Przez jakiś czas
byłam mocno zdystansowana wobec szumu wobec oferty ABH, ale kiedy zaczęłam
sukcesywnie kupować poszczególne produkty mój opór topniał. Oczywiście nie na
tyle, by rzucić się do zakupów bez granic, ale na pewno chętniej kierowałam
swoją uwagę podczas tzw. pierwszych decyzji. W taki oto sposób opętała mnie Dusty Rose od kiedy tylko pojawiła się w
sprzedaży. Niestety byłby to zakup w ciemno i konieczność ściągania z USA
(czego szczerze nie cierpię i robię to w ostateczności, gdy inne drogi dostępu zostaną
wyczerpane). W każdym razie przez ten cały czas śledziłam wszelkie wpisy w
anglojęzycznej blogo- i vlogosferze. W międzyczasie firma odświeżyła formułę
tych pomadek. Sama nie mam porównania, więc nie odniosę się do tego, ale
prezentowana dzisiaj Dusty Rose pochodzi z odświeżonej serii.
