W ostatnich
miesiącach miałam do czynienia z kilkoma produktami, które zasługują na bliższą
prezentację bez potrzeby poświęcania im osobnego wpisu z różnych powodów. Zróżnicowany odbiór przekonał mnie do
poniższych recenzji w pigułce. Nie przedłużając, zapraszam do lektury :)
Alteya Certified Organic Lip Balm - Bulgarian Rose, decydując się na zakup tego sztyftu do
pielęgnacji ust wiedziałam, że będzie posiadać intensywny aromat bułgarskiej
róży. Byłam przygotowana, a jednak bezpośrednie spotkanie zwaliło mnie z nóg!
Za każdym razem odnosiłam wrażenie, że nakładam na usta czysty olejek... To
było okropne. Na dodatek właściwości pielęgnacyjne (pomimo fajnego składu) pozostawiały
wiele do życzenia. U mnie nie sprawdził się :( Drogi (£7.20/5g), aczkolwiek
niesamowicie wydajny (na moje nieszczęście), zużywałam do skórek po czym
stwierdziłam, że mam dosyć tej skondensowanej róży i poleciał do kosza. Dla
odważnych :D
Gehwol med Lipidro Creme Krem silnie nawilżający
do suchych i wrażliwych stóp, dostałam go w prezencie od Ani :* - świetny krem do codziennej
pielęgnacji stóp! Gdyby nie fakt, że lubię ekonomiczne opakowania (najlepiej
250 ml lub 500ml) a przede wszystkim, poznałam ofertę Podopharm, kupowałabym
ten krem regularnie. Komfortowa konsystencja, dobrze się wchłania pozostawiając
stopy delikatnie natłuszczone (dla mnie to nie problem, bo i tak zawsze
zakładam skarpetki :P) robił to, co do niego należy. Dobra dostępność oraz
relacja cena/działanie/wydajność. Pojemność 75 ml/cena ok. 26 zł (można kupić
go w poj. 500 ml z tym, że opakowanie kosztuje ok. 140 zł a Krem do stóp z
lipidami Podopharmu 40 zł - także wiecie, Podopharm wygrywa bez dwóch zdań pod
wieloma względami :D)
Less Is More Elderflower Salt Spray, zaliczyłam kilka spotkań z produktami
tejże marki i każde kolejne coraz bardziej pogrążało jej ofertę w moich oczach.
Rozumiem, że są zadowolone użytkowniczki i cieszę się z ich radości. Niestety
ja do tego grona nie mogę należeć. Elderflower Salt Spray miał zapewnić easy beach-look / styling-finish / soft hold.
Nic z tego. Mam już swoją ukochaną mgiełkę Alterny Bamboo Beach Summer Ocean Waves
Texture Spray /recenzja/
do której wracam regularnie, co więcej poprzeczkę postawiła wysoko. Spray Less
Is More okropnie skleja włosy (nie sposób ich rozczesać i do tego cieżko się
zmywa), zapach? ciężko mówić o zapachu, ponieważ zalatuje zielskiem, którego
mój nos nie był w stanie znieść. Ponadto
pozostawia matowe wykończenie, które na
moich włosach wyglądało wyjątkowo niekorzystnie. Do tego stopnia, że po
zastosowaniu przypominały na zaniedbane przez lata! Masakra!
Jewel Pinky ASTAUV SPF50+PA++++ Dwa Koty :* obdarowała
mnie tym japońskim filtrem sprawiając jednocześnie niesamowitą radość! Co
prawda obawiałam się, czy tego typu produkt będzie dla mnie dobry (mam cerę
mieszaną, a filtr jest naprawdę gęsty i treściwy), ale pierwsze użycie szybko
rozwiało wszelkie wątpliwości. Kilka słów na jego temat znajdziecie na blogu Ani /link/
Natomiast z mojej perspektywy mogę
napisać, że bogata konsystencja (używałam już nowej wersji, która została
nieco zmieniona) całkiem dobrze przyjęła moja skóra. Do noszenia solo np.
plażowanie itd. nie do końca okazał się dla mnie łaskawy (niesamowicie bieli i
pozostawia skórę mocno rozjaśnioną) bo mega błysk pominę i jestem w stanie
przeżyć. Za to jako baza pod makijaż
stał się prawdziwym HITEM i nie musiałam używać zbyt wiele, korektor w
połączeniu z sypkim pudrem był optymalny. Już dawno, w zasadzie nie pamiętam
kiedy, makijaż nałożony na krem z filtrem był TAK komfortowy. Żadna apteczna marka nie podarowała mi tego
luksusu. Co więcej, po każdorazowym zmyciu skóra ukojona, o jednolitym
kolorycie. Żadnych przykrych niespodzianek. Ochrona także zachowana i nie mogę
mu nic zarzucić. Moje opakowanie miało pojemność 30g. Jeżeli kiedykolwiek będę
miała okazję do niego wrócić, zrobię to bez wahania. Filtr nie zawiera
alkoholu.
Balance Me Rose Otto Body Balm, opakowanie tego masła dostałam od Marti
:*, która pamięta o moim zafiksowaniu na punkcie różanych aromatów. Jest on
faktycznie bardzo udany w tym produkcie. Natomiast sam kosmetyk jest koszmarny
w użyciu. Patrząc na już na skład
domyślałam się, że będzie bardzo tłusty, zawiesisty i wydajny. I takim się okazał.
Nie lubię takich konsystencji. Dodatkowo bardzo długo się wchłaniał i też
nie do końca, a suchym bądź przesuszonym partiom ciała wale nie przynosił
ukojenia. Jak dla mnie, to 150 ml nieporozumienia :/ Kosztuje ok. £25.00 -
jestem na NIE.
Ava Laboratorium Beauty Home Care Maska
Enzymatyczna, o tej masce
naczytałam się wiele dobrego (Leśne Runo, wciąż pamiętam Twoją recenzję :D), a
że lubię produkty działające na tej zasadzie, ochoczo wrzuciłam do koszyka
podczas zakupów w Hebe. Pojemność 100 ml w cenie ok. 30 zł. Biała, jednolita
pasta nie zawierająca żadnych drobinek gładko rozprowadza się na skórze i
zasycha na mur-beton :D (nie lubię takiego zasychania, choć ratowałam się wodą
termalną, to i tak było dla mnie za mocne) i ma jedną podstawową wadę, producent postanowił, że umili stosowanie
skoncentrowanym dodatkiem zapachowym. Bez sensu... Wobec działania nie mam
zarzutów, sprawdza się. Dla mojej skóry okazała się za mocna (pojawiło się
zaczerwienienie, mrowienie i tuż po zmyciu skóra była podrażniona), na tyle, że
zużyłam ją głównie na strefę T męcząc
się z zapachem i zastyganiem. Opakowanie średnio przyjazne - tuba wykonana ze
sztucznego tworzywa posiada mały otwór i kiedy maska zasycha trzeba za każdym
razem go oczyszczać. W miarę zużywania coraz trudniej wyciska się produkt, a po
jego przecięciu (nadal jest jej bardzo dużo) lepiej zużyć maskę w miarę szybko.
W przeciwnym razie zaschnie :/ Regularne
zabiegi z jej udziałem przynosiły korzyści - rozjaśnienie, wyrównanie kolorytu.
Nie dopatrzyłam się spłycenia zmarszczek, a czy wpłynęła na elastyczność skóry?
Nie wiem, do tego odpowiada inna część pielęgnacji ;) Kibicuję polskim markom,
lecz ten produkt nie zachęcił mnie do ponownego zakupu i nie przebił
ulubieńców.
Dziękuję za uwagę
:)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.