Kosmetyczne rozczarowania 2016 - przeżyjmy to jeszcze raz :D


2016 nie przyniósł aż tak wiele kosmetycznych porażek (patrząc na to w skali roku), niemniej uważam, że takie zestawienie może okazać się ciekawym materiałem. Łatwo jest chwalić, być zadowolonym itd. ale kiedy przychodzi o uzasadnienie, dlaczego coś się nie sprawdza i nie spełnia swojej roli, jest trudniej. Dlaczego? W mojej ocenie nie wystarczy "nie, bo nie", klucz do sukcesu stanowi dobra argumentacja :D Poza tym, na całe szczęście! nie jestem na żadnej "smyczy" i nikomu nie muszę się tłumaczyć z takiej, a nie innej recenzji/opisu/odbioru. Miałam z czymś takim do czynienia i w bardzo prosty sposób zostałam skutecznie uprzedzona do wielu miejsc, marek itd.
Zapraszam do lektury :)

Spotkanie z ofertą marki Sunday Riley niewątpliwie należy do rozczarowań roku 2015/2016. Pełne rozważania znajdziecie w tym wpisie /link/ i choć nadal obserwuję ich poczynania, tak do kolejnych zakupów straciłam zapał. Uważam, że dobry marketing to połowa sukcesu, a tego Sunday Riley odmówić nie można :D


Philip B /link/ i kolejna marka, której oferta nie przemówiła do mnie. Miałam okazję poznać słynny szampon Russian Amber Imperial, który ma naprawdę dziwaczną postać (coś w stylu płynnej żywicy), wyjątkowo silny zapach, który potrafi utrzymywać się na włosach przez długi czas, mało praktyczne opakowanie (im dłużej z niego korzystałam, tym bardziej doprowadzało mnie do szału), skład INCI wybitnie długi (może konkurować z ofertą Filorga :D). Ciężko nanosiło mi się go na włosy, za co odpowiada konsystencja szamponu. Miałam wrażenie, że mogę go odrywać niczym kawałki galaretki. Rozprowadzenie go na włosach nie należało do przyjemnych. Podczas mycia plątał włosy tworząc uroczy kokon, który ciężko było rozczesać, więc bez odżywki ani rusz. Włosy po wysuszeniu nieźle się prezentowały, lecz nie na tyle, bym mogła go wyróżnić zwłaszcza, że obietnice vs cena sprawiają, że produkt jest nieco absurdalny. Być może moje włosy okazały się zbyt plebejskie :P Atutem jest na pewno jego pH, nie podrażnia skóry głowy.


Baume de Rose by Terry /recenzja/ różany koszmarek do pielęgnacji ust. Luksusowy gniot, inaczej nie sposób go określić. Jest to bardzo delikatne sformułowanie z mojej strony ;)


Ministerstwo Dobrego Mydła, taaaak! produkty tak bardzo chwalone przez innych u mnie okazały się zaledwie poprawne, a największym rozczarowaniem stała się kostka mydła o wdzięcznej nazwie Ryż /recenzja/ która została skierowana do grupy docelowej, w której się znajduję. No cóż...


IOSSI Olejek do demakijażu. Śliwka i Morela /recenzja/ wyjątkowo mnie zezłościł :P Olejek do demakijażu, który nie wywiązuje się ze swojego przeznaczenia....


Living Proof w przereklamowanej serii Perfect hair Day (PhD) /recenzja/


Rituals Sensational Soft Cleanser, wyjątkowo źle wspominam i zakończyłam przygodę z marką tzn. mam kilku ulubieńców pod prysznic, po których sięgam od czasu do czasu. Jeżeli ktoś szukałby czegoś zbliżonego do Renaissance Cleansing Gel marki Oskia /recenzja/, to nie polecam tego cuda z Rituals. Pozorne podobieństwo jest, lecz zaczyna się i kończy na stronie wizualnej. Użytkowo, dwa różne produkty aczkolwiek nadal pasujące do miana "Melting Gel". Zelens Z Pure Cleansing Liquid Balm za to może stanąć obok Oskia, lecz pewna różnica sprawia, że nie zdetronizuje Renaissance Cleansing Gel (o tym też opowiem na łamach bloga).


Senna Cosmetics Powder Point 33 Brush /recenzja/ pędzel, z którego włosie sypało się podczas każdego użycia, od początku do końca. Ostatecznie wyrzuciłam i zapomniałam.


Arkana, spotkanie z kremem pod oczy /recenzja/ oraz kremami do twarzy /recenzja/ także nie mogę zaliczyć do udanych :/


Ostrzegam także przed peelingiem enzymatycznym Tatcha POLISHED Gentle Rice Enzyme Powder /recenzja/ bo można sobie zaserwować niezły problem ze skórą :(


Lancôme Soleil Bronzer Sun BB Cream SPF50, wersja barwiona okazała się trafieniem jak kulą w płot. Główny problem leżał w kolorze, który był niby złocistym beżem, lecz nałożony w prawidłowej ilości fundował efekt żółtaczki. Dosłownie. Bardzo też osiadał u nasady włosów, brwi. Z kremem BB to on nie miał nic wspólnego. Jak wersję podstawą uwielbiam, tak barwiona wypadła na NIE.


Dla odmiany, po pielęgnacji przechodzę do kolorówki, ponieważ tutaj znalazło się kilka prawdziwych "perełek". Zaczynam od płynnej matowej pomadki Stila Stay All Day Liquid Lipstick odcień Patina /recenzja/ która okazała się wyjątkowo trudna i niestety poza kolorem nie dopatrzyłam się innych atutów. 


Kultowa Anastasia Beverly Hills Liquid Lipstick w odcieniu Dusty Rose /recenzja/ także nie zaprezentowała się od dobrej strony.


Nie sposób  zapomnieć o Cream Lip Stain Sephory w kolorzez 13. Wysuszający usta koszmarek oferujący cudną skorupę na ustach. Szał ciał normalnie. Piękny kolor, który nie był w stanie obronić tej konkretnej pomadki.


Wypróbowałam kilka innych płynnych matowych pomadek i odpuściłam. Taka formuła nie dla mnie i choć używam czegoś, co uratowało "honor", to wolę tradycyjną formę. Dla odmiany trafiłam na prawdziwe CUDO, ale o tym w innej części. Tutaj daję upust własnej frustracji :P Tak serio, nie sposób inaczej tego nazwać, ponieważ kiedy robię zakupy, lubię wiedzieć za co płacę i dlaczego tak drogo.

Puder w kompakcie Bikor Oslo Compact Powder N°3 EVERY YOU /recenzja/ nadal źle wspominam... Nie pamiętam kiedy miałam równie koszmarny kosmetyk, który nie wygenerował ani grama zadowolenia. 


Prasowane Meteoryty - Guerlain Meteorites Compact Light - Revealing Powder Medium 03 /recenzja/ i dlaczego nie kupię ich ponownie. Gorzkie rozczarowanie. 


Podobnie z pomadką Guerlain KissKiss Roselip Morning Rose /recenzja/



Laura Mercier, podkłady Silk Crème Oil Free Photo Edition Foundation w kolorze Cream Ivory & Smooth Finish Flawless Fluide odcień Crème. Bardzo wymagające formuły i niestety na dłuższą metę więcej z nimi było problemów niż zadowolenia. Nie pisałam o nich, bo zabrakło okazji, ale w tym zestawieniu nie mogło ich zabraknąć. Może też komuś przydadzą się słocze. Planuję trochę napisać odnośnie oferty LM, ponieważ wraz z nowymi seriami odczuwam spadek jakości tych kosmetyków i coraz mniej zachwytów, zwłaszcza serie palet w różnych odsłonach.


Baza pod makijaż Foundation Primer - Oil Free też się u mnie nie sprawdziła. Największą jej wadą był zapach, bliżej nieokreślona woń nie była przyjazna dla mojego nosa i z biegiem czasu męczyła mnie coraz bardziej. Właściwości na plus, ale wolę jednak sięgać po dany produkt z przyjemnością....


Dior Lip Glow Pomade, tradycyjny balsam z tej serii jest fenomenalny. Natomiast pomada okazała się absolutnym rozczarowaniem :/ Będę o niej pisać obszernie. Początkowy zachwyt sukcesywnie opadał, kiedy odkrywałam z każdym użyciem kolejne wady.


NCLA i fatalny top coat Gelous? który nie chciał schnąć i był niesamowicie plastyczny... Foch na całego!


Ewidencję zamyka duet marki Zelens z zestawu Just Flirt Active Colour Collection, któremu poświęcę osobny wpis. Na szczęście ta porażka nie kosztowała mnie wielu monet, ale i tak poziom irytacji nie jest mały.


Następne zestawienie będzie poświęcone ulubieńcom oraz pojawi się osobny wpis odnośnie kosmetycznych odkryć 2016. Postanowiłam rozdzielić ten cykl, by stał się bardziej przejrzysty. Do tego jest także bliższy moim preferencjom. Ale o tym już przy innej okazji.

Wiem, że większość z was nie lubi poruszać tego typu tematyki, lecz dla mnie nie stanowi tematu tabu. Jeśli coś się nie sprawdza, to dlaczego mam nie pisać? Kosmetyk bądź inna kategoria, to nadal produkt z którego mamy czerpać zadowolenie, satysfakcje i radość. A niestety nie zawsze tak się dzieje i nie tylko dlatego, że producenci obiecują cuda na kiju, a sprytnie zaplanowany marketing pochłania nas niczym morska głębia ;) ale tak zwyczajnie, może się nie sprawdzić. Jestem świadomą konsumentką, dużo testuję, sprawdzam i przede wszystkim inwestuję w zakupy własne środki. Nie lubię mieć poczucia, że wyrzucam kasę w błoto. A czasami tak się dzieje. I nie ma żadnej cudownej recepty, by zminimalizować koszty. No chyba, że jeden - brak zakupów :D Tylko to nie do końca prawidłowa metoda. Będąc super ostrożnym nie sposób uniknąć potknięcia, jak to w życiu, więc dzisiaj było o moich wpadkach, a jakie są Twoje? ;)

Pozdrawiam serdecznie :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...