odnotowałam
ponadprzeciętnych efektów ;) Została mi jeszcze maska, której raczej nie będę w
stanie zużyć do końca. Szczerze mówiąc w/w kosmetyki nie zapisały się niczym
wyjątkowych. Takie, jakich wiele :)
Aderma Epitheliale A.H Skin Repair Cream /recenzja/ kojąco -łagodzący
krem do codziennej bądź doraźnej pielęgnacji, który nigdy mnie nie zawiódł. Do
tego jest świetną bazą pod makijaż. Kolejne opakowanie? jak najbardziej,
koniecznie w nowej wersji :)
NUDE Skincare Purify Deep Cleansing Mask /recenzja/ kolejną sztukę
dostałam od znajomej, która ma inną cerę niż moja i maska była dla niej za
słaba. Zużyłam, byłam zadowolona, ale tak jak wspominałam w recenzji nie jest
to kosmetyk warty swojej regularnej ceny.
Alterna Bamboo Smooth Anti-breakage Thermal
Protectant Spray /recenzja/ nie sądziłam, że
będę kiedykolwiek tak rozpływać się nad jakimkolwiek produktem Alterny, ale ten
spray jest genialny. Nie tylko chroni włosy przed wysoką temperaturą i
uszkodzeniami podczas ich układania za pomocą lokówki, suszarki itd. ale nadaje
niesamowitą miękkość, witalność i połysk. Pozostawiony na włosach samych sobie
podkreśla skręt moich fal, sprawia że włosy się nie puszą.
Anessa Perfect UV sunscreen SPF 50+, dostałam końcówkę na wypróbowanie i byłam
bardzo nakręcona na ten filtr. Niestety, w moim przypadku nie było to dobre
doświadczenie. Natomiast nie sposób mu odmówić działania, tego co robi z
przetłuszczającymi się partiami. Pięknie matuje i staje się jednocześnie
genialną bazą pod makijaż. Gdybym nie miała tak wrażliwej cery nasze spotkanie
pewnie przebiegłoby inaczej.
Manuka Health Manuka Clear Mask/ Oczyszczająca
maska z miodem Manuka /recenzja/
świetna maska! Zainteresowanych
odsyłam do recenzji :)
LRP Cicaplast Baume B5, jeden z lepszych produktów łagodząco-kojących i
pewnie utrzymałby swoją pozycję, gdyby nie Lipikar
Baume AP, który dla mnie jest o wiele bardziej skuteczny i jednocześnie ma
przyjemniejszą formułę. Tutaj akurat miniaturka, która została po powrocie do
domu, więc wypatrujcie recenzji :)
Filorga Optim-Eyes, krem pod oczy /recenzja/ kremy Filorgi uwielbiam, Optim-Eyes przez
miesiąc czasu (bo na tyle mi starcza przy stosowaniu rano i wieczorem) pomógł
mi uporać się z bałaganem jaki pozostał po testowaniu i próbowaniu różnych
produktów. Mam nauczkę. Ze swojego zadania wywiązał się świetnie, niestety
skóra była na tyle zmaltretowana że potrzebowałam mocniejszego oręża i po
pewnych testach zdecydowałam się na pewną nowość. Do Optim-Eyes planuję wrócić
na wiosnę, to zdecydowanie krem na ten okres.
Caudalie Make-up Removing Cleansing Oil, kiedyś miałam dużo ciepłych uczuć dla
oferty Caudalie, ale ta pora minęła i pozostały wspomnienia oraz pojedyncze
produkty. Olejek dostałam jako gratis do zakupów i pomyślałam, że taka
miniatura będzie w sam raz na wyjazdy. Coś mnie podkusiło i wyciągnęłam
wcześniej. Dobrze zrobiłam, ponieważ olejek jest bardzo delikatny i nie radzi
sobie z makijażem. Do usunięcia pozostałości jak najbardziej, ale w takiej
konfiguracji wydłuża etap demakijażu i oczyszczania. Ot, taka ciekawostka ;)
MAC Lip Conditioner /recenzja/ do tej pory miałam jak najlepsze zdanie o tym
balsamie i nieco się dziwiłam, kiedy na IG pojawiły się głosy odnośnie zmiany
konsystencji podczas używania /klik/
i wszystko było z nim OK do czasy, gdy parę razy nie zabrałam go ze sobą.
Siedział w kieszeni spodni, po czym po otworzeniu zamiast żelowej konsystencji
zaczęła wylewać się wodnista ciecz. Potem niby wrócił do swojej poprzedniej
formy, by za kilka dni powtórzyła się znowu jego metamorfoza. Dodatkowo zapach
także uległ zmianie, już nie było nic waniliowego, tylko taki dziwny aromat
a'la smar. Nie wiem, czy zmiana temperatury tak na niego podziałała? bo
właściwości pielęgnacyjne były cały czas na takim samym poziomie. Do tego
zużyłam go w przeciągu 8 tygodni i niemożliwe, by mógł się popsuć. Miałam
chwilową zagwozdkę w kwestii zakupu i zrezygnowałam na rzecz Lanolips. Nie
wiem, czy kupię go ponownie.
Jouer Essential Lip Enhancer, odkryty przez przypadek bo trafił do
mnie jako gratis i nieco podejrzliwe na niego zerkałam. Potem stwierdziłam, że
wypróbuję. Mile go wspominam, na tyle że planuję powrót. Dobrze nawilża,
regeneruje i chroni skórę ust.
Iwostin Perfectin Re-Liftin - profesjonalny
peeling z 7% kwasem laktobionowym, konsystencją przypomina serum i jest bardzo komfortowy podczas stosowania.
Jestem już przy trzecim opakowaniu i za kilka tygodni pojawi się pełna
recenzja. Kwas laktobionowy stał się moją kropką nad "i" jeżeli
chodzi o rosacea.
Kuramoto Bijin Komeyu Rice Oil Serum /recenzja/ jestem niesamowicie
wdzięczna Dwa Koty za odkrycie przede mną tego serum. Jako jedno z ogniw w
walce z rosacea pokazało MOC :-) Kolejne opakowania czekają w zapasie.
O Liqpharm można pisać dużo i długo, oferta przyciąga uwagę, zwłaszcza
świadomych konsumentów. Nie inaczej było ze mną :D Powiem tak, jednorazowa
kuracja nie jest materiałem na recenzję, dlatego też daję im zdecydowanie
zielone światło, a pełne recenzje zobaczycie na blogu za kilka miesięcy. Będzie
o czym pisać, ponieważ Liq CC Light jak
i Liq Ce zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Cieszę się nie tylko wszelkimi
korzyściami płynącymi ze stosowania 15% stężenia witaminy C, ale także 15%
stężenia witamy E. Koncentraty Liq wpisały się w moją pielęgnację i nie sądzę,
by zniknęły ;)
Kiedy odkryłam
top coat jakim jest Seche Vite Dry Fast
Top Coat /recenzja/ wszystkie inne
zeszły na plan dalszy. To moje KWC *_* Kupuję duże opakowanie do tego Seche
Restore i mam spokój na długie miesiące.
Antyperspiranty w
kulce, to temat na krótką opowieść :D Garnier
UltraDry 48h jest jednym z nich, który kupuję na przemian z Nivea Dry
Confidence Plus, zielonym Vichy i kilkoma innymi. Teraz akurat mam Sure (polska
Rexona) w areozolu, któremu nie mam nic do zarzucenia poza byciem dusicielem ;)
Gehwol Lipidro, krem do stóp z mocznikiem - o tym kremie muszę napisać więcej i
pewnie trafiłby do faworytów, ale pech chciał ;) że poznałam coś genialnego :)
I niestety do użytku domowego już nie kupię (nie wypada ekonomicznie), na
wyjazd jak najbardziej.
Guerlain Meteorites Compact Light - Revealing
Powder Medium 03 /recenzja/ efekt jaki dają
prasowane meteoryty w tej wersji jest świetny, ale to co się dzieje z pudrem w
miarę zużywania jest dla mnie nie dopuszczalne. Dlatego więcej nie kupię.
Lipstick Queen Hello Sailor /recenzja/ KOLOR jest boski,
bardzo mój, bardzo twarzowy. Jednak przez cały czas musiałam bardzo uważać, by
jej nie złamać. Brak właściwości pielęgnacyjnych też nie przemawia na jej
korzyść. Wydajność średnia, zużyłam ją w kilka miesięcy. Powrotu nie będzie.
Kiko Extra Scultp Volume Mascara, ten tusz pomimo kosmicznej szczoteczki i
osobliwej formuły, która nie czyni z niego mocarza - bo starcza zwyczajnie na
góra 2 miesiące i to jest mooocno naciągne ;) To jednak stał się jako jednym z
lepszych tuszów do rzęs z półki drogeryjnej. Kupiłam już kolejną sztukę oraz
dla porównania wersję wodoodporną, niebawem pojawi się wpis.
Lancome Soleil
Bronzer Smoothing and refreshing protective cream luminous and even tan SPF 50
jest moim odkryciem tego roku. Niczym
świetlisty przebłysk :D Krem z filtrem, który ma właściwości pielęgnacyjne
dobrego kremu i zapewnia przy tym ochronę UVA/UVB. Zrobiłam zapas, ponieważ od
dawna nie miałam do czynienia z takim filtrem. Co więcej, do półki aptecznej
już na pewno nie wrócę.
Lancaster Sun Beauty Comfort Touch Cream SPF 50 /recenzja/ w nim podkładałam
duże nadzieje. Po pierwsze nie zawiera alkoholu, ma niezwykle przyjemny zapach,
konsystencję i zapewnia pierwszorzędnie ochronę. Niestety zostawia na twarzy
mocno widoczną białą warstwę i nie jestem w stanie używać go solo, jako baza
pod makijaż jak najbardziej. Pełny opis w recenzji.
I to już koniec ;) taki oto efekt zbierania
pustych opakowań przez blisko 3 miesiące. Następna część będzie krótsza, postaram się :)))
Dodam, że taka
metoda pozwoliła mi na nowo zrewidować swoje potrzeby oraz wpłynąć na zakupy.
Pozdrawiam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.