Filorga Scrub & Mask Reoxygenating Exfoliating Mask/Maska złuszczająca i dotleniająca /recenzja/


Jeżeli zaglądacie do mnie regularnie (a jeśli nie, to za chwilę się dowiecie ;)), że ofertę marki Filorga traktuję ze szczególną atencją od kilku lat. Ich produkty kupuję regularnie, mam paru ulubieńców i co jakiś czas z chęcią decyduję się na coś nowego. Tak też było w przypadku tej maski, kiedy tylko pojawiła się w sprzedaży wiedziałam, że będzie moja :) Formuła "dotleniająca" stała się coraz bardziej popularna i podobny efekt znajdziemy w różnych firmach. W swoich zasobach mam także maskę z Sephory, która czeka na swoją kolej. Za jakiś czas z pewnością je porównam, jednak dzisiaj chcę opowiedzieć Wam o Filorga Scrub & Mask/Reoxygenating Exfoliating Mask.

Maska Filorga ma działanie dwuetapowe, łączy w sobie zalety peelingu oraz walory anti-aging w postaci maski o działaniu dotleniającym. Bazą scrubu są mikrocząsteczki perlitu (minerał pochodzenia wulkanicznego). Krótko mówiąc pierwszy etap, to eksfoliacja, który przygotowuje skórę na etap drugi, dotlenienie. Ponoć maska jest alternatywą dla mezoterapii igłowej, aczkolwiek mniej inwazyjną ;) Sama nie mam porównania, ale jeżeli któraś z Was korzystała z obu wariantów i chciałaby coś dodać od siebie, będę wdzięczna :)
W celu uniknięcia powtórzeń długiej nazwy będę posługiwać się określeniem "maska".


Zastosowanie jest proste :-) Na wcześniej oczyszczoną i suchą skórę (aczkolwiek czasami ją zwilżam przy pomocy mgiełki lub wody termalnej) nakładam porcję maski i rozprowadzam ją na całej twarzy ruchem masującym. Drobinki perlitu są bardzo drobne i delikatne, o dziwo moja chimeryczna i bardzo wrażliwa skóra nie jest przez nie podrażniona, co uważam za duży plus. Złuszczanie jest subtelne i zarazem bardzo skuteczne. Cały zabieg trwa ok. minuty, po czym pozostawiam rozprowadzony produkt na twarzy na ok. 10-15 minut i rozpoczyna się efekt dotleniania (tworzy się delikatna pianka, która musuje/bąbelkuje i widać jak tworzą się pęcherzyki, które zaczynają pękać). Na początku bardzo mnie łaskotały :D jednak z każdym kolejnym użyciem coraz mniej mi to przeszkadza. Kiedy pęcherzyki zanikną a wraz z nimi piana, maskę można zmyć. I teraz zaczyna się bajka :)


Skóra po użyciu "maski" jest świetnie nawilżona, oczyszczona/odświeżona, wygładzona i miękka w dotyku, pory ściągnięte. Staje się promienna, widać, że faktura skóry zyskuje w ogólnym odbiorze. Efekt ten utrzymuje się przez kilka dni. Jest to zarazem moja ulubiona maska przed wyjściem, bo dodaje skórze mocy i śmiało mogę postawić na delikatny makijaż (od wielu miesięcy mam obsesję na punkcie wydobycia, nie szpachlowania skóry).


Wg producenta może być stosowana do trzech razy w tygodniu, sama sięgam po maskę średnio raz w tygodniu (bądź raz na 10 dni) ew. czasem extra przed wyjściem. Wszystko zależy od kondycji cery.

Opakowanie o pojemności 55 ml kosztuje £38.00/ok. 185 PLN - w zależności od miejsca/rabatów itd.
Wydajna, opakowanie starcza mi na ok. 3-4 miesięcy także uważam, że relacja cena/pojemność/właściwości/efekty jest jak najbardziej na plus. Zapach charakterystyczny dla produktów marki. Ja lubię :) Opakowanie z dozownikiem, bardzo praktyczne. Można je rozkręcić w celu kontroli ilości :)) i wygląda tak.


Konsystencja kremowo-żelowa, nieco tłusta i zawiesista o dobrym poślizgu na skórze.


Przygotowałam mini podgląd jak maska zachowuje się od początku do końca. Mam nadzieję, że widać poniżej mikrodrobinki perlitu, ponieważ są naprawdę delikatne. Kilka chwil masażu i zaczyna tworzyć się musująca piana. To, jak zanika jest sygnałem, że zbliżamy się do końca zabiegu :)


Skład INCI (jak o bywa w przypadku marki ;)) jest długi i zawiły. Dla mnie liczy się, że naprawdę przynosi realne korzyści.


4,5/5*  ciekawa jestem, czy pojawi się coś, o przebije tę maskę.



Znacie ten produkt bądź inny, ale o podobnym działaniu? Dajcie koniecznie znać :)


Pozdrawiam serdecznie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...