Moje spotkanie z kosmetykami Kat Von D nastąpiło
kilka lat temu, którego owocem są recenzje kultowego podkładu Lock It /recenzja/ oraz korektora. Teraz te kosmetyki mają
inne opakowania, lecz do podkładu już nigdy nie wrócę, by odświeżyć znajomość
ale korektory i Ink Liner czekają w kolejce do testów. Dla wielu z was pewnie
też przygoda z marką rozkręci się na dobre, bo jak już wszyscy lub prawie
wszyscy wiedzą - marka wchodzi we wrześniu do polskiej oferty Sephory. Pomyślałam,
że jest to dobra okazja, by przybliżyć jeden z bardzo popularnych produktów Kat
Von D a jest nim Tattoo Liner -
waterproof liquid eyeliner. Używam go od ponad dwóch lat i moja opinia
została porządnie ugruntowana :)
Kiedyś byłam
uzależniona od kolorowej kreski na oczach, eksperymentowałam z odcieniami oraz
formułami. W pewnym momencie zrezygnowałam na rzecz eyelinera, najlepiej w
formie pisaka. Bo wygodny, szybki i zapewniający mi komfort w każdych
okolicznościach. Jednak z racji mocno przetłuszczającej się skóry na powiekach
poszukiwania trwały dłuższą chwilę, poza jego trwałością zaczęłam zwracać coraz
większą uwagę na aplikator. W takim momencie zdecydowałam się na zakup Tattoo
Liner w kolorze Trooper (następny będzie brąz Mad Max Brown) o którym opowiem z
perspektywy dwóch opakowań.
Trooper, to czerń i w zależności od nacisku będzie ona mniej lub bardziej intensywna.
Trwałość jest imponująca, długo testowałam go bezpośrednio na skórze, która nie
była niczym zagruntowana. Bez względu na warunki nie zawiódł mnie, nie barwi
również skóry a demakijaż jest bezproblemowy (wystarczy płyn micelarny do
usunięcia eyelinera). Atutem jest
aplikator - super miękki prawdziwy pędzelek, niezwykle precyzyjny i
wygodny. Gładko sunie po skórze, malowanie kreski staje się przyjemnością :)
Opakowanie praktyczne, wygodnie trzyma się w dłoni - nie jest zbyt długi, ani zbyt krótki.
Zatrzask zatyczki porządny i mamy pewność, że produkt nie będzie wysychać w
trakcie używania. Przed użyciem dobrze jest wstrząsnąć opakowaniem, zapewni nam
to równomierne narysowanie kreski. Dodam, że dotychczasowe egzemplarze przechowywałam
w pozycji pionowej, zatyczką do góry i nie odnotowałam skróconej żywotności.
Pojemność 0,55 ml w cenie 16 funtów , PAO 6
miesięcy i teraz w
zależności od częstotliwości używania zależy jego wydajność. Nie maluję kreski
na co dzień, wszystko zależy od mojego nastroju oraz rodzaju makijażu, więc obecne
opakowanie ma około roku i jeszcze przez kilka tygodni mi posłuży.
Minusem dla niektórych może być rodzaj wykończenia - Trooper nie jest matowy, ma
zdecydowanie połysk i najlepiej widać to na poniższym zdjęciu.
Spotkałam się
także z zarzutami, że czerń jest zbyt mało nasycona. No nie wiem...albo może
raczej wiem :D bo kiedy nie potrząśniemy opakowaniem przed użyciem i nacisk
będzie zbyt mały, to w efekcie otrzymamy to:
Odnoszę wrażenie,
że czasami się zapomina z jakim rodzajem produktu mamy do czynienia ;) Pisaki z
końcówką w formie pędzelka także wymagają oswojenia :D oraz dopasowania do
własnych preferencji.
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.