Jeden z najbardziej wyczekiwanych produktów tego
roku :D śmiało można
powiedzieć, że Deciem wywołało spory szum powołując do życia kolejną markę The
Ordinary po NIOD, Hylamide i kilku innych. Na realizację zamówienia czekałam bardzo
długo, ponad miesiąc, czy było warto?
The Ordinary Colours Serum Foundation 1.2 N Light
Neutral jest
przedstawiany jako lekkie serum o średnim kryciu, naturalnym wykończeniu,
lekkiej formule. Łatwo rozprowadza się na skórze, płynna konsystencja oraz
SPF15. 21 odcieni, wzornik oraz podział odcieni można zobaczyć TUTAJ. Na chwilę obecną można
sprawdzić słocze na wielu stronach, ale w chwili składania zamówienia opierałam
się wyłącznie na opisach producenta. 1.2
N Light Neutral z założenia miał być neutralnym beżem, w rzeczywistości wg mnie
to ciepły żółtawy beż i mógłby być bardziej neutralny. Trochę też
zaskoczyło mnie opakowanie ;) liczyłam na szkło, buteleczka została wykonana ze
sztucznego tworzywa, lekko gumowego (łatwo ją ścisnąć w dłoni). Ma to swoje
plusy i minusy. Aplikator w formie pompki, która dobrze panuje nad wydobywaną
ilością produktu.
Konsystencja jest faktycznie płynna, ale też po wyciśnięciu na
dłoń serum nie rozlewa się na boki. Lekka
formuła gładko rozprowadza się na skórze, jednak brakuje mi tego
charakterystycznego poślizgu (dla przykładu Koh Gen Do Aqua Foundation SPF
25PA++ jest dużo przyjemniejszy jeżeli chodzi o samą aplikację). Poziom nasycenia prezentuje się
imponująco, zwłaszcza że jedna cienka warstwa świetnie kryje koryguje i
zostawia efekt mojej lepszej skóry. Ujednoliconej, wygładzonej i poziom krycia
śmiało można stopniować bądź dodać korektor. Wygląda naturalnie.
Kilka słów o minusach, serum posiada pudrowe wykończenie które jest
dość mocno widoczne w moim przypadku oraz niemiłosiernie podkreśla suche
skórki, co jednocześnie wymaga skrupulatnego peelingu oraz dobrego nawilżacza. Przy Colours Serum Foundation zobaczyłam po
raz pierwszy, że Iwostin Perfectin Re-Liftin profesjonalny peeling z 7% kwasem
laktobionowym stosowany co drugą noc faktycznie wpływa na łuszczenie się skóry.
Wcześniej tego nie dostrzegałam, bo dla odmiany przy Bandi /recenzja/
wyglądało to zgoła inaczej. Ot, taka ciekawostka ;) Po kilku godzinach, gdy
serum zwiąże się z sebum zanika efekt pudrowości oraz widoczność suchych
partii. Sięgam także po mgiełkę Smashboxa, która ściąga pudrowość i dzięki temu
zanika min. matowe wykończenie. Liczyłam, że serum będzie bardziej świetliste,
a pudrowy mat nie do końca jest tym, czego szukam w kolorówce. Niemniej jestem
ciekawa jak wypadnie na innych bazach bądź filtrach. Tak sobie myślę, że gdyby
miało satynowe wykończenie w stylu Mineral Tinted Sun Fluid SPF50+ z Avene, to
byłabym zachwycona, no ale nie narzekam. Jeszcze :D
Pojemność 30 ml w cenie 5.70 GBP PAO 12 miesięcy
CDN :) i mam nadzieję, że kiedy zostanie zrealizowana druga część zamówienia
odnośnie Coverage Foundation przygotuję porównanie "w akcji" :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.